Joseph Goebbels – „Dzienniki”, tom I: 1923–1939 – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-05-19 08:30
wolna licencja
poleć artykuł:
Na polskim rynku wydawniczym ukazał się niedawno pierwszy tom dzienników Josepha Goebbelsa. Jest to książka imponująca już na pierwszy rzut oka samą objętością, zaś przy bliższym zapoznaniu się edytorskim profesjonalizmem. Podczas lektury zachwyca natomiast swą wartością poznawczą.
REKLAMA
Joseph Goebbels
„Dzienniki”, tom I: 1923-1939
nasza ocena:
9.5/10
cena:
64,90 zł
Wydawca:
Świat Książki
Tłumaczenie:
Eugeniusz Cezary Król
Rok wydania:
2013
Okładka:
twarda
Liczba stron:
810
Format:
16.5×24 cm
ISBN:
978-83-7799-784-0

Będący tłumaczem i edytorem tej publikacji Eugeniusz Cezary Król, politolog i historyk z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk oraz wykładowca Collegium Civitas, włożył w przygotowanie „Dzienników” do druku ogrom swej pracy, a jej rezultatowi chyba nawet największy malkontent nie może mieć nic do zarzucenia.

Z jakiego rodzaju publikacją mamy do czynienia? Najściślej możemy ją określić jako profesjonalnie wydane źródło historyczne, opatrzone aparatem krytycznym. Pierwszy tom obejmuje lata 1923-1939, od pierwszych zapisków jakie poczynił Goebbels (opisując także pokrótce swe wcześniejsze życie) do wybuchu II wojny światowej, przy czym zaznaczyć należy, że jest to (mimo imponującej objętości, o której już wspomniałem) jedynie wybór z prowadzonych przez niego dzienników. Joseph Goebbels pisał bowiem bardzo dużo, zapiski prowadził regularnie, praktycznie codziennie. Co prawda jest to jedynie moje przypuszczenie, ale sądzę, że autor wyboru dokonał selekcji najważniejszych i najciekawszych partii. Wynikało to zapewne z tego, że publikacja trafić ma do szerokiego grona historyków oraz osób zainteresowanych historią, zaś edycja całości dzienników Goebbelsa nie tylko miałaby objętość iście gargantuiczną, ale też zapewne przebrnęliby przez nią jedynie najwięksi „fanatycy” tematyki III Rzeszy. Z czytelniczego punktu widzenia „Dzienniki” w bardzo niewielu momentach stawały się lekko nużące (aczkolwiek te mniej porywające fragmenty także były bardzo wartościowe poznawczo), co pozwala mi – nie znającemu całości źródła – przyjąć założenie, że wybór został dokonany w sposób optymalny.

Oczywiście nie jest też tak, że przygotowanie tej publikacji polegało po prostu na przetłumaczeniu książki z języka niemieckiego, jak mogłoby się na początku wydawać. Joseph Goebbels był bardzo płodny nie tylko w życiu rodzinnym (sześcioro dzieci), ale też w swej działalności pisarskiej. Jego zapiski były znacznie obszerniejsze niż jeden czy nawet kilka brulionów. Historię źródła prof. Król przedstawia w obszernym wstępie, zawierającym także syntetyczną biografię Goebbelsa, opisując w jaki sposób zrekonstruowane zostały dzienniki prominentnego hitlerowca – z brulionów, mikrofilmów i mikrofisz zarówno znajdujących się w rękach radzieckich i wschodnioniemieckich, jak i tych, które odnalazły się na Zachodzie. Przedstawia także perypetie związane z ich edycją i publikacją. Istnieje oczywiście problem autentyczności źródła – zapewne wszyscy słyszeli o opublikowanych swego czasu przez „Der Spiegel” rzekomych pamiętnikach Hitlera, które okazały się mistyfikacją. Eugeniusz Cezary Król uważa jednak, że dzienniki prowadzone przez Goebbelsa uznać należy za autentyczne. Przyznam, że skłania mnie do tego nie tyle nawet autorytet tego wybitnego badacza, ale też jego argumentacja wyłożona przy prezentacji historii źródła.

REKLAMA

Wydaje się, że szesnaście lat to stosunkowo niewiele czasu. Jest to jednak okres, w którym w życiu człowieka może wydarzyć się bardzo wiele. Podczas lektury poznajemy więc ewolucję osobowości Josepha Goebbelsa. Na początku jest to inteligentny młody człowiek bezskutecznie poszukujący pracy w targanej kryzysami gospodarczymi i niepokojami społecznymi Republice Weimarskiej. Interesuje się kulturą i sztuką, jak również sprawami publicznymi, jest na bieżąco z modnymi teoriami społeczno-kulturowymi (Oswald Spengler). Jednocześnie przeżywa pierwsze fascynacje miłosne i wątpliwości natury religijnej. Zagadnienia ogólnoniemieckie, a później także europejskie i światowe, przeplatają się z prywatnymi i rodzinnymi sprawami Goebbelsa przez cały tom, co nie powinno dziwić w przypadku notatek czynionych przez osobę parającą się polityką. Fakt ów sprawia, że „Dzienniki” to znakomite źródło nie tylko dla ewentualnych biografów Goebbelsa, ale także dla historyków zajmujących się dwudziestoleciem międzywojennym w ogóle.

Dalsze koleje losu autora i swego rodzaju głównego bohatera są raczej powszechnie znane. Jego życie zaczyna się zmieniać po zaangażowaniu w ruch narodowosocjalistyczny. Początkowo związany z jego lewym, uosabianym przez braci Strasserów skrzydłem, Goebbels rychło uznaje jednak przewodnią rolę Adolfa Hitlera i bardzo angażuje się w pracę partyjną, m.in. redagując pismo „Der Angriff” i zarządzając strukturami NSDAP w Berlinie. W notatkach z tego okresu dominują tak naprawdę dwa poglądy – o wielkości i geniuszu Hitlera oraz o złowrogim wpływie Żydów na sytuację Niemiec i świata. Nie ukrywam, że te partie książki były najbardziej nużące w lekturze. Na szczęście zaraz potem robi się arcyciekawie – czytamy o drodze NSDAP do władzy, a następnie do jej pełni, o walkach (tak parlamentarnych jak i ulicznych) z przeciwnikami, czyli komunistami oraz konsekwentnie antynazistowską socjaldemokratyczną SPD, o grach politycznych z katolicką partią Centrum oraz obozem „niemieckonarodowych” (czyli prawicą).

W nowej rzeczywistości politycznej Joseph Goebbels był jedną z najważniejszych postaci władającego Niemcami reżimu. Poznajemy jego opinie i działania dotyczące spraw Rzeszy, partii, a także polityki kulturalnej, nad którą sprawował pieczę. Przez pryzmat jego ocen czytamy o najważniejszych wydarzeniach tego okresu – stalinowskich czystkach w ZSRR, abdykacji Edwarda VIII, wojnie domowej w Hiszpanii, Anschlussie Austrii, rozpadzie Czechosłowacji aż po napaść na Polskę. Dowiadujemy się o spotkaniach z liderami europejskich ruchów, szukających u hitlerowców inspiracji lub przynajmniej funduszów na działalność, jak np. Brytyjczykiem Oswaldem Mosley'em czy Belgiem Leonem Degrellem, a także o życzliwych kontaktach z włoskim Duce Mussolinim. Poznajemy relacje z zagranicznych wojaży ministra propagandy m.in. do Grecji (arcydzieła antycznej architektury uznał za jedne z największych dokonań „rasy aryjskiej”), jak również jego opinie – czasem interesujące, a kiedy indziej stereotypowe – o różnych narodach i kulturach (kochał Rosję, ale nienawidził uznanego za żydowski wynalazek bolszewizmu, nie poważał tez Amerykanów, uznając że jedyne co mają światu dobrego do zaoferowania to kinematografia).

REKLAMA

Pisząc o poglądach i opiniach Goebbelsa nie chcę sprowadzać ich do rangi ciekawostek. Z pewnością miały one wpływ na to, za jakimi kierunkami polityki III Rzeszy opowiadał się ten nazistowski dostojnik. W książce znajduje potwierdzenie teza, że hitlerowskie Niemcy nie chciały początkowo wojny z Imperium Brytyjskim. Planowano raczej układ, w którym Rzesza osiągnie hegemonię w Europie, a Albion dalej będzie panować nad morzami. Jednocześnie polityka brytyjska oceniona została jako perfidna i dwulicowa, „zażydzona” i antyniemiecka. Na ciekawe fragmenty natrafią również miłośnicy coraz modniejszej tezy o potencjalnym sojuszu niemiecko-polskim - Goebbels początkowo był wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania! Duże wrażenie wywarł na nim marszałek Piłsudski, wielkie nadzieje pokładał w Józefie Becku (później się na nim zawiódł), podobali mu się polscy artyści (Pola Negri i Jan Kiepura). Z biegiem czasu jednak zaczął przyjmować postawę coraz bardziej niechętną Polsce i Polakom (przestał nawet lubić Negri i Kiepurę), co wiązało się chyba z umiarkowaną reakcją władz Rzeczypospolitej na umizgi hitlerowskiej dyplomacji.

Innym ciekawym aspektem jest wyłaniająca się z tego źródła wizja nazizmu jako ruchu rewolucyjnego. Goebbels jest przekonany, że zadaniem narodowych socjalistów jest radykalna przebudowa stosunków społecznych, przejawia też jadowity antyklerykalizm – o duchownych (zarówno katolickich jak i protestanckich) nie wyraża się łagodniej niż per „klechy” – jak również zdecydowany antymonarchizm. Jak widać nienawiść do marksizmu, komunizmu i socjaldemokracji niekoniecznie łączyć się musi ze stricte konserwatywnym światopoglądem – przypisanie Goebbelsowi takich poglądów bardzo by go obraziło. Stosunek hitleryzmu do spraw wyznaniowych oraz rozmiarów kolaboracji Kościołów z reżimem po dziś dzień jest przedmiotem burzliwych dyskusji, tak więc wzmianki Goebbelsa na ten temat są szczególnie wartościowe poznawczo. Widać też, że istniały środowiska katolickie i protestanckie, które od początku dostrzegały nieludzką istotę nazizmu i przeciwstawiały się mu. Potwierdzenie znajduje też teza o parareligijnym charakterze ustrojów oraz ideologii totalitarnych. Sam Goebbels otwarcie pisze w taki sposób o narodowym socjalizmie. Jednocześnie zaznaczyć należy, że był – jak większość partyjnego establishmentu – przeciwnikiem radykalnych poglądów Alfreda Rosenberga, pragnącego natychmiastowej rozprawy z chrześcijaństwem. Również sam Hitler uważał, że póki co ma ważniejsze sprawy na głowie.

REKLAMA

Jak widać mamy do czynienia z bardzo bogatym źródłem. Jest to prawdziwy skarb dla osób zainteresowanych życiem nazistowskich prominentów, drogą NSDAP do potęgi, funkcjonowaniem struktur władzy w hitlerowskich Niemczech czy też po prostu historią pierwszej połowy XX w.

Na odrębną pochwałę zasługuje strona edytorska książki, za którą odpowiadał prof. Eugeniusz Cezary Król. Oprócz wspominanego już wstępu i kalendarium życia Josepha Goebbelsa, otrzymujemy bardzo bogate przypisy (są to jedne z najlepiej opracowanych przypisów z jakimi zetknąłem się w życiu!) przedstawiające nie tylko dane biograficzne wzmiankowanych osób, ale także np. syntetyczny opis kontekstu jakiejś sytuacji. Gdyby nie ten aparat naukowy, korzystanie ze źródła byłoby trudniejsze i zdecydowanie mniej przyjemne. Książka jest wydana w bardzo elegancki i estetyczny sposób, na dobrym papierze, w twardej oprawie, zawiera też niemałą liczbę czarno-białych fotografii.

Drugi tom „Dzienników” ukaże się na jesieni. Ja już teraz czekam na niego niecierpliwie. Moja ocena książki to „mocna dziewiątka”. Nawet bardzo „mocna”. Tej edycji źródła historycznego bardzo blisko do ideału.

Zobacz też:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone