Jak dawniej świętowano andrzejki?

opublikowano: 2024-11-28, 09:43
wszelkie prawa zastrzeżone
Dawniej wierzono, że wigilia św. Andrzeja to wyjątkowy czas, kiedy możliwe jest poznanie tajemnic przyszłości. Organizując seanse wróżbiarskie, odczytywano znaki objawiające się w woskowych figurach, opierano się na apetycie psa, analizowano sny, a nawet liczono kołki w płocie - a wszystko po to, aby ustalić szansę na zmianę stanu cywilnego.
reklama
H. Siemiradzki. Noc św. Andrzeja - Wróżbita, 1867.

Zobacz także:

Andrzejki, nazywane niegdyś andrzejówkami lub jędrzejówkami, przypadają 29 listopada, czyli w wigilię św. Andrzeja. Organizowano wówczas seanse wróżbiarskie. Uczestniczyły w nich panny, które chciały poznać swoją najbliższą przyszłość, ale i plany matrymonialne, jakie zgotował im los.

Maria Ziółkowska wskazuje, że zwyczaj ten może mieć genezę niemiecką lub grecką, a Witold Klinger (1875-1962), filolog klasyczny i etnolog, a także znawca folkloru starożytnego, przychylał się do koncepcji greckiej. Wskazują na to m.in. wróżby z wosku i woskowe figurki, które były popularne w Grecji, ale też podobieństwa słowa Andrzej, czyli greckiego Andreas do greckich „aner” i „andros”, oznaczających mężczyznę.

Święty Andrzej i opieka nad cnotliwymi pannami oraz kawalerami

Patronem tego wyjątkowego dnia został święty Andrzej, który uznawany jest za orędownika zakochanych, pomocnego szczególnie w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa. Męczennik był jednym z dwunastu apostołów i jak wskazuje Ewangelia, został powołany jako pierwszy. Mieszkał nad Jeziorem Galilejskim i był uczniem Jana Chrzciciela, a po chrzcie Jezusa w Jordanie, postanowił do niego dołączyć. Po zmartwychwstaniu Chrystusa apostoł Andrzej głosił Ewangelię w Bizancjum. Później podróżował po miastach Azji Mniejszej, Tracji, Scytii, Grecji, Abchazji i wybrzeżu Morza Czarnego, gdzie ewangelizował. Zgodnie z legendarnymi przekazami, miał dotrzeć nawet do ujścia Dniepru, a w miejscu, w którym głosił kazania, miał później powstać Kijów. Apostoł zginął śmiercią męczeńską. Ukrzyżowano go w Grecji, której został ustanowiony patronem. W swojej pieczy ma też narody słowiańskie.

Geneza wróżb andrzejkowych sięga do XVI wieku

Tradycja związana z andrzejkowymi zabawami ma już kilkuwiekową historię. Przyjmuje się, że najstarszym świadectwem dotyczącym praktykowania tego zwyczaju jest moralitet Marcina Bielskiego „Komedja Justyna i Konstancyjej”, wydany w 1557 roku w Krakowie przez Macieja Wirzbiętę, słynnego krakowskiego drukarza i księgarza. Drukował on .in. utwory Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego, a na początku XVII wieku jego wydawnictwa wpisano do indeksu ksiąg zakazanych. Wspomniany utwór Bielskiego opisuje walkę cnót i występków, a głównymi bohaterami są ojciec oraz jego dzieci: Justyn i Konstancyja. Znajdziemy tam poradę od panny służebnej, która wskazuje:

Nalejcie wosku na wodę, Ujrzycie swoją przygodę. Słuchałam od swej macierze, Gdy która mówi pacierze, W wigilją Andrzeja świętego, Ujrzy oblubieńca swojego.
reklama
Moralitet Marcina Bielskiego „Komedja Justyna i Konstancyjej”, wydany w 1557 roku w Krakowie.

XVI-wieczny tekst kultury stanowi dowód na to, że andrzejkowe wróżby praktykowano już pięć wieków temu. Najbardziej popularne wróżby dotyczyły zamążpójścia, a o przyszłych losach wnioskowano m.in. korzystając z woskowych figurek, które tworzyły się na tafli wody po wylaniu roztopionego wosku przez dziurkę od klucza. Następnie uczestniczki takiego spotkania podnosiły figurkę i podświetlając ją od tyłu, starały się odczytać przepowiednię z cienia pojawiającego się na ścianie.

Inna znana wróżba andrzejkowa wykorzystywała dwie woskowe świece, które wkładano do miski z wodą. Jak wskazuje Zadrożyńska, jeśli zbliżyły się do siebie, miało to oznaczać, że panna niebawem wyjdzie za mąż. O praktyce tej pisał Oskar Kolberg (1814-1890), etnograf, encyklopedysta, folklorysta i kompozytor. Jak wskazywał, tradycja obowiązywała w okolicy Chełma. Zgodnie z nią panny:

(...) wylewają z wosku małą miseczkę (czaszoczku) i maleńką świeczkę. Puszczają obie te rzeczy na wodę w wiadrze lub misce, myśląc sobie imię ukochanego chłopca. Jeżeli płynąc zetkną się obie te woskowe odlewki, osoby pomyślane zejdą się i połączą ze sobą. Jeżeli zaś zejść się nie mają, świeczka przypłynąwszy do czaszeczki zacznie pryskać jakby pluła, wtedy nie można się spodziewać upragnionego związku.
-   Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie. Tom 33. Chełmskie. Obraz etnograficzny. Część I. Kraków 1890, s. 161.  

Nie tylko wosk. Ołów także był w cenie

Źródła podają, że nasi przodkowie wróżyli nie tylko z wosku, ale i z ołowiu, o czym pisał Władysław Sabowski (1837-1888), pisarz, dziennikarz i dramatopisarz oraz założyciel dziennika „Kurier Krakowski”, posługujący się wieloma pseudonimami, w tym m.in.  Kwiryn AnastazyWołody SkibaBolesław Bolesny czy Omikron. W wierszu opublikowanym w piśmie „Wolne żarty” wskazywał:

Ową przyszłość dziś bez wielkich mozołów Wskazać może wosk stopiony lub ołów, gdy swobodną kroplą w wodę upadnie... rzecz ciekawa, co tam z niego się złoży... pewno młodzian urodziwy a hoży! 

Ołów jest zdecydowanie trwalszym materiałem od wosku. Wierzono zatem, że takie małżeństwo, które zostało wywróżone za jego pośrednictwem, będzie trwałe. Tradycja ta pochodzi z czasów przedchrześcijańskich i była potępiana przez Kościół. Zabraniali jej stosowania duchowni w XIV- i XV-wiecznych kazaniach.

To jednak nie wszystko. Popularne było też wykonywanie kulek z tłuszczu, Kuszono nimi psa, przed którym je kładziono. Zwierzę to zazwyczaj wybierało jedną z nich. Dziewczyna, której kulka została zjedzona jako pierwsza, pierwsza miała też opuścić grono niezamężnych. Co więcej, wieczorem słysząc szczekanie psa, panny starały się ustalić, skąd ono dobiega, bowiem z tego kierunku miał pochodzić przyszły wybranek ich serca. Analogicznie miało być w przypadku kraczących wron.

Wylewanie ołowiu na zimną wodę przez ucho od klucza (Čeněk Zibr).

Psy, koty i... kury jako wróżbici

Podczas wróżb wykorzystywano też… koty. Szczególnie pożądanym był czarny kocur z białą gwiazdą na czole. Panny ustawiały się w kole, a do środka wpuszczały kota. Ten próbując się wydostać z prowizorycznego „więzienia”, musiał przedrzeć się przez zaporę z nóg. Dziewczyna, obok której przeszedł, wierzyła, że to jej jako pierwszej będzie pisane zamążpójście.

Polecamy e-book Anny Wójciuk – „Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki”

Anna Wójciuk
Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
115
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-41-9
reklama

Tej wyjątkowej nocy przepowiadaniu przyszłości służyły też kury i to koniecznie czarne. Kura, jako ptak łasy na zboża i nasiona był przez niewiasty karmiony w wigilię św. Andrzeja chlebem. Białogłowy formowały ze wspomnianego pieczywa kuleczki i kładły na podłodze, a następnie stawały w kręgu. Zgodnie z ludowymi wierzeniami ptak ten zjadając kawałki chleba, ustanawiał kolejność ślubów. W niektórych rejonach Polski przed kurą stawiano miski z ziarnem i wodą. Jeśli wybrała pierwszą z nich, oznaczało to, że przyszły małżonek będzie pracowity. Wybór drugiej był zdecydowanie mniej optymistyczny, ponieważ zwiastował upodobanie do trunków.

Rolę wróżbiarza mógł też pełnić gąsior, jak było to w Krakowskiem i Sandomierskiem. Zawiązywano mu oczy i czekano aż podejdzie do którejś panny. Szczęściara mogła liczyć na rychły ożenek.

Andrzejki w Warszawie, 1930 (fot. NAC, sygnatura: 3/1/0/12/531).

Wróżono też z kwiatków i liści. Pod talerzami chowano różne artefakty, w tym liście lub kwiaty, koronkę oraz czepek. Następnie panny, mając zamknięte oczy, miały wybrać talerzyk i podnieść go. Jeśli wskazały ten, pod którym skrywał się liść lub kwiat, wróżba kończyła się rozczarowaniem, ponieważ uważano, że zostanie starą panną. Mówiono nawet, że „będzie siała rutkę”. Jak precyzuje „Wielki Słownik Języka Polskiego”, powiedzenie to oznacza, że „mimo osiągnięcia już dawno wieku odpowiedniego do małżeństwa, dana kobieta nadal nie jest zamężna”. Z kolei wybór koronki miał oznaczać, że pisane jest jej życie w klasztorze, a czepek symbolizował rychłe zamążpójście.

Aby przewidzieć przyszłość, wykorzystywano też jabłko. Dziewczyny obierały je i wierzono, że ta, która będzie miała najdłuższą skórkę, ta będzie najdłużej żyła w związku z przyszłym mężem.

Kolejną tradycją było ustawianie trzewików w izbie, w której gromadziły się panny. Kiedy czubek jednego z butów dotknął ściany, mówiono, że to jego właścicielka niebawem znajdzie pisanego jej kawalera, którego poślubi. Gorzej było w przypadku, gdy pięta obuwia dotknęła ściany. Zakładano bowiem, że oznacza to pecha i brak widoków na rychłe zamążpójście.

Andrzejki: Jak ustalano imię przyszłego małżonka?

W wielu regionach Polski panny praktykowały też wróżby mające na celu ustalenia imienia ich przyszłego małżonka. W wigilię św. Andrzeja wkładały pod poduszkę karteczki z imionami, a rankiem, tuż po przebudzeniu, miały wyciągnąć jedną z nich. Wierzono, że tak właśnie będzie brzmiało imię przyszłego małżonka.

W ustaleniu imienia przyszłego męża miała też być pomocna wróżba z jabłka. Polegała na obraniu go ze skórki i rzuceniu jej przez ramie za siebie. Następnie sprawdzano, w jaką literę ułożyły się wspomniane obierki. Miało to stanowić podpowiedź dotyczącą imienia przyszłego małżonka.

reklama

Uważano też, że sny nawiedzające panny w noc przed imieninami Andrzeja będą prorocze. O magii marzeń sennych pisała Kunegunda Jasielska na początku XVIII wieku, a jej wiersz za sprawą Stanisława Duńczewskiego opublikowano w Kalendarzu polskim i ruskim. Pisała tak:

W wigiliją świętego Andrzeja, Spełniona moja nadzieja, Bogdaj to się sprawdziło, Co mi się ongi śniło, Że z rąk ojca dobrodzieja Zostałam wydanaZa pana Stefana.

Aby zobaczyć we śnie przyszłego małżonka, trzeba było spełnić jednak pewne warunki. Jak pisze Maria Ziółkowska, konieczny był post. W ciągu całego dnia dopuszczalne było zjedzenie słonego śledzia. W południowej części Polski z uwagi na fakt, że w andrzejki wzmagała się aktywność upiorów i wiedźm, panny musiały obowiązkowo zjeść trzy ząbki czosnku przed spaniem. Aby ustrzec się nadejścia upiorów i dusz pokutujących błąkających się tej nocy po świecie, palono ogniska, w których spalano palmy wielkanocne. Następnie reszki wyciągano z ognia i wykorzystywano do kolejnych wróżb. Uważano, że długa palma zwiastuje długie pożycie małżeńskie, a krótka – nie nastrajała pozytywnie przyszłych małżonków do wspólnego życia.

W niektórych zakątkach Europy, w tym na terenie Białorusi, tego dnia siano konopie. Dziewczyna marząca o zamążpójściu musiała pójść na pole sama, wykonać wskazaną pracę, a po niej położyć się na ziemi, z głową na kamieniu, i zasnąć. Przypomina to nieco biblijną opowieść o drabinie Jakuba. We śnie miał jej się ukazać młodzieniec, którego poślubi. Przyszły mąż mógł się ukazać także w chlebowym piecu, do którego panny zaglądały o północy.

Wróżby andrzejkowe przez wieki cieszyły się popularnością, a ich repertuar jest olbrzymi i zróżnicowany regionalnie. 

Nie tylko andrzejki, czyli inne listopadowe wróżby

Listopad to miesiąc, który zgodnie z ludową tradycją obfituje w wiele zwyczajów związanych z przepowiadaniem przyszłości. Obok omówionych tu andrzejek należy wspomnieć także o katarzynkach. Zgodnie z przekazami źródłowymi w wigilię św. Katarzyny, 24 listopada, kawalerowie przymierzający się do zmiany stanu cywilnego, wróżyli sobie, pragnąc poznać swą najbliższą przyszłość.

Warto przypomnieć, że w listopadzie jeszcze jeden dzień uważano za wyjątkowy. Był to 11 listopada, a patronem tego dnia uczyniono świętego Marcina. Dawniej przyjmowano, że to pierwszy dzień zimy. Ludowe przysłowie głosi: „Na świętego Marcina zima się zaczyna”. Dzień ten był punktem granicznym w kalendarzu. Zamykał okres jesiennych prac w polu i wyznaczał termin składania danin i czynszów przez chłopów. To jednak nie wszystko. Dla naszych przodków 11 listopada był ważny jeszcze z jednego powodu. Wróżono wówczas, a przepowiednie miały dotyczyć całego przyszłego roku. W domach dobrze zamożnych mieszkańców ziem polskich na obiad serwowano gęś, a następnie wróżono z jej kości, przepowiadając przyszłość. Nie wolno było podejmować się żadnych prac w gospodarstwie. Tego dnia rozpoczynał się też adwent, o czym wspomina ludowe przysłowie, głoszące: Święty Jędrzej adwent przytwierdzi.

Polecamy e-book Mateusza Będkowskiego pt. „Polacy na krańcach świata XX wiek. Część 2”:

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata XX wiek. Część 2”
cena:
16,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
216
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-69-3

Bibliografia:

  • Bystroń J. St., Etnografia Polski, Poznań 1947.
  • Kolberg O., Dzieła wszystkie. Tom 33. Chełmskie. Obraz etnograficzny, część I, Kraków 1890.
  • Obyczaje w Polsce: od średniowiecza do czasów współczesnych, praca zbiorowa pod red. Andrzeja Chwalby, Warszawa 2006.
  • Wojciechowska B., Od Godów do świętej Łucji: obrzędy doroczne w Polsce późnego średniowiecza, Kielce 2000.
  • Zadrożyńska A., Powtarzać czas początku. Cz. 1, O świętowaniu dorocznych świat w Polsce, Warszawa 1985.
  • Ziółkowska M., Szczodry wieczór, szczodry dzień: obrzędy, zwyczaje, zabawy, Warszawa 1989, s. 141-142.

Netografia:

reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone