Episkopat, władza, „Solidarność”. Relacje państwo-Kościół w ostatnich dekadach PRL
Zobacz też: Z relacji Państwo-Kościół w PRL: zerwanie konkordatu i jego następstwa
Paweł Czechowski: Stosunki państwo- Kościół w okresie PRL kształtowały się w różny sposób na przestrzeni lat – o ile zaraz po wojnie władza przynajmniej tolerowała w pewnych aspektach Kościół, to dość szybko stał on się jednym z głównych wrogów komunistycznych polityków. Z czasem jednak zaczęły pojawiać się także potrzeby normalizacji tych relacji. Jak wyglądało to z perspektywy Episkopatu Polski? Czy mógł on podjąć ze swojej strony jakąkolwiek inicjatywę od czasów np. rządów Gierka?
Rafał Łatka: Zgadza się, relacje państwo-Kościół w PRL miały zmienny charakter, który wynikał przede wszystkim z rozmaitych kalkulacji komunistycznych władz. Generalnie zasadą było, że gdy reżim słabł, to starał się unikać konfliktów z Kościołem, a gdy rósł w siłę, to wzmacniano antykościelną politykę. Cel zawsze był ten sam: doprowadzenie do całkowitej marginalizacji społecznej każdego wyznania funkcjonującego w rzeczywistości politycznej Polski „ludowej”. Po 1956 r. zrezygnowano z najbardziej brutalnych metod zwalczania duchowieństwa, postawiono na ograniczenia administracyjne i finansowe. Kolejny zwrot dokonał się właśnie za czasów Edwarda Gierka. Ustępstwa wobec Kościoła wynikały jednakże z chęci ustabilizowania władzy nowej ekipy partyjnej i miały one ściśle limitowany charakter. Najważniejszych postulatów biskupów – takich jak rozwój budownictwa sakralnego czy rezygnacja z programowej ateizacji i laicyzacji – Episkopatowi nie udało się osiągnąć.
Zmieniła się atmosfera kontaktów wzajemnych: butę i arogancje ekipy Gomułki zastąpiła wyreżyserowana uprzejmość towarzyszy związanych z Gierkiem (choć oczywiście zdarzały się wyjątki od tej zasady). Episkopat stale naciskał na władze w tym okresie i odnosił pod tym względem pewne sukcesy. Wśród nich należy wspomnieć o uregulowaniu statusu własności kościelnej na Ziemiach Zachodnich, zmniejszenie presji administracyjnej na duchowieństwo, ustępstwa przy nowelizacji Konstytucji PRL w 1976 r. czy wreszcie największy sukces, jakim było wyrażenie zgody przez Gierka na pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979 r. Biskupi regularnie zabierali również głos i interweniowali w sprawach społecznych.
P.Cz.: Jakie były najważniejsze punkty sprzeczne, które przeszkadzały w takiej normalizacji?
R.Ł.: Najważniejszym powodem, który przeszkadzał w normalizacji, był ateistyczny i laicyzacyjny charakter państwa, który w zasadzie uniemożliwiał wypracowanie trwałego porozumienia. Katolicy byli z tego powodu traktowani jako obywatele drugiej kategorii, a wyznawanie wiary w publiczny sposób ściągało ryzyko utraty pracy lub braku awansu. Było to zresztą przedmiotem wielu interwencji Episkopatu. Kolejnym była niechęć władz do wzrostu społecznego znaczenia Kościoła, szczególnie w zakresie wpływu na młode pokolenie. W latach siedemdziesiątych rozegrała się „walka” o młodzież, zakończona zdecydowanym zwycięstwem Kościoła w postaci wzrostu religijności młodych Polaków i ich licznego udziału w duszpasterstwach specjalistycznych. Istotne znaczenie miały także działania dezintegracyjne podejmowane wobec duchowieństwa przez aparat bezpieczeństwa i Urząd ds. Wyznań oraz ciągłe wspieranie środowisk tzw. księży patriotów (które jednakże właśnie w latach 70. znacząco osłabło). Ta działalność nie mogła przypaść Episkopatowi do gustu z oczywistych powodów, na czele z potencjalnym rozłamem wśród kleru.
P.Cz.: Jaki wpływ miały w tym przypadku słynne „Polskie miesiące” – wydarzenia Grudnia '70, Sierpnia '80 itp.?
R.Ł.: Wpływ tych wydarzeń na relacje państwo-Kościół był dość istotny, szczególnie jeśli chodzi o wydarzenia z Sierpnia 1980 r. Strajki, które doprowadziły do powstania „Solidarności” poskutkowały również szeregiem ustępstw władz wobec Episkopatu. Reaktywowano wtedy Komisję Wspólną przedstawicieli Rządu PRL i Episkopatu Polski, a przede wszystkim odblokowano możliwość budownictwa sakralnego, co było dla strony kościelnej niezwykle istotne. Wydarzenia Grudnia 1970 r., jak wskazałem wyżej, poprawiły głównie atmosferę kontaktów Episkopat-rząd PRL, a nie zmieniły zbyt wiele w zakresie żądań biskupów.
P.Cz.: W 1978 roku, jak wiadomo, na tronie Piotrowym zasiadł Polak – Karol Wojtyła. W jaki sposób papież Jan Paweł II wpływał na Episkopat Polski, współdziałał z nim przy rozwiązywaniu codziennych problemów Kościoła w PRL?
R.Ł.: Wybór Polaka na papieża przyczynił się do wielu zmian w sytuacji Kościoła w Polsce. Komuniści stracili wtedy możliwość gry ze Stolicą Apostolską w celu obniżenia autorytetu Episkopatu Polski oraz zawarcia z nią porozumienia ponad głowami polskich biskupów. Współpraca Jana Pawła II z Episkopatem Polski wymaga dalszych pogłębionych badań, choć bez dostępu do dokumentacji z archiwów watykańskich jesteśmy skazani na mniej lub bardziej uprawdopodobnione hipotezy.
Należy podkreślić, że Ojciec Święty nie ingerował w poszczególne decyzje Episkopatu Polski, a raczej wyznaczał pewne główne kierunki działania. Zobrazuję to na dwóch, bardzo w moim przekonaniu istotnych, przykładach. W czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979 r., podczas posiedzenia Rady Głównej z 5 czerwca z udziałem papieża (które jako pierwszy opisałem), Ojciec Święty wskazał, iż Kościół powinien bardziej zaangażować się w walkę o prawa katolików w bloku wschodnim. Papież zaznaczył także, że liczy się tylko pełna normalizacja stosunków z państwem, oraz podkreślał: „raczej należy wyczekać z inicjatywą, aż im będzie na tym zależeć, aż oni przyjmą wszystkie warunki. Taki jest wniosek”.
Z kolei jednym z najważniejszych efektów trzeciej pielgrzymki papieskiej było zanegowanie projektów związanych z zawarciem porozumienia społecznego bez udziału „Solidarności”, które poważnie rozpatrywano w Episkopacie, a szczególnie wśród jego dominującej umiarkowanej części na czele z kard. Glempem. Jan Paweł II nie tylko nie stracił do „Solidarności” sympatii, ale uważał także, że jest ona kluczowym czynnikiem społecznym, bez którego w żadnym razie nie można mówić o realizacji aspiracji wolnościowych Polaków. Prymas musiał się pogodzić ze stanowiskiem papieża, który jasno wskazywał, że Episkopat powinien zaangażować się o wiele bardziej w troskę o interesy społeczeństwa, a nie tylko dbać o instytucjonalną sytuację Kościoła w Polsce. Przełożyło się to na ponowne odegranie roli pośrednika i mediatora między władzami a powracającym do oficjalnej działalności ruchem społecznym, tym razem jednak z większą sympatią wobec działań opozycji.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
P.Cz.: Pod koniec 1981 roku w Polsce wprowadzony zostaje stan wojenny. Jak Episkopat odnalazł się w tych warunkach?
R.Ł.: Rola społeczna Kościoła katolickiego i Episkopatu jeszcze wzrosła po 13 grudnia 1981 r. Przed biskupami stanęły poważne wyzwania, przede wszystkim materialna i duchowa opieka nad aresztowanymi oraz internowanymi działaczami „Solidarności”. Musieli oni także wypracować strategię wobec działań władz i podziemia politycznego. Z biegiem czasu abp Glemp stawał się coraz bardziej krytyczny wobec aktywności opozycyjnej, a jego zdanie podzielała znaczna część najważniejszych polskich hierarchów. Episkopat miał negatywny stosunek zarówno do manifestacji kontestujących ustrój, jak i zdelegalizowania związku jesienią 1982 r. (choć protestował w sposób mało zdecydowany).
Rządzący musieli się coraz bardziej liczyć ze zdaniem Episkopatu, gdyż przy jego pomocy zamierzali uspokoić nastroje społeczne. Częściowo przynosiło to efekty, sprawiając, że autorytet i wpływ Kościoła na społeczeństwo i rzeczywistość polityczną systematycznie się poszerzał. Należy pamiętać, że Episkopat mocno wspierał aresztowanych, internowanych i wszystkich pokrzywdzonych w stanie wojennym. Na ogromną skalę organizował pomoc charytatywną, zapewniał opiekę duszpasterską. Świątynie stały się także swoistymi enklawami, miejscami niezależnej wymiany myśli, gdzie kwitła m.in. niezależna kultura.
P.Cz.: Można chyba jednak powiedzieć, że polski Episkopat był najbardziej oczywistym, naturalnym sojusznikiem politycznej opozycji, czyż nie?
R.Ł.: I tak i nie. Należy bowiem rozpocząć od wskazania, że dla Kościoła nadrzędny charakter miały cele duszpasterskie, a troska o poszerzenie możliwości funkcjonowania niezależnych środowisk w PRL miała wtórny wobec nich charakter. Z tego też powodu Episkopat odgrywał raczej role pośrednika między rządem PRL a niezależnym związkiem zawodowym, a także pełnił funkcje doradczą. Stosunek Episkopatu do „Solidarności” był o wiele bardziej zdystansowany, niż się powszechnie sądzi. Biskupi z kard. Wyszyńskim, a potem abp. Glempem na czele uważali, że nie powinna ona forsować zmian w systemie politycznym, ograniczając się do sfery społeczno-zawodowej. Prymas Tysiąclecia był przekonany, że jest to ruch odnowy społecznej dążący do odrodzenia moralnego, powinien więc zachować ostrożność i spróbować przetrwać 3-4 lata, by na drodze ewolucji stać się integralnym elementem rzeczywistości politycznej. Z tego względu popierał umiarkowaną linię Wałęsy i zajmował zdecydowanie krytyczne stanowisko wobec KOR i innych środowisk, które oceniał jako radykalne.
Po wprowadzeniu stanu wojennego Kościół służył działaczom „Solidarności” różnorodnym wsparciem; od pomocy charytatywnej, przez udostępnianie pomieszczeń kościelnych, aż do wsparcia duchowego w czasie wizyt biskupów i duchowieństwa w ośrodkach internowania. Nieprzypadkowo również wiele manifestacji po 1982 r. rozpoczynało się bezpośrednio po nabożeństwach. Wreszcie w okresie po trzeciej pielgrzymce Episkopat odegrał bardzo istotną rolę pośrednika w dialogu, który doprowadził najpierw do rozmów „Okrągłego Stołu”, a następnie do pokojowej transformacji ustrojowej. Wydaję się, że bez zaangażowania osób duchownych w te rozmowy mogła mieć ona zupełnie inny przebieg.
P.Cz.: Patrząc na lata 70. i 80. – jakie były Pana zdaniem największe osiągnięcia Episkopatu Polski w tym okresie?
R.Ł.: Największym osiągnięciem Episkopatu dwóch ostatnich dekad PRL było uzyskanie o wiele większego wpływu na rzeczywistość społeczno-polityczną niż we wcześniejszych dekadach istnienia Polski „ludowej”. Władze nie tylko stopniowo rezygnowały z wielu elementów antykościelnej polityki, ale również co raz bardziej liczyły się ze stanowiskiem hierarchii kościelnej i chciały ją sobie pozyskać. Było to szczególnie widoczne w ostatnich latach istnienia PRL.
Wśród konkretnych sukcesów Kościoła należy wymienić: uregulowanie statusu diecezji położonych na Ziemiach Zachodnich i Północnych w 1972 r.; wybór kard. Wojtyły na papieża i jego trzy pielgrzymki do Polski, z których niewątpliwie ta pierwsza była najważniejsza; ograniczenie liczby ofiar stanu wojennego do minimum; kluczowy wpływ na pokojowy przebieg transformacji ustrojowej i wreszcie to co dla samego Kościoła najbardziej istotne, bezprecedensowy wzrost religijności i powołań do seminariów. Istotne było także uchwalenie ustawy o osobowości prawnej Kościoła katolickiego w Polsce (w maju 1989 r.), która obowiązuję zresztą do dziś, oraz nawiązanie stosunków dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej z rządem (już w nowych warunkach politycznych, w lipcu 1989 r.). Wymownym komentarzem do wzrostu roli Kościoła w ostatniej dekadzie PRL są słowa Mieczysława Rakowskiego, który komentując wyniki wyborów z 4 czerwca 1989 r. (zakończone klęską obozu rządowego) stwierdził: „Kościół jest głównym sprawcą tego, co się stało”.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!