Janusz Rolicki – „Lepsi od Pana Boga. Reportaże z Polski Ludowej” – recenzja i ocena
Janusz Rolicki – „Lepsi od Pana Boga. Reportaże z Polski Ludowej” – recenzja i ocena
Polska Rzeczpospolita Ludowa była państwem, którego młode pokolenie nie potrafi zrozumieć. Ludzie, którzy nie doświadczyli komunistycznej rzeczywistości „na własnej skórze” nie zdają sobie sprawy, w jaką ilość absurdów obfitowała. Dlaczego często bardziej opłacało się nie pracować – lub pracować źle i niedbale – niż solidnie wykonywać swoje obowiązki? Dlaczego do najważniejszych pojęć minionej epoki należały słowa: skombinować, załatwić? Wreszcie co państwo – w teorii zapewniające wszystkim po równo – oferowało tak naprawdę swoim obywatelom?
Ktoś zapyta, czy należy do tego wracać, czy nie lepiej zająć się przyszłością? Otóż nie. Nie można bowiem wykonać prawdziwego „kroku naprzód”, nie rozliczając się wpierw z komunistyczną przeszłością. Należy przede wszystkim mieć na uwadze edukację młodego pokolenia. Jest to ważne właśnie teraz, gdy odzywa się wiele sentymentów i tęsknota za ludową ojczyzną. Niektórzy chcą ją przedstawiać jako śmieszny kraj, w którym na półkach był tylko ocet, ale wszyscy byli weseli. Otóż nie. PRL był krajem totalitarnym, krajem gdzie władza upodlała, a nawet mordowała swoich obywateli, krajem w którym naprawdę ciężko było żyć. Powinni to sobie uświadomić zwłaszcza ci, którzy – często bezrefleksyjnie – porównują obecne czasy z tamtą rzeczywistością.
Jak więc naprawdę wyglądało życie w Polsce Ludowej? Czy codzienna rzeczywistość była naprawdę aż tak szara? Możemy się o tym przekonać, sięgając po książkę Janusza Rolickiego pod tytułem „Lepsi od Pana Boga. Reportaże z Polski Ludowej”. Tytuł ten ukazał się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w serii reporterskiej.
Jest to zbiór reportaży, które autor publikował w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w „Polityce” i „Kulturze”. Reportaży, które możliwie wiernie oddają ówczesną rzeczywistość. Ich wielką zaletą jest wyczuwalna podczas lektury autentyczność. Rolicki nie pisał bowiem swoich artykułów tylko z pozycji obserwatora rzeczywistości, która go otaczała. On był jej aktywnym uczestnikiem. Aby wiernie opisać otaczający go świat, wcielał się w rolę robotnika budowlanego, a nawet… żula koczującego na Dworcu Centralnym. Pracował w PGR-erze, spał na waleta w akademikach. Jak sam wyznaje we wstępie, pisał tzw. reportaże uczestniczące, potocznie zwane przebierankami. Mówi swoim czytelnikom:
„przez kilka dobrych lat byłem reporterem nierzadko zbierającym informacje i spostrzeżenia z zakrytą przyłbicą – czyli w przebraniu. Moja pisanina spotykała się ze sporym rezonansem”.
Mamy więc okazję przeczytać o pracy na budowie i w PGR-erze. Dzięki temu łatwiej zrozumiemy, dlaczego „kombinowanie” było tak ważne w Polsce Ludowej. Razem z autorem bierzemy udział w komisji likwidującej szkody i z bliska obserwujemy okrutne łapówkarstwo. Czytelnik dowie się również, w jaki sposób Janusz Rolicki został „świniopasem z biletem I klasy”. Razem z nim odwiedzamy przeróżne miejsca – od giełdy samochodowej w Warszawie po sklepy w Wiedniu. Czytamy także o poważnych i trudnych tematach, do jakich bez wątpienia należą teksty o weteranach z Westerplatte i porwaniu samolotu LOT.
Reportaże zebrane w książce robią przygnębiające wrażenie. Nie są to jednak tylko przedruki wcześniejszych tekstów. Do każdego z nich autor dodał bowiem komentarz, który wyjaśnia, uzupełnia bądź stanowi ciąg dalszy konkretnej historii.
Reportaże w chwili ich powstania dotykały niezwykle aktualnej problematyki. Trafnie opisując rzeczywistość PRL-u miały wielką siłę oddziaływania. Dziś są to teksty historyczne, a przez to jak najbardziej warte naszej uwagi. Wraz z autorem zanurzamy się w złożony świat Polski Ludowej. Janusz Rolicki unaocznił jego specyfikę i złożoność.
Lektura książki „Lepsi od Pana Boga. Reportaże z Polski Ludowej” jest bardzo ciekawa i pouczająca. Z pewnością będą nią usatysfakcjonowani wszyscy miłośnicy reportażu. Po tę pozycję obowiązkowo powinni sięgnąć także ci, którzy chcą bliżej poznać codzienność PRL-u.