Husaria kontra Kozacy - z walk na Ukrainie

opublikowano: 2015-11-05 10:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
26 września 1660 roku tabor wojsk moskiewsko-kozackich, dowodzony przez Wasyla Szeremietiewa i Tymofieja Cieciurę, próbował oderwać się od oblegających go Polaków. Nie udało się.
REKLAMA

Między Lubarem a Cudnowem. Próba opanowania taboru 26 września 1660 roku

Starcie to było tylko jednym z wielu epizodów kampanii na Ukrainie 1660 roku. W jej trakcie połączone wojsko polsko-tatarskie, po około miesięcznych zmaganiach, pokonało połączoną armię moskiewsko-kozacką.

26 września 1660 roku tabor wojsk moskiewsko-kozackich, dowodzony przez Wasyla Szeremietiewa i Tymofieja Cieciurę, próbował oderwać się od oblegających go Polaków. Nie udało się. Żołnierze koronni, mimo początkowego zaskoczenia, pospieszyli za uchodzącymi. Najpierw, pod Kutyszczami, zaatakowali ariergardę taboru. Szarża dwóch chorągwi husarskich rozbiła wówczas pułk kirasjerów rosyjskich, po czym wdeptała w ziemię pułk pieszych Kozaków. W ten sposób polscy kopijnicy, przy minimalnych stratach własnych, pokonali co najmniej kilkanaście razy liczniejsze ugrupowanie przeciwnika. Niedobitkami zajęli się inni żołnierze.

W trakcie zmagań husarzy z ariergardą taboru, wozy nieprzyjaciela dotarły do linii lasu. Nie chcąc dopuścić do rozerwania taboru, wojska rosyjsko-kozackie przystanęły przed linią drzew, wysłały przodem 800–1000 ludzi do wyrąbywania drogi, a same zaangażowały się w około godzinny bój z armią polską. Następnie, pod stałym naciskiem armii koronnej, tabor powoli wtoczył się w las. Dla żołnierzy Szeremietiewa i Cieciury miało to swoje dobre i złe strony. Dobrą było to, że prawe skrzydło (hetmana wielkiego koronnego Stanisława Rewery Potockiego) armii polskiej nie mogło zaangażować się w walkę. Złą z kolei ‒ że należało mozolnie wyrąbywać sobie przejście przez drzewa i krzewy. Spowalniało to ruch rosyjsko-kozackiej armii, co pozwoliło Koroniarzom ostatecznie otrząsnąć się z zaskoczenia spowodowanego nagłym opuszczeniem obozu przez nieprzyjaciela. Polakom chodziło zwłaszcza o podciągnięcie własnej artylerii i piechoty, które w walce z taborem mogły oddać nieocenione usługi. Jednak, mimo wydanego rozkazu, aby spiesznie podążyły one za kawalerią, nie zdążyły wziąć udziału w walkach, które tu za chwilę opiszę, czyli tuż po wytoczeniu się taboru moskiewsko-kozackiego z lasu.

REKLAMA
Stefan Czarniecki podczas wojny polsko-rosyjskiej 1654-1667 (domena publiczna)

Las wkrótce się skończył i tabor wytoczył się na otwarte pole. Moskwicini i Kozacy uporządkowali rozluźnione nieco szyki i ruszyli w dalszą drogę. Wojsko polskie również „wydobywszy się z gęstych zarośli i stosów ściętych drzew, mogło w całości się rozwinąć i skuteczniej działać”. Jazda polsko-tatarska, będąc podzieloną na 5 części, okrążyła z czterech stron tabor (piąta grupa stała w rezerwie) i przystąpiła do ataku. Zanim do niego przejdziemy, opiszę uszykowanie obu stron.

REKLAMA

Moskiewsko-kozacki tabor uformował się w czworobok liczący sobie 16 rzędów wozów i nieznaną liczbę szeregów. Wozy pospinano żelaznymi łańcuchami, a na niektórych z nich jechały działka. Tabor opasany był z zewnątrz przez pułki piechoty. Jazda została spieszona, a wozy i jadące na nich działa zostały obsadzone przez piechurów. Co istotne, wozy nie były ciągnione w jednej zwartej kolumnie. Wraz z broniącymi je ludźmi tworzyły coś na kształt przekładańca. Tak więc, patrząc na taki tabor z boku, widziało się skrajną (zewnętrzną) część, którą tworzyła „miąższa [gruba] ściana” piechoty. Później były dwa rzędy wozów. Następnie kolejna „ściana” obrońców. Za nią 12 rzędów wozów. Później znowu obrońcy maszerujący pieszo. Kolejne 2 rzędy wozów. I w końcu, po drugiej zewnętrznej stronie taboru, „ściana” piechoty (patrz schemat poniżej, gdzie p – piechota, w – wozy, ↓ ‒ kierunek ruchu taboru).

p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p w w p w w w w w w w w w w w w p ww p

p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p p (p

Schemat ideowy taboru rosyjsko-kozackiego wg Samuela Leszczyńskiego

Tekst jest fragmentem książki Radosława Sikory pt. „Husaria w walce”:

Radosław Sikora
„Husaria w walce”
cena:
39,90 zł
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
160 x 230 mm
ISBN:
978-83-64185-90-8
EAN:
9788364185908

Polacy i Tatarzy uszykowali się następująco. Naprzeciw frontu nieprzyjacielskiego taboru stanęli Tatarzy. Boki i tył taboru otoczyły wojska polskie, przy czym:

REKLAMA
  • na czele prawego skrzydła polskiego stał hetman wielki koronny, wojewoda krakowski Stanisław Rewera Potocki, a podlegali mu między innymi: wojewoda bełski Dymitr Wiśniowiecki, wojewoda bracławski Michał Czartoryski, kasztelan halicki Aleksander Cetner, starosta halicki Andrzej Potocki, starosta krasnostawski Felicjan Potocki (obaj Potoccy byli hetmańskimi synami), a także „inni znakomici pułkownicy i rotmistrzowie”;
  • na czele lewego skrzydła stał marszałek wielki i hetman polny koronny Jerzy Lubomirski, a podlegali mu między innymi: chorąży koronny Jan Sobieski, wojewoda kijowski Jan Wyhowski, pisarz polny koronny Jan Sapieha, starosta bratiański Adam Działyński, Stefan Bidziński, chorąży lwowski Andrzej Sokolnicki, Andrzej Kawecki i Aleksander Polanowski.

Za taborem rosyjsko-kozackim ciągnęła artyleria (dowodził nią Fromhold von Lüdinghausen Wolff) i piechota. Jak zaznaczyłem, marsz artylerii i piechoty polskiej był zbyt powolny, aby mogła ona wziąć udział w atakach na tabor (zanim ruch tego taboru został powstrzymany przez przeprawę).

Interesować nas będzie również położenie chorągwi husarskiej wojewody sandomierskiego Jana Zamojskiego pod miecznikiem bracławskim Gabrielem Silnickim (138 koni). Leszczyński twierdzi, że ruszyła ona do ataku z prawego skrzydła, a autor Diaryusza wojny z Szeremetem uważa, że do ataku ruszyła ona po rozkazie Potockiego (dowodzącego skrzydłem prawym); ruszyła wraz z jednostkami prawego skrzydła. Wskazywałoby to, że była ona na prawym skrzydle polskim. Lecz Jemiołowski umiejscawia ją na lewym skrzydle wojsk koronnych. Tak Leszczyński, jak i autor Diaryusza wojny z Szeremetem oraz Jemiołowski byli uczestnikami bitwy i brali w niej udział na prawym skrzydle polskim (skrzydło Potockiego). Powinni widzieć to samo. Wydaje się, że albo Jemiołowski po prostu się pomylił, albo ten fragment jego pamiętnika odnosi się nie do walk mających miejsce tuż po wyjściu taboru z lasu, lecz do walk późniejszych, to jest gdy tabor dojechał do przeprawy. Opis Jemiołowskiego nie jest tu bowiem zupełnie jednoznaczny.

Przebieg wojny polsko rosyjskiej 1654-1667 (fot. Hoodinski, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Przejdźmy teraz do interesującego nas epizodu, czyli do ataku husarzy Gabriela Silnickiego na tabor. Chorągiew husarska Jana Zamojskiego, dowodzona przez Gabriela Silnickiego, zaatakowała tabor wtedy, gdy opuścił on las i gdy wojsko polskie zdołało go otoczyć ze wszystkich stron. Wydaje się, że była to pierwsza akcja wojsk koronnych przeciwko taborowi po wytoczeniu się go z lasu. Co prawda Kochowski przedstawia to wydarzenie jako wsparcie dla walczących już chorągwi husarskich Aleksandra Lubomirskiego (pod Wilczkowskim) i Stanisława Lubomirskiego (pod Wyżyckim) i dla piechoty (sic!), ale moim zdaniem jest to efekt pomieszania przez tegoż autora zdarzeń. Połączył po prostu w jedną całość walki z taborem przed lasem (w których istotnie brały udział obie chorągwie husarskie oraz piechota), na otwartej przestrzeni między lasem a przeprawą, jak i na samej przeprawie. Moje domniemanie potwierdza również i to, że sam Kochowski stwierdza, iż gdy „nasze wojska sfatygowane i postrzałami przerzedzone pauzować poczęły”, przyszły im z pomocą różne chorągwie jazdy, w tym chorągiew husarska „starosty spiskiego [Stanisława Lubomirskiego] w komendzie Wyżyckiego” (sic!). Czyli na pomoc chorągwi husarskiej Stanisława Lubomirskiego, której walkę opisał Kochowski w poprzedzającym akapicie, przyszła chorągiew husarska Stanisława Lubomirskiego! Jest to oczywisty nonsens, który można wytłumaczyć tylko tak, jak to zrobiłem powyżej, czyli traktując cały ten opis walk jako scalenie kilku faz bitwy w jedną.

REKLAMA

Chorągiew Silnickiego atakowała na czele całego pułku Zamojskiego. Atakowała bez kopii, jedynie z szablami w dłoniach. Podjeżdżając do taboru, husarze starali się dosięgnąć swoją białą bronią obrońców (jeśli wierzyć Leszczyńskiemu to „szable towarzyskie [nawet] za wozy sięgały”). Ci z kolei opędzali się berdyszami, zadając husarii pewne straty. Mimo to husarzom Silnickiego udało się wedrzeć do taboru. Tak przynajmniej twierdzą: autor Diaryusza wojny z Szeremetem, Lubomirski i Kochowski. Jednak, zdaniem Leszczyńskiego, brak kopii uniemożliwił husarzom Silnickiego „przerwanie” taboru. Leszczyński jest w tym wypadku chyba najbardziej wiarygodnym źródłem informacji, gdyż był najbliżej miejsca walki (według autora Diaryusza wojny z Szeremetem pułk Leszczyńskiego walczył w tym samym miejscu, co husarze Silnickiego). Ale to nie znaczy, że nie można pogodzić tych czterech relacji. Wydaje się, że Leszczyński przez „przerwanie” taboru rozumiał co innego niż wdarcie się do niego. Może używając tego słowa chciał podkreślić, iż samo wdarcie się do taboru nie oznaczało jego „przerwania” na wylot? Jeśli pułk Zamojskiego, któremu przodowali husarze Silnickiego, nie rozerwał wszystkich rzędów wozów, lecz tylko 2 zewnętrzne (patrz schemat taboru), to Leszczyński mógł uznać, że tabor nie został przerwany, choć sami jeźdźcy koronni wdarli się do jego wnętrza i utknęli na kolejnej „ścianie” piechoty. Dla autora Diaryusza wojny z Szeremetem wyczyn ten wystarczył jednak, aby nazwać go „wpadnięciem” do taboru nieprzyjaciela.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Radosława Sikory pt. „Husaria w walce”:

Radosław Sikora
„Husaria w walce”
cena:
39,90 zł
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
160 x 230 mm
ISBN:
978-83-64185-90-8
EAN:
9788364185908

Husaria Silnickiego po wdarciu się do taboru kilka razy wycofywała się i znowu na nieprzyjaciela następowała. Czemu to miało służyć? Chodziło o uporządkowanie własnych szeregów przed kolejnym atakiem (atakiem wewnętrznej „ściany” piechoty?). Pamiętajmy, że rota husarska Silnickiego nie walczyła samodzielnie, lecz postępowała na czele całego pułku. Ubocznym efektem każdej szarży jazdy była dezorganizacja własnych szyków. Dlatego po każdym ataku, husarze „szli na odwód”, czyli cofali się nieco, pozwalając drugiej linii wyjść na czoło i zaatakować nieprzyjaciela. Gdy to się stało, przywracano jednostce jej właściwy szyk i ponownie następowano na nieprzyjaciela.

Jerzy Lubomirski, jeden z autorów zwycięstwa pod Cudnowem (domena publiczna)

Wdarcie się do taboru i kilkukrotne ataki kosztowały rotę Silnickiego śmierć kilku pocztowych i kilku koni. Raniono w niej 1 towarzysza (Proszkowskiego) i nieznaną liczbę pocztowych i rumaków. Mimo tych strat Polacy opanowali i utrzymali część rosyjsko-kozackiego taboru. Dodam, że pułk Zamojskiego nie atakował sam. Pomocy udzieliły mu pułki prawego skrzydła Dymitra Wiśniowieckiego i Samuela Leszczyńskiego. Z kolei z lewego skrzydła, na tabor uderzyły chorągwie husarskie: Jerzego Lubomirskiego pod Sokolnickim (w niej to towarzyszem był Andrzej Prusinowski, którego trafiła, lecz nie zabiła, kula działowa) i (jeśli wierzyć Kochowskiemu) Stanisława Lubomirskiego pod Wyżyckim. W walkach w tym miejscu odznaczył się również Andrzej Kawecki (porucznik chorągwi pancernej Jerzego Lubomirskiego), który wraz z chorążym Andrzejem Rapsztyńskim miał dowodzić chorągwiami Lubomirskiego, „które wdarły się między nieprzyjacielskie pułki [zapewne chodzi o zewnętrzną „ścianę” piechurów] i zaczęły szturmować sam tabor moskiewski [czyli pierwsze dwa rzędy wozów]”. Wbrew Leszczyńskiemu, w starciach w tym miejscu nie brał udziału ani Bartłomiej Gaszyński (którego w istocie zabito w poprzedniej fazie walk), ani margrabia Henryk Gordon (który miał tu stracić konia, a które to wydarzenie także miało miejsce w poprzedniej fazie walk). Stawia to pod znakiem zapytania udział rajtarów regimentu Jerzego Lubomirskiego (pod Stefanem Franciszkiem de Oedt) i regimentu Mikołaja Prażmowskiego (pod margrabią Henrykiem Gordonem) w opisywanym tu epizodzie. Dodam, że przez cały dzień do walki nie garnęli się Tatarzy, których podejrzewano o wzięcie łapówki od Rosjan.

REKLAMA

Moskwicini odżałowali stratę części wozów i, porzucając je na pastwę zwycięzców, ruszyli szybkim marszem w dalszą drogę. Polacy uporządkowali swoje szyki, podciągnęli piechotę z artylerią i ruszyli dalej pogoń za uchodzącymi. Walki w tym dniu jeszcze się nie skończyły, gdyż kontynuowano je po dopędzeniu taboru na przeprawie. W walkach przy przeprawie wzięła udział i piechota koronna, i jazda, wśród której ponownie odznaczyła się chorągiew husarska pod Silnickim, choć prym wiodła chorągiew husarska hetmana wielkiego Stanisława Rewery Potockiego pod hetmańskim synem Szczęsnym (Felicjanem), która wytrzymując „bardzo gęsty ogień nieprzyjacielski”, dysponując kopiami, skutecznie wspierała ataki piechoty polskiej. Starcia na przeprawie wykraczają jednak poza ramy niniejszego rozdziału. Wspominam tu o nich, gdyż chciałbym teraz kilka zdań poświęcić krótkiemu, acz ważkiemu opisowi walk z udziałem chorągwi husarskich. Miały one miejsce właśnie 26 września 1660 roku, lecz trudno je umiejscowić w przestrzeni. Wydaje się, że nastąpiły one po wytoczeniu się taboru z lasu, choć równie dobrze mogło do nich dojść dopiero przy przeprawie. Autorem opisu jest Wespazjan Kochowski, doświadczony husarz, który jednak nie widział tych walk na własne oczy:

REKLAMA
Już nasze wojska sfatygowane i postrzałami przerzedzone pauzować poczęły, ale onym w sukurs inne husarskie chor.[ągwie] przybyły, jako to: hetmana polnego [Jerzego Lubomirskiego] w komendzie [Andrzeja] Sokolnickiego, [Jana] Zamojskiego, w komendzie [Gabriela] Sielnickiego, starosty spiskiego [Stanisława Lubomirskiego] w komendzie Wyżyckiego; za niemi pancerne chor.[ągwie] liczne i dragonia konna wsiadły na tabory mosk.[iewskie], najpierw kopiami broniących się bodły, których zmieszawszy odpędziły od wozów, tabory rozerwali ścieląc trupem ziemię; zaczem Moskwa odrzekłszy [porzuciwszy] się tych, co nasi przełamali z resztą znowu uchodziła i otaborowała się, już trzecią część mili odemknąwszy się [oddaliwszy się] od naszych].

Tak więc, zdaniem Kochowskiego, husarze (choć nie mogli to być żołnierze Silnickiego, gdyż ci, jak już wiemy, kopiami nie dysponowali) najpierw bodli kopiami broniących się, których, zmieszawszy, odpędzili od wozów. Przeciwnikiem husarzy byli żołnierze moskiewscy z długimi pikami, broniący się zza wozów. Jeśli husarze mimo tych wozów i mimo tych długich pik bodli nieprzyjaciela i odpędzili go od wozów, to znaczy, że ich kopie były dłuższe od pik piechurów. W przeciwnym bowiem wypadku kopie nie dosięgłyby pikinierów. Trudno o lepszy przykład potwierdzający zdanie teoretyka wojskowego Andrzeja Maksymiliana Fredry, który w pisanym 10 lat po tej bitwie traktacie wojskowym notował:

Bo kopija dobra [jest] na spiśnika pieszego [czyli. pikiniera] niemieckiego [...] dla rozerwania i przesiągnienia [piki] długością swoją.

I faktycznie, przynajmniej w tym okresie, czyli w połowie XVII wieku, kopie husarskie były dłuższe od pik piechurów. Te bowiem w armii rosyjskiej miały długość 15,5 stopy, to jest 472 cm, gdy kopie osiągały nawet około 6,2 m[29].

Będąc doświadczonym husarzem, Kochowski, choć nie był uczestnikiem tych walk, wierzył głęboko, że mogły one tak przebiegać. Potwierdzałoby to, że powszechną w polskich kręgach wojskowych była wiara w to, że dzięki swojej długości kopia husarska była odpowiednią bronią przeciwko pikinierom.

Tekst jest fragmentem książki Radosława Sikory pt. „Husaria w walce”:

Radosław Sikora
„Husaria w walce”
cena:
39,90 zł
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
160 x 230 mm
ISBN:
978-83-64185-90-8
EAN:
9788364185908
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Radosław Sikora
Doktor historii, autor pierwszej pełnej rozprawy doktorskiej poświęconej husarii (pełen tytuł: Taktyka walki, uzbrojenie i wyposażenie husarii w latach 1576-1710). Autor licznych artykułów i książek, m.in. Fenomen husarii (Toruń 2003), Wojskowość polska w dobie wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629. Kryzys mocarstwa (Poznań 2005), Kłuszyn 1610 (Warszawa 2010), Niezwykłe bitwy i szarże husarii (Warszawa 2011). Zajmuje się także rekonstrukcją historyczną.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone