David Landau, Szimon Peres – „Ben Gurion. Żywot polityczny” – recenzja i ocena
W piątek 14 maja 1948 r. agencje prasowe całego świata poinformowały o utworzeniu państwa Izrael. Zaskoczenie było tym większe, że z decyzją o uznaniu nowego bytu politycznego główne mocarstwa ówczesnego świata zwlekały niemal do ostatniej chwili. Tym samym Dawid Ben Gurion, działacz syjonistyczny, a zarazem lider społeczności żydowskiej w Palestynie, osiągnął cel, ku któremu dążył ponoć od najmłodszych lat swego życia. „Żywot polityczny” to chronologicznie nakreślona podróż rzeczonego – począwszy od czasów wczesnej młodości spędzonej w Płońsku (bo to właśnie tam przyszedł on na świat 16 października 1886 r. jako Dawid Grün), poprzez okres spędzony w Palestynie wśród stopniowo napływających osadników żydowskich, lata aktywności w roli działacza socjalistycznego, aż do szczególnie trudnych lat II wojny światowej i realiów kształtowania się państwowości żydowskiej.
Okazją dla zaistnienia tej publikacji były spotkania, do których doszło pomiędzy dziennikarzem Davidem Landauem a jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków Izraela, Szimonem Peresem w latach 2009–2010. Jak stwierdził pierwszy z wspomnianych, miały one charakter swobodnych rozmów uzupełnianych o informacje ze źródeł wymienionych pod koniec książki. Jednakże określenie niniejszej publikacji mianem wywiadu-rzeki byłoby delikatnym nadużyciem. Widać bowiem wyraźnie, że Szimon Peres nie zamierzał tracić kontroli nad przekazem zawartym w „Żywocie politycznym”. Stąd żywiołowych dialogów jest tu niewiele. Wszak rzecz dotyczy powszechnie szanowanego ojca-założyciela współczesnego państwa żydowskiego, a zarazem opiekuna politycznej kariery wypytywanego. Nic zatem dziwnego, że ogólna refleksja z lektury tej książki sprawia wrażenie obcowania nie tyle z biografią, co raczej z hagiografią. Na szczęście jednak Peres okazał się znacznie bardziej skutecznym politykiem niż cenzorem. Bo pomimo czołobitności wobec swego mentora wizerunek Ben Guriona z kart niniejszej książki nie wolny jest od okazjonalnie sygnalizowanych rys. Szczątkowo dotyczy to jego życia osobistego (np. nie miał on skrupułów, by namawiać swoją młodzieńczą miłość, Rachel Nelkin, do porzucenia dlań męża i dzieci), a w znacznie szerszym kontekście tytułowego żywotu politycznego.
Z pewnością nie sposób odmówić pierwszemu premierowi Izraela konsekwentnego dążenia do raz wyznaczonego celu, determinacji i przenikliwości. Państwo, które de facto ukształtował, jest tego dobitnym dowodem. Nawet jeśli byt tegoż – co tu kryć – stworzonego z karabinem w ręku tworu politycznego pozostaje w stanie permanentnego zagrożenia. W świetle zaskakująco szczegółowych wspomnień Peresa główny bohater tej opowieści jawi się jako przysłowiowy wulkan energii, pragmatyk i realista, skrupulatnie egzekwujący od państw zachodnich zobowiązania wobec Izraela. „Żywot polityczny” to także lekcja przywiązania do kulturowej i etnicznej tożsamości przy równoczesnym dowartościowaniu wagi tradycji. Ben Gurion bowiem, mimo przypisywanej mu przez jego oponentów sympatii dla bolszewizmu (z Rosji Sowieckiej, gdzie przebywał w 1923 r., wyjeżdżał istotnie oczarowany osobowością Lenina) przejawiał połączenie nowoczesnego pragmatyzmu ze świadomością biblijną (s. 221). Jest to szczególnie wymowne w kontekście prób odcinania się znacznej części europejskich polityków od rodzimych tradycji.
Jak już wyżej zasygnalizowano, ze wspomnień Peresa wyłania się również mroczna strona osobowości Ben Guriona. Poznajemy go jako osobnika bezwzględnego dla przeciwników politycznych, np. Zeewa Żabotyńskiego, konkurującego z nim syjonisty, którego rodzinie odmówił pochowania jego szczątków w Palestynie. To również typ autokraty (o czym niejednokrotnie przekonał się m.in. pierwszy prezydent Izraela, Chaim Weizmann), a przy tym człowiek zaskakująco obojętny na los swych poddawanych eksterminacji pobratymców. Emocjonalna reakcja Peresa na stawiane przez Landaua trudne pytania nie pozostawia pod tym względem wątpliwości. Izraelski polityk usiłuje tłumaczyć ówczesne zachowanie liderów palestyńskich Żydów brakiem rozeznania w szczegółach tragedii rozgrywającej się w Europie. Brzmi to o tyle humorystycznie, że posiadamy świadectwa jednoznacznie negujące wątłą linie obrony przyjętą przez Peresa. Sam on zresztą sobie przeczy, wprost stwierdzając: Podczas wojny dotarło do nas wielu uchodźców, którzy opowiedzieli o swoich przeżyciach. Byliśmy do głębi wstrząśnięci, po czym w chwilę później dodaje: nie mieliśmy pojęcia (s. 98). Stąd niniejsza publikacja pozwala chociaż cząstkowo wniknąć w poczucie winy, jakie mimo wszystko tli się w świadomości przynajmniej części przedstawicieli izraelskich elit intelektualnych.
Równocześnie przyznać trzeba, że z dużą werwą (by nie rzecz wręcz – brawurą) przybliżono przebieg kolejnych konfrontacji izraelsko-arabskich. Chwilami trudno wyzbyć się poczucia obcowania z reportażem powstałym na linii frontu, tudzież sprawnie rozpisaną monografią z serii „Historyczne Bitwy”. Akcja toczy się emocjonująco; autorska spółka nie szczędzi szczegółów dotyczących zmagań o Jerozolimę w roku 1948 oraz okoliczności interwencji Izraela na Synaju podczas tzw. kryzysu sueskiego. Równolegle ukazano kulisy dyplomatyczne towarzyszące krzepnięciu żydowskiej państwowości oraz – chyba nieco zbyt oględnie – frakcyjnych walk w kierowanej przez Ben Guriona partii Mapai (lewicowej Partii Pracy Ziemi Izraela) oraz izraelskim knesecie. Jedynym mankamentem tych fragmentów książki jest jednostronne ujęcie sporu z Arabami. Zwykle wymieniane są jedynie straty strony izraelskiej, bez uwzględnienia ofiar, m.in. jordańskich i egipskich. Przy czym nie obyło się bez użycia frazeologii rodem z wczesnej Polski Ludowej (Peres definiuje arabskich partyzantów mianem „palestyńskich band”). Choć gwoli ścisłości przyznać trzeba, że wypytywany nie omieszkał wspomnieć o masakrze w wiosce Dajr Jasin z kwietnia 1948 r. (eufemistycznie określając te tragedie jako „akt przemocy”), kiedy to żydowskie bojówki wymordowały przeszło stu mieszkańców osady – przede wszystkim kobiety, dzieci i starców.
Na marginesie warto wspomnieć, że nie wszystkie z wymienianych w książce terminów w jidysz i nowohebrajskim zostały stosownie wyjaśnione/ przetłumaczone. Ta niedoróbka nie stanowi co prawda dotkliwego mankamentu; niemniej dla czytelników jedynie powierzchownie zaznajomionych z tematyką żydowską może być przyczyną drobnej irytacji.
Wspomniane mankamenty nie przekreślają jednak walorów poznawczych tej publikacji. Ilość zawartych informacji jest znaczna i dla potencjalnego czytelnika wzbogacająca. Co nie zmienia faktu, że podczas lektury tej pozycji warto cały czas mieć na uwadze osobę rozmówcy, tj. polityka cenionego, ale zarazem sprytnego i świadomego znaczenia mitotwórstwa. Nic dziwnego: wszak jest on ideowym spadkobiercą Ben Guriona.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska