Jak powstała polska placówka wywiadowcza w Teheranie?

opublikowano: 2022-07-21 11:52
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Na początku lat trzydziestych XX wieku Polacy utworzyli na Bliskim Wschodzie kilka placówek wywiadowczych. Jedną z pierwszych była placówka, której nadano kryptonim „Nabuchodonozor”.
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki „Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”.

Na początku lat trzydziestych Oddział II Sztabu Głównego Wojska Polskiego utworzył kilka placówek wywiadowczych na Bliskim Wschodzie. Ich zadaniem było zbadanie możliwości prowadzenia z tego terenu działalności wywiadowczej przeciwko ZSRS, a także przygotowanie siatek wywiadowczych na wypadek wojny. Jedną z pierwszych była utworzona najprawdopodobniej w maju 1932 r. placówka wywiadowcza o kryptonimie „Nabuchodonozor”. Jej szefem został płk rez. Jerzy Grobicki (1891–1972).

To bardzo ciekawa postać. W młodości był dwukrotnie relegowany ze szkoły za udział w manifestacjach antyrosyjskich. W związku z tym został przeniesiony przez rodziców do szkoły w Legnicy. Stamtąd uciekł do Algierii, gdzie wstąpił do francuskiej Legii Cudzoziemskiej, z której wkrótce zdezerterował. Po powrocie do kraju ukończył szkołę realną w Krakowie. W tym czasie zdążył wziąć udział jako ochotnik w walkach serbsko-tureckich w 1908 r. Po maturze wstąpił do austriackiej Akademii Wojskowej Wiener Neustadt. Już jako absolwent w 1912 r. został mianowany na stopień podporucznika i przyjęty do służby w armii austro-węgierskiej (wciąż jako obywatel rosyjski). W czasie I wojny światowej uczestniczył w walkach na stanowiskach dowódczych (dowódca plutonu, szwadronu, kompanii, batalionu), sztabowych (szef sztabu brygady), a nawet jako oficer wywiadu. Wielokrotnie odznaczany za męstwo, w tym dwukrotnie Krzyżem Żelaznym. Na własną prośbę został przeniesiony do Legionów Polskich, a po kryzysie przysięgowym pełnił służbę w Polnische Wehrmacht. Udział w I wojnie światowej zakończył jako dowódca austriackiego pułku kawalerii.

Płk Jerzy Grobicki na zdjęciu Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego w 1927 roku (fot. NAC)

Po powrocie do kraju wstąpił do Wojska Polskiego i pełnił służbę na różnych stanowiskach sztabowych i dowódczych. Pod koniec wojny polsko-bolszewickiej w stopniu majora był dowódcą 1. Pułku Szwoleżerów. Wielokrotnie odznaczono go za męstwo, w tym również orderem Virtuti Militari. Od maja 1921 do stycznia 1923 r. był attaché wojskowym w Budapeszcie. Następnie, już w kraju, służył w 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich. Doszedł do stanowiska zastępcy dowódcy pułku w stopniu podpułkownika. W latach 1924–1925 został skierowany na kurs doskonalący w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie. Później był oficerem Generalnego Inspektoratu Kawalerii i dowódcą 22. Pułku Ułanów. W styczniu 1930 r. awansowany do stopnia pułkownika. W tym czasie otrzymał przydział do Wyższej Szkoły Wojennej, a w listopadzie 1931 r. został kierownikiem Katedry Taktyki Kawalerii. W marcu 1932 r. w wyniku głośnego incydentu, w trakcie którego miał zamanifestować swoją niechęć do marszałka Piłsudskiego, przeszedł w stan spoczynku.

REKLAMA

Istnieją podejrzenia, że to zdarzenie i procedura usunięcia Grobickiego z wojska zostały zaaranżowane przez Oddział II, aby umożliwić temu oficerowi późniejsze przejście do służby w wywiadzie i utworzenie placówki w Teheranie. Służyć temu miało również nadanie odpowiedniego rozgłosu tej sprawie. Po zwolnieniu z wojska Grobicki wyjechał do Iranu jako pracownik Polskiej Agencji Telegraficznej. W rzeczywistości został kierownikiem placówki wywiadowczej „Nabuchodonozor”. Dla Oddziału II na Bliskim Wschodzie pracował do początku 1939 r. Od marca 1939 r. ponownie znalazł się w służbie liniowej. 1 września 1939 r. rozpoczął kampanię polską jako dowódca Sieradzkiej Brygady Obrony Narodowej. 4 września został mianowany dowódcą Kresowej Brygady Kawalerii. Dostał się do niewoli sowieckiej jako dowódca kombinowanej wielkiej jednostki pod nazwą Kresowa Brygada Kawalerii II. Trafił do obozu w Kozielsku

Ze względu na swoją służbę w Oddziale II był przesłuchiwany przez funkcjonariuszy służb sowieckich i najprawdopodobniej dlatego uniknął losu większości oficerów polskich zamordowanych w Katyniu. Doczekał powstania Armii Polskiej w ZSRS, w której został zastępcą dowódcy 5. Dywizji Piechoty. W późniejszym okresie był m.in. komendantem Centrum Wyszkolenia AP w ZSRS, dowódcą 3. Brygady Strzelców, oficerem sztabowym w dowództwie AP na Wschodzie oraz Centrum Wyszkolenia w Deir-Sunaid, oficerem łącznikowym do dowództwa brytyjskiego we Włoszech, attaché wojskowym przy przedstawicielstwie RP w Republice Chińskiej. Po wojnie osiedlił się w Kanadzie, gdzie początkowo wykładał geografię Europy Wschodniej na Uniwersytecie w Toronto. Działał w organizacjach kombatanckich. W 1965 r. awansowany przez prezydenta RP Augusta Zalewskiego do stopnia generała brygady.

Grobicki przed wyjazdem do Teheranu otrzymał w Warszawie instrukcję, zgodnie z którą placówka miała mieć charakter wyłącznie mobilizacyjny, z budżetem ustalonym na 350 dolarów amerykańskich miesięcznie90. W czasie pierwszego, trwającego sześć–osiem miesięcy pobytu w Iranie Grobicki miał przede wszystkim zapoznać się z miejscowymi warunkami, nauczyć się języka perskiego i nawiązać jak najwięcej znajomości w sferach lokalnych. Pułkownik został również pouczony, aby utrzymywał kontakty „wyłącznie na stopie oficjalnej z Poselstwem [RP w Teheranie] i bezwzględnie w żadnym wypadku nie zdradzał się przed nim” ze swojej roli szefa placówki Oddziału II. Kolejne instrukcje przekazane szefowi „Nabuchodonozora” nakazywały m.in. rozszerzenie działalności na teren północnego Iranu, w pobliżu Kaukazu, i wypracowanie systemu łączności kurierskiej, w tym również na wypadek mobilizacji.

REKLAMA

Pułkownik Grobicki rozpoczął też na terytorium Iranu inną aktywność – handlową (nafta i bawełna), co umożliwiało mu poruszanie się po kraju bez wzbudzania podejrzeń i ułatwiało nawiązywanie nowych kontaktów. Pierwsze próby podjęcia takiego przedsięwzięcia zakończyły się stratami finansowymi. Grobicki przybył do Teheranu jako korespondent Polskiej Agencji Telegraficznej, z której otrzymywał  fikcyjną, jak sam pisał w jednym z raportów, pensję. Formalne zatrudnienie w agencji ułatwiało mu też swobodne przemieszczanie się zarówno w stolicy, jak i na prowincji bez zwracania na siebie specjalnej uwagi. Z różnym skutkiem Grobicki prowadził wspomnianą wyżej aktywność handlową, która notabene miała też częściowo pokrywać koszty utrzymania placówki. W celu stworzenia oparcia dla swoich agentów płk Grobicki doprowadził do otwarcia w Teheranie sklepu radiotelegraficznego, którego  właścicielem został agent placówki Bolesław Nawrocki. Jednak działalność tego sklepu okazała się niewystarczająca jako przykrywka agentury „Nabuchodonozora”.

W ciągu pierwszych miesięcy pobytu w Iranie Grobicki opanował podobno język perski w takim stopniu, że mógł rozmawiać z Persami o sprawach codziennych. W korespondencji z Oddziałem II używał nazwisk Rudolf Sommer, Erwin Gablenz oraz Ryszard Lynx.

Szef placówki „Nabuchodonozor” podzielił budowę sieci agenturalnej na trzy fazy. W pierwszej planował utworzyć centralę w Teheranie, a następnie placówki w Tebrizie i Kabulu oraz zorganizować pomiędzy nimi system łączności. W drugiej fazie należało usprawnić system łączności i adaptacji agentów rezydentów w wyznaczonych dla nich rejonach. W ostatniej zaś przewidywano rozpoczęcie werbunku przez centralę rezydentów, zainicjowanie pracy wywiadowczej oraz rozwinięcie systemu łączności pomiędzy agentami przebywającymi w ZSRS a Oddziałem II w Warszawie.

Teheran w latach trzydziestych XX wieku (fot. NAC)

Pułkownik Grobicki w znacznej mierze opierał się na miejscowej Polonii, na której temat nie miał zresztą najlepszej opinii, gdyż uważał ją za „element mało patriotycznie i społecznie wyrobiony”. Szef „Nabuchodonozora”, aby ukryć swoją właściwą misję, podejmował w środowisku polonijnym działania mające na celu jego  integrację. Mianowicie został prezesem stowarzyszenia polonijnego i organizował spotkania towarzyskie w miejscowym Domu Polskim. Dzięki temu mógł bez wzbudzania podejrzeń Persów rozmawiać z przedstawicielami Polonii oraz prowadzić korespondencję.

REKLAMA

Do najważniejszych zadań Grobickiego należało rozpoznanie i przygotowanie organizacyjne bazowego terenu i pogranicza z ZSRS. Poza tym dość istotne było opracowanie studium tego terenu, przede wszystkim pod kątem możliwości wywiadowczych. Placówka „Nabuchodonozor” miała charakter głównie mobilizacyjny. W jednym z raportów Oddziału II, powstałym po trzech latach działalności placówki teherańskiej, można przeczytać, że jej osiągnięcia zostały uznane za „najzupełniej zadowalające”.

Kontakty z miejscowymi urzędnikami, przede wszystkim tymi ze szczebla ministerialnego, a także z wojskowymi były utrudnione, ponieważ szach, nieufny wobec Europejczyków, zakazał wchodzenia z nimi w jakiekolwiek bliższe relacje. Ponadto w 1932 r. w Iranie doszło do serii procesów, w wyniku których czterech wyższych urzędników państwowych zostało skazanych, a następnie rozstrzelanych „za zdradę i szpiegostwo na korzyść obcego mocarstwa”. Ta pokazowa egzekucja wywołała zaplanowany strach przed posądzeniem o szpiegostwo, nie tylko wśród urzędników, lecz także wśród irańskich współpracowników PAT. Dodatkowo policja prowadziła inwigilację każdego Europejczyka.

Grobicki już w pierwszej fazie swojego pobytu prosił kierownictwo Oddziału II o formalne przydzielenie go do personelu Poselstwa RP w Teheranie. Dawałoby mu to immunitet uniemożliwiający aresztowanie lub nagłe wydalenie z terytorium Iranu, a także większą swobodę podróżowania po kraju, gdyż wszelkiego rodzaju ograniczenia  urzędowe nie dotyczyły dyplomatów. Uważał również, że poseł RP w Teheranie Stanisław Hempel i urzędnik poselstwa Michał Domaszewicz powinni być poinformowani o prawdziwym charakterze jego misji w Iranie, ponieważ – jak pisał – „bez wtajemniczenia poselstwa w moją rolę byłaby zupełnie chybioną”. Grobicki liczył więc na pomoc urzędników polskiego MSZ. Do innych dezyderatów, zgłaszanych do Warszawy, należała prośba o sprowadzenie żony oraz syna, a także przesyłanie co miesiąc środków finansowych na utrzymanie placówki.

Wydaje się to dosyć dziwne, ale Grobicki przed wyjazdem z kraju nie otrzymał instrukcji, w jakim czasie niniejsza sieć miałaby osiągnąć pełną gotowość do prowadzenia samodzielnego wywiadu oraz do przejmowania i przekazywania dalej meldunków napływających do jego placówek i centrali. Początkowo nie wiedział również, czy rozpoczęcie aktywności wywiadowczej placówki było przewidziane dopiero na  wypadek działań wojennych czy już po osiągnięciu przez nią gotowości. O wytyczne w tych sprawach w pierwszych miesiącach zapytywał centralę.

REKLAMA

W okresie od listopada 1933 do marca 1934 r. Grobickiemu udało się zwerbować kilku agentów. Zima na przełomie 1933 i 1934 r. ze względu na silne mrozy i obfite opady śniegu, utrudniające, a momentami wręcz uniemożliwiające łączność, nie sprzyjała dalszej pracy organizacyjnej w terenie, dlatego w tym okresie szef placówki „Nabuchodonozor” skupił się niemal wyłącznie na działalności w stolicy. Zwerbował w Teheranie kilku nowych agentów: dwóch narodowości polskiej, a także jednego Irańczyka zatrudnionego w banku brytyjskim oraz pracującego dla Grobickiego jako dla korespondenta PAT. Udało się również obsadzić stanowisko rezydenta w Meszhedzie i sporządzić kartotekę około 300 osób interesujących z wywiadowczego punktu widzenia.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie” bezpośrednio pod tym linkiem!

Wybór źródeł, oprac. Adam Szymanowicz
„Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
208
ISBN:
978-83-8229-454-5
EAN:
9788382294545

Ten tekst jest fragmentem książki „Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”.

W tym czasie Grobicki zwracał też uwagę na problemy z łącznością – zwłaszcza z centralą Oddziału II w Warszawie – która była prowadzona przy pomocy kurierów  dyplomatycznych polskiego MSZ. Jego zdaniem była ona zbyt rzadka (raz na pół roku), zwłaszcza ze strony Ambasady RP w Moskwie, a także konsulatu w Tyflisie, a ponadto pojawiały się liczne utrudnienia proceduralne. Grobicki oczekiwał stałej łączności kurierskiej z centralą, co najmniej trzy–cztery razy w roku, i dodatkowo uruchomienia łączności przez Paryż, Bejrut i Bagdad, czyli z pominięciem ZSRS.

W ostatnich pięciu miesiącach 1934 r. utrzymanie placówki „Nabuchodonozor” kosztowało Oddział II 77 663 franków francuskich. Sumy otrzymane z centrali były niewystarczające, ponieważ płk Grobicki odnotował w tym okresie „niedobór ogólny” powyżej 8,7 tys. franków francuskich. Na liście płac placówki w drugiej połowie 1934 r. znajdowało się dziesięciu agentów. Ich wynagrodzenie wahało się od dwustu do tysiąca franków francuskich miesięcznie. W sumie na agentów w tym okresie asygnowano około 4,6 tys. franków francuskich miesięcznie. Po 1 stycznia 1935 r. koszty wynagrodzenia współpracowników miały się zwiększyć o tysiąc franków francuskich miesięcznie z powodu umieszczenia na liście płac kolejnych dwóch osób. Według Łukasza Ulatowskiego placówka „Nabuchodonozor” była wówczas najdroższa w utrzymaniu ze wszystkich polskich placówek wywiadowczych.

REKLAMA
Teheran na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku (fot. NAC)

W pierwszej połowie 1934 r. Oddział II ustanowił w Teheranie placówkę „Dragoman”. Jej kierownikiem został Jan Helcman, który wyjechał do Iranu formalnie jako attaché tamtejszego poselstwa RP. Przed wyjazdem, w marcu 1934 r., Helcman spotkał się z por. Jerzym Niezbrzyckim, od którego uzyskał instrukcje dotyczące utworzenia placówki mobilizacyjnej. Otrzymał również polecenie „koleżeńskiej współpracy” z płk. Grobickim, m.in. w kwestii wymiany informacji na temat studiów terenu, „możliwości miejscowych, jak i w zakresie informacji personalnych”. Helcman miał też udzielać kierownikowi placówki „Nabuchodonozor” pomocy wynikającej z jego pracy w poselstwie, a więc dopełniać formalności paszportowych, pośredniczyć w łączności z Oddziałem II oraz pomagać w szyfrowaniu. Jednak stosunki Grobickiego z Helcmanem nie układały się najlepiej, o czym świadczą chociażby raporty tego pierwszego do centrali z krytyczną oceną działalności kierownika placówki „Dragoman”.

10 lipca 1935 r., podczas spędzanego w Polsce urlopu, płk Grobicki wziął udział w posiedzeniu instrukcyjnym w Warszawie. Uczestniczyli w nim również oficerowie Oddziału II: ppłk Stefan Mayer, kpt. Jerzy Niezbrzycki i por. Mikołaj Telatycki. Grobicki wysunął wówczas dezyderaty, które miały usprawnić jego pracę w Iranie. Przede wszystkim postulował przyznanie mu paszportu dyplomatycznego, który ułatwiłby poruszanie się w terenie, gwarantowałby nietykalność i w pewnym stopniu chroniłby przed rewizją osobistą. Inną kwestią było zapewnienie większych rezerw finansowych. Oficer zasygnalizował też trudności w relacjach z posłem Hemplem i z sekretarzem poselstwa Janem Helcmanem. Podpułkownik Mayer stwierdził, że paszport dyplomatyczny jest Grobickiemu niepotrzebny. Za wystarczającą uznał legitymację PAT. Pozytywnie odniósł się do kwestii rezerw finansowych, które umożliwiłyby opłacanie agentów. Ze względu na wahania kursów walut twierdził, że rezerwa ta powinna być deponowana w funtach brytyjskich jako stabilnej walucie. Przyjęto też do wiadomości kwestię trudnych stosunków z poselstwem i obiecano dążyć do ich poprawy. Przypominano również płk. Grobickiemu, że placówka „Nabuchodonozor” ma charakter mobilizacyjny i wykonuje zadania, które mają przygotować ją do działań na wypadek wybuchu wojny.

15 sierpnia 1935 r., przed powrotem Grobickiego do Teheranu odbyła się kolejna odprawa, przedwyjazdowa. Tym razem oprócz płk. Grobickiego wzięli w niej udział oficerowie Oddziału II: porucznicy Jan Urjasz, Michał Baliński i Mikołaj Telatycki. Szefowi „Nabuchodonozora” przyrzeczono stanowisko attaché prasowego poselstwa. Zakazano mu jednak bezpośredniego kontaktu z przedstawicielami wywiadu brytyjskiego. Mógł on być utrzymywany jedynie za pośrednictwem mjr. Stanisława Orłowskiego. Dużo miejsca poświęcono sprawie aresztowań w Iranie Polaków współpracujących z płk. Grobickim. Polecono szefowi „Nabuchodonozora” zbadanie po powrocie przyczyn oraz zabroniono w przyszłości korzystania z usług aresztowanych. Nakazano też utrzymanie za wszelką cenę osobowego stanu posiadania, dalszą rozbudowę struktur i werbunek nowych współpracowników po uspokojeniu się sytuacji. Pojawiła się też propozycja, aby w celu wzmocnienia placówki wysłać do Iranu znanych płk. Grobickiemu odpowiednich ludzi, którzy mieliby otrzymać propozycję pracy dla Oddziału II.

REKLAMA

11 czerwca 1935 r., w dniu wyjazdu szefa „Nabuchodonozora” do Warszawy, władze irańskie aresztowały grupę obywateli polskich, których oskarżyły o działalność szpiegowską na niekorzyść Iranu. W późniejszym terminie nastąpiły kolejne zatrzymania. Pułkownik Grobicki wiązał je z nieostrożnością posła Hempla, mającego wśród aresztowanych swojego informatora, który przesyłał do posła RP w Teheranie raporty dotyczące życia politycznego i armii irańskiej. Dokumenty te były wysyłane pocztą do poselstwa RP z podaniem na odwrocie adresu oraz imienia i nazwiska nadawcy. Szef placówki „Nabuchodonozor” uważał również, że poseł Hempel darzył zbyt dużym zaufaniem swojego dragomana – Mochsena Khana Banana, byłego urzędnika irańskiego MSZ. Stwierdzał też możliwość dostępu do dokumentów poselstwa przez służbę, która miała składać się wyłącznie z Persów. Ponadto płk Grobicki zarzucał posłowi Hemplowi niepowiadomienie polskiego MSZ o aresztowaniach, a przede wszystkim awersję do działalności Oddziału II oraz wszelkiej polskiej ekspansji handlowej czy kulturalnej na terenie Persji. Tłumaczył to „kompletnym nieróbstwem i niechęcią do jakiejkolwiek pracy na tym terenie, która mogłaby mu w najmniejszym stopniu skomplikować jego osobiste dobre stosunki i narazić na konieczność interwencji, względnie najdrobniejsze bodaj komplikacje służbowe”. Według Grobickiego poseł Hempel nie chciał wzbudzać niechęci do siebie ze strony władz perskich i obawiał się odwołania z placówki na ich wniosek. Jeśli chodzi o uwięzionych Polaków, to pułkownik pisał wręcz o nieprzychylnym stosunku do nich posła, który uważał, że opieka „nad nimi skompromitowałaby go wobec Persów”. Jak widać, współpraca posła Hempla z Grobickim nie układała się najlepiej.

REKLAMA
Gmach Poselstwa RP w Teheranie, 1938 rok (fot. NAC)

Pułkownik wrócił do Iranu najprawdopodobniej pod koniec sierpnia lub na początku września 1935 r. Pod koniec listopada uwięzieni Polacy zostali zwolnieni z więzienia irańskiego z jednoczesnym nakazem opuszczenia kraju. Władze irańskie nie znalazły dowodów na pracę wywiadowczą skierowaną przeciwko ich państwu. 1 grudnia 1935 r. Jerzy Grobicki został wezwany na posterunek policji, gdzie otrzymał nakaz wyjazdu z Iranu w ciągu tygodnia „jako niewygodny cudzoziemiec”. Sieć agenturalną zdążył przekazać swojemu następcy, agentom wypłacił wynagrodzenie za bieżący miesiąc i 12 grudnia przybył do Bagdadu, skąd dalej kierował placówką teherańską. Z czasem teren działalności placówki zarządzanej przez płk. Grobickiego zaczął się rozszerzać. Według opracowania Oddziału II z 1936 r. oprócz Iranu obszar ten obejmował Afganistan, Irak i sąsiednie ziemie, Palestynę i Syrię. Rezydentem Grobickiego na Afganistan ustanowiono Michała Domaszewicza. Kierownikiem centrali w Teheranie wraz z pododdziałami w Tebrizie i Meszhedzie został por. Telatycki, formalnie attaché przy poselstwie. Łączność z Palestyną utrzymywano dzięki Aleksandrowi Grobickiemu, synowi szefa placówki „Nabuchodonozor”.

Grobicki liczył na współdziałanie z wywiadem brytyjskim na terenie Bliskiego Wschodu skierowane przeciwko Sowietom. Sytuacja była jednak o tyle skomplikowana, że Oddział II nie prowadził żadnej sformalizowanej współpracy z brytyjską służbą wywiadowczą, tak jak to było z Deuxième Bureau, czyli francuskim wywiadem wojskowym. Były to więc kontakty często przypadkowe, na zasadzie obustronnych przysług. Zdaniem kpt. Jerzego Niezbrzyckiego Polacy dysponowali znacznie większymi  aktywami wywiadowczymi na kierunku sowieckim, dlatego właśnie Brytyjczykom, którzy – jak twierdził Niezbrzycki – zdawali sobie z tego sprawę, powinno bardziej zależeć na współdziałaniu z Polakami niż odwrotnie. Kapitan Niezbrzycki chciał przekonać Brytyjczyków, że wywiad polski na terenie Bliskiego i Środkowego Wschodu nie stanowi dla nich konkurencji ani zagrożenia. Bez spełnienia tego warunku poważniejszą i uczciwą współpracę ze służbami brytyjskimi uważał za niemożliwą. Wypracowaniu tego miały służyć regularne stosunki na gruncie towarzyskim (wspólne polowania, wycieczki, spotkania w klubach) z ludźmi związanymi ze służbami brytyjskimi. W dalszej perspektywie kpt. Niezbrzycki zamierzał doprowadzić do sytuacji, w której wywiad brytyjski na tym terenie byłby w pełni uzależniony od polskiego. W dokumentach „Nabuchodonozora” brakuje jednak jakichkolwiek śladów współdziałania tej placówki ze służbami brytyjskimi. Oddział II odrzucił natomiast propozycję płk. Grobickiego podjęcia przez niego współpracy z wywiadami tureckim, francuskim i czechosłowackim.

Możliwości dalszego funkcjonowania placówki wyczerpały się jednak, do czego z pewnością przyczyniła się dekonspiracja w wyniku aresztowań z 1935 r. Placówka zakończyła działalność w kwietniu 1937 r. Grobicki wówczas został odwołany do Warszawy. W drugiej połowie 1938 r. miał zostać wysłany do Grecji w celu zbadania możliwości wywiadowczych na terenie tego państwa. Został tam kierownikiem placówki wywiadowczej funkcjonującej pod kryptonimem „Hipokrates”. Według źródeł pochodzących z dokumentów komunistycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego pod koniec lat trzydziestych płk Grobicki miał przebywać również pod przykrywką nadzwyczajnego korespondenta PAT przy Agencji Konsularnej w Bejrucie.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę „Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie” bezpośrednio pod tym linkiem!

Wybór źródeł, oprac. Adam Szymanowicz
„Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
208
ISBN:
978-83-8229-454-5
EAN:
9788382294545
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Adam Szymanowicz
Ppłk, dr, pracownik Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone