Hagia Sophia – najcudowniejsza świątynia w dziejach?
Ten tekst jest fragmentem książki Petera Sarrisa „Justynian. Cesarz, żołnierz, święty”.
Widziane od strony Bosforu historyczne stare miasto Stambułu, położone na cyplu z widokiem na wody zatoki Złotego Rogu, do dnia dzisiejszego pozostaje zdominowane przez okazałe kopuły odbudowanego przez Justyniana kościoła Mądrości Bożej – Hagia Sophia. Od czasu zdobycia miasta przez Turków osmańskich w 1453 roku kościołowi towarzyszą cztery minarety, stojące wokół niego jak wartownicy strzegący cennego, choć obecnie nieco zaniedbanego mienia. Świątynia Hagia Sophia współcześnie wygląda nieco bezbarwnie i choć zachowuje zewnętrzną formę kościoła Justyniana, nie ma w sobie nic z jego niegdysiejszego blasku. Niedawno przeprowadzone wykopaliska archeologiczne potwierdziły, że mury kościoła w VI wieku były pokryte płytami białego marmuru, które odbijały światło słoneczne, emanując nimi niby latarnia świętości, przyciągając wiernych i rozświetlając serce najwspanialszego miasta w rzymskim świecie. Widok ten był jednak niczym w porównaniu do spektakularnego wnętrza kościoła, dziś przytłumionego i zgaszonego przez zasłonięte okna, rusztowania, dywany i zasłony. Przez wiele stuleci poprzedzających osmański podbój wkroczenie do tej skąpanej w słonecznym świetle wpadającym przez przeszklone okna świątyni – usłyszenie głosów boskiej liturgii śpiewanej po grecku przez zastępy kapłanów i rzesze wiernych, poczucie woni kadzidła unoszącego się w powietrzu, którego dym wznosił się majestatycznie do górnych partii sklepień i galerii – było uważane za jedno z najgłębiej dotykających duchowych przeżyć, jakich chrześcijanin mógł doświadczyć. Zwłaszcza w połączeniu z sakramentem komunii świętej, posmakowaniem konsekrowanego przez kapłanów chleba, który – jak wierzono – przeistaczał się w Ciało Chrystusa, musiało istotnie stanowić całościowe doświadczenie zmysłowe.
W ostatnich latach historycy architektury, inżynierowie dźwięku, muzykolodzy średniowiecza (w tym mój były kolega z kampusu – Alexander Lingas) i eksperci od komputerowo generowanych obrazów, na czele z pracującą w USA historyczką sztuki Bisserą Pentchevą, odkryli, jak wiele można odtworzyć z unikalnego wizualnego, akustycznego i emocjonalnego wrażenia, jakie Hagia Sophia, jako miejsce kultu chrześcijańskiego, w czasach swojej świetności robiła na wiernych. W szczególności dzięki nagraniom dokonanym przez Alexandra Lingasa i jego chór Capella Romana jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego skandynawscy goście, którzy w X wieku przybyli do bizantyńskiej stolicy z niedawno powstałej Rusi Kijowskiej zdecydowali się przyjąć cesarskie (czyli ortodoksyjne) chrześcijaństwo: uwierzyli, że Hagia Sophia była miejscem, w którym mieszkał sam Bóg. W okresie swojej świetności świątynia wywierała ogromne psychologiczne i emocjonalne wrażenie nie tylko na chrześcijanach czy tych, którzy rozważali konwersję na chrześcijaństwo. Od czasu zakończenia prac restauracyjnych w 2010 roku zwiedzający kościół ponownie mogą podziwiać serię mozaikowych wizerunków przedstawiających anielskie postacie serafinów, znajdujące się w każdym z czterech pendentywów, które sprawiają wrażenie, jakby unosiły się pod centralną kopułą świątyni. Przedstawienia te, pochodzące z późniejszego okresu dziejów Bizancjum, sprawiały swym wyglądem tak sugestywnie nieziemskie wrażenie, że pewien żyjący w średniowieczu muzułmanin, który odwiedził miasto, relacjonował w liście do domu, że w świątyni mieszka wspaniały anioł.
Justynian zlecił odbudowę Wielkiego Kościoła dwóm architektom: Antemiuszowi z Tralles (słynnemu matematykowi) i Izydorowi z Miletu. Nieżyjący już Cyril Mango, profesor greki bizantyńskiej i nowożytnej na Uniwersytecie w Oxfordzie, wybitny znawca historii tego budynku, stwierdził: „Możemy sobie wyobrażać, że wybrano ich obu ze względu na to, że łączyli praktyczne doświadczenie z wysokim poziomem wiedzy teoretycznej, ale w rzeczywistości nie znamy żadnej innej budowli zbudowanej przez któregokolwiek z nich”. Podobnie jak to było w przypadku prefekta pretorium, Jana z Kapadocji, i głównego urzędnika prawnego cesarstwa (kwestora), Tryboniana, powodem, dla którego Justynian powierzył Antemiuszowi i Izydorowi odbudowanie kościoła Mądrości Bożej, było kierowanie się przez cesarza nie tyle ich dotychczasowymi osiągnięciami w dziedzinie architektury, ile osobistym zaufaniem, jakie do nich żywił. Z posiadanych relacji źródłowych wiemy także, że cesarz był osobiście zainteresowany projektem nowego kościoła, a następnie jego realizacją.
Pod względem ogólnych założeń projektowych nowa Hagia Sophia Justyniana stanowiła radykalne zerwanie z przeszłością. Budynek poprzedniego kościoła był prawdopodobnie pięcionawową bazyliką, zbudowaną na planie czworoboku, z dwuspadowym dachem, czyli należał do standardowego modelu kościołów katedralnych istniejących w Rzymie od IV wieku. Gmach nowego kościoła miał być zbudowany na planie prostokąta wokół ogromnej centralnej kopuły. Koncepcja kościoła o sklepieniu kopułowym nie była nowa: wzniesiony także przez Justyniana kościół Świętych Sergiusza i Bachusa był zbudowany na planie ośmiokąta z centralną kopułą. Zbudowany przez Anicję Julianę kościół Świętego Polieukta był prawdopodobnie również zwieńczony kopułą. Tradycja architektury kopułowej istniała także w przedchrześcijańskim Rzymie (na przykład Panteon) i w sakralnym budownictwie chrześcijańskim w Syrii. W Rzymie, Tesalonice i innych miejscach budowano małe baptysteria zwieńczone kopułami. Nikt jednak nie próbował zbudować kościoła kopułowego na skalę, którą wydawali się rozważać Justynian i jego architekci.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Petera Sarrisa „Justynian. Cesarz, żołnierz, święty” bezpośrednio pod tym linkiem!
W chwili ukończenia kościół Hagia Sophia, długi na 97 metrów i szeroki na 70 metrów, był prawdopodobnie największym budynkiem na świecie. W literaturze przedmiotu odnotowano, że „skala i wysokość jego wielkiej kopuły pozostawała bezprecedensowa aż do XVI wieku, kiedy to ukończono budowę renesansowej Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie”. Szacuje się, że w kościele mogło się pomieścić około 16 tysięcy wiernych. Istniejąca współcześnie centralna kopuła, będąca nieco niższą następczynią pierwotnej, wznosi się na wysokość prawie 56 metrów nad ziemią i ma średnicę 31 metrów (czyli około 100 stóp bizantyńskich). Wysokość jej sklepienia jest równa wysokości piętnastopiętrowego budynku. Kopuła spoczywa na czterech olbrzymich filarach (każdy wysoki na ponad 23 metry), wspierających cztery pendentywy, których łuki tworzą podstawę dla cylindrycznego fundamentu kopuły. Prokopiusz napisał, że nad centralnym kręgiem kościoła wznosiła się „wielka sferyczna kopuła, nadająca budowli nadzwyczaj piękny wygląd”, i kontynuował: „Zda je się nie być wsparta na solidnej konstrukcji muru, lecz zakrywać przestrzeń, jakby zwisała z nieba na złotym łańcuchu. Wszystkie te elementy, spięte cudownie w powietrzu, zawieszone jedne na drugich i wspierające się tylko na częściach konstrukcji do nich przylegających, tworzą w owym dziele jednorodną i zdumiewającą harmonię”. Oglądany z zewnątrz z poziomu ulicy lub z płynącego w kierunku Konstantynopola statku nowy kościół Mądrości Bożej przyćmiewał swymi rozmiarami nawet najwyższe z wcześniej wzniesionych budowli i monumentów miasta (takich jak Kolumna Konstantyna). W innym miejscu opisu świątyni Prokopiusz pisze: „Sięgając nieba, wznosi się wysoko ponad inne budowle, niby okręt zakotwiczony pośród nich, i z wysokości spogląda w dół na całe miasto. Jako że przynależy do niego, przysparza mu chwały swą kwitnącą pięknością, ale też kształtuje jego otoczenie, właśnie dlatego, że stanowi jego część. Dominuje nad miastem, a jednocześnie wznosi się na taką wysokość, że można z niej podziwiać je całe niczym z wieży strażniczej”. Chociaż zatem wewnętrzna przestrzeń justyniańskiego kościoła Mądrości Bożej akcentowała transcendencję, jego zewnętrzny wygląd najwyraźniej sprawiał wrażenie emanującego uczuciem dominacji. Żadne z tych odczuć prawdopodobnie nie przypadłoby do gustu wielkiemu cesarskiemu fundatorowi świątyni.
Tak nowatorska konstrukcja siłą rzeczy stanowiła ze względów technologicznych ogromne wyzwanie. Cyril Mango ujął ten problem w następujący sposób: „Architekci Justyniana do maksimum wykorzystali możliwości techniczne, jakie mieli do dyspozycji, a nawet je przekroczyli”. Mury zbudowane z cegły i dużej ilości zaprawy murarskiej, które cechowały budownictwo bizantyńskiego Konstantynopola, cechowały się nieodłączną tendencją do pojawiania się w nich nieregularności w trakcie budowy: zanim zbudowano kolejną ścianę budowli, jej wcześniej wzniesione ściany zdążyły już osiąść w gruncie, co prowadziło do powstawania między nimi wewnętrznych napięć, gdy nowo zbudowana ściana zaczęła także osiadać w podłożu. Im większa była budowla, tym większe było prawdopodobieństwo, że doprowadzi to do całkowitej niestabilności konstrukcji, niezależnie od tego, jak staranny był początkowy plan budowy. W wypadku kościoła Świętych Sergiusza i Bachusa zauważono, że „pomysłowość projektu” pozostawała w kontraście z „niechlujnością wykonania” spowodowaną koniecznością angażowania robotników budowlanych w „bieżące prace kompensacyjne” w celu rozwiązania trudności konstrukcyjnych, które nieuchronnie pojawiały się w trakcie budowy. W wypadku justyniańskiego kościoła Mądrości Bożej problemy te były z pewnością jeszcze większe. Według Prokopiusza w pewnym momencie budowy świątyni wschodni łuk wspierający centralną kopułę zaczął się uginać i został uratowany tylko dzięki osobistej interwencji samego cesarza, który zaproponował zrozpaczonym architektom rozwiązanie problemu. Mamy powody, aby z rezerwą odnosić się do tej relacji, jednak najpewniej oddaje ona rzeczywisty obraz trudności, z jakimi borykali się budowniczowie kościoła.
Utrzymane w tradycyjnym duchu opracowania poświęcone świątyni Hagia Sophia podkreślają jej niezwykłe cechy architektoniczne, lecz tym, co istotnie ożywiało tę budowlę, był sposób, w jaki jej konstrukcja umożliwiała zaistnienie niezwykłej zmysłowej synergii między światłem, dźwiękiem a – w ostateczności – także smakiem i zapachem. Kościół zbudowany w VI wieku przez Justyniana miał prawie 300 okien, które zostały starannie zaprojektowane tak, aby móc uchwycić i wpuścić do jego wnętrza światło poranka i wieczoru, w porach kiedy odprawiano nabożeństwa jutrzni i nieszporów. Cesarzowi przypisuje się osobiste autorstwo dwóch hymnów, które miały być śpiewane podczas nabożeństw lub po nich: Monogenes („Jednorodzony [Syn]”) i Phos Hilaron („Radosna Światłości”). Dodatkowe oświetlenie zapewniała szeroka gama lamp oliwnych i świec, które ustawiono tak, aby stworzyć w kościele „hierarchię światła”, z rozświetlonym naosem, centralną przestrzenią świątyni, w której sprawowano liturgię, a która była otoczona bardziej subtelnym światłem w galeriach kościoła, nawach bocznych i narteksach.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Petera Sarrisa „Justynian. Cesarz, żołnierz, święty” bezpośrednio pod tym linkiem!
Subtelnie zmieniająca się w ciągu dnia struktura naturalnego oświetlenia w kościele Hagia Sophia tworzyła w przestrzeni świątyni szereg wizualnych „efektów specjalnych” i sprawiała, że biało-szary marmur podłogi i dolnych partii ścian (pochodzący z pobliskiej wyspy Prokonnesos) wydawał się mienić w słonecznym świetle i delikatnie falować jak morze. Światło słoneczne, jak również sztuczne oświetlenie, padając na zdumiewający układ złotych szklanych tesser zdobiących powierzchnie sklepień i górne partie ścian kościoła, powodowało ogromny efekt blasku i obezwładniające odczucie wewnętrznej luminescencji. Według słów Prokopiusza można było odnieść wrażenie, że „wnętrza nie oświetla z zewnątrz słońce, ale jasność rodzi się w środku”, światło to początkowo przypomina poranne słońce, ale stopniowo nabiera intensywności i emanuje na zewnątrz. Geometryczny w dużej mierze schemat wewnętrznych dekoracji kościoła prawdopodobnie intensyfikował wrażliwość wiernych na percepcję światła i refleksów jego promieni odbijających się od złotych, srebrnych i marmurowych powierzchni o różnych odcieniach i barwach, zmuszając oko obserwatora do reagowania na ogólny efekt blasku i lśnienia zamiast skupiania się na jakimkolwiek konkretnym obrazie. Prokopiusz opisuje ten fenomen następująco: „W ten sposób owo zjawisko wciąż wiruje przed oczyma, a widzowie zupełnie nie mogą się zdecydować, który fragment powinno się podziwiać bardziej niż wszystkie pozostałe. Lecz nawet wtedy, gdy skupią uwagę, rozglądając się ze zmarszczonymi brwiami na wszystkie strony i analizując wszystko, nie są w stanie pojąć zasad doskonałego rzemiosła i zawsze wychodzą zadziwieni zdumiewającym widokiem”.
Te efekty wizualne szły w parze z niezwykłymi właściwościami akustycznymi budynku świątyni. Głosy około 400 księży, chórzystów i innych uczestników nabożeństw zatrudnionych do śpiewania liturgii, wsparte głosami świeckich wiernych, wzmacniała w szczególności ogromna przestrzeń wewnętrzna centralnej kopuły kościoła (objętość nawy oszacowano na około 255 800 metrów sześciennych). Starannie zaprojektowany pogłos o długości ponad dziesięciu sekund przekształcał ludzki głos i język ludzki w eufoniczną całość, która samą sobą wypełniała przestrzeń wnętrza świątyni i pogrążała wiernych w kontemplacji, wciągając ich do przeżywania boskich tajemnic wiary. Dla pełnego obrazu tego widowiska powinniśmy sobie także wyobrazić unoszące się we wnętrzu świątyni chmury kadzielnego dymu, wydobywające się z subtelnie pobrzękujących kadzielnic i trybularzy. Całościowy efekt polegał najpewniej na całkowitym zanurzeniu zmysłów uczestników takiego spektaklu w „estetycznej jedności – wizualnej i akustycznej”. Żyjący w dobie późnego antyku chrześcijanin, który znalazł się we wnętrzu kościoła Hagia Sophia, najpewniej ulegał urokowi tego miejsca, które porywało jego zmysły oraz umysł i wznosiło go do uduchowionego stanu, umożliwiającego mu kontemplację istoty Boga. Prokopiusz ujął to następująco: „Ktokolwiek wchodzi tu na modlitwę, pojmuje natychmiast, że to dzieło powstało nie dzięki mocy i umiejętnościom człowieka, lecz za sprawą łaski Boga. Dzięki temu myśli ludzkie wędrują ku górze, unoszone ku Bogu, bo czują, że nie może On być daleko, ale na pewno z upodobaniem przebywa w tym właśnie miejscu, które sobie wybrał”.
Nacisk, jaki Prokopiusz kładzie na intelektualne i zmysłowe reakcje, jakie u wiernych wywoływała świątynia Mądrości Bożej, ma istotne znaczenie, ponieważ w VI wieku wierzono, że doświadczenie transcendencji wyostrza zdolności racjonalnego umysłu do wejścia w interakcję z kosmosem i umożliwia jego zrozumienie, nie było ono zatem formą ucieczki od świata (jak się przyjmuje w niektórych współczesnych zachodnich kontrkulturach). Konstrukcja kościoła Hagia Sophia i starannie przemyślana architektura doznań zmysłowych, jakim poddawani byli ludzie znajdujący się w jego wnętrzu, były ściśle związane z kulturą intelektualną epoki i odwoływały się do sposobu, w jaki wykształcony ówczesny chrześcijański odbiorca miał pojmować świętą przestrzeń. Przykładowo światło było postrzegane zarówno jako reprezentacja, jak i ucieleśnienie świętości. Stanowiło ono „symbol Boga, a w szczególności Chrystusa”. Złoto również było kojarzone z boskością. Efekty akustyczne nie tylko wywoływały u wiernych poczucie bliskości Boga, lecz także mogły być rozumiane jako środki służące przekształceniu języka ludzkiego w nieziemski język aniołów, zwłaszcza poprzez śpiewanie hymnu „Alleluja” i podczas obchodzenia święta Pięćdziesiątnicy (Zielonych Świątek), upamiętniającego dzień zesłania Ducha Świętego, który zstąpił na uczniów Chrystusa po jego zmartwychwstaniu, kiedy oni zaczęli „mówić językami”.
Wielka sferyczna kopuła, która górowała nie tylko nad samym kościołem, lecz także nad całym Konstantynopolem, była przez wyedukowanego widza prawdopodobnie postrzegana przede wszystkim w kontekście długiej tradycji starożytnej filozofii – konkretnie: neoplatonizmu – która odcisnęła swoje głębokie piętno na chrześcijaństwie. Zgodnie z neoplatońskim poglądem na świat wierzono, że „demiurg” (najwyższa istota, twórca lub stwórca kosmosu) może wchodzić w interakcje ze stworzonym przez siebie światem poprzez „świetlistą sferę”, w której spotykały się niebo i ziemia. Kopuła kościoła Hagia Sophia miała przywodzić na myśl taką sferę – było to miejsce „pomiędzy” (po grecku metaxy), w którym ludzkość mogła doświadczyć obecności Boga i osiągnąć „Świętą Mądrość”. Żyjący w VI wieku wielki autor hymnów religijnych Romanos Melodos opisał świątynię podczas obchodów jej ponownego otwarcia pod rządami Justyniana: „Ta cudowna świątynia stanie się znana ponad wszystkimi innymi jako najświętsze miejsce zamieszkania Boga, jako ta, która dobitnie odznacza się przymiotami godnymi Boga, ponieważ przewyższa całą ludzką wiedzę o budowaniu. Zarówno w swojej materialnej formie, jak i przez swoją liturgię jest postrzegana tak właśnie i obwieszcza swoisty rodzaj nieba na ziemi, które Bóg wybrał na swoje własne mieszkanie”. W przeciwieństwie do kościołów zbudowanych w Ziemi Świętej i Rzymie, upamiętniających miejsca, w których żył Chrystus lub w których apostołowie ponieśli śmierć męczeńską, Hagia Sophia była sama w sobie wyjątkową „świętą przestrzenią”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Petera Sarrisa „Justynian. Cesarz, żołnierz, święty” bezpośrednio pod tym linkiem!
„Budowla lśniąca w chwale”
Zbudowany na nowo, w zmienionej formule architektonicznej, Wielki Kościół Hagia Sophia został formalnie konsekrowany 27 grudnia 537 roku przez cesarza Justyniana i patriarchę Konstantynopola – Menasa. Dla uczczenia tego wydarzenia Romanos napisał hymn, w którym głosił, że Justynian i Teodora pod względem swoich osiągnięć architektonicznych przewyższyli nawet biblijnego króla Salomona (podobny wyczyn przypisywała sobie wcześniej Anicja Juliana). Imię Teodory jest często pomijane w opisach justyniańskiej wersji konstantynopolskiego kościoła Hagia Sophia, ale w tamtych czasach było dla wszystkich oczywiste, że projekt odbudowy kościoła zniszczonego podczas powstania Nika był wspólnym przedsięwzięciem cesarza i jego małżonki. Wszystkie marmurowe kolumny w kościele (podobnie jak w kościele Świętych Sergiusza i Bachusa) zwieńczono kapitelami ozdobionymi monogramami z imionami lub tytułami pary cesarskiej. Monogramy umieszczone na 89 kolumnach przypisują dzieło budowy świątyni Justynianowi, a na 30 umieszczono inskrypcje przyznające tę zasługę Teodorze. Prokopiusz postrzegał kościół Hagia Sophia jako rodzaj górującej nad miastem wieży strażniczej. Justynian i Teodora prawdopodobnie wyobrażali go sobie raczej jako boską wieżę strażniczą broniącą miasta. W centrum jego wielkiej kopuły znajdował się krzyż, który podkreślał rolę świątyni. Żyjący w VI wieku poeta i dworzanin Paweł Silencjariusz zanotował w swoim opisie kościoła: „Ponad wszystkim wznosi się w niezmierzone powietrze wielki hełm [kopuła], który pochylając się jak promienne niebiosa, obejmuje kościół. A w najwyższej części, w koronie, przedstawiono krzyż, obrońcę miasta”. Ten sam symbol można było odnaleźć w całym kościele w zdobiących go dekoracjach mozaikowych wraz z tak zwanym Chrystogramem (symbolem Chi-Rho, przedstawiającym połączone ze sobą dwie pierwsze litery imienia Chrystusa, które cesarz Konstantyn rzekomo rozkazał swoim żołnierzom umieścić na tarczach po przyjęciu przez niego chrześcijaństwa). „Pod tym znakiem zwyciężysz [Nika!]” – powiedziano Konstantynowi. Czy te symbole mogły stanowić aluzyjną negację okrzyku uczestników niedawnego powstania, które przebiegało właśnie pod hasłem „Nika”?
Różne elementy wystroju Wielkiego Kościoła podkreślały osobistą troskę Justyniana i Teodory o dobro poddanych i podejmowane w ich imieniu wysiłki na rzecz uzyskania dla nich boskiego błogosławieństwa. Według cytowanego wcześniej Pawła główny ołtarz kościoła zdobiła bogato haftowana jedwabna tkanina, która przedstawiała między innymi sceny ukazujące władców występujących w roli strażników miasta: „Tutaj możesz ujrzeć szpitale dla chorych, a tam są sanktuaria […] A na innych zasłonach zobaczysz monarchów połączonych ze sobą, tutaj ręką Maryi, tam ręką Chrystusa, a wszystko to jest ozdobione połyskiem złotej nici”.
Odbudowa kościoła Mądrości Bożej została dokonana na tak dużą skalę i ukończona w tak szybkim tempie, że przez długi czas uważano jej powstanie za wydarzenie o niemal cudownym charakterze. Według bizantyńskiego autora późniejszej, szeroko znanej relacji świątynia została zaprojektowana przez anioła, który ujawnił plany jej budowy samemu cesarzowi. Z tego samego źródła dowiadujemy się, że Justynian wydał na realizację tego projektu kwotę stanowiącą równowartość rocznych wpływów skarbu państwa pochodzących z podatków ściąganych w Egipcie – najbogatszej prowincji w całym rzymskim świecie, i że jakoby przy jej budowie zatrudnionych było dziesięć tysięcy rzemieślników. Do wykonania mozaikowych tesser, które pokryły prawie dziesięć tysięcy metrów kwadratowych dekorowanej przestrzeni wnętrza katedry, potrzebne były ogromne ilości szkła, srebra i złota. Prawdopodobnie elementy mozaik produkowane były na masową skalę tuż za murami miasta. „Zakres koordynacji prac i wstępnego planowania, które są niezbędne do realizacji tego przedsięwzięcia – jak zauważał wielki autorytet w dziedzinie architektury bizantyńskiej – jest oszałamiający”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Petera Sarrisa „Justynian. Cesarz, żołnierz, święty” bezpośrednio pod tym linkiem!
Tempo, w jakim zbudowano kościół, musiało mieć swoją cenę. Nieustannie powtarzająca się w wypowiedziach Justyniana fraza „Pospieszcie się!” (Celeriter!) nie zawsze była przejawem roztropnej postawy. Prowincje sąsiadujące z Konstantynopolem zostały dosłownie splądrowane w poszukiwaniu marmurowych kolumn, które wykorzystano następnie przy budowie Wielkiego Kościoła. Szczególnie poszukiwane były kolumny z czerwonego porfiru, którego złoża znajdowały się tylko w Egipcie, a którego wydobycia zaprzestano w V wieku. Kolumny pozyskane z istniejących budynków były nierównych rozmiarów, ale i tak wykorzystano je przy budowie kościoła. „W ramach szerokich wytycznych dotyczących realizacji całości projektu – zauważył Cyril Mango – istnieje przestrzeń na nieograniczoną różnorodność, a czasami nawet niechlujstwo”. Tego rodzaju improwizacje nadają budynkowi cechy żywej struktury, zaskakującej swoimi rozwiązaniami. Z drugiej strony dla obserwatora przesiąkniętego tradycją klasyczną zjawisko to jest dość niepokojące, w związku z czym bez trudu możemy zrozumieć rozczarowanie europejskich podróżników z XVIII i początku XIX wieku, odwiedzających Konstantynopol, którzy uznali „kościół Świętej Zofii” za gotycki (Gothick). Co więcej, budowa ogromnej kopuły wieńczącej budynek przy użyciu ówczesnych technik i materiałów budowlanych nastręczała trudności niemal nie do pokonania. „Żaden architekt w tamtych czasach – skomentował Mango – nie był w stanie, nawet w przybliżeniu, obliczyć napięć, które generowała murowana kopuła takiej wielkości”. I istotnie – ogromna kopuła zawaliła się w 558 roku i musiała być odbudowana z nieco mniejszą krzywizną sklepienia. Niezwykłe było jednak to, że pierwsza wersja kopuły przetrwała tak długo, a ostatecznie do jej zawalenia się doszło nie tyle z powodu inherentnego błędu konstrukcyjnego, ile w wyniku szeregu trzęsień ziemi, które nawiedziły Konstantynopol w 553 i 557 roku. Żaden cesarz bizantyński rządzący po Justynianie nie zbudował kościoła nawet w połowie tak wielkiego jak Hagia Sophia. Wielki Kościół Justyniana jako niedościgniony wzór architektury sakralnej na całe przyszłe stulecia stał się najdoskonalszym przykładem architektury zarówno imperialnej, jak i chrześcijańskiej.
Odbudowa kościoła Hagia Sophia dokonana pod auspicjami Justyniana uwypukliła szereg cech jego osobowości i ujawniła wiele w kwestii jego sposobu myślenia jako cesarza. Tempo, w którym na kazał budowę Wielkiego Kościoła, było dowodem jego nieustannego zniecierpliwienia. Zuchwałość projektu świątyni odzwierciedlała typową dlań porywczość, a monumentalna skala jego konstrukcji uosabiała dążenie cesarza do dominacji i osiągania celów zdawałoby się niemożliwych do realizacji. Co więcej, jego determinacja, by odcisnąć na ogromnej budowli piętno imienia nie tylko swojego, lecz także swojej żony, jest kolejnym namacalnym dowodem jego całkowitego oddania Teodorze. Równocześnie Justynian skorzystał z nadarzającej się, ogólniejszej w swym charakterze okazji, jaką była konieczność odbudowy zniszczeń wyrządzonych w Konstantynopolu przez powstanie Nika, aby dokonać przebudowy nie tylko monumentalne go serca swojej stolicy, lecz także znacznej jej części położonej poza centrum – i uczynić to w taki sposób, aby służyło to uświetnieniu jego rządów, umocnieniu władzy i promocji jego programu ideologicznego. Jednym z głównych skutków tej finansowanej przez cesarza fali inwestycji budowlanych było znacznie wyraźniejsze zaznaczenie się w formie architektury miasta jego chrześcijańskiego charakteru. Kolejnym było narzucenie stolicy osoby cesarza jako jej opiekuńczego przewodnika, obdarzonego autorytetem i wyjątkowym talentem.
W okresie od 532 do około 547 roku, kiedy to w cesarstwie doszło do nagłej zmiany sytuacji wewnętrznej, Justynian realizował wyjątkowy program odnowy architektonicznej tkanki Konstantynopola. Oprócz wielkiego rezerwuaru na wodę, zbudowanego obok pałacu cesarskiego (znanego jako Cysterna Bazyliki lub po turecku: Jerebatan saraj), obejmował on budowę 32 nowych kościołów, sześciu hospicjów, pałaców, budynków użyteczności publicznej i obiektów usługowych (takich jak nowe budynki rządowe i dodatkowe cysterny) oraz nowe porty dla miasta. Chociaż ustępowały swoją wielkością ogromnej świątyni Hagia Sophia, niektóre z tych nowo budowanych kościołów – takie jak zwieńczony kopułą bazylikowy kościół Świętej Ireny lub przebudowany kościół Świętych Apostołów, w którym pochowani byli cesarze władający imperium od czasów Konstantyna Wielkiego – cechowały się zarówno dużymi rozmiarami, jak i wykwintnością architektury. Pierwszy z tych kościołów do dziś pozostaje jednym z najwspanialszych zabytków bizantyńskiego Konstantynopola, natomiast drugi, choć zniszczony przez Turków osmańskich, stanowił jeden z dwóch najwcześniejszych przykładów wielokopułowego kościoła zbudowanego na planie krzyża, który dał początek wielowiekowej tradycji architektonicznej podtrzymywanej w bizantyńskim i wschodnim budownictwie sakralnym. Stał się on również inspiracją dla projektu wspaniałej bazyliki Świętego Marka zbudowanej w Wenecji.
