Jak dżinsy pokonały komunizm?

opublikowano: 2013-03-22 11:30
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Dawno temu na Dzikim Zachodzie powstała uniwersalna część garderoby. Początkowo dżinsy były praktycznymi spodniami górników i poganiaczy bydła. W latach siedemdziesiątych XX wieku stały się najpopularniejszym artykułem odzieży na świecie — i politycznie nośnym symbolem tego, jak źle się działo w sowieckim systemie gospodarczym. Dlaczego? Dlaczego Sowieci nie mogli powielić levisów 501 w taki sam sposób, w jaki powielili bombę atomową?
REKLAMA

Dżinsy, w postaci, w jakiej są znane obecnie, zostały wynalezione w 1873 roku, kiedy pochodzący z Bawarii handlarz konfekcją Levi Strauss i krawiec z Reno Jacob Davis zatwierdzili patent na wzmocnienie miedzianymi nitami kieszeni górniczych „kombinezonów do pasa”. Tkaniną, której używali, był denim (pierwotnie „serge de Nîmes”; słowo jeans prawdopodobnie pochodzi od słowa „Genoa”), produkowany w zakładach Amoskeag w Manchesterze w stanie New Hampshire, z uprawianej w Ameryce bawełny, farbowanej uprawianym w Ameryce indygo. Pierwsze fabryki Levi’sa znajdowały się w San Francisco i tam w 1886 roku po raz pierwszy przyszyto znajomą skórzaną metkę, przedstawiającą dwa konie, które nie mogą rozerwać pary lewisów; czerwoną etykietkę dodano w 1936 roku. Niebieskie dżinsy są produkowane tanim kosztem, łatwo się je pierze, trudno niszczy i wygodnie nosi. Ale podobnie można opisać wszystkie robocze kombinezony, jakich używano w Wielkiej Brytanii (sławny strój Churchilla podczas wojny), a także ogrodniczki (dungarees), nazwane tak od tkaniny z Dongri w Indiach. Dlaczego więc dżinsy z Kalifornii, które wydawano także więźniom w wielu stanowych zakładach karnych, zdominowały świat mody? Odpowiedzi należy szukać w dwóch gałęziach przemysłu XX wieku, które osiągnęły największy sukces: produkcji filmowej i w marketingu.

John Wayne i Grant Withers w filmie "In Old Oklahoma" (aka "War of the Wildcats")

Zaczęło się od tego, że w Dyliżansie (1939) młody John Wayne zamienił ozdobne skórzane spodnie z frędzlami z pierwszych filmów kowbojskich na zwykłe dżinsy. Następne były dżinsy i skóry Marlona Brando w Dzikim (1953), potem czerwona kurtka, biały T-shirt i niebieskie dżinsy Jamesa Deana w Buntowniku bez powodu (1955) i czarne dżinsy Elvisa Presleya z Jailhouse Rock (1957). Faceci od marketingu wymyślili twardziela z „Marlboro Man”, kowboja palącego papierosa, ubranego w strój z tkaniny denim; projekt opracował w 1954 roku dyrektor zarządzający reklamy Leo Burnett. Marilyn Monroe była kolejnym użytkownikiem denimu; w jednej z pierwszych sesji zdjęciowych ma ona na sobie mało twarzowy strój więzienny. Od samego początku najważniejszy był związek między dżinsami a młodzieńczym buntem. Już w latach trzydziestych XIX wieku przywódca mormoński Brigham Young potępił spodnie z rozporkiem na guziki jako „spodnie kopulacyjne”. W 1944 roku magazyn „Life” wywołał burzę, publikując fotografię dwóch kobiet z Wellesley College w dżinsach. Kiedy konkurent Levi’sa — Lee — wprowadził zamek błyskawiczny, dżinsy miały już ustaloną reputację podniecających seksualnie — ciekawy wynik, biorąc pod uwagę, jak trudno jest uprawiać seks z kimś w obcisłych dżinsach. Dżinsy osiągnęły sukces. Zaczęły karierę na tyłkach więźniów i robotników na ranczach; były obowiązkowym strojem obrony cywilnej w czasie wojny, potem powojennych gangów motocyklistów; przyjęły się na Zachodnim Wybrzeżu, następnie u studentów Ivy League; potem trafiły do pisarzy beatników, pieśniarzy folkowych i zespołów pop w latach sześćdziesiątych XX wieku; wreszcie nosili je publicznie wszyscy prezydenci Stanów Zjednoczonych po Richardzie Nixonie. Kariera lewisów jest spektakularna. W 1948 roku przedsiębiorstwo sprzedało 4 miliony par dżinsów; w 1959 roku liczba sprzedanych par wyniosła 10 milionów. Od 1964 do 1975 roku sprzedaż lewisów wzrosła dziesięciokrotnie, a zyski przekroczyły próg miliarda dolarów amerykańskich. W 1979 roku osiągnęły 2 miliardy. Levi’s była tylko jedną z kilku odnoszących sukces marek, Lee i Wrangler także brały udział w tej grze.

REKLAMA
Elvis Presley

Gdy Levi’s wystartowało z kampanią eksportową w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, okazało się, że te bardzo amerykańskie ubrania były równie atrakcyjne dla nie-Amerykanów. Dla młodych ludzi na całym świecie dżinsy symbolizowały bunt pokoleniowy przeciwko sztywnym konwencjom ubioru epoki powojennej. Dżinsowy dżin wyskoczył z butelki i była to bez wątpienia charakterystyczna butelka od Coca-Coli. Spełnienie deklaracji Levi Strauss & Co., że ubiorą cały świat, wydawało się jedynie kwestią czasu. „Świat jest teraz krajem niebieskich dżinsów” — obwieścił „Life” w 1972 roku. Dokonując ekspansji zagranicznej, Levi’s szedł w ślady Coca-Coli. Brązowy gazowany płyn, wymyślony w 1886 roku — kiedy to John Pemberton nabił gazem butelkę z mieszanką kokainy z liści koka i kofeiny z orzechów kola — jako globalna marka prześcignął nawet Singera. Coca-Cola nazywała siebie „napojem międzynarodowym” już w 1929 roku, kiedy sprzedawano ją w siedemdziesięciu ośmiu krajach, w tym nawet w Birmie, gdzie można było zobaczyć logo z charakterystycznym napisem spenceriańską kursywą przy wejściu — o zgrozo — do Pagody Schwe Dagon w Rangunie. W czasie drugiej wojny światowej Coca-Coli udało się prowadzić sześćdziesiąt cztery rozlewnie na sześciu teatrach działań wojennych. W 1973 roku, w najgorętszym okresie wojny w Wietnamie, zdołano nawet otworzyć rozlewnię w Laosie.

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3

Jednak i dla Levi’sa, i dla Coca-Coli żelazna kurtyna zaciągnięta w poprzek Europy w okresie zimnej wojny była nie do przebycia. Szef Coca-Coli Robert W. Woodruff odmówił uczestnictwa w Amerykańskiej Wystawie Narodowej w Moskwie, obwiniając osobiście wiceprezydenta Richarda Nixona, gdy konkurencyjna wobec Coca-Coli Pepsi doprowadziła do tego, że sowiecki przywódca Nikita Chruszczow spróbował ich napoju. Stało się to po transmitowanej przez telewizję debacie dwóch liderów podczas otwierania wystawy w Moskwie w lipcu 1959 roku.

REKLAMA

W retoryce zimnej wojny zawsze było jasno określone, co jest „Zachodem”, a co „Wschodem”. Wschód zaczynał się tam, gdzie rzeka Elba wyznaczała granicę Republiki Federalnej Niemiec i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Kończył się na granicy między Ludowo-Demokratyczną Republiką Korei i Republiką Korei. Jednak z punktu widzenia prawdziwego Wschodu — od Bliskiego Wschodu po Daleki Wschód — świat wydawał się po prostu podzielony na dwa rywalizujące ze sobą Zachody, kapitalistyczny i komunistyczny. Rządzący nimi wyglądali podobnie. W istocie pod wieloma względami Związek Sowiecki pragnął naśladować Stany Zjednoczone, konstruować taką samą broń, a także produkować takie same dobra konsumpcyjne. Chruszczow podczas „debaty kuchennej” z Nixonem bardzo dobitnie podkreślił, że Sowieci aspirują do dorównania Amerykanom, wytwarzając identyczne produkty. Pod względem ubioru panowie nie dawali wielkiego wyboru. Ubrany w czystą czerń i biel, tak jakby chciał zdyskredytować technologię kolorowej telewizji, którą miał promować, Nixon wyglądał jak ponury prawnik kalifornijski, którym w rzeczywistości był. Chruszczow w jasnym garniturze i kapeluszu przypominał bardziej kongresmena z Południa, który do lunchu wypił o jedno martini za dużo.

Levi Strauss

Podobnie jak młodzież na całym świecie nastolatkowie ze Związku Sowieckiego i państw satelickich w Europie Wschodniej chcieli mieć dżinsy. Dlatego jest naprawdę coś dziwnego w tym, że główny rywal Stanów Zjednoczonych w powojennym świecie nie powielił tego niezwykle prostego artykułu odzieżowego. Można by pomyśleć, że zachodnie wariactwo na punkcie denimu ułatwiłoby życie Sowietom. Bo przecież Kraj Rad miał być rajem proletariatu, a wyprodukować dżinsy jest o wiele łatwiej niż, powiedzmy, spodnie Sta-Prest (inny wynalazek Levi Straussa, wprowadzony w 1964 roku). Jednak z jakiegoś powodu w bloku komunistycznym nie zrozumiano, jak wielka jest atrakcyjność tego elementu garderoby, który mógłby symbolizować cnoty ciężko pracującego sowieckiego robotnika. Zamiast tego niebieskie dżinsy i muzyka pop, z którą zostały one szybko nierozerwalnie związane, stały się kwintesencją Zachodu. I w przeciwieństwie do głowic jądrowych dżinsów faktycznie użyto przeciwko Sowietom — lewisy były pokazywane w Moskwie w 1959 i ponownie w 1967 roku.

Gdy w latach sześćdziesiątych było się uczniem zza żelaznej kurtyny — z Berlina Wschodniego na przykład — nie chciało się ubierać w mundur młodego pioniera. Chciało się ubierać jak chłopaki z Zachodu. Stefan Wolle chodził w tym czasie do szkoły w NRD, co tak wspomina:

Początkowo nie można było [kupić dżinsów w NRD]. Dżinsy były postrzegane jako wcielenie imperializmu kultury anglosaskiej. I zdecydowanie marszczono brwi na ich noszenie. I nie można ich było kupić. [Ale] wielu prosiło krewnych z Zachodu, żeby je przywozili […]. Wkładali je i to wywoływało złość nauczycieli, pracodawców i policjantów na ulicy. Dało to początek czarnemu rynkowi zachodnich towarów, które wydawały się zagrożeniem dla państwa.
REKLAMA

Ów produkt odzieżowy był pożądany do tego stopnia, że funkcjonariusze organów ścigania w Związku Sowieckim ukuli określenie „dżinsowe przestępstwa”, które odnosiło się do „przypadków naruszenia prawa z powodu chęci użycia wszelkich środków w celu pozyskania artykułów wykonanych z tkaniny denim”. W 1986 roku Régis Debray, francuski filozof lewicowy i były towarzysz broni Che Guevary, zauważył: „Muzyka rockowa, filmy wideo, niebieskie dżinsy, fast food, sieci przekazujące wiadomości i satelity telewizyjne mają większą siłę niż cała Armia Czerwona”. Tyle wiedzieliśmy w połowie lat osiemdziesiątych. Jednak w 1968 roku wcale nie było to takie pewne.

Rok 1968 był czasem rewolucji, od Paryża do Pragi, od Berlina do Berkeley, a nawet w Pekinie. Wspólnym mianownikiem wszystkich wystąpień była młodzież. W czasach współczesnych ludzie w wieku od piętnastu do dwudziestu czterech lat rzadko stanowili tak duży odsetek populacji jak w ciągu dziesięciu lat po 1968 roku. W Stanach Zjednoczonych liczba młodzieży spadła do bardzo niskiego poziomu 11 procent w połowie lat pięćdziesiątych, a osiągnęła wartość szczytową 17 procent w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku. W Ameryce Łacińskiej i Azji liczba ta wzrosła powyżej 20 procent. Jednocześnie rozwój szkolnictwa wyższego, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, oznaczał, że więcej niż dotychczas młodych mężczyzn i kobiet wstąpiło na uniwersytet. W 1968 roku młodzież uniwersytecka stanowiła więcej niż 3 procent całej populacji amerykańskiej (w 1928 roku było to mniej niż jeden procent). W Europie były to dzieci z powojennego boomu — młode, wykształcone i zamożne. Miały powody, by odczuwać wdzięczność dla pokolenia swych ojców, którzy walczyli o wolność i otworzyli przed nimi nowe perspektywy. A jednak się zbuntowały.

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3

W dniu 22 marca 1968 roku francuscy studenci zajęli salę na ósmym piętrze budynku Uniwersytetu Paryskiego X Nanterre — „szalonego Nanterre”, jak zaczęto nazywać potem sławny brzydki betonowy kampus. Już w maju dziesiątki tysięcy studentów, włącznie z tymi z elitarnej Sorbony, ścierało się z policją na ulicach Paryża. W całym kraju rozpoczął się strajk generalny, ponieważ związki zawodowe wykorzystały możliwość wywarcia nacisku na osłabiony rząd w kwestii podwyżki płac. Do podobnych zdarzeń doszło na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, Wolnym Uniwersytecie Berlińskim, a nawet na Harvardzie, gdzie członkowie organizacji Studenci na rzecz Społeczeństwa Demokratycznego zajęli dom rektora, a członkowie Sojuszu Robotniczo-Studenckiego zaatakowali gmach uniwersytecki (tymczasowo przemianowany na gmach im. Che Guevary), wyrzucając pracujących tam dziekanów.

REKLAMA
Rudi Dutschke

To powstanie w kampusach pozornie było skierowane przeciw wojnie prowadzonej przez Stany Zjednoczone w celu ochrony niepodległości Wietnamu Południowego, wojnie, która w 1968 roku kosztowała życie ponad trzydzieści tysięcy Amerykanów i wśród większości społeczeństwa nie była popularna. Protestujący poparli również afrykańsko-amerykański ruch praw obywatelskich, którego uczestnicy chcieli znieść przeszkody na drodze do równości rasowej na amerykańskim Południu. Językiem 1968 roku był język marksizmu, określający prawie każdy konflikt od Izraela po Indochiny jako walkę z imperializmem. Według co bardziej doktrynerskich przywódców studenckich, jak Daniel („Danny le Rouge”) Cohn-Bendit i Rudi Dutschke, celem było „powstanie w ośrodkach kapitalizmu”. Ludzkość nie zazna szczęścia — oświadczali enragés — „dopóki ostatni kapitalista nie zawiśnie na flakach ostatniego biurokraty”. Sytuacjoniści jako ruch anarchistyczny chcieli zniesienia samej pracy, apelując do popierających ich studentów: „Nigdy nie pracujcie!”. Ale jedno praktyczne żądanie mówiło wiele o prawdziwych celach ruchu — chodziło o nieograniczony dostęp płci męskiej do żeńskich akademików; stąd też nakaz, by „rozpinać umysły równie często jak rozporki”. Jak to ujął jeden z artystów graffiti: „Im bardziej chcę uprawiać miłość, tym bardziej chcę robić rewolucję. Im bardziej chcę robić rewolucję, tym bardziej chcę uprawiać miłość”. Studentki zachęcano do pokazywania swojego ciała w stopniu dotychczas niedozwolonym. Od bezkształtnych piżam Czerwonej Gwardii Mao po hipisowskie dzwony z denimu — w rewolucji 1968 roku chodziło o ubrania. Od minispódniczek po bikini — w rewolucji seksualnej chodziło o ich brak. „Kobiety muszą również odrzucić rolę głównych konsumentek w państwie kapitalistycznym” — zadeklarowała pochodząca z Australii feministka Germaine Greer, która skądinąd bardziej kochała przyjęcia niż partię.

Jak na ironię uczestnicy rewolty 1968 roku, którzy publicznie występowali przeciwko amerykańskiemu imperializmowi w Wietnamie i symbolicznie wybijali okna siedziby American Express w Paryżu, byli uzależnieni od amerykańskiej kultury pop. Niebieskie dżinsy — teraz w zmienionym kształcie, o niskiej talii i poszerzonych nogawkach — pozostały strojem zbuntowanej młodzieży. Firmy fonograficzne nadal rozpowszechniały Street Fighting Man Rolling Stonesów (piosenkę wydaną przez Deccę w grudniu 1968) i Revolution Beatlesów (wydaną przez należącą do zespołu wytwórnię Apple cztery miesiące wcześniej); co ciekawe, obie piosenki wyrażały sceptycyzm wobec korzyści płynących z rewolucji. Spodnie z denimu i płyty winylowe — to między innymi najlepiej sprzedające się produkty kapitalizmu końca XX wieku. Tak jak w 1920 roku, tak i teraz polityka zakazów, w tym zakazu obejmującego narkotyki, otworzyła nowe możliwości przed zorganizowaną przestępczością. Francuski ruch sytuacjonistów mógł potępiać społeczeństwo konsumpcyjne, jego prostacki materializm i wszechobecność reklamy (Guy Debord mówił drwiąco o „społeczeństwie spektaklu”), ale wzniecający zamieszki przeciwko kapitalizmowi w Paryżu nie doceniali korzyści, jakie sami odnosili. Pomimo okazjonalnych razów pałką zadanych przez policjanta lub robotnika osiłka, który pogardzał uprzywilejowanymi „długowłosymi” z klasy średniej, władze świata zachodniego na ogół dawały studentom prawo do protestu. W rzeczywistości większość uniwersytetów wyszła naprzeciw postulatom studentów. Ciekawe było to, że ruch młodzieży, która chciała „uprawiać miłość, nie wojnę”, kojarzy się z przemocą: zamieszki na tle rasowym w miastach Ameryki, gwałtowny wzrost liczby zabójstw i terroryzm w Europie Zachodniej i na Bliskim Wschodzie. Nowa epoka w ubiorze rozpoczęła się 23 lipca 1968 roku, kiedy Organizacja Wyzwolenia Palestyny porwała samolot linii El Al z Rzymu do Tel Awiwu. Już wkrótce kefija, którą lubił nosić przewodniczący OWP Jaser Arafat, stała się równie modna jak beret Che Guevary.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3
Alan Ginsberg (fot. MDCarchives/wikipedia; "Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0": http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl)

Przejście przez żelazną kurtynę w 1968 roku było jak przejście na drugą stronę lustra. Przyjezdny z Europy Zachodniej znajdował wiele podobieństw. Urbaniści w obu częściach Europy popełnili te same błędy, wyprowadzając ludzi z centrów miast i porzucając w odrażających, tandetnych blokach mieszkalnych w stylu Bauhausu, który urzekł powojennych architektów. Jednak niektóre rzeczy, które wydawały się podobne, mogły mieć diametralnie różne znaczenie. W Pradze młodzież również wolała długie włosy i dżinsy od ideału partii komunistycznej — krótko z tyłu i po bokach, poliestrowe garnitury i czerwone krawaty. Ale wolano je właśnie dlatego, że pachniały kapitalistycznym Zachodem. Czesi nazywali nawet dżinsy „teksaskami” — spodniami z Teksasu. Ponieważ w bloku wschodnim nie wytwarzano takiej odzieży, jedynym sposobem jej pozyskania był przemyt. Piosenkarz Petr Janda, którego grupa Olympic miała aspiracje, by zostać czeskimi Beatlesami, zdobył pierwszą w życiu parę Levi’s 501 w taki właśnie sposób; były za krótkie, ale koledzy i tak mu zazdrościli. Zarówno w Paryżu, jak i w Pradze zderzenie pokoleń koncentrowało się na uniwersytetach. Poeta beatnik Allen Ginsberg złożył wizytę na Uniwersytecie Karola wiosną 1965 roku; został wyrzucony na początku maja za „lubieżny i moralnie niebezpieczny” charakter jego utworów. W listopadzie 1967 roku studenci Uniwersytetu Karola zebrali się podczas przerwy w dostawie energii elektrycznej i pomaszerowali do śródmieścia Pragi, niosąc świece. Jednym z uczniów zaangażowanych w protest był Ivan Touška:

REKLAMA
W tym czasie było bardzo wiele wyłączeń prądu — i świece praktycznie pełniły funkcję symbolu podczas pierwszego protestu. Mieliśmy świece, ale chcieliśmy elektryczności. Ale oczywiście „Chcemy światła” miało szersze znaczenie: „światło” przeciwko „ciemności” najwyższego organu politycznego tego czasu — Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji.
Alexander Dubček (fot. Dr. Meierhofer/wikipedia; Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

W kwietniu 1968 Aleksander Dubček zaczął realizować program zmierzający do gospodarczej i politycznej liberalizacji. Co istotne, w jego polityce gospodarczej nacisk przesunięto z przemysłu ciężkiego na produkcję towarów konsumpcyjnych. Ale sowieccy przywódcy dostrzegli szybko w Praskiej Wiośnie duże zagrożenie. W dniu 21 sierpnia 1968 roku o czwartej rano sowieckie czołgi otoczyły budynek Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Gdy tłum zaczął im zagrażać, otworzyły ogień, zabijając młodego mężczyznę. Około dziewiątej rano wojsko zaatakowało budynek. Dubček został przewieziony do Związku Sowieckiego, skąd miał szczęście wrócić żywy. Centrum oporu był plac Wacława, gdzie Czesi zbierali się codziennie wokół konnego pomnika Wacława, świętego, księcia czeskiego z X wieku. W Paryżu studenci obrzucali policję butelkami z benzyną. W dniu 19 stycznia 1969 roku w Pradze czeski student Jan Palach na znak protestu przeciw interwencji sowieckiej nasączył swoje ubranie naftą i się podpalił. Zmarł trzy dni później. Na Zachodzie studenci używali marksistowskiej retoryki, ale naprawdę chodziło im o wolną miłość. Po drugiej stronie żelaznej kurtyny stawka była większa. Stawką była sama wolność.

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3

Po 1968 roku przywrócono reżim komunistyczny i wymagano, aby każdy czeski muzyk rockowy przystąpił do egzaminu pisemnego z marksizmu-leninizmu. Niepowtarzalny zespół o nazwie Plastic People of the Universe, założony miesiąc po inwazji sowieckiej, odpowiedział piosenką 100 punktów („Boją się wolności. / Boją się demokracji. / Boją się Karty Praw Człowieka [Organizacji Narodów Zjednoczonych]. / Boją się socjalizmu. / Więc dlaczego, do cholery, my się ich boimy?”). Wkrótce to się wyjaśniło. W styczniu 1970 roku odebrano im licencję zawodowych muzyków. Dwa lata później zakazano występów w Pradze, zmuszając do grania na prywatnych przyjęciach na wsi. Właśnie po jednym z takich koncertów, podczas Drugiego Festiwalu Muzycznego Drugiego Obiegu w Bojanowicach w lutym 1976 roku — wszyscy członkowie zespołu, łącznie z kanadyjskim wokalistą Paulem Wilsonem, zostali aresztowani. Dwóm z nich, Vratislavowi Brabencowi i Ivanowi Jirousowi, wytoczono proces, oskarżono ich o „skrajne wulgaryzmy, antysocjalizm, nihilizm i dekadencję” i skazano na, odpowiednio, półtora roku i osiem miesięcy więzienia. To ich proces zainspirował założycieli Karty 77, grupy dysydentów pod przewodnictwem Václava Havla, dramatopisarza i przyszłego prezydenta Czechosłowacji. Nigdy w swojej historii muzyka rockowa nie była bardziej upolityczniona niż w latach siedemdziesiątych w Pradze.

REKLAMA

Dlaczego więc nie pozwolono uczniom i studentom w Czechosłowacji na posiadanie dżinsów i słuchanie rock’n’rolla, skoro tak tego pragnęli? Odpowiedź jest prosta: społeczeństwo konsumpcyjne stanowiło śmiertelne zagrożenie dla systemu komunistycznego. Było oparte na rynku. Odpowiadał on na sygnały od samych konsumentów, ich wybory i poświęcał coraz większą część zasobów na zaspokajanie tych preferencji. Z tym system sowiecki nie mógłby sobie poradzić. Partia wiedziała, czego wszystkim trzeba — brązowych garniturów z poliestru — i przekazywała odpowiednie zamówienia państwowym fabrykom. Alternatywa, czyli kapitalizm, był z natury rzeczy wywrotowy. Warto przypomnieć, że władze NRD upatrywały przyczyn wystąpienia robotników w 1953 roku w podszeptach prowokatorów „w kowbojskich spodniach i teksańskich koszulach”. Chruszczow być może pragnął wprowadzić kolorową telewizję, ale z całą pewnością nie chciał Beatlesów. „Młodzieży ZSRR nie są potrzebne te hałaśliwe głupstwa — zadeklarował. — Od saksofonów [sic!] do noży sprężynowych jeden krok”. Według Sowietów, aby w wyścigu zbrojeń nadążać za znacznie bogatszymi Amerykanami, czołgi musiały wziąć górę nad podkoszulkami (tank-tops), bombowce strategiczne nad gitarami elektrycznymi. Pewien sowiecki krytyk dał wiele mówiący komentarz, pisząc, że „każdą cząstkę energii użytej na parkiecie tanecznym można i powinno się włożyć w budowę hydroelektrowni”. Nie powstrzymało to przemytu dżinsów do Związku Sowieckiego przez dilerów czarnorynkowych, którzy specjalizowali się w wymianie czapek futrzanych i kawioru — jedynych towarów, jakie chcieli kupować odwiedzający Moskwę — na denim. Para czarnorynkowych dżinsów była warta pomiędzy 150 a 250 rubli w czasie, gdy średnie miesięczne wynagrodzenie wynosiło poniżej 200 rubli, a para zwykłych, wytwarzanych przez państwo spodni kosztowała 10 lub 20 rubli.

Wydawało się, że po zdławieniu Praskiej Wiosny system komunistyczny w Europie Wschodniej jest odporny na atak. Podział Berlina na wschodni i zachodni wyglądał na trwały. Choć komuniści umieli rozbijać polityczną opozycję, ich odporność na wpływ społeczeństwa konsumpcyjnego Zachodu była znacznie mniejsza. Wpływu mody z Zachodu nie udawało się powstrzymać, zwłaszcza w Niemczech, gdzie Niemcy ze Wschodu mogli odbierać telewizję zachodnioniemiecką (na długo przedtem mieli dostęp do zachodniego radia). Tacy projektanci, jak Ann Katrin Hendel, zaczęli tworzyć własną odzież w stylu zachodnim, sprzedając ją z bagażników samochodów. Hendel wytwarzała nawet własne dżinsy:

REKLAMA
Staraliśmy się je szyć z brezentu lub prześcieradeł, lub z tkaniny, która nie była tkaniną dżinsową. Próbowaliśmy również je farbować, ale zdobycie barwników było również bardzo trudne […]. Były tak popularne, że ludzie wyrywali nam je z rąk.

Krytyczne znaczenie miało to, że sukces zachodnich gałęzi przemysłu konsumenckiego szedł w parze z brakiem wydajności Związku Sowieckiego. Po 1973 roku wzrost gospodarczy był bardzo mały (poniżej jednego procenta), pogarszał się także całkowity współczynnik produktywności. Ceny produktów niektórych przedsiębiorstw państwowych były tak źle skalkulowane, że w efekcie obniżały wartość przetwarzanych surowców. Jak ostrzegał Hayek, przy braku systemu cen zasoby były źle lokowane; skorumpowani urzędnicy ograniczali produkcję, aby zwiększyć własne nielegalne korzyści; pracownicy udawali, że pracują, a w zamian za to ich przełożeni udawali, że im płacą. Nie dbano o utrzymanie przemysłowego kapitału akcyjnego ani kapitału ludzkiego; elektrownie jądrowe niszczały; w zastraszającym tempie szerzył się alkoholizm. Kraj Rad, nie stanowiąc żadnego wyzwania dla Stanów Zjednoczonych na polu gospodarki (jak odgrażał się Chruszczow), w konsumpcji na mieszkańca osiągnął około 24 procent poziomu amerykańskiego — stanowiąc w najlepszym razie wyzwanie dla Turcji. Jednocześnie zmiana stosunku supermocarstw do rozbrojenia spowodowała, że zdolność Sowietów do masowej produkcji pocisków rakietowych stała się mało znacząca. Wysokie ceny ropy naftowej w latach siedemdziesiątych wstrzymały na pewien czas egzekucję; gdy ceny spadły w latach osiemdziesiątych, blokowi sowieckiemu pozostały tylko długi w twardej walucie: pieniądze pożyczone od tego samego systemu, który Chruszczow obiecał „pogrzebać”. Michaił Gorbaczow, mianowany sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego w marcu 1985 roku, uznał, że nie było alternatywy dla reform zarówno systemu gospodarczego, jak i politycznego. Kiedy pierestrojka i głasnost stały się nowymi hasłami w Moskwie, twardogłowym w Berlinie Wschodnim pozostało cenzurowanie publikacji i doniesień nie tylko z Zachodu, ale także z Moskwy.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3

Tak jak w 1848 i w 1918 roku, tak samo rewolucje 1989 roku rozprzestrzeniły się jak choroba zakaźna. W Warszawie w lutym 1989 roku polski rząd przystał na rozmowy ze związkiem zawodowym „Solidarność”; wkrótce kraj przygotowywał się do wolnych wyborów. W maju w Budapeszcie węgierscy komuniści postanowili otworzyć granicę z Austrią. Żelazna kurtyna zaczęła rdzewieć. Około piętnastu tysięcy Niemców z NRD wyruszyło przez Czechosłowację na „wakacje” na Węgrzech, a w rzeczywistości w podróż w jedną stronę, na Zachód. W czerwcu Solidarność wygrała wybory w Polsce i rozpoczęła formowanie demokratycznego rządu. We wrześniu komuniści węgierscy poszli za przykładem Polski, zgadzając się na wolne wybory. W następnym miesiącu, kiedy Erich Honecker szlifował plan uczczenia czterdziestolecia NRD, setki, potem tysiące, następnie dziesiątki i setki tysięcy ludzi wyszło na ulice Lipska, skandując najpierw „Jesteśmy narodem”, a później „Jesteśmy jednym narodem”. Tym razem, inaczej niż w Budapeszcie w 1956 roku i w Pradze w 1968 roku — a także w Polsce w grudniu 1981 roku i Pekinie w czerwcu 1989 roku — wojsko pozostało w koszarach. W NRD, gdzie wychodził na jaw ogrom bankructwa państwa, Honecker został odsunięty od władzy przez młodszych „reformatorów”. Ale na reformy było już zdecydowanie za późno. Inni, zwinniejsi aparatczycy, przede wszystkim w Rumunii, już zmieniali front, obliczając prawdopodobne korzyści własne z reform rynkowych.

Mur berliński w 1986 r. (fot. Noir/wikipedia; Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0.)

W dniu 19 listopada 1989 roku zdezorientowany zespół dziennikarzy akredytowanych w Berlinie Wschodnim został poinformowany, że „podjęto decyzję umożliwiającą wszystkim obywatelom opuszczenie kraju przez oficjalne przejścia graniczne, decyzja wchodzi w życie natychmiast”. Na tę wiadomość rzeka mieszkańców Berlina Wschodniego ruszyła w kierunku punktów kontroli granicznej. Nieprzygotowani strażnicy postanowili nie stawiać oporu. Do północy wszystkie punkty kontrolne zostały otwarte i odbyło się jedno z największych przyjęć stulecia, a zaraz potem odbyły się największe zakupy. Wraz z upadkiem muru berlińskiego zimna wojna dobiegła końca, chociaż dopiero po nieudanym zamachu w sierpniu 1991 w Moskwie i rozpadzie Związku Sowieckiego państwa bałtyckie oraz Ukraina i Białoruś, wraz z trzema dużymi republikami kaukaskimi i pięcioma krajami w Azji Środkowej, zostały niepodległymi państwami.

Niewielu przewidywało, że tak się stanie. Dla niektórych był to „koniec historii”, ostateczne zwycięstwo modelu liberalno-kapitalistycznego. Dla innych — „triumf Zachodu”, polityczny sukces trójki charyzmatycznych liderów: Ronalda Reagana, Jana Pawła II i Margaret Thatcher. Inni przypisali sukces narodom. Jednak osobą, która najlepiej wiedziała, jak wykorzystać sytuację, był włoski dyrektor firmy odzieżowej, która rozpoczęła promocję super obcisłych perestroika jeans. Bo Związek Sowiecki i jego państwa satelickie poniosły klęskę przede wszystkim jako społeczeństwa konsumpcyjne. To nie przypadek, że wystąpienia z 2006 roku przeciwko bezkarnemu, autorytarnemu reżimowi na Białorusi przyjęły formę noszenia dżinsów — choć Mińsk nadal oczekuje swojej rewolucji dżinsowej.

Tekst jest fragmentem książki Nialla Fergusona pt. „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”:

Niall Ferguson
„Cywilizacja. Zachód i reszta świata”
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
Civilisation. The West and the Rest
Wydawca:
Literackie
Tłumaczenie:
Piotr Szymor
Okładka:
twarda
Liczba stron:
476
Data i miejsce wydania:
I
Premiera:
luty 2013
Format:
165x240 mm
ISBN:
978-83-08-04969-3
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Niall Ferguson
Specjalizuje się w historii politycznej i gospodarczej czasów nowożytnych. Profesor historii Uniwersytetu Oksfordzkiego i Uniwersytetu Harvarda. Ceniony analityk sytuacji geopolitycznej świata. Jest uznawany za jednego z najwybitniejszych historyków średniego pokolenia.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone