Co znaczy życie na obczyźnie? - wywiad z Lechem Paszkowskim

opublikowano: 2012-08-07 11:15
wolna licencja
poleć artykuł:
Nakładem NDAP ukazał się ostatnio trzeci tom pamiętników Lecha Paszkowskiego pt. „Brzegi mórz dalekich”. Zapraszamy na wywiad z tym niezwykłym człowiekiem.
REKLAMA
Lech Paszkowski (ur. 1919) – polski pisarz, publicysta, marynarz, autor prac historycznych. NDAP opublikowało trzy tomy wspomnień jego autorstwa pod zbiorczym tytułem "Na falach życia" (fot. Tadeusz Dobrostański)

Michał Przeperski: W jednej z polonijnych gazet przeczytałem niedawno, że „nie ma Polonii australijskiej bez Lecha Paszkowskiego”. Proszę powiedzieć jak to się stało, że trafił Pan do Australii i stał się ważną postacią społeczności polskiej?

Lech Paszkowski: Trzeba przyznać, że historia jest dość prosta. Po wojnie Matka nie zachęcała mnie do powrotu do Polski, radząc raczej, aby na kilka lat pojechać do Australii do jej ciotecznego brata. On z kolei trafił tam dość przypadkowo w roku 1912 i zatrzymała go tam I wojna światowa.

Dla kogoś z tak barwnym i niezwykłym życiorysem jak Pański, napisanie wspomnień wydaje się decyzją w pełni zrozumiałą. Ale nie każdy, kto potrafi pisać książki radzi sobie ze historią własnego życia, choćby ze względu na trudności ze źródłami. Jak technicznie wyglądało spisywanie przez Pana wspomnień?

Cóż, mam komputer, służący mi jako maszyna do pisania. Trzeci tom moich wspomnień rozpocząłem w styczniu 2005 r., a zakończyłem w lipcu 2010 r. Są one oparte w zasadniczej mierze na mojej pamięci. Pomocą przy pisaniu „Brzegów” były w pewnym stopniu także zachowane teki z korespondencją oraz archiwalne numery paryskiej „Kultury” i londyńskich „Wiadomości”.

Pierwsze dwa tomy pańskich wspomnień obejmują okres do roku 1948. Tom trzeci, świeżo opublikowany nakładem Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, traktuje o pańskich perypetiach powojennych. Które momenty z lat opisanych już we wspomnieniach darzy Pan największym sentymentem?

Największym sentyment mam, co dość naturalne, do lat dzieciństwa i młodości przeżytych w Warszawie i Gdyni. Najbardziej wstrząsającym doświadczeniem mojego życia była natomiast kampania wrześniowa. Do 1 września 1939 myślałem, że sam będę mógł pokierować własnym życiem, ale od tej daty moimi losami rządził już tylko przypadek.

W późniejszych latach udało się Panu zorganizować niezwykłą wyprawę śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego, wielkiego podróżnika. Owocem Pańskich wieloletnich zainteresowań stały się zresztą publikacje na jego temat. Skąd wzięło się zainteresowanie właśnie Strzeleckim?

Przyznam, że na dobrą sprawę zainteresowania Strzeleckim rozwinęły się dopiero w Australii. Głównym powodem było to iż dostrzegłem sporadyczne, lecz irytujące wypadki pomijania go, pomniejszania jego zasług dla tego kraju. Moje badania i powstające na ich podstawie książki były moją reakcją na próby przedstawiania go w złym świetle przez niektórych Australijczyków.

Powiedział Pan kiedyś, że czuje się „Europejczykiem polskiego i litewskiego pochodzenia i lojalnym obywatelem Australii, ale nie Australijczykiem”. Jak śledzi się sprawy polskie z takiego oddalenia? Czy Australijczycy interesują się krajem nad Wisłą?

Po 64 latach w Australii nadal czuję się Polakiem i Europejczykiem. Nie wrosłem w kulturę anglosaską, choć dzieci i wnuki urodziły się w tym kraju. Pisząc „Brzegi mórz dalekich” próbowałem znaleźć odpowiedzi na pytanie: co znaczy życie na obczyźnie? Czytelnikom pozostawiam odpowiedź na pytanie na ile mi się to udało. A co do Australijczyków - na ogół nie interesują się Polska i bardzo mało o niej wiedzą.

Na koniec, proszę powiedzieć – czy czytelnicy w Polsce mogą liczyć na kolejne tomy Pańskich wspomnień?

Rozpoczynając dziewięćdziesiąty czwarty rok życia trudno jest myśleć o planach na przyszłość, czy dawać obietnice. W obecnej chwili najwazniejsze jest dla mnie powiadomienie wszystkich potencjalnych czytelników, ze ukazały się już „Brzegi mórz dalekich”. Teoretycznie byłbym zdolny pisać swą opowieść dalej, ale po śmierci żony samotnie prowadzę dom i utrzymuję się przy życiu dzięki pomocy dzieci i organizacji opiekuńczych. Niestety, pozostawia to niewiele czasu na myśli o dalszym pisaniu pamiętników.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Przeperski
(ur. 1986), doktor historii, pracownik Instytutu Historii Nauki PAN. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 redaktor naczelny Histmaga. Specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej w XX wieku, historii dziennikarstwa i badaniach nad transformacją ustrojową. Autor m.in. książek „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014) i „Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku” (2016). Laureat nagrody „Nowych Książek” dla najlepszej książki roku (2017), drugiej nagrody w VII edycji Konkursu im. Inki Brodzkiej-Wald na najlepsze prace doktorskie z dziedziny humanistyki (2019). Silas Palmer Research Fellow w Stanford University (2015), laureat Stypendium im. Krystyny Kersten (2015), stypendysta Funduszu Wyszehradzkiego w Open Society Archives w Budapeszcie (2019). Kontakt: [email protected]

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone