Film „Pali się moja panno” Miloša Formana jako metafora

opublikowano: 2011-09-24 12:15
wolna licencja
poleć artykuł:
Tydzień przed świętami Bożego Narodzenia w 1967 r. na ekrany kin w całej Czechosłowacji wszedł nowy film Miloša Formana. Razem z „Pociągami pod specjalnym nadzorem” czy „Żartu” stał się on jednym z symboli czeskiej nowej fali. Jak się okazało, był to też ostatni film Formana nakręcony w ojczyźnie.
REKLAMA

Ostatnie czeskie dzieło Miloša Formana zostało odczytane jako jedna, wielka metafora komunizmu. Wszechobecny egoizm bohaterów wtłoczony w ramy nieustannej próby centralnego zarządzania. Szarość codzienności, nieudolnie przykrywana artystycznym wydarzeniem. Niechęć do najmniejszej konkurencji zakończona wygraną osoby najmniej na to zasługującej. Nieprzerwana nieudolność wszelkich poczynań i wreszcie długie, ale donikąd nie prowadzące narady, które kojarzyły się z wadami realnego socjalizmu w sposób dość oczywisty. Zbyt oczywisty, by cenzura mogła pozostać obojętna.

Chociaż traktowanie całości filmu jako metafory jest słuszne, chciałbym skupić się na kilku epizodach będących metaforami konkretnych elementów systemu komunistycznego. Sądzę zresztą, że właśnie te epizody bardziej odpowiadają pojęciu metafory niż dzieło jako całość.

Terminowi „metafora” różne dyscypliny nadawały różne znaczenia. Na przykład według semiotyki jest to przedstawienie jednego porządku rzeczy za pomocą innego, nieprzystającego do niego porządku rzeczy. Tymczasem wedle poetyki jest to gramatyczne połączenie dwóch pojęć z różnych domen semantycznych. Definicje tego typu dotyczą jednak „małych ciągów znaków”: dwóch wyrazów czy jednego obrazu, rytuału, sceny. Dlatego też właśnie to w scenach będę szukał metafor – pokażę je na kilku najbardziej charakterystycznych przykładach.

Kto ukradł salceson?

W trakcie zabawy odbywa się loteria, pod ścianą ustawiony jest stolik obłożony licznymi, pożądanymi fantami. Nagrody przyznawane są w wyniku losowania. Zresztą, nie może być inaczej przecież liczy się sprawiedliwość rozumiana jako każdemu to samo, a nie każdemu według zasług. Obok stołu stoi organizator loterii, ten który ma jej pilnować i ta, która pilnuje naprawdę bo takie ma zadanie. W pewnym momencie, zupełnie nagle, znika salceson. Kto jest winny? Podejrzewa się wszystkich. Okazuje się, że ukradła go mama – ta która pilnowała.

To był plan źródłowy – teraz plan docelowy. W komunizmie własność powszechna, w mentalności ludzi tłumaczona na własność niczyją, przekładała się na brak szacunku dla tego co oficjalnie publiczne. Mógł to być towar na stole, przy jednoczesnym współzawodnictwie o towary choć trochę sprywatyzowane, załatwione, a nierzadko po prostu ukradzione. Co więcej, praktyki te choć oficjalnie zabronione i pilnowane przez służby porządkowe (mamę), realnie były właśnie przez te służby sankcjonowane. „Bo wszyscy kradną”.

Kadr z filmu „Pali się moja panno”

Nie ma to jak nadopiekuńcza matka

Jury już się zebrało, wchodzą kandydatki. Rozpoczyna się konkurs, niewątpliwa rywalizacja. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, pojawia się matka jednej z pretendentek do tytułu najpiękniejszej. Chce tylko popatrzeć, chce tylko pomóc. Nie daje się wyprosić, na nic zdają się wszystkie prośby. Mało wspólnego z komunizmem? Niekoniecznie. Odnieśmy znów konkret to abstraktu. Czy komunizm nie zakładał opiekuńczości, czy nie miał pomagać biednym, kończyć z nierównościami, zapewniać bezpieczeństwa? Oczywiście – miał. Nie w tym był jednak problem, że tego nie robił, ale w tym, że robił to, łagodnie mówiąc, z przesadą. To z kolei doprowadzało do tego, co wiąże się z matczyną nadopiekuńczością, a więc ograniczania wolności, wkładania łap we wszystkie aspekty życia, nieustannej kontroli, a w końcu: inwigilacji.

REKLAMA

Dom się pali, ale i tak nie wyjdę

Chałupa cała w ogniach, mieszkańcy wioski przerywają zabawę by zobaczyć katastrofę. Tymczasem właściciel wyjść nie chce i jak tylko może zapiera się przed uratowaniem życia i stratą majątku na raz. W tym miejscu interpretacja metafory narzuca mi się z dużą siłą, choć z drugiej strony boję się błędu anachronizmu. Czy ten przywiązany do palącego się domu dziadek nie jest partią komunistyczną, która mimo tego, że system pada, a drogi ratunku już nie ma, nie chce oddać władzy? Czy nie można by było ciągnąć dalszych analogii? Czy tłum przerywający zabawę by zobaczyć pożar nie jest społeczeństwem, które przerywa byle jakie trwanie dopiero w trakcie kryzysu? A przecież jednocześnie to swoiste obudzenie się z letargu jest warunkiem koniecznym by dziadka/partię z państwa/domu wyrzucić.

Toż to kartki tylko, a mi pieniądze są potrzebne!

Człowiek jest biedny, nie ma domu, ale już znajdują się bliźni by mu pomóc. Wszyscy uczestnicy zabawy wyrzekają się swoich losów by wspomóc bliźniego w potrzebie, a on jest niewdzięczny, nie chce przyjąć kuponów. Żąda tylko gotówki i z „głupoty” nie chce pojąć, że kupony są warte tyle co pieniądze, bo otrzyma za nie całą górę towarów. Mija jednak godzina i okazuje się, że kupony są jednak warte tyle, co dwa kilo niczego. Czy to nie metafora systemu monetarnego państw demokracji ludowej, a może nawet metafora całej gospodarki? Społeczeństwo jest biedne, potrzebuje realnych towarów lub ewentualnie pieniędzy o realnej wartości. Zamiast tego dostaje jednak bony towarowe i książeczki mieszkaniowe. Tłumaczy się mu, że w przyszłości będzie je można wymienić na pożądane towary. Jednak za rogiem czai się już inflacja, dewaluacja, podwyżka cen itp., a papierki mające dać nowego dużego fiata starczają co najwyżej na kilo kiełbasy. No tak, ale dlaczego tak się dzieje? Wracam do pierwszej metafory – system nie może działać, bo loterię okradli organizatorzy loterii na w spółkę z ochroniarką profesjonalistą. W tym miejscu wprost nie da się nie zacytować fragmentu wiersza Stanisława Staszewskiego, będącego tekstem piosenki „Kultu” pt. „Kołysanka Stalinowska”:

Polski plakat do filmu "Pali się moja panienko", autorstwa Jerzego Flisaka

(…) Domy wznosi piekarz

Bo w tej pracy biegły

Handel Zagraniczny

Rozwijają zduni

Znają koninktury

Z gawędzeń babuni

Domy, mosty, szkoły

To domena szewców

A z krawców się robi

Zwycięstwa ich piewców

Te cztery przykłady wystarczą, by pokazać bogactwo symboliczne filmu Formana i wskazać na wartość traktowania małych scen jako zamkniętych metafor. Gdyby nie można było ich analizować osobno, to trzymanie się domu byłoby sprzeczne z nic niewartymi kuponami. Bo jakby to było – upadła partia komunistyczna spotyka się z ciepłym przyjęciem ludności, pomimo niesprawnego systemu? Nonsens.

Każdy epizod może stanowić osobne odniesienie. Sama scena wynoszenia z ognia i następująca zaraz po nim nadgorliwa zapobiegawczość w sadzaniu dziadka na stołku, obracaniu go tyłem czy zasłanianiu widoku mogą być interpretowane osobno. Takie traktowanie pojedynczych scen nie wyklucza interpretacji całości filmu jako symbolu całości systemu komunistycznego. Wskazuje jednak, że znaczenie dzieła nie jest sumą jego elementów, ale rozgrywa się na innym planie. Zamiast mechanizmów systemu komunistycznego pojawiają się nieoczekiwanie jego najbardziej charakterystyczne cechy.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Stanisław Witecki
Studiuje na MISH UJ, jego kierunkiem wiodącym jest Historia, a specjalnością Antropologia Historyczna. Właśnie ta dziedzina jest jego pasją, a w połączeniu historycznego materiału z antropologiczną teorią widzi przyszłość historiografii. Z tego powodu uczęszcza na zajęcia w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej, gdzie szczególną uwagę poświęca teorii kultury. Swoje wysiłki badawcze skupia na wieku XVII i XVIII, w których poszukuje historii „zwykłych ludzi”, mieszkańców wsi i małych miast. Poruszane przez niego problemy oscylują wokół gender studies, historii seksualności oraz mentalności chłopów i wierzeń ludowych. Szczególnie ceni mikrohistoryczne przybliżenia z jasno postawionymi problemami badawczym. Jest zwolennikiem cyfryzacji nauki. Współpracuje z portalem Historia i Media.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone