Artur Wójcik – „Sarmatia. Czarna legenda złotego wieku” – recenzja i ocena

opublikowano: 2025-07-04, 07:27
wolna licencja
„Sarmatia” Artura Wójcika to przede wszystkim opowieść o kulturze politycznej i historii idei. Ale także o nas samych. W końcu przecież Sarmata jest w każdym z nas!
reklama

Artur Wójcik – „Sarmatia. Czarna legenda złotego wieku” – recenzja i ocena

Artur Wójcik
„Sarmatia. Czarna legenda złotego wieku”
nasza ocena:
8.5/10
cena:
79,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Znak Horyzont
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
384
Premiera:
04.06.2025
Format:
158x225 [mm]
ISBN:
978-83-8367-821-4
EAN:
9788383678214

Czytelnicy Histmaga kojarzą zapewne Artura Wójcika z jego aktywności blogerskiej (Sigillum Authenticum) i pisarskiej („Fantazmat Wielkiej Lechii”). Jeśli tak jest, to zapewne już wiedzą, że mogą się spodziewać nie tylko konkretu, ale i pazura. Bo działalność autora wyróżnia szacunek do faktu.

Nie, nie jest to książka dla osób szczególnie wrażliwych. Sposób opowiadania historii przez Wójcika przypomina gawędę przy piwie – ale gawędę prowadzoną przez historyków, nie pasjonatów historii (ważne rozróżnienie!). Ci to dopiero potrafią być rubaszni, przerzucają się ciekawostkami i anegdotami, nie popadając jednak w banał i konfabulację.

Przyznajcie: w jaki sposób lepiej poznawać przeszłość? Na nudnym, technicznym wykładzie, czy raczej dzięki opowieści snutej ze swadą, przepełnionej dygresjami i przepysznymi przykładami? Nie oznacza to oczywiście, że mamy do czynienia z książką wyłącznie dla osób dorosłych i okraszoną dosadnym detalem. To raczej ciekawa i potrzebna forma popularyzacji przeszłości, a zarazem solidnie udokumentowana i kompetentnie wyłożona historia naszej tradycji politycznej.

Autor nie mitologizuje, ale też nie strąca pomników. Raczej cierpliwie i rzetelnie wyjaśnia. Punktem wyjścia jest tu bowiem popkultura i treści, które wlewa w młode umysły. To jest w końcu spory problem, ale i wyzwanie dla wszystkich pragnących zaprowadzić w tych umysłach porządek. Nie broni się więc chłopomania, ale także przeszłość naszych przodków ukazana w krzywym zwierciadle serialu (przede wszystkim jednak komediowego) „1670”. Rolą popkultury powinno więc być inspirowanie i zachęta do poznawania naszych dziejów, a nie przejmowanie narracji i wykoślawianie dorobku pokoleń badaczy. Szkoda, że autor w kilku miejscach nie pociągnął tego tematu i nie uzupełnił go bardziej stanowczym, rozbudowanym komentarzem.

Chciałabym pójść tokiem rozumowania Artura Wójcika. Sarmatyzm to nie megalomania, ale fundament kultury politycznej. Stanowił punkt odniesienia, a nawet – jak podkreśla Wójcik – towar eksportowy. Z czasem jednak z czystej opowieści tworzącej fundamenty wspólnoty zaczęły wyłaniać się przywary. Duma stawała się pychą, wolność – swawolą. To proces naturalny, ale ukazujący dzieje I Rzeczypospolitej jako państwa pełnego sprzeczności. Współczesna krytyka, wydawać by się mogło, staje się krytyką naszej tożsamości. Nie chodzi więc o to, by przyłączać się do chóru oskarżycieli mieniących się moralistami, ani też do apologetów. Idzie o to, by zrozumieć, skąd jesteśmy i dlaczego tacy jesteśmy.

reklama

Równie dobrze moglibyśmy – będąc w kontrze do myślicieli oświeceniowych czy propagandy komunistycznej – uczynić z sarmatyzmu markę, pewien ideał wspólnoty i podmiotowości. Z tego wszakże wyrasta potrzeba szacunku do korzeni, ale i rodzaj zobowiązania wobec przyszłych pokoleń. Nie jest i nie może być sarmatyzm prostym epitetem, które ambicje redukuje do nieuzasadnionego poczucia wyższości, a obawy – do kołtunerii. Ale przecież, jak słusznie podkreśla Wójcik, to właśnie sarmatyzm zrodził idee wolności, obywatelskości i tolerancji religijnej.

Gorzej, że samo pojęcie – poza wspomnianymi wyżej najnowszymi mutacjami – zamykamy w filmach Jerzego Hoffmana. Byłoby jednak prościej, a z całą pewnością bardziej na miejscu, gdybyśmy starali się je zrozumieć przez pryzmat Trylogii Henryka Sienkiewicza. Jednak, jak śpiewał Jacek Kaczmarski, „A my, nie z własnej winy, / Aż się przyznawać hadko – / Nie znamy już łaciny / I z polskim nam niełatwo”.

Może więc oskarżamy naszych antenatów (tych genealogicznych, ale bardziej: duchowych) o to, czego nam samym brakuje? To prostsze o tyle, że ich dylematy nie są już naszymi dylematami. Łatwo jest krytykować dowódców, gdy zna się wynik bitwy. Nie to powinniśmy wynosić z lekcji historii.

Trafnie ujmuje to sam autor, gdy pisze, że „wszystkie grzechy Rzeczypospolitej były zakrywane sarmacką kołdrą. Z biegiem czasu stawała się ona coraz krótsza, a próby ukrycia problemów za wyidealizowaną przeszłością uderzały w mesjanistyczne tony o narodzie sarmackim wybranym przez samego Boga (…). Sarmatyzm, zamiast stanowić fundament do budowania silnego państwa, stał się wymówką dla braku reform i koniecznych zmian w państwie. Zakonserwował mentalność, która zamiast dążyć do postępu i modernizacji, utwierdzała szlachtę w przekonaniu o jej wyjątkowości”.

„Sarmatia. Czarna legenda złotego wieku” Artura Wójcika to podróż w głąb polskiej tożsamości. Opowieść o poszukiwaniu idealnego porządku i próbach jego obrony, opowieść o marzeniach i zaprzepaszczonych szansach. A przede wszystkim – to historia unikatowej nie tylko w skali Polski, ale i świata idei, która wciąż stanowi pryzmat do zrozumienia tego, kim jesteśmy. Bardzo dobra, inspirująca lektura.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Artura Wójcika „Sarmatia. Czarna legenda złotego wieku” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

reklama
Komentarze
o autorze
Ewelina Piątkowska
Absolwentka historii i socjologii. Interesuje się historią społeczną krajów Europy Środkowej. Zaczytuje się w powieści realistycznej i uwielbia spacery ulicami krakowskiego Kazimierza.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone