Jerzy Pertek – „Wielkie dni małej floty” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-05-14 08:23
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Własna flota, choć nieduża – tak śpiewano w przedwojennej piosence. Jerzy Pertek zaprasza nas na pokłady okrętów może niedużej, ale za to wielkiej duchem floty polskiej okresu II wojny światowej.
REKLAMA

Jerzy Pertek – „Wielkie dni małej floty” – recenzja i ocena

Jerzy Pertek
„Wielkie dni małej floty”
nasza ocena:
9/10
cena:
99,99 zł
Wydawca:
Znak Horyzont
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
720
ISBN:
978-83-2408-793-8
EAN:
9788324087938

W momencie wybuchu II wojny światowej żadną miarą nie można było określić Polski mianem morskiej potęgi. Nasza flota nie mogła odmienić losów kampanii wrześniowej, ale w toku kilkuletnich działań wojennych wielokrotnie dowiodła swej wartości.

Wielkie dni małej floty Jerzego Pertka, to książka, której chyba nie warto przedstawiać nieco starszym czytelnikom. Jest to książka-pomnik, wielokrotnie wznawiana (mamy przed sobą 13. wydanie), której lektura stała się zaczynem pasji marynistycznej lub historycznej dla setek ludzi. Z kronikarskiego obowiązku zaznaczę, że recenzowana praca to dokładny opis losów okrętów i marynarzy Polskiej Marynarki Wojennej w latach II wojny światowej. Poza samą walką na morzu autor pochylił się również nad historią działań na wodach śródlądowych oraz walki lądowej spieszonych marynarzy, dużo uwago poświęcono również losom samych marynarzy poza okresami walki. Swoją postawą i poświęceniem na niemal wszystkich frontach, jakie otworzyły się na morzach i oceanach okalających Europę dążyli oni do odzyskania wolnej Polski i możliwości powrotu do niej po konflikcie.

Jerzy Pertek, osoba-instytucja w polskim pisarstwie morskim, to jeden z najlepszych polskich pisarzy-marynistów. Od 1946 roku związany zawodowo z dziennikarstwem i pisarstwem, pracował w licznych wydawnictwach i agencjach, w niektórych z nich pełnił funkcję redaktora. Z zamiłowania i pasji badacz dziejów Polskiej Marynarki Wojennej. W wyniku jego pracy powstało około 2000 artykułów i 50 książek i broszur. Do jego najsłynniejszych prac, poza Wielkimi dniami małej floty, należą m. in. Dzieje ORP „Orzeł”, Druga mała flota, Mała flota wielka duchem czy Morze w ogniu 1939-1945.

REKLAMA

Autor posiada wyjątkowy dar wciągania w swoją opowieść. Czytanie tej książki była dla autora tej recenzji przygodą zarówno 20 lat temu, kiedy odkrywanie takich książek było ekscytującym przeżyciem (wydanie z lat 60.), jak i teraz – to pomimo faktu, że pozycję czytałem nie pierwszy raz. Dzieło czyta się lekko i zrozumiale. Kolejne wydarzenia opisane są nieodmiennie w duchu patriotycznego uniesienia, można odnieść wrażenie, że każde wypłynięcie okrętu z potu to ruch odwracający losy wojny. Daje się odczuć, że autor był zafascynowany tematem, sam marzył o życiu marynarskim, kochał morze, a swoje uczucia i pasje przelewał na karty pisanych przez siebie książek. Co równie ważne, wciąga jego gawędziarski styl. Całość wzbogaca morze cytatów z pamiętników, dzienników pokładowych i wspomnień świadków. Autentycznie fascynującym dodatkiem jest kilkadziesiąt stron sylwetek okrętów dodanych w formie aneksu na kocu książki.

Co warto zaznaczyć, choć sam z trudem piszę, ta książka-pomnik ma swoje ograniczenia. Część z opisów i faktów przedstawiana jest w nieco innym świetle przez nowsze prace (m. in. Mariusza Borowiaka). Miejscami autor podkreśla niewielkie sukcesy, niejako przesłaniając bardziej ponury całokształt. Co równie ważne podkreślenia, buduje wyidealizowany obraz tytułowej Małej Floty. W pewnych momentach można dać się wciągnąć i zapomnieć, że morską potęgą jednak nie byliśmy, książka dotyczy niszczycieli eskortowych a nie lotniskowców, a po wojnie nie czekała na bohaterów książki upragniona wolność w suwerennej ojczyźnie.

Czym różni się to wydanie od poprzednich? To zależy od tego, z którym wydaniem dokonamy porównania. Ciekawym zadaniem dla historyka literatury byłoby prześledzenia zmian i ewolucji, jakie następowały w kolejnych wydaniach. W porównaniu do starszych wydań zniknęły przedmowy obrońcy Helu Włodzimierze Steyera oraz samego Jerzego Pertka. Zamiast nich mamy przed sobą, obecne również w poprzednim wydaniu, słowo wstępne śp. komandora porucznika Waltera Patera. Zawiera ono w sobie ciekawy rys historyczny powstawania książki, rzucający intersujące światło na jej ostateczny kształt. Z pozostałych zmian warto zaznaczyć kosmetyczne zmiany w ilustracjach czy drobne zmiany edytorskie. Okładka godnie zdobi półkę, na której zostanie umieszczona, podobnie jak inne książki tego wydawnictwa.

Autor niniejszej recenzji wiele lat teamu swoja przygodę z marynistyką zaczynał właśnie od tej pracy, do czego zachęca wszystkich, którzy jeszcze w historię wojny na morzu wciągnąć się nie pozwolili.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Jerzego Pertka „Wielkie dni małej floty”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Piotr Michalik
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz I LO im. Wacława Nałkowskiego w Wołominie. Miłośnik twórczości H. H. Kirsta i dziejów II wojny światowej, głównie wyposażenia i sprzętu, ze szczególnym uwzględnieniem Wielkiej Rodziny Okrętów Lotniczych. Na co dzień nauczyciel w jednej z warszawskich szkół.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone