Hitler przeciwko pokojowi w Europie

opublikowano: 2013-04-25 08:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Niezłomna wola ataku była w sierpniu 1939 r. najważniejsza dla Adolfa Hitlera. Nie brakowało jeszcze wątpliwości w sprawie tego czy napaść na Polskę jest dobrym rozwiązaniem, ale skrupułów trzeba się było pozbyć...
REKLAMA
Adolf Hitler (Bundesarchiv, Bild 183-H1216-0500-002; CC-BY-SA 3.0 Niemcy. Uznanie autorstwa)

22 sierpnia 1939 roku przybyłym zgodnie z rozkazem po cywilnemu naczelnym dowódcom poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, jak również dowódcom grup wojsk oraz armii Hitler pragnął zademonstrować przede wszystkim swoją niezłomną wolę ataku. Przyznanie się do pomyłki w swoich planach wobec ZSRR, a w tym kontekście również i w ocenie postawy Polski, z psychologicznego punktu widzenia byłoby złym wstępem do tej najważniejszej jak dotąd wewnętrznej narady, jaką Hitlerowi przyszło prowadzić w roli kanclerza Rzeszy. Mogłoby to wywołać wątpliwości, których Hitler za wszelką cenę pragnął w tej chwili uniknąć. Führer przemawiał na stojąco, zachowując luźną postawę, z prawą dłonią opartą na fortepianie, około 90 minut. Po wspólnym obiedzie wygłosił jeszcze jedną przemowę, dotyczącą w głównej mierze militarnej strony uderzenia na Polskę.

Zapis również i tego przemówienia wzbudza wątpliwości. Przedstawione przez Hitlera wyjaśnienie decyzji zwrócenia się przeciwko Polsce zawiera w sobie wewnętrzną sprzeczność:

Przemówienie Hitlera do naczelnych dowódców Wehrmachtu, 22 sierpnia 1939 roku:

Powziąłem tę decyzję jeszcze wiosną, sądziłem jednak, że w pierwszej kolejności, w ciągu najbliższych kilku lat (!) zwrócę się przeciwko Zachodowi, a dopiero potem ruszę na Wschód. Porządek czasowy nie jest jednak ustalony raz na zawsze. Nie wolno nam zamykać oczu na sytuację zagrożenia. Moim zamierzeniem było w pierwszym rzędzie ustanowienie akceptowalnych stosunków z Polską, co pozwoliłoby na uderzenie na Zachód. Nastąpiły jednak poważne zmiany i plan, który w moich oczach uchodził za dobry, okazał się niewykonalny. Uzmysłowiłem sobie, że w przypadku konfrontacji z Zachodem Polska napadnie na nas. Dla Polski dostęp do morza ma zasadnicze znaczenie. Po opanowaniu okręgu Kłajpedy nastąpił szereg dalszych wydarzeń, a ja uświadomiłem sobie, że taki konflikt nastąpiłby w wyjątkowo niekorzystnym czasie.

Czy wcześniejsze zabiegi Hitlera o przychylność Polski miały służyć jedynie umożliwieniu uderzenia na Zachód? Bardzo mało prawdopodobne. Wehrmacht przeprowadził wprawdzie wymarsz ubezpieczający, nie istniał jednak żaden plan wojny ofensywnej przeciwko państwom zachodnim. Intensywnie pracowały za to bataliony budowlane, skierowane do prac nad poprawą umocnień na Linii Zygfryda. Co więcej, zostały podjęte przygotowania do potajemnej ewakuacji ludności zamieszkującej zachodnie tereny przygraniczne. Mogłoby to świadczyć o tym, że dowództwo niemieckie liczyło się z prowadzeniem działań wojennych na własnym terytorium. Równie nieprawdopodobne było rzekome zagrożenie „ciosem w plecy” ze strony Polski. 11 sierpnia, w rozmowie z Carlem J. Burckhardtem, komisarzem Ligi Narodów w Gdańsku, który w drodze do Londynu odwiedził Hitlera w jego rezydencji w Berghofie, Führer nakreślił sytuację w zupełnie inny sposób.

REKLAMA

Hitler w rozmowie z Carlem J. Burckardtem, 11 sierpnia 1939 roku:

. Nie mam pragnienia, aby rządzić. Nie chcę od Zachodu niczego, ani dziś, ani jutro. Nie chcę ani piędzi gęsto zasiedlonych ziem na świecie. Ustalmy to raz na zawsze: nie szukam tam niczego, zupełnie niczego. Wszystkie te idee, które przypisują mi ludzie, to czystej wody wymysły. Muszę jednak mieć wolną rękę na Wschodzie […]. Wszystko, czego się podejmuję, jest wymierzone przeciwko Rosji. Jeśli Zachód jest zbyt głupi i zbyt ślepy, aby to pojąć, będę zmuszony porozumieć się z Rosjanami i go pobić, aby potem, po jego pokonaniu, zebrać wszystkie moje siły i zwrócić się przeciwko Rosji.

Innymi słowy: jeśli Zachód powstrzyma się od działania i odda Polskę bez walki, natychmiast po jej pokonaniu Wehrmacht będzie mógł ruszyć na właściwego przeciwnika, Armię Czerwoną. Jeśli jednak Wielka Brytania odmówi Hitlerowi „wolnej ręki na Wschodzie” i zapragnie go poskromić, Führer będzie zmuszony uderzyć na Zachód.

p. Kiedy zatem i wobec kogo dyktator ujawnił swoje prawdziwe zamiary? W kwestii Rosji przemówienie Hitlera z 22 sierpnia, wygłoszone do najwyższych dowódców wojskowych, zawierało w sobie sprzeczność. Z jednej strony wskazał on na wyrażane przez Stalina zainteresowanie długofalową współpracą z Niemcami i perspektywę dostaw niezbędnych z punktu widzenia gospodarki wojennej Rzeszy rosyjskich surowców, z drugiej zaś założył, że Stalin nie zaryzykuje konfliktu z Niemcami, gdyż jego następstwem byłby upadek ZSRR. Następnie, niemal jednym tchem, dodał, że uczyni z Rosją to samo, co z Polską. „Po śmierci Stalina, a jest on ciężko chorym człowiekiem, zmiażdżymy Związek Radziecki. Nadejdzie czas niemieckiego panowania nad światem”. Jak wiadomo, Stalin przeżył Hitlera o osiem lat, a niemiecki dyktator nie zamierzał zbyt długo czekać z planowaną inwazją. Zastanawiające spekulacje Hitlera na temat śmierci Stalina wskazują przynajmniej na to, że Führer zapoznał się ze wspomnianym wcześniej memoriałem Rosenberga w sprawie polityki wschodniej Rzeszy i przyjął go do wiadomości.

Joachim von Ribbentrop i Józef Beck, styczeń 1939

Według innej relacji z przemówienia Hitler miał powiedzieć: „Byłem przekonany, że Stalin nigdy nie przystanie na ofertę Anglików. Rosja nie jest zainteresowana dalszym istnieniem Polski, a Stalin wie, że niezależnie od tego, czy jego żołnierze okażą się zwycięzcami, czy zostaną pokonani, jego reżim chyli się ku końcowi”. W tym zdaniu ujawnia się dotychczasowy antyradziecki program Hitlera, w jakiej bowiem wojnie wojsko Stalina mogłoby zostać pobite, jeśli nie w konfrontacji z Wehrmachtem? Dostrzec można również jego przekonanie, iż do doprowadzenia radzieckiego reżimu do upadku wystarczy impuls – katastrofalny błąd, który rok później miał wpłynąć na kształt planów operacji „Barbarossa” i przyczynić się do fiaska całej wojny wschodniej Hitlera.

REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że Hitler uznał, iż najrozsądniej będzie nie niepokoić najwyższego dowództwa wojskowego ujawnieniem zamiarów rozciągnięcia wojny na Wschodzie. W owym czasie zależało mu przede wszystkim na tym, by deklarowaną przez Stalina neutralnością oraz gotowością ZSRR do udzielania Niemcom wsparcia ekonomicznego uśmierzyć obawy swoich wojskowych wywołane ewentualnością wojny dwufrontowej. Pełnym wyższości tonem perorował o słabości swoich przeciwników, którzy, w jego mniemaniu, nie odważą się pomóc zaatakowanej Polsce. Za pozbawione podstaw uznał również obawy przed długotrwałą blokadą gospodarczą Niemiec. Szczególny nacisk kładł na szybkie rozstrzygnięcie kampanii przeciwko Polsce. Kluczem do zwycięstwa miały być bezlitosne uderzenia prowadzące aż do całkowitego zniszczenia nieprzyjaciela.

Wehrmacht podczas operacji "Barbarossa"(Bundesarchiv, Bild 101I-213-0267-13; CC-BY-SA 3.0 Niemcy.)

Niektóre wypowiedzi Hitlera są w tym kontekście interpretowane jako sygnały wskazujące na jego rasowo-ideologiczną strategię bitew walnych. Bardziej wnikliwa analiza wskazuje jednak, że sformułowania w rodzaju „z największą bezwzględnością” czy „bezlitosne postępowanie” odnoszą się nie tyle do ludności cywilnej, ile do polskiej armii. Hitler uznał za wskazane ostrzec w tym miejscu przed „współczuciem”. Później, w 1941 roku, ukuł w odniesieniu do czerwonoarmistów hasło „keine Kameraden” (oni nie są naszymi towarzyszami). W 1939 roku to zawołanie mogłoby odnosić się również do Polaków. W kontekście ewentualnej wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu należy koniecznie dodać, że Hitler wielokrotnie akcentował, iż nie chodzi mu o „osiągnięcie określonej linii”, a dowódcy zawiadujący operacjami wojskowymi nie powinni w swoich planach uwzględniać kształtu granic w przyszłości. W kwestii przyszłej granicy z ZSRR warte odnotowania jest sformułowanie Hitlera, który stwierdził, że idea „protektoratu jako przedproża” jest warta rozważenia. Kwestia polska pozostawała wciąż otwarta.

Gdy dzień później Ribbentrop poleciał do Moskwy, porozumienie ze stroną radziecką udało się osiągnąć stosunkowo łatwo. Stało się tak po części dlatego, że nie licząc paktu o nieagresji, żądania Stalina były zarysowane dość mgliście. Tajny protokół dodatkowy określał jedynie „rozgraniczenie stref interesów obu państw w Europie Wschodniej”. Zgodnie z nim Finlandia, Estonia, Łotwa i Besarabia miały zostać włączone do ZSRR, tak bowiem w tamtym momencie należało rozumieć sformułowanie „strefa interesów”. Litwa miała przypaść w udziale Niemcom, włącznie ze spornym okręgiem wileńskim. Bardziej precyzyjne były ustalenia dotyczące podziału Polski. Linia podziału miała przebiegać wzdłuż Sanu, Wisły i Narwi, co odpowiadałoby mniej więcej ustalonej podczas konferencji wersalskiej „linii Curzona”, niezaakceptowanej przez Polskę. Dokonane 23 sierpnia uzgodnienia były jednak zasadniczo niezobowiązującymi „oświadczeniami woli” i w dowolnym momencie mogły zostać zmienione.

REKLAMA

Pakt z 23 sierpnia był więc w głównej mierze „porozumieniem o zachowaniu [status quo]” (Klaus Hildebrand) pomiędzy obiema stronami, rezultatem trudnej sytuacji, w którą Hitler wmanewrował się za sprawą swojej antypolskiej zmiany kursu, a którą Stalin umiejętnie wykorzystał do osiągnięcia własnych korzyści. Wobec swoich dowódców Führer odgrywał rzecz jasna rolę przebiegłego, opanowanego gracza, który w zakończonej dopiero co wojnie nerwów wziął górę nad przeciwnikiem. Ruch należał teraz do wojskowych. Rosenberg, główny doradca Hitlera do spraw polityki wschodniej, wydawał się nieprzekonany i był rozczarowany. Rozumiał jednak, że „rozwiązania tymczasowe” mogą się okazać nieuniknione, aby osiągnąć ostateczny cel, jaki stanowiła dekompozycja Rosji. Trzy miesiące wcześniej, w kontekście coraz wyraźniej zarysowującego się konfliktu z Polską, w czasie długiej rozmowy z Göringiem, obaj zgodzili się co do tego. Od 1935 roku obaj głośno opowiadali się za koncepcją antyradzieckiej polityki interwencyjnej i optowali za współpracą z Polską, Japonią i Wielką Brytanią. Współpraca z Polską nie wchodziła już w rachubę, postawa Japonii była niejasna, należało więc zadbać o zacieśnienie stosunków z Wielką Brytanią.

Jeńcy radzieccy, lato 1941 (Bundesarchiv, Bild 169-0864; CC-BY-SA 3.0 Niemcy. Uznanie autorstwa)

Rosenberg zadawał więc sobie pytanie, czy zamiast ryzykownego, mającego licznych przeciwników zbliżenia z Rosją, możliwe było zastosowanie innego rozwiązania: jednoznaczna rezygnacja z roszczeń do dawnych kolonii i próba pozyskania brytyjskiej przychylności dla ekspansji Niemiec na Wschodzie, w myśl planów z 1914 roku? Göring i Rosenberg zgodnie uważali Ribbentropa za aroganta i głupca, któremu brakowało narodowosocjalistycznej świadomości, a który ze swoimi antybrytyjskimi skłonnościami wywierał na Führera niezdrowy wpływ.

Rosenberg o niemiecko-radzieckim pakcie o nieagresji, 25 sierpnia 1939 roku:

REKLAMA
. Mam przeczucie, że za ten pakt z Moskwą narodowemu socjalizmowi przyjdzie kiedyś zapłacić olbrzymią cenę. Nie była to wolna decyzja, ale działanie wymuszone trudną sytuacją, ukorzenie się rewolucji przed przywódcą innej, której intencją jest zniszczyć ideały dwudziestoletniej walki. Jakże możemy jeszcze mówić o ratowaniu i kształtowaniu Europy, jeśli musimy prosić o pomoc jej niszczyciela? Nie możemy też dziś szczerze powiedzieć, że nasza współpraca pozwoli nam wywołać w Rosji zmiany, dzięki którym uda nam się naprawdę zbliżyć do narodu rosyjskiego. Jeśli do tego będziemy zmuszeni odstąpić Związkowi Radzieckiemu tereny pol[skiej] Ukrainy, będzie to po Ukr[ainie] Zakarpackiej drugi cios z naszej strony w największą antymoskiewską siłę. Następstw tego nie doświadczymy być może od razu, ale z pewnością dadzą one o sobie znać w przyszłości.

Ponownie nasuwa się pytanie: czy musiało dojść do takiej sytuacji? Czy kwestia polska musiała zostać rozwiązana właśnie teraz, i to w takiej formie? Dziś nikt nie potrafi udzielić na to pytanie odpowiedzi. W każdym razie Ribbentrop jest dla mnie jak ten zbrodniarz Izwolski; również i on ze swojej zranionej próżności czerpał „podstawy” swoich przekonań politycznych.

p. 22 sierpnia 1939 roku, w dniu, w którym w Obersalzbergu Hitler w obecności naczelnych dowódców sił zbrojnych wygłaszał swoje rozstrzygające przemówienie, do Berlina przybył pułkownik sztabu generalnego Eduard Wagner. Wcześniej przez kilka miesięcy pełnił funkcję dowódcy 10. pułku artylerii w Ratyzbonie. Była to standardowa procedura, pozwalająca na efektywne wykorzystanie kadr oficerskich, w tym przypadku oficera sztabu generalnego, pełniącego od 1936 roku funkcję szefa wydziału Sztabu Generalnego wojsk lądowych. W przeszłości był m.in. odpowiedzialny za przygotowanie planów ewakuacji ludności Prus Wschodnich i Śląska na wypadek zagrożenia wschodniej granicy Rzeszy. Rozkaz uderzenia na Polskę i „pakt z Rosjanami” sprawiły, że pod koniec sierpnia 1939 roku przygotowania nabrały rozmachu. Wagner, który miał odegrać jedną z kluczowych ról w operacji „Barbarossa”, w momencie ogłoszenia mobilizacji przejął obowiązki szefa sztabu generalnego od kwatermistrza generalnego Eugena Müllera. W ten oto sposób spoczęła na nim odpowiedzialność za całość logistyki wojsk lądowych, jak również za organizację administracji wojskowej na terenie nieprzyjaciela. Jednym z jego pierwszych zadań miało być uzgodnienie z Reinhardem Heydrichem ram i zasad wykorzystania SS oraz policji w okupowanej Polsce.

REKLAMA

Z dziennika Wagnera wyraźnie wyłania się obraz napięcia panującego w sztabie generalnym. W chaosie decyzyjnym wypełniającym ostatnie dni przed rozpoczęciem wojny dwa założenia wydawały się niewzruszone: po pierwsze – Rosjanie nie zaatakują, po drugie – Führer jest przekonany, że i państwa zachodnie pozostaną bierne, kiedy rozpocznie się uderzenie na Polskę. Po ostatnich rozmowach z przedstawicielami strony brytyjskiej Wagner odniósł wrażenie, że porozumienie z Londynem jest możliwe, jednak „Führer ma nadzieję, że uda mu się rozbić Polskę”. Nie bacząc na to, do samego końca sierpnia 1939 roku Göring czynił intensywne zabiegi o wypracowanie niemiecko-brytyjskiego konsensusu, nie ulegało jednak wątpliwości, że Hitler parł do jak najszybszego rozpoczęcia wojny. Od kwietnia 1939 roku był zdecydowany wyeliminować Polskę jako czynnik militarny. To nie starannie przemyślany plan wojny, ale rozczarowanie spowodowane fiaskiem starań o wspólne przedsięwzięcie przeciwko ZSRR dało decydujący impuls.

Zarówno Wagner, jak i większość oficerów jego pokolenia rozumieli i akceptowali ideę wojny z Polską pomimo oficjalnie deklarowanej „przyjaźni” w latach minionych. Nadchodząca wojna miała być także wyczekiwanym i łatwym sprawdzianem dla nowej, budowanej w gorączkowym pośpiechu armii. Jakkolwiek nie obawiano się radzieckich sił zbrojnych, neutralność Moskwy była ze wszech miar pożądana, na wypadek gdyby wbrew oczekiwaniom miało dojść do konfliktu z państwami zachodnimi. Myślący kategoriami resortowymi Wagner dostrzegał w niemiecko-radzieckim pakcie jeszcze jedną korzyść: dzięki niemu Wehrmacht uniknie konieczności rozmieszczenia na wschodnich rubieżach Polski dużej liczby dywizji zabezpieczenia, a ciężar potyczek ze skłonnymi do buntów Polakami spocznie na Rosjanach.

Oficerowie niemieccy i radzieccy nad mapami sztabowymi (Bundesarchiv, Bild 101I-121-0010-11; CC-BY-SA 3.0 Niemcy. Uznanie autorstwa)

Przesłany 22 sierpnia 1939 roku przez Hitlera komunikat o zawarciu paktu ze Stalinem z dużą ulgą przyjęto również w Dowództwie Grupy Morskiej Wschód admirała Albrechta. Gdy cztery tygodnie później wtajemniczeni w zapis tajnego protokołu dodatkowego poznali cenę, jaką „Führer” zamierzał zapłacić za swój wielki blef, wzburzenie w Stacji Morskiej Bałtyk musiało być szczególnie duże.

Gdy rankiem 1 września rozpoczęła się inwazja na Polskę, wciąż istniało wiele możliwości działania. Aż do 3 września Hitler żywił głębokie przekonanie, że państwa zachodnie nie zdecydują się zrealizować swoich gróźb. Kiedy jednak te w ultymatywnym tonie zażądały od Hitlera wycofania wojsk z terytorium Polski, Führer zareagował chłodno i bez emocji pytaniem skierowanym do swojego ministra spraw zagranicznych: „Co teraz?”.

Przeczytaj recenzję

Tekst jest fragmentem książki Rolfa-Dietera Müllera pt. „Wspólny wróg. Hitlerowskie Niemcy i Polska przeciw Związkowi Radzieckiemu”:

Rolf-Dieter Müller
Wspólny wróg. Hitlerowskie Niemcy i Polska przeciw Związkowi Radzieckiemu
cena:
39,90 zł
Tytuł oryginalny:
Der Feind steht im Osten: Hitlers geheime Pläne für einen Krieg gegen die Sowjetunion im Jahr 1939
Wydawca:
Prószyński i S-ka
Tłumaczenie:
Sławomir Kupisz
Rok wydania:
2013
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Format:
142 mm x 202 mm
ISBN:
978-83-7839-492-1
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Rolf-Dieter Müller
Urodzony w 1948 r. niemiecki historyk wojskowości i politolog. Od 1999 dyrektor niemieckiego Wojskowego Biura Badań Historycznych.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone