III wojna północna – strącenie Szwecji

opublikowano: 2008-08-23 18:24
wolna licencja
poleć artykuł:
Zaczęła się podobnie jak wszystkie inne wojny XVII wieku, ale w tej jednej nic nie było typowe. Do walki ruszyło trzech władców, z których jeden był jeszcze młokosem, a dwóch nie miało nawet trzydziestki. Ich zmagania zmieniły losy kontynentu na kolejne stulecia...
REKLAMA

Otoczony, obmyślaj plany. Zagrożony śmiercią, walcz. – Sun Tzu

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie. – Sun Tzu

Wystukując hasło: wojna północna w internetowej przeglądarce, otrzymujemy szereg linków zawierających informacje na temat tych wojen. No właśnie – nie wojny, lecz wojen. Mamy bowiem aż trzy nowożytne konflikty, które otrzymały miano wojen północnych. Pierwszym z tych konfliktów jest wojna o Inflanty (1563–1570), drugim – słynny potop szwedzki (1655–1660). Stawką w obydwu było panowanie w rejonie Morza Bałtyckiego. Ten smaczny tort każde z państw chciało podejść od brzegów... aby móc dostać się do środka przysmaku, wypełnionego m.in. zyskiem z ceł nakładanych na szlakach handlowych.

Aby zdobyć swoisty monopol na handel w tym regionie, należało odciąć innych od powyższych dobroci. Gra była warta świeczki – monopol oznaczał ogromny zysk. Tego celu nie udało się osiągnąć Duńczykom, Szwedom, Polakom ani Rosjanom. Ich wzajemna rywalizacja osłabiła każdego z konkurentów, przynosząc jedynie doraźne korzyści w postaci zdobycia kilku prowincji, o których utrzymanie i tak później przychodziło walczyć z zawistnym sąsiadem.

Car Piotr I Wielki

Wykładnią tych dwóch wojen północnych stanie się z czasem i trzecia. Będzie ona z nich wszystkich zarówno najdłuższa, jak i najważniejsza, bo w największym stopniu decydująca o układzie sił, nie tylko wokół rzeczonego tortu, lecz w całej Europie.

Szwecja...

Monarchowie szwedzcy, tacy jak Gustaw II Adolf, Karol IX czy też Karol X Gustaw zapracowali na sukcesy Szwecji w pierwszej połowie XVII wieku (warto wspomnieć np. zwycięstwa w wojnie trzydziestoletniej, które doprowadziły do zdobycia m.in. Pomorza Zachodniego). Szwecja zmierzała do opanowania całego wybrzeża Maris Baltici. Potop szwedzki (1655–1660) zorganizowany przez Karola X był tego najlepszym dowodem. Tych zmagań skandynawskie królestwo nie było jednak w stanie zakończyć pełnym sukcesem. Nie udało mu się uczynić Morza Bałtyckiego wewnętrznym akwenem państwowym.

Za cenę uzbrojenia i wyszkolenia ogromnej armii, która, walcząc m.in. z chłopskimi partyzantami, ponosiła straty oraz powstania koalicji antyszwedzkiej, sama Szwecja nie zyskała zbyt wiele.

Straty wojenne i koszty przeważały nad zdobyczami pokoju oliwskiego. Oficjalne przejęcie Inflant i wymuszenie na królu polskim (Janie II Kazimierzu) zrzeczenia się praw do tronu w Szwecji oraz późniejsze uzyskanie od Danii nowych terenów (ziemie południowo skandynawskie, m.in. Skania) nie dawało imponującego bilansu. Choć powiększona terytorialnie, Szwecja była jednak wyczerpana finansowo. Wojna 1675–79 z Brandenburgią (porażka pod Fehrbellinem w 1675) i Danią (obrona Skanii) nadwerężyły jej pozycję w północnej. Europie. Co więcej, jej dotychczasowa, prowadzona w XVII wieku, agresywna, imperialna polityka wobec sąsiadów miała przynieść kolejną reakcję. Stan politycznego osłabienia zachęcał do interwencji.

REKLAMA

W 1699 r. zostało zawarte przymierze sasko-duńskie, później sasko-rosyjskie i rosyjsko-duńskie. Tym samym powstała koalicja antyszwedzka – tzw. Liga Północna. Powyższe przymierza były jednym z efektów aktywnej polityki zagranicznej cara Rosji, Piotra I (1672–1725), m.in. jego wielkiej wędrówki po Europie w 1697 r. Pętla wrogów coraz skuteczniej zaciskała się wokół Szwecji. Władca Rosji stworzył sojusz, którego głównym celem było ostateczne rozprawienie się ze Szwecją, odebranie jej najbogatszych posiadłości i sprowadzenie w najlepszym razie do rangi drugorzędnego państwa. Dodatkowym celem Rosji było zdobycie wyśnionego „okna na zachód” – dostępu do morza Bałtyckiego. Z kolei elektor saski August II, który jednocześnie był królem Rzeczpospolitej Obojga Narodów, rozmyślał o odebraniu utraconych przez Polskę Inflantów. Z nich chciał uczynić rodową posiadłość swojej dynastii – Wettynów.

Król Szwecji Karol XII

Piotr I Wielki, znajdując oparcie w Saksonii i Danii, zamierzał wykorzystać fakt, że upragnionymi łupami rządził kilkunastoletni młodzieniec – Karol XII. Ten lekceważący stosunek potęgował zapewne fakt, iż władca Rosji w chwili tworzenia wspomnianego sojuszu miał 27 lat, a elektor saski 29. Obaj, choć młodzi, byli jednak znacznie starsi od szwedzkiego monarchy (siedemnastolatka). Bój z, jak się wydawało, niedoświadczonym „młokosem” miał być łatwy i szybki. Jednak rozpoczęta w 1700 roku wielka wojna północna trwała aż 21 lat. Dlaczego? Cóż, okazało się, że ów o rok starszy teraz młokos jednak potrafił się bić i to skutecznie...

Młokos w akcji

Świadomy przewagi liczebnej koalicjantów, Karol postanowił rozbić każdego z nich pojedynczo. Aby zamiar ten zakończył się sukcesem, a nie spektakularną klęską, król Szwecji musiał postawić na szybkość. Już w tym samym roku, gdy rozpoczęła się wojna, po ataku Duńczyków na Holsztyn, był wstanie zmusić Danię do kapitulacji. Po udanej przeprawie w cieśninie Sund i rozpoczęciu oblężenia Kopenhagi, król duński musiał podpisać układ w Travendal (19 marca 1700 r.). Właśnie na mocy tego układu Dania wycofała się z wojny, a ponadto zobowiązała się wypłacić Szwedom sowite odszkodowanie. Szybkie manewry i zaskoczenie energią młodego wodza zaczęły przynosić pożądane efekty.

Po rozprawieniu się z sąsiadem ze Skandynawii przyszła kolej na prowodyra koalicji – Rosję. W porcie Karlshamm Szwedzi zaokrętowali kilkutysięczny korpus. Desantu dokonano w Parnawie, kierując się w stronę obleganej przez Rosjan Narwy. Za cenę błyskawicznego marszu Szwedzi byli zmuszeni porzucić część taboru z ekwipunkiem i zaopatrzeniem. Dodatkowy wpływ na taki rozwój wydarzeń miał błotnisty teren, który skutecznie utrudniał przejazd kontyngentów. Wówczas dały o sobie znać determinacja i zapał Karola XII. Monarcha razem z wyczerpaną armią przepuścił szturm na rosyjskie pozycje obronne. Ten ryzykowny manewr przyniósł oczekiwany rezultat.

REKLAMA

Piotr I na wieść o przybyciu Szweda wyruszył do Nowogrodu Wielkiego, pozostawiając swoje wojsko. Opuszczona przez monarchę, licząca ok. 40 tys. żołnierzy armia cara została pokonana przez 10 tys. chłopów Karola.

Dopomogły w tym śnieżna zamieć i mgła, uniemożliwiające carskim dowódcom właściwą ocenę sił przeciwnika. Straty Szwedów szacuje się na 3 tysiące żołnierzy, rosyjskie zaś na ok. 10 tysięcy. Wojska Piotra nad Narwą, jakościowo nie dorównujące atakującym żołnierzom, poniosły klęskę. W bitwie istotną rolę odegrało zaskoczenie, stające się drugim imieniem królewskiego młokosa. Po kapitulacji rosyjskiego wojska Szwedzi zarekwirowali ponad 100 dział oraz pojmali znaczniejszych dowódców swego wroga, łamiąc warunki poddania rosyjskiego obozu. Rosjanie obiecywali oddać całą artylerię w zamian za wolność. Jak się jednak okazało, umowy generalskie nie miały żadnego znaczenia, ponieważ Karol „po prostu” zmienił zdanie...

Bitwa pod Narwą

Pierwsze porażki Rosji

Rosji nie udało się opanować Estonii, co było jednym z jej pierwszych celów strategicznych. Niedługo potem Rada Państwa przysłała zwycięzcy spod Narwy specjalne pismo, postulując w nim szybkie zawarcie pokoju z Sasami (elektor saski po kapitulacji Danii i niedawnej klęsce Rosjan zaczął rozmyślać o wycofaniu się z wojny). Było to jednak sprzeczne z ogromnymi ambicjami szwedzkiego monarchy. Karol pałał żądzą rewanżu, chciał definitywnie uporać się z zagrożeniem, które stworzyła dla niego Liga Północna. Zawarcie ewentualnego pokoju z Saksonią dałoby mu wolną rękę w kwestii rozprawienia się z głównym inspiratorem tej wojny – Piotrem I. Monarcha wybrał jednak walkę na dwa fronty.

Polecamy e-book Marka Groszkowskiego „Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”

Marek Groszkowski
„Batoh 1652 – Wiedeń 1683. Od kompromitacji do wiktorii”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
117
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-7-7

Saksonia – małe księstwo w Rzeszy Niemieckiej – nie wydawało się Szwedowi groźnym przeciwnikiem. Jednak sytuację komplikował fakt, że Saksonia była w unii personalnej z Rzeczpospolitą. Próbując doprowadzić do rozcięcia tych politycznych więzów, Karol zamierzał zmusić Augusta II do rezygnacji z tronu w Polsce. Niepowodzenia saksońskiego wojska w lutym 1700 r. podczas oblegania Rygi musiały dość mocno wstrząsnąć Augustem. Wraz z klęskami drugiego sojusznika sytuacja stawała się dramatyczna. Konflikt, do którego elektor saski dołączył, częściowo z własnej próżności i ambicji, mógł zakończyć się tragicznie. Stąd też podczas obrad sejmu (w 1701 r.) był on wstanie oficjalnie zaakceptować koronację elektora brandenburskiego Fryderyka, dawnego lennika na króla Prus, byle ten wypowiedział w zamian wojnę Szwecji. Ponownie interes Saksonii zostałby przedłożony nad dobro Polski, gdyby nie brak zgody szlachty. Posłowie nie zaakceptowali planów Sasa.

REKLAMA

W lutym 1701 r. odbyło się w Birży spotkanie dwóch władców. Pierwszym z nich był Piotr Wielki, a drugim August Mocny. Po niepowodzeniach i w obliczu rysującego się katastrofalnego zakończenia kampanii, Rosjanin chciał być pewny wierności Sasa. Konieczne więc było polityczne wybadanie Wettyna. Spotkanie miało scementować sojusz.

Piotr: „Karol ugrzązł w Polsce”

Karol XII w 1701 r. pokonał wojska saskie nad Dźwiną. W styczniu 1702 r. wojsko szwedzkie wkroczyło na Żmudź. Podjęło tym samym marsz na tereny należące do Rzeczpospolitej, która oficjalnie udziału w konflikcie nie brała. Należy przypomnieć, że August wypowiedział wojnę jako władca Saksonii, a nie jako polski monarcha. Opanowanie tych ziem, jak się wydawało, było Szwedowi niezbędne do dalszych działań wojennych. Spuścizna Piastów, Jagiellonów, Wazów i wreszcie Sasów miała stanowić spichlerz dla armii szwedzkiej. Istotne było również położenie strategiczne. Leżąca pomiędzy Saksonią a Rosją Rzeczpospolita musiała zapłacić cenę za decyzje swojego władcy, który wplątał ją w ten konflikt.

August II Mocny, król Polski i elektor Saksonii

Wszyscy pamiętali doświadczenia z wyprawy Karola X Gustawa – choć zajął on połowę kraju, musiał się ostatecznie wycofać. Historia uczyła, że przyszła zdobycz może być przede wszystkim trudna do utrzymania. Szanse na sukces stwarzało wewnętrzne skłócenie szlachty. Przeciwnicy Augusta i jego rosyjskiego „przyjaciela” mogli przecież odnaleźć zarówno wewnętrzny spokój, jak i nieraz pełną sakiewkę z rąk miłosiernego luteranina wkraczającego na ich ziemie. Istotne stało się pozyskanie poparcia nie tylko wpływowych magnatów (np. z rodu Sapiehów: Jan Kazimierz Sapieha i Benedykt Sapieha poprosili o opiekę), lecz przede wszystkim jak największego grona średniej szlachty, która przecież nie pałała zbytnią chęcią walki. Warunkiem zdobycia stronników miał być swoisty egzamin z savoir-vivre’u, który jak się później okazało, Szwedzi oblali.

Po zajęciu Warszawy (24 maja 1702 r.) i zwycięstwie pod Kliszowem (w lipcu 1702 r.) Szwedzi zajęli Kraków. Tę wizytę krakowianie z pewnością zapamiętali na długo. Choć miasto poddało się bez walki i tak poniosło ogromne straty. Ceną za wpuszczenie Szwedów pod wodzą Magnusa Stenbocka była wysoka kontrybucja oraz splądrowane kościoły. Na Wawelu doszło do pożaru, trwającego aż 4 dni! Podobne zachowania nie przysparzały zwolenników Karolowi, dla którego wsparcie mieszkańców zajmowanych ziem miało okazać się kluczowe.

Kogo „wybrać” na króla?

W styczniu 1704 r. w Warszawie doszło do zawiązania tak zwanej konfederacji generalnej. Inicjatorami byli prymas Radziejowski i marszałek konfederacji Piotr Bronisz. Ten ostatni początkowo był wiernym poddanym prawowitego króla, jednak za obietnicę pokoju Rzeczpospolitej ze Szwecją był wstanie wyrzec się lojalności. Podjęto rozmowy. Arvid Horn (pełnomocnik Karola XII) warunkiem wszystkich ewentualnych, dalszych pertraktacji czynił konieczność detronizacji Sasa. Stanowisko Karola w tej sprawie było nieugięte. Zgromadzona szlachta miała do wyboru: zdać się na łaskę najeźdźcy bądź walczyć. Nie chcąc umierać za Saksonię, Konfederacja Generalna Warszawska ogłosiła akt detronizacji dotychczasowego monarchy (1704). Co ważne, używając określenia „Konfederacja Generalna”, sugerowano, że nadchodzące zmiany, na które wyrażono zgodę, są wolą całego narodu szlacheckiego. Była to oczywista nieprawda.

REKLAMA

Kłamstwo to miało stworzyć pozory legalności objęcia władzy przez nowego kandydata, mającego wsparcie króla Szwecji. Kandydatów do tronu było kilku, m.in. Aleksander, Konstanty i Jakub Sobiescy. Szczególnymi względami darzeni byli przez Karola dwaj ostatni. Jednak na rozkaz Augusta II zostali oni uprowadzeni koło Wrocławia i osadzeni w warowni Königstein. Z kolei Aleksander odmówił, korona więc wciąż czekała... Ostatecznie wybór padł na niedawno poznanego konfederata, Stanisława Leszczyńskiego.

Traktaty podpisane w Warszawie podporządkowywały kraj obojga narodów Szwecji. Karol XII chciał narzucić całej Rzeczpospolitej nowego monarchę – Stanisława Leszczyńskiego. Ten wojewoda poznański, który w 1703 r. jawnie go poparł, miał teraz stać się gwarantem szwedzkich wpływów na południu Morza Bałtyckiego. Warunkiem było zdobycie i utrzymanie tronu, akceptacja szlachty i oficjalna rezygnacja Augusta II z korony. Część szlachty jednak nie zamierzała podporządkować się Leszczyńskiemu, zawiązując w Sandomierzu konfederację i opierając swoje nadzieje na wypędzenie Szwedów na wierze we wsparcie ze strony Rosji. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że istniały szanse na załagodzenie konfliktu pomiędzy konfederacją sandomierską a Karolem XII. Sporej części konfederatów (tych niebędących na usługach Rosji) zależało przede wszystkim na zawarciu pokoju. Wysuwane przez Karola żądania uznania detronizacji Sasa likwidowały jednak wszelkie nadzieje na zawieszenie broni z tą częścią szlachty. Konfederaci w końcu deklarowali walkę w obronie Augusta i całości terytoriów swojej ojczyzny.

Stanisław Leszczyński, dwukrotnie wybierany królem Polski

Rzeczpospolita wyniszczona licznymi wojnami w XVII wieku nie była wstanie sama się obronić i stała się karczmą zajezdną narodów, do której niezaproszeni goście zaczęli wchodzić bez pukania. Należy zauważyć, iż goszczenie Sasa, Szweda i wkrótce Rosjanina przynosiło podobne rezultaty, czyli konfiskaty i kontrybucje, utrzymanie na polski koszt oraz liczne zniszczenia. Rzeczywistość stworzyła dwie główne alternatywy. W celu przetrwania należało bardziej związać się albo z Rosją, albo ze Szwecją. W pewnym, szczególnym sensie realizowano oba te pomysły na raz.

Efektem wcześniejszych układów w Jaworowie (13 grudnia 1703 r. – układ o wzajemnym współdziałaniu Rosjan i Polaków w walce ze Szwedami) było podpisanie traktatów narewskich. Na ich mocy wojska rosyjskie wkroczyły na sarmackie ziemie.

REKLAMA

5 września 1704 r. Warszawa została zajęta przez konfederatów sandomierskich. Stanisław Leszczyński musiał salwować się ucieczką. W okresie przechodzenia Warszawy z rąk do rąk, w listopadzie 1704 r. August postanowił udać się do Saksonii, opuszczając tymczasowo polskie ziemie. Leszczyński powrócił do stolicy w 1705 r. Zawdzięczał to zwycięstwu armii szwedzkiej w bitwie pod Warszawą (31 lipca 1705 r.).

Nowy monarcha w Polsce

I stało się. 4 października 1705 r. w katedrze warszawskiej arcybiskup Zieliński włożył korony na głowę Katarzyny Opalińskiej i jej męża, Stanisława Leszczyńskiego, od tej chwili Najjaśniejszego Pana, Króla Polskiego z łaski Boga i... Karola XII. Podczas uroczystości użyto nowych insygniów, stare były wciąż w posiadaniu Augusta II. Podział wśród mieszkańców Rzeczpospolitej wciąż istniał – jedni do Sasa, drudzy do Lasa.

Na efekty tych wszystkich zmian nie przyszło długo czekać. 28 listopada tego samego roku doszło do zawarcia oficjalnego przymierza polsko-szwedzkiego. Nowe rządy zaowocowały zgodą na prawo okupowania wszystkich twierdz polskich przez Szwedów oraz podporządkowaniem polskiej polityki (wewnętrznej i zagranicznej) interesom młokosa. W zamian zagwarantowano tolerancję religijną – Szwecja była luterańska, ale jej monarsze nie zależało na wzbudzaniu antagonizmów religijnych, szczególnie że w interesie Rosji była próba wpisania całego konfliktu w schemat walki za katolicyzm i prawosławie. Jednak dla wielu protestantów Karol jawił się jako wyzwoliciel. Zjawisko to przybierało na sile wraz z narastającą krytyką ze strony kościoła katolickiego.

Papież Klemens XI poparł koalicjantów ligi, przestrzegając sarmatów przed wiernością nowemu władcy. Zawiesił też w administrowaniu diecezjami m.in. prymasa Radziejowskiego. Miała to być kara za pomoc uzurpatorowi (Leszczyńskiemu). Wojna toczyła się więc na wielu płaszczyznach. Sas, który bynajmniej nie zamierzał rezygnować z tronu, w listopadzie powrócił do kraju. Grodno stało się świadkiem układania dalszych planów. Doszło do spotkania Piotra z Augustem. Debatowano nad przyjęciem możliwie najrozsądniejszej strategii. Zakładano równoczesny atak z dwóch stron. Istotny dla przebiegu akcji miał być atak wojska saskiego z zachodu, pod dowództwem Mateusza Schulenburga. Zamysły zakończyły się katastrofą.

Polecamy e-book Izabeli Śliwińskiej-Słomskiej – „Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”

Izabela Śliwińska-Słomska
„Trylogia Sienkiewicza. Historia prawdziwa”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
128
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-55-6

Książka dostępna również jako audiobook!

Karol, błyskawica, wyprzedził ich zamiary, uderzył na Grodno, zamykając Rosjan w oblężeniu. Zwycięstwo byłoby całkowite, gdyby nie fakt, że w chwili oblegania miasta nie było już w nim wyżej wymienionych monarchów. Zresztą Szwedom nie udało się zdobyć Grodna. Natomiast szwedzki generał Gustaw Rehnsköld zdołał z ok. 9 tysiącami żołnierzy 13 lutego 1706 r. pod Wschową rozgromić nadciągające z zachodu wojska sasko-rosyjskie w liczbie ok.18 tysięcy.

REKLAMA

Po klęsce pod Wschową Piotr I podjął decyzję o wycofaniu większości swoich sił z terenów Rzeczpospolitej. Szwedom nie udało się rozbić cofających się żołnierzy cara! Z kolei August II przedostał się do Krakowa, gdzie ponownie zaczął gromadzić rozproszone siły. Walki się przedłużały.

Ostateczny cios Karola

Karol XII, próbując zadać ostateczny cios przynajmniej Saksonii, zadecydował o wyprawie bezpośrednio na jej tereny. Jesienią 1706 r. przekroczył granice. Zwyciężając, zawarł traktat w Altranstädt. W wyniku ustaleń Sas oficjalnie abdykował i rezygnował z tronu w zamian za zachowanie tytułu króla polskiego. Jego elektorat miał dodatkowo zapłacić ogromną kontrybucję. Musiał też odstąpić od przymierza z Rosją. Ponadto w ręce szwedzkiego monarchy został wydany Johann Reinhold Patkula – inflancki szlachciura, który, nie godząc się na absolutystyczne rządy młodocianego władcy, wywędrował na dwory europejskie, by tam zachęcać do walki i nowych interwencji przeciw swemu monarsze. Karą za zdradę było łamaniem kołem. Patkula został stracony w 1707 r.

Wojska sasko-rosyjskie, których nie poinformowano na czas o traktacie, odniosły niespodziewane zwycięstwo nad Szwedami pod Kaliszem. W bitwę zaangażowanych było około 50 tysięcy żołnierzy. Jak się okazało, miała to być zła wróżba na przyszłość dla stronników pana ze Sztokholmu. Tymczasem Liga Północna faktycznie przestawała istnieć. Z jej trzech członków pozostał na placu boju tylko jeden, którego za wszelką cenę należało pokonać.

Bitwa pod Kaliszem

Czas działał zdecydowanie na niekorzyść szwedzkiego monarchy. Kampania na zachodzie i pokonanie Saksonii dały jej największemu wrogowi (Rosji) czas na podreperowanie stanu armii. Piotr I Wielki był władcą, który umiał uczyć się na błędach. Tych swoich i tych cudzych... Po klęsce nad Narwą zdał sobie sprawę, że jego wojska ustępują praktycznie pod każdym względem szwedzkim.

Na terenie Rosji zaczęły powstawać rozliczne manufaktury, w tym zbrojeniowe, oraz ludwisarnie. Rozpoczęła się wielka militaryzacja. Car podstawową siłę armii postrzegał w artylerii. W 1701 r. zostały odlane 273 działa, niedługo potem kolejnych 140, wraz z upływem czasu liczby te ciągle wzrastały. Mimo dotychczasowych klęsk Rosja wciąż była w stanie uzupełniać braki w szeregach wojska. Szwecja, choć odnosząca zwycięstwa, nie była do tego zdolna. Analizując dotychczasowe bitwy, da się zauważyć, że armia szwedzka nie dorównywała liczebnie koalicjantom. Dzięki wcześniejszym rządom Wielkiego Ekonoma, Karola XI i jego reformom (m.in. dokonanej rewindykacji dóbr królewskich przywłaszczonych przez szwedzkich oligarchów) Szwecja wciąż radziła sobie z ekonomicznego punktu widzenia z trudami wojny. Ciągle jednak miała zbyt małą liczbę żołnierzy, co nadrabiała wyszkoleniem i dobrym uzbrojeniem.

REKLAMA

Wraz z modernizacją armii przeciwnika przewaga ta zaczęła powoli znikać. Rosja obfita w różnorakie złoża potrzebowała chwili wytchnienia, szczególnie po pierwszych bitwach w tej wojnie, kiedy to jej stara armia nie była zdolna do jakiejkolwiek obrony. Czas dała jej Rzeczpospolita. Karol XII, angażując się w sprawy polskie, zaniedbał wschodnią scenę wojny. Te ziemie, po których przetaczały się oddziały walczących ze sobą szlachciców, wojsk najemnych i ugrupowań magnackich, po dodaniu jeszcze bilansu wizyt szwedzkich i rosyjskich oraz wcześniejszych wojen, nie mogły jednak stać się wymarzonym azylem i spichlerzem dla Szwedów. Nadzieje prysły. Chcąc trzymać Polskę w ryzach, Karol angażował w niej coraz to nowe siły. Odbyło się to kosztem Inflant i innych prowincji bałtyckich, czyli tych terenów, które przynosiły spory dochód i pozwalały wyżywić znaczną liczbę ludzi i miały wysoki wskaźnik zaludnienia.

Ukraińska fatamorgana, czyli dalsza gra w kotka i myszkę...

W 1707 roku Karol XII ponownie zawitał nad Wisłę. Jego armia wyekwipowana i wzmocniona na saskiej ziemi, miała teraz podążyć ku Rosji. Zmodernizowane wojska Piotra nie zamierzały jednak zwyczajnie czekać na jego przybycie.

Ta rosyjska kampania i późniejsza Napoleona I z 1812 r. mają wbrew pozorom wiele ze sobą wspólnego. W obydwu Rosjanie wycofywali się wgłąb swojego państwa. Upodabnia je do siebie również sprawdzona od wieków taktyka spalonej ziemi. Carskie wojska, cofając się, paliły praktycznie wszystko, co napotkały na swojej drodze, pozostawiając zgliszcza i odcinając tym samym wroga od wyżywienia. Nie da się też nie dostrzec wspólnych cech charakterologicznych głównych wodzów. Zarówno Napoleon, jak i Karol byli ludźmi ambitnymi, niektórzy z pewnością dodaliby określenie „nadmiernie”. Zuchwali i dzielni wystawiali się na kule wroga, walcząc nieraz ramię w ramię ze swymi żołnierzami. Wzmacniało to morale armii, lecz wystarczyłby jeden nieszczęśliwy wypadek i... mogli już nigdy więcej nie zobaczyć jutrzenki wschodzącego słońca. Cała kampania bez nich mogła zakończyć się katastrofą. Taki obrót zdarzeń był aż nazbyt realny, gdyż obaj lubili sami wszystkiego doglądać, narzucać swoje poglądy i strategie generałom, uzależniając od siebie otoczenie. To oni byli spoiwem jednoczącym machiny wojenne. W pewnym sensie sami do tego doprowadzili, ponieważ polegali głównie na sobie. Byli energiczni i utalentowani. Między innymi to dzięki ich szybkiemu działaniu udawało się rozbijać wrogie sojusze.

Jak się jednak okazało, na wschodnich rubieżach te wszystkie zalety nie były wystarczające, a duma, pycha i nadmierna pewność siebie miały pchać dwóch wielkich wodzów prosto ku zagładzie...

REKLAMA

Plan monarchy Szwecji zakładał pokonanie i rozbicie armii rosyjskiej w głównej bitwie i zawarcie korzystnego pokoju. Ufając w swe talenty i obserwując rozwój wypadków, postanowił uderzyć w serce Rosji – Moskwę. Ustalono trasę marszu: Smoleńsk – Możajska – Moskwa. Warto dodać, iż podobny plan, jak również trasę marszu przyjął Bonaparte. Napoleon dysponował jednak ok. 600-tysięczną armią, podczas gdy Rosjanie z trudem byli w stanie wystawić zaledwie połowę tej liczby. Karol nie dysponował taką ilością żołnierzy. Trudności pojawiły się już na samym początku.

Marsz Szwedów przez Puszczę Kurpiowską musiał dostarczyć niezłych wrażeń – atak Kurpiów pozbawił ich m.in. wielu koni pociągowych. Mógł się jednak skończyć zdecydowanie gorzej. W nocy z 21 na 22 stycznia 1708 r. Karol przebywał w Brodawych Łąkach, gdy do wsi wtargnęli strzelcy kurpiowscy. Udało im się wybić sporą część gemajnów, również królewski koń stracił życie. Monarcha jednak ocalał. Wkrótce zdobyto obsadzone przez Rosjan Grodno. Marsz był kontynuowany.

Pokrzyżowane plany

Ok. 36 tysięcy szwedów podążało do Moskwy. Młokos zakładał wzmocnienie tych sił przez 16-tysięczny korpus generała Lövenhaupta, który, maszerując z Kurlandii, miał połączyć się z główną armią. Najbardziej liczono na tabory z zaopatrzeniem (żywność i proch). Oczekiwano też posiłków od Leszczyńskiego. Trudne warunki klimatyczne, mróz, szczególnie ostra zima, wypalana przez Rosjan ziemia, szerzące się choroby (lata 1707–1713 to okres m.in. epidemii dżumy w Polsce i na Litwie), np. biegunka powodowały totalne wycieńczenie armii, przetrzebienie jej szeregów. Dalsza wędrówka przez ogołocone z żywności obszary stała się w końcu niemożliwa. Chcąc wejść na trakt nietknięty przez wroga, Karol zdecydował o skierowaniu armii na południe. Nastąpiło to już koło Smoleńska. Wkrótce plany marszu na Moskwę musiały zostać przełożone w czasie, później zrezygnowano z nich całkowicie. Król Szwecji zdecydował o podjęciu marszu na Ukrainę.

Iwan Mazepa, hetman kozacki

Od rozejmu polsko-rosyjskiego w Andruszowie (1667) Ukraina była podzielona na część polską i rosyjską. Teraz stała się deską ratunkową. Tamtejszy hetman kozacki, Iwan Mazepa, z którym prowadzono już wcześniej rozmowy, miał wesprzeć Szwedów, obiecywał im przyjaźń i wszelką pomoc.

W październiku 1708 r. armia Lövenhaupta przestała mieć jakiekolwiek znaczenie dla losów wojny. Została rozbita przez 20 tysięcy Rosjan pod Leśną. Generał przeżył i wraz z niedobitkami cudem odszukał znajdujące się na Ukrainie główne siły. Cios jednak i tak był straszny – choć doprowadzono ok. 6 tys. ocalałych, tabory z żywnością i sprzętem przepadły. Podobnie jak nadzieje o wielkiej pomocy Mazepy. Ten hetman kozacki był w stanie układać się z każdym, kto zechciał go wesprzeć lub mógł mu realnie zagrozić. Szwedzi tę kartę przetargową powoli tracili. Wcześniejsze ustalenia mówiły o wznieceniu powstania na całej Ukrainie, gdy Karol będzie maszerował na Moskwę. Mazepa nie był zachwycony koniecznością zmian i przyśpieszenia biegu wydarzeń.

REKLAMA

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Głównym celem Mazepy było zjednoczenie i uniezależnienie Ukrainy od otaczających ją państw. Zamiar mógł się udać, bo w końcu tam, gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta. Jednak w związku z nagłym przybyciem Karola, konieczne stało się zakończenie politycznego lawiranctwa (Mazepa układał się ze Szwedami, potwierdzając zarazem wierność Piotrowi). Teraz hetman musiał ostatecznie wybrać partnera. Wierność Szwedom mogła skutkować atakiem Rosjan...

Gra na dwa fronty nie mogła być kontynuowana. Biorąc pod uwagę, że Piotr I wcześniej rozważał możliwość całkowitej likwidacji kozackiej wolności i wiedząc, że armia rosyjska pod dowództwem Aleksandra Mienszykowa już wyruszyła na Ukrainę, Mazepa zadecydował o udzieleniu poparcia Szwedom. Do solidarnego zrywu wśród kozaków nie doszło – widoczny był podział. Jedni, tak jak Iwan Mazepa, podjęli walkę z wojskiem cara, drudzy zaś byli wierni temu ostatniemu, jak np. hetman Iwan Skoropadski.

Karol nie zaznał odpoczynku i nie wzmocnił znacznie sił. Z kolei jego ukraiński pomocnik za swój wybór zapłacił wyklęciem przez prawosławną cerkiew, ściśle podporządkowaną Moskwie. Wkrótce Mienszykow dotarł do stolicy hetmana Mazepy, Baturyna, doszczętnie ją paląc i grabiąc hetmański skarbiec. Sytuacja stawała się krytyczna. Polski król z łaski Szwedów (Stanisław Leszczyński) próbował pomóc, ale uniemożliwiły mu to wojska konfederacji sandomierskiej, zagradzając trasę przemarszu. Doszło do bitwy pod Koniecpolem (24 listopada 1708 r.). Wojska konfederatów pod wodzą Jakuba Zygmunta Rybińskiego i Ludwika Pocieja odniosły ogromne zwycięstwo. Następną próbę dotarcia do Ukrainy podjęto rok później. Siłom szwedzko-polskim udało się dotrzeć tylko pod Lwów. Tym razem dalszy marsz uniemożliwili konfederaci pod wodzą Adama Sieniawskiego.

Wojska szwedzkie na Ukrainie zostały pozbawione możliwości połączenia sił z ciągnącym z zachodu Leszczyńskim – mogły liczyć tylko na siebie. Podjęto decyzję o próbie wydostania się z ukraińskiego piekiełka. Jedyną szansą według króla Szwecji było wyrąbanie sobie drogi na północ, z powrotem ku Moskwie. Wierząc w możliwość zadania decydującego ciosu (przynajmniej tak utrzymywał), Karol odrzucił koncepcję kierowania się ku zachodowi oraz możliwość kapitulacji.

Połtawa – początek końca...

Przeszkodą stało się miasto Połtawa leżące nad rzeką Worsklą, zagradzające trasę marszu. Należało je zdobyć. Oblężenie rozpoczęło się w kwietniu 1709 r.

W czerwcu na odsiecz Połtawie przybył Piotr I Wielki. Jak podaje Władysław Serczyk w swej książce „Piotr I Wielki”: Jedynym sposobem porozumiewania się między oblężonymi a wojskami, które przybyły im na odsiecz, były wydrążone kule działowe, do jakich ładowano korespondencję i wystrzeliwano z armaty nad głowami Szwedów. Jedna z takich przesyłek zawierała informację o niemożliwości dalszej obrony twierdzy. Amunicja i proch były na ukończeniu. Piotr dowiedziawszy się o krytycznej sytuacji obrońców, postanowił jak najszybciej wydać walną bitwę. Główne rosyjskie siły po przeprawieniu się przez Worskle (na północ od miasta), w sile ok. 40 tys., zaczęły podążać ku Szwedom. Armia Karola na skutek trudów wędrówki stopniała do ok. 25 tysięcy. Kolejny raz miała stawić czoła przeważającej liczbie wroga. Nieprzyjaciela, który postanowił się solidnie umocnić.

W biografii Karola XII Zbigniew Anusik pisze: Rosjanie przesunęli swój obóz spod Semenowki pod Jakowce. 6 lipca w nocy, w niebywałym wprost tempie, wznieśli niezbędne umocnienia i wykopali okopy. Nowy obóz rosyjski miał kształt greckiej litery Π (Pi). Podstawą wspierał się o Worsklę. Broniły go wały ziemne, fortyfikacje redanowe i bastiony na rogach. Przed front umocnień od strony szwedzkiego obozu wysunięto sześć redut zbudowanych w jednej linii, odległych od siebie na strzał z muszkietu. Prostopadle do nich wzniesiono cztery reduty, tak że w sumie cały system umocnień przybrał kształt dużej litery T. Car obsadził umocnienia dwoma batalionami piechoty, kilkoma pułkami dragonów i 13 działami artylerii konnej. Obozy wrogich armii leżały teraz w niewielkiej odległości od siebie. Żadna ze stron nie śpieszyła się jednak z podjęciem ataku. Tak minęła sobota i niedziela – 8 lipca.

Jednak wkrótce po stronie szwedzkiej miał paść rozkaz ataku. Anusik podaje, że ogólny plan działań był następujący: „Cała armia Szwedzka miała nocą opuścić obóz i ruszyć w kierunku północnym, żeby do świtu zająć pozycje na północ i północny-zachód od rosyjskiego obozu. Szwedzi mieli wejść pomiędzy nowy obóz cara pod Jakowcami a mosty pod Petrowką. Gdyby plan został zrealizowany, rankiem Rosjanie mieliby przed sobą całą armię szwedzką, a z tyłu urwisty brzeg Worskli. Gdyby nawet car nie chciał wyjść z obozu i podjąć otwartej walki, Szwedzi z zadowoleniem przyjęliby i to rozwiązanie, które gwarantowało im wygłodzenie wroga i osiągnięcie zwycięstwa bez konieczności staczania bitwy”. Plan sprowadzał się praktycznie do zaskoczenia nieprzyjaciela. Jego główną wadą było to, że opierał się na zbyt wielu warunkach, które w obliczu nieprzewidzianych zdarzeń mogły być niemożliwie do spełnienia. Wszystko koncentrowało się na walce pomiędzy szybkością działania a grubością i siłą rażenia rosyjskich redut.

Katastrofalna porażka

Piotr I pod Połtawą

W dniu bitwy, 9 lipca (lub 20 czerwca – różnice wynikają z dwóch kalendarzy), w decydujących momentach, stojąca przed swoimi umocnieniami, kawaleria rosyjska stawiła znaczny opór. Skrzydło generała Rossa, będące zanadto oddzielone od reszty armii, nie wytrzymało kontrofensywy przeciwnika (uderzenie Mienszykowa). Szwedzi utracili obóz – kontratak ich centrum również został powstrzymany, tym samym linia wroga nie została przerwana. Uderzenie rosyjskiej jazdy z boków dokończyło dzieła. Armia Karola XII została rozbita.

Szwedzki monarcha mógł już tylko spoglądać na rozpoczętą masakrę. A patrzył z noszy, na których leżał. Stan króla nie był jednak efektem tej bitwy, lecz skutkiem rutynowego patrolu sprzed kilku dni. Został wówczas trafiony pociskiem, przez co, gdy nadszedł czas bitwy, nie mógł bezpośrednio dowodzić. Oficjalnym dowódcą został feldmarszałek Rehnsköld. Był on prawdopodobnie jednym z czterech ludzi, łącznie z królem, którzy znali cały plan batalii. Ustalenia trzymano w ścisłej tajemnicy w obawie przed ich przedostaniem się do rosyjskiego obozu.

Nie da się ukryć, że słabe doinformowanie dowódców poszczególnych części składowych tej machiny powodowało m.in. opóźnienia w przesuwaniu się jednostek i wewnętrzny niepokój. Ten czynnik oraz nieskrywana wzajemna wrogość głównodowodzącego Rehnskölda i ocalałego spod Leśnej (Lesnaja) generała Lewenhaupta nie ułatwiały ataków, od przebiegu których zależały dalsze losy. Czy gdyby nie pamiętny dzień – 27 czerwca, gdy raniony został król, wynik bitwy mógłby być inny? Być może... Postawić tu trzeba następne pytanie: czy talenty dowódcze Karola XII mogły zrównoważyć szkody poczynione przez 72 rosyjskich działa wobec 4 aktywnych dział szwedzkich? W sumie Szwedzi posiadali ok. 30 armat, lecz prochu starczyło tylko do czterech. Bezużyteczną broń pozostawiono w obozie.

Rozproszeni szwedzcy żołnierze uciekali. Efektem trzech dni rosyjskiej pogoni za wrogiem było wzięcie do niewoli ok. 16 tysięcy ludzi (którzy skapitulowali wobec beznadziejnego położenia, nad Worsklą pod Perewołoczną). Na polach połtawskich Piotr wkrótce rozpocząć miał ucztę w towarzystwie nowo pojmanych jeńców, w tym aż 59 generałów! Wśród wziętych do niewoli był sam generał Rehnsköld. Awanse i „balangi” zapisały się na długo w pamięci zwycięzców, przynajmniej tych mniej pijanych. Resztę powitał następnego dnia kac. Nie był to jednak wbrew rosyjskim przewidywaniom koniec zmagań ze Szwecją, ciąg dalszy miał nastąpić.

Czy pamiętny toast za Zdrowie nauczycieli, którzy nauczyli mnie wojować, wzniesiony na jednej z „imprez” przez Piotra I oraz jego kąśliwa odpowiedź na pytanie Czyje? : Wasze, panowie Szwedzi rzeczywiście poruszyły serca obecnych przy tym jeńców? Wierząc Serczykowi, serce jednego na pewno drgnęło... Rehnsköld rzucił w odpowiedzi carowi: Ładnie odpłacił się uczeń swym nauczycielom... Czy ładnie? Nie wiem, lecz na pewno skutecznie, a przecież tylko to się w praktyce liczyło.

Hetmanowi Mazepie udało się uciec. W rękach rosyjskich czekałaby go śmierć. Również Karol uniknął niewoli. Ratunku dopatrywał się w Turcji. Tam bowiem zmierzał...

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

Niespełnione nadzieje – Turcja

Turcja była odwiecznym wrogiem państwa rosyjskiego. Ich wzajemną rywalizację o wpływy na półwyspie Krymskim, jak również o Bałkany oraz Multy (Mołdawia i Wołoszczyzna) można było spróbować wykorzystać. Piotr I oferował pokaźne sumy pieniędzy za schwytanie szwedzkiego monarchy. Karol musiał gdzieś się schronić. Turcja leżała blisko i wydawała się bezpiecznym miejscem, z racji wyżej wymienionych zatargów z carem.

Klęska Szwedów pod Połtawą okazała się przełomowa. Rosjanie rozpoczynali długo wyczekiwaną ofensywę. W lipcu 1710 r. generał Szeremietiew zdobył Rygę. Podbój Estonii i Łotwy miał zostać wkrótce zakończony (zdobyto m.in. wyspę Ozylię, Rewel, Parnawę). Rosja odnosiła sukcesy również w Finlandii (zdobyto Keksholm). Szwecja posiadała złoża naturalne (np. rudy żelaza), na przyzwoitym poziomie miała również artylerię, lecz z powodu braku wystarczającej liczby ludzi i prochu wszystkie te zalety stawały się bezwartościowe.

Nienależycie obsadzone i nieprzygotowane twierdze bałtyckie padały jedna po drugiej, wzmacniając Rosjan. W październiku 1709 r. doszło do podpisania traktatu toruńskiego. Wznawiał on przymierze Piotra I z Augustem II oraz zabraniał podpisania separatystycznego pokoju z wrogiem. Tymczasem Prusy stawiały żądania przyłączenia północnych prowincji Rzeczpospolitej do swojego państwa (m.in. Kurlandii, Pomorza Gdańskiego). Miała to być cena za pomoc. Piotr I spacyfikował te pomysły, dając jasno do zrozumienia, że od tej pory August II i jego polskie państwo są pod jego „opieką”, spod której już się nie uwolnią. Ziemie zajmowała armia rosyjska i ulegli carowi ludzie! Rzeczpospolita Obojga Narodów była już tylko pionkiem w rosyjskiej grze. Jej monarcha po unieważnieniu traktatu w Altranstädt powracał na tron. Teraz był już jednak nie równym koalicjantem jak wtedy, gdy planowano całą wojnę, lecz monarchą z obcej łaski.

Dania i Prusy, obserwując przebieg wypadków, podpisały traktat o współpracy z Sasem. Został on zawarty już przed klęską Karola pod Połtawą. Teraz zdołały uzyskać oficjalne wsparcie Rosji, która weszła do sojuszu sasko-duńsko-pruskiego. Od tej pory „sojusznicy” mieli mówić jednym głosem. Niedaleka przyszłość pokaże, że głos ten będzie wydobywał się z gardzieli cara.

Karol próbuje ratować sytuację...

Ahmed III, sułtan Turcji

W błędzie byłby jednak ten, kto spisałby już Karola XII na straty. Jego położenie rzeczywiście nie było zbyt dobre. Po przybyciu do Turcji dowiedział się o kapitulacji swoich generałów pod Perewołoczną. Nie wykonali rozkazu o podążaniu za swym monarchą. O ich postawie zadecydowało fatalne położenie strategiczne, przybycie wroga i defetyzm. Zmęczeni wojowaniem nie byli w stanie podzielać przekonań Karola o chwilowym kryzysie – jego wewnętrznej determinacji. Brak szwedzkich chłopów, regularnego wojska u boku króla, na obcej ziemi wpływał niekorzystnie na pozycję władcy. Był zdany na łaskę i niełaskę sułtana Ahmeda III. Choć nigdy się nie spotkali, wymieniając tylko listy i pisma, sułtan zdawał się być przychylnym Szwedowi. 400 talarów od Ahmeda III i inne subsydia pozyskane przez Karola wystarczały na początek na godne życie i opłacanie potrzebnych ludzi – nie mogło to jednak trwać bez końca. Członkowie sztabu-dworu Karola, w skład którego wchodzili najbliżsi współpracownicy, m.in. dyplomata i generał Stanisław Poniatowski (ojciec przyszłego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego) z trudem przebijali się przez gromady urzędników (paszów, wezyrów itp.), chcąc uzyskać bezpośredni dostęp do władcy imperium. Bezpośrednie spotkanie między monarchami nie doszło do skutku, gdyż żaden z nich nie chciał pokłonić się przed drugim – duma robiła swoje.

W przypadku Karola sprawianie pozorów wewnętrznego spokoju, trzymania wszystkiego pod kontrolą i pozowanie na władcę świata było kluczowe. Jego główną bronią stała się gra... Sułtan nie przystąpiłby przecież do wojny po stronie przegranego króla! Musiał widzieć szanse na zwycięstwo.

Wzajemne kontakty utrudniali Rosjanie, opłacając swoich ludzi na dworze w Stambule. Tam panował inny świat – między urzędnikami a władcą powoli powstawała się przepaść. Nie wszystkim podobały się wprowadzane zmiany. Ahmed dążył do europeizacji swego państwa. Koniunktura dla zachodnich emigrantów, chcących wyłuskać jak najwięcej korzyści dla siebie na obcym dworze, była wyjątkowo dobra. Orientalne wzorce zaczęły ustępować zachodnim. Symbolem stały się sprowadzane do stolicy tulipany – ulubione kwiaty sułtana. Turcja ery tulipanów kulturalnie kwitła, zdaje się jednak, że nie umiała połączyć tego w pełni z dawnym militaryzmem. Łatwo bogacący się wezyrowie, często ludzie gnuśni i leniwi, nie zamierzali pchać państwa do wojny z Piotrem.

Niewiele lepsze nastroje panowały w Radzie Królewskiej w Sztokholmie. Młokos nie chciał jej dopuścić do głosu w rządzeniu państwem, nawet będąc na emigracji słał szczegółowe instrukcje i polecenia, które miały być wykonywane. Sytuacja międzynarodowa się pogarszała, a panowie w Szwecji mieli dość wojny. Długie zwlekanie i opóźnienia z przysłaniem monarsze tak bardzo potrzebnych kontyngentów wojskowych świadczyły o pacyfistycznych nastrojach. Karol żądał dalszych werbunków od wyczerpanego kraju. On nie godził się na klęskę, nie zamierzał jej przyjąć do wiadomości... wciąż działał. Efektem jego pobytu w Banderach, oraz późniejszych dyplomatycznych zabiegów, było wypowiedzenie Rosji wojny przez Turcję (1711).

Piotr I Wielki na czele swej armii ruszył do Mołdawii, która uczyniła go swym protektorem. Fortuna zmiennym kołem się toczy. Zbyt pewni siebie Rosjanie zostali otoczeni przez Turków nad Prutem. I wszystko mogło zakończyć się klęską cara. Karol liczył na całkowite zniszczenie wrogiej armii. Otoczony i zagrożony niewolą Piotr próbował pertraktować. Paweł Jasienica w swej książce („Rzeczpospolita Obojga Narodów – Dzieje Agonii”) tak opisuje te wydarzenia: Pełnomocnik Piotra, Szafirow, stanął w namiocie wezyra, upoważniony do przyjęcia najcięższych warunków. Nie wolno mu było odstąpić tylko Ingrii i Petersburga, mógł natomiast okupić je, oddając Szwedom Psków! Powrócił do swego pana jak prawdziwy tryumfator. Rosja zobowiązała się zwrócić Turkom tylko Azow, zburzyć Taganrog i inne twierdze nad Donem, zaprzestać się mieszania w sprawy Rzeczpospolitej i Ukrainy, pozwolić Karolowi XII na powrót do Szwecji. Dwieście tysięcy rubli bakczyszu zaledwie zapłacił Szafirow za to wszystko. Niezadowolony z układu sułtan ukarał podobno wkrótce sprzedajnego wezyra w sposób niecodzienny: kazał nalać mu w gardło roztopionego złota.

Nie sposób opisać, jak bardzo Szwecja się zawiodła. Korupcja triumfowała. Traktat prucki był podpisany. Rosjan nie udało się wyeliminować z dalszej militarnej gry. Ostatecznie powyższe zmagania zakończył pokój w Adrianopolu (1713 r.) Państwo Piotra utrzymało dotychczasowy stan posiadania, utracony Azow był drzazgą w oku cara, lecz zdobycze w Europie Środkowej rekompensowały z okładem tę stratę. Car wbrew postanowieniom traktatu nie zamierzał wycofać wojsk rosyjskich z Rzeczpospolitej. O rezygnacji z wpływów w tej części kontynentu nie było mowy.

Mimo wszystko długa finalizacja

Bastionem szwedzkiego oporu stało się Pomorze Szczecińskie. Tam uciekł Stanisław Leszczyński oraz resztki szwedzkiego wojska. To właśnie z tych terenów Turcy spodziewali się dojrzeć sprzymierzone oddziały idące na Rosję. Równoczesny atak Turków i Szwedów być może zmieniłby losy wojny, jednak nigdy nie nastąpił. Szwedzkie wojska nie były w stanie przeprowadzić takiego manewru. Już w 1711 r. Duńczycy, Sasi oraz Polacy (wierni Augustowi) próbowali podbić te ziemie. Skromny efekt przyniosła dopiero ich kampania z 1712 r., kiedy to zostali wsparci przez oddziały rosyjskie. Uzyskano od Leszczyńskiego (układ w Ribinitz) rezygnację z praw do tronu Rzeczpospolitej.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Pobyt Karola XII na trenie Turcji stawał się z czasem coraz bardziej niewygodny dla Wielkiej Porty. Dla Turków był już przegranym człowiekiem, który dodatkowo mógł stać się powodem nowego konfliktu. Mimo że jego polski królik podpisał akt abdykacji, Karol nie zamierzał na nic się zgadzać. Stanowczo odrzucał ustalenia Leszczyńskiego, zawarte na Pomorzu Szczecińskim. Szwedzki monarcha przeszkadzał, tym bardziej że Turcy nosili się z zamiarem zorganizowania wyprawy mającej na celu przywrócenie władzy królowi Stachowi, niekoniecznie mając na względzie zdanie samego zainteresowanego. Sytuację zaogniła słynna awantura, będąca wynikiem braku reakcji Karola na listy sułtana z żądaniem opuszczenia kraju. Wszelkie zastrzeżenia i pretensje zostały później wyjaśnione, lecz nie wymazało to z pamięci obrazu pewnego dnia. Zbigniew Anusik tak pisze: Awantura w Benderze miała miejsce w niedzielę, 1 (12) lutego 1713r., ale jej preludium rozpoczęło się w sobotę, kiedy Turcy otworzyli ogień z armat, a janczarzy uformowali się do ataku. Dwadzieścia siedem kul armatnich trafiło wówczas w królewski dom z kamienia, ale uczyniły one niewielkie szkody, janczarzy zaś nie wykazywali zbytniej chęci do atakowania siedziby bohaterskiego króla. Wkrótce też zażądali pokazania im pisemnego rozkazu sułtana, nakazującego atak na dom Karola. Kiedy zaś ich dowódcy nie spełnili tego żądania, janczarzy wycofali się z akcji. Artyleria przestała strzelać i reszta dnia upłynęła spokojnie. Jednak w niedzielne południe, właśnie wtedy, kiedy Brenner, nadworny kapelan Karola wygłaszał swoje kazanie, doniesiono królowi, że znowu zbliżają się oddziały tureckie (...) Domy na obwodzie zostały połączone wałami okopów. Ich długość była jednak dość znaczna, a siły do obrony niewielkie. Polacy i Kozacy opuścili bowiem Karola, oddając się pod turecką protekcję. Król miał więc obecnie do dyspozycji tylko własnych ludzi, w większości bez żadnego doświadczenia wojskowego – stajennych, kucharzy, urzędników itp.

Walki poskutkowały pożarem, podczas którego część zabudowań spłonęła. Okres przewożenia z miejsca na miejsce, pod nadzorem tureckich opiekunów, zakończył się 20 września (1 października) 1714 r. Tego dnia Karol opuszczał Imperium Osmańskie.

Ostatnie plany Karola

Wkrótce przedostał się do Straslundu, który był oblegany przez Duńczyków. Nie poddając się, walczył do samego końca. Zginął podczas oblężenia twierdzy Fiedrikshald, w czasie przygotowań do wyprawy przeciw Danii i Norwegii. Jego śmierć (w 1718 r.) przyśpieszyła ostateczną klęskę Szwedów. To wydarzenie doprowadziło do ponownego przejęcia władzy w Szwecji przez Rikstag i zażegnania widma absolutyzmu.

Na elekcyjną królową wybrano Ulryke Eleonorę – siostrę poległego monarchy. Rozpoczynał się okres „chwalebnej parlamentarnej wolności” i... osłabienie kraju na arenie międzynarodowej. Za uwolnienie spod nieodwołalnych decyzji i żądań jednostki zapłacono wewnętrznymi sporami wśród różnych frakcji (np. „partia kapeluszy” i „partia czapek”).

Wyprawa turecka doszła do skutku, lecz brak wsparcia ze strony szlachty zadecydował o jej niepowodzeniu. W 1714 r. Turcja zawarła pokój z Rzeczpospolitą. Warto również dodać, iż w tym samym roku elektor hanowerski zajął miasta Bremę i Verden, a król pruski opanował Szczecin (oficjalnie Hanower i Prusy przystąpiły do wojny ze Szwecją w 1715 r.).

Bitwa morska niedaleko Ozylii (1719 r.)

Król pruski Fryderyk Wilhelm I obawiał się nadmiernego wzrostu potęgi Rosji. Nie chciał jednak popadać z nią w otwarty konflikt. Prusy miały dopiero zacząć odgrywać ważną rolę w Europie. Jego polityka zmierzała do wyciągnięcia maksymalnych korzyści z toczącej się wojny. Swoje racje mógł podpierać armią, która była gwarantem niezależności Prus, m.in. od Rosji. Podobny kierunek polityki próbował obrać elektor saski. Chcąc prowadzić niezależną od Piotra politykę i licząc na wzmocnienie władzy w Rzeczpospolitej, ponownie wprowadził do niej saskie wojska (bez zgody sejmu!). Plany odbudowy swej pozycji i odsunięcia od władzy wpływowych magnatów i Rosjan spełzły na niczym. 26 listopada 1715 r. szlachta, obawiając się utraty przywilejów, złotej wolności szlacheckiej i wpływów w państwie opowiedziała się przeciw wzmocnieniu władzy króla. Postulowano wycofanie saskich regimentów. Nieoczekiwanym arbitrem w powyższym sporze stał się car Rosji.

1 lutego 1717 r. doszło do zwołania sejmu, który w historii zapisał się jako niemy. Na nim to skłócona z Augustem część szlachta pod presją rosyjskich karabinów pogodziła się ze swym monarchą. Posłowie nie zabrali żadnego głosu podczas obrad – nie pozwolono im na to... Strony sporu musiały podporządkować się rosyjskim decyzjom, które nie zadowalały nikogo. Sas był zmuszony pożegnać się z marzeniami o wzmocnieniu władzy. Rosjanie gwarantowali m.in. szlacheckie przywileje, liberum veto, wolną elekcję. W kraju pozostawiono tylko (i aż) saską gwardię liczącą 1200 żołnierzy, pozostałe oddziały wycofano. Uchwalono również stały podatek na utrzymanie 24 tysięcy polskiego wojska. Siła ta nie mogła się mierzyć z armiami sąsiadów, których stan liczebny przekraczał znacznie 100 tysięcy. Polakom pozostał przystawiony do do karku saski i rosyjski bagnet... Nie było mowy o samowolnej detronizacji przez imć panów braci ponownie przywołanego do porządku monarchy. Protektorat rosyjski nad Rzeczpospolitą stał się zalegalizowanym faktem.

August próbuje się wyrwać

Sas ponownie podjął próbę rozluźnienia więzów z Piotrem w 1719 r. Anglia i Francja już od samego początku wojny duchowo wspierały Karola. Państwa Europy Zachodniej zaangażowane, często po różnych stronach, w wojnę o sukcesję hiszpańską nie zamierzały jednak interweniować. Relacje pomiędzy Rosją a zachodnią częścią kontynentu pogarszały się wraz z docieraniem do świadomości, iż Szwecja nie stanowi już zagrożenia dla dotychczasowego układu starych mocarstw. W zamian za pokonanie jednego wichrzyciela porządku stary układ sił stawał naprzeciw kolejnego – Rosji.

Dobicie monarchii szwedzkiej skutkowało zniknięciem ostatniej przeszkody w opanowaniu przez Piotra północnej części kontynentu. Imperium rosyjskie mogło znacznie przesunąć granice na zachód... Dopiero w 1714 r., po zakończeniu zmagań o tron w Hiszpanii, podjęto próbę wskrzeszenia innej tamy. W Wiedniu zawarto sojusz antyrosyjski pomiędzy Anglią (Jerzy I), cesarzem Karolem VI a Augustem II. Koalicja dążyła do wypchnięcia Rosjan poza polskie granice. Sas dzięki niej mógłby wreszcie wydobyć się spod ciążącej kurateli. Do nowej wojny jednak nie doszło – wbrew oczywistym chęciom monarchy sejm Rzeczpospolitej nie ratyfikował sojuszu. Wobec tego, jak również na skutek ekonomicznego wyczerpania, nowi sojusznicy Augusta nie podjęli żadnych dalszych działań. Wraz z upływem czasu szwedzka dominacja na Morzu Bałtyckim również uległa załamaniu – w 1714 r. flota rosyjska odniosła zwycięstwo pod przylądkiem Hangő, nieopodal Zatoki Fińskiej.

Polityka faktów dokonanych realizowana przez Piotra odniosła sukces. Wciąż szachował szlachtę groźbą wzmocnienia królewskiej władzy, króla zaś – jej dalszego osłabienia bądź też pozbawienia tronu i osadzenia na nim innej marionetki (groźba ta wydawała się jak najbardziej realna, biorąc pod uwagę, że już ok. 1707 r. pojawiły się pomysły osadzenia na polskim tronie Eugeniusza Sabaudzkiego lub też księcia Siedmiogrodu, Franciszka Rakoczego II). Oddziały cara skutecznie pilnowały, by wewnętrzna anarchia Rzeczpospolitej była podtrzymana. Rosja wpraszała się do grona mocarstw, niedługo miała zaprosić do tej elity Królestwo Prus.

Odpowiedzią na porozumienia z Wiednia stał się układ poczdamski (17 lutego 1720 r.). Piotr i Fryderyk Wilhelmem (król Prus) zobowiązywali się nawzajem wspierać w działaniach zmierzających do podtrzymania wewnętrznej słabości krainy obojga narodów. Car Rosji dopuszczał do „kolejnego obiadku” Prusy, w zamian za wsparcie polityczne. Rosja tym samym zaczęła oddzielać się bliskim kordonem „przyjaciół” od dalekich przeciwników, poszerzając swą strefę wpływów. Minie jednak kilka lat zanim cień trzech czarnych orłów (traktat Loewenwolda z 1732 r. – przymierze Austrii, Rosji, a później i Prus) spadnie na środkowo-wschodnią Europę. Z drobną przerwą (ambicje córki Piotra, carycy Elżbiety i jej wojna z Prusami) oraz małżeńskimi kłótniami układ trzech trwać będzie aż do 1882 roku, kiedy to Prusy i ówczesne Austro-Węgry wybiorą bliższe związanie z Włochami, a Rosja niebawem zwiąże się oficjalnie m.in. z Francją i Anglią.

Głównym filarem sojuszu trzech państw będzie aż do schyłku XIX wieku Rosja. Państwo, które narodziło się na nowo w ogniu wielkiej wojny północnej.

Jeden ważny gracz przy stole

W 1719 r. na mocy pokoju w Sztokholmie Szwecja musiała odstąpić Bremę i Verden Hanowerowi. Natomiast w 1720 r. zaakceptowała utratę Pomorza Zachodniego ze Szczecinem oraz wysp Wolin i Uznam na rzecz Prus. Największe znaczenie dla sytuacji w Europie Środkowej miał jednak pokój z Rosją. Zawarto go w Nystad, oddawał on pod panowanie cara Inflanty, Ingrię i Karelię z wyspami Ozylią i Dago. Rosja wywalczyła okno na Zachód, uzyskując przyzwolenie na swą politykę zmierzającą do korekty wcześniej wytyczonego podziału świata.

Nabytki Rosji: Karelia, Ingria i Inflanty z Estonią (opublikowano na licencji: GNU Free Documentation License w wersji 1.2)

Odtąd Szwecja miała już nigdy nie odegrać roli europejskiego mocarstwa. Traciła swą polityczną pozycję, a czasy XVII-wiecznych zwycięstw już nie wróciły.

Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.

Bibliografia:

  1. Z. Anusik, Karol XII, Wrocław 2006.
  2. N. Davies, Europa, Kraków 2004.
  3. P. Jasienica, Rzeczpospolita Obojga Narodów – dzieje agonii, Prószyński i S-ka 2007.
  4. P. Jasienica, Rzeczpospolita Obojga Narodów – srebrny wiek, Prószyński i S-ka 2007.
  5. W. Łysiak, Cesarski Poker wyd. Nobilis 1991.
  6. Wielka Historia Świata, tom 24, wyd. Oxford, Warszawa 2006.
  7. W. Serczyk, Piotr I Wielki, Wrocław 1977.
  8. A. Zamoyski, 1812 – Wojna z Rosją, wyd. Znak, Kraków 2007.

Tekst zredagował: Kamil Janicki

Korekta: Bożena Pierga

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Władysław Dyrda
Student historii na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone