Jowita Jagla – „Wieczna prośba i dziękczynienie” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-05-31 19:34
wolna licencja
poleć artykuł:
Przyznam, że początkowo nie byłem wielkim fanem tej książki, która jednak, wraz z dalszą lekturą, coraz bardziej mnie do siebie przekonywała i wykazała, jak niesłuszne były moje początkowe uprzedzenia. Ta ciekawie napisana i obszernie zilustrowana książka (umieszczone na końcu ilustracje zajmują ponad ¼ jej objętości) jest z pewnością godną polecenia pozycją, podejmującą interesujący i oryginalny temat.
REKLAMA
Jowita Jagla
„Wieczna prośba i dziękczynienie. O symbolicznych relacjach między sacrum i profanum w przedstawieniach wotywnych z obszaru Polski Centralnej”
cena:
67,00 zł
Wydawca:
Neriton
Rok wydania:
2009
Okładka:
twarda
Liczba stron:
442 (plus ilustracje)
ISBN:
978-83-7543-102-5

Pierwotną cechą każdego kultu jest dążenie do uzyskania od bóstwa, lub innej sakralizowanej istoty, łaski bądź pomocy. Wśród metod, do jakich ludzie uciekali się, by to osiągnąć, szczególną rolę pełnił zwyczaj składania darów wotywnych. Były to różnego rodzaju przedmioty (malowidła, figurki, plakietki) symbolizujące cel prośby lub pożądane działania. Praktyka składania wotów znana była niemal wszystkim starożytnym cywilizacjom – Egipcjanom, Izraelitom, Grekom, Rzymianom, a za ich pośrednictwem prześlizgnęła się do tradycji kulturowej chrześcijaństwa.

W jego obrębie swe miejsce znalazła przede wszystkim w kulturze ludowej. Niemal każdy kościół w Polsce posiada mnóstwo tego typu „pamiątek” gęsto obwieszających ołtarze, a czasem wstydliwie ukrytych w trudniej dostępnych miejscach. Jowita Jagla w swych poszukiwaniach skupiła się na kościołach z rejonu nazwanego przez nią „Polską centralną”. Jest to mniej więcej obszar położony w trójkącie utworzonym przez Wisłę, Pilicę i Prosnę. W tym regionie zawsze ważną rolę, a w sprawach tyczących religijności dominującą, odgrywa Częstochowa. Sanktuarium na Jasnej Górze przez stulecia swego istnienia stało się prawdziwym skarbcem historii, a ilość zebranych tam wotów przekracza pewnie wszystko, co można znaleźć w dowolnym innym kościele całej Polski. Autorka mogła pójść na skróty i skupić się na zbiorach klasztoru karmelitów częstochowskich, a o innych sanktuariach jedynie napomknąć. Jowita Jagla postąpiła jednak odwrotnie, nie pomijając zbiorów jasnogórskich, co byłoby wielkim błędem, skupiła się przede wszystkim na mniejszych świątyniach. Dzięki temu jej praca ma nie tylko większą wartość naukową, lecz także otwiera dla zainteresowanych, często pogardzany, świat religijności ludowej, która, jak się okazuje, często potrafiła wytworzyć dzieła niezwykłej jakości.

Jowita Jagla jest adiunktem w Katedrze Historii Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego. „Wieczna prośba i dziękczynienie” nie jest jej debiutem książkowym, wcześniej wydała „Boska Medycyna i Niebiescy Uzdrowiciele wobec kalectwa i chorób człowieka. Ikonografia Patronów od Chorób i Świętych Miłujących Żebraków w sztuce polskiej XIV-XVII w.”. W nowej książce podejmuje zbliżony temat – wota przede wszystkim składano w obliczu kłopotów zdrowotnych, a jeden z rozdziałów poświęcony jest świętym opiekującym się chorymi.

REKLAMA

Na całe szczęście „Wieczna prośba i dziękczynienie” nie jest prostym katalogiem wotów, z krótką charakterystyką ich znaczenia i roli. Są one raczej punktem wyjścia dla opowiedzenia ciekawszej historii o symbolice, zwyczajach, medycynie, wierzeniach oraz zabobonach ludzi średniowiecza i wczesnej nowożytności.

Na przykład znajdujące się na okładce wotum na pierwszy rzut oka przedstawia coś pomiędzy żółwiem a żabą. Okazuje się, że jest to ropucha – zwierzę powszechnie wykorzystywane w ikonografii średniowiecznej. Jej przedstawienia mogły nieść ze sobą wiele znaczeń, mogła symbolizować śmierć – często była przedstawiana w towarzystwie kościotrupów, grzech i zepsucie – pojawiała się na wyobrażeniach piekła i Sądu Ostatecznego, a także w towarzystwie Luxurii – symbolu grzesznej natury kobiety, czy w kompanii z Frau Welt i Mundusem – symbolami dwulicowości świata. Wedle tradycji, zapoczątkowanej przez Hipokratesa, typowo kobiece schorzenia spowodowane są przez macicę, którą wyobrażano sobie jako autonomiczną istotę, wędrującą po ciele kobiety i uciskającą różne narządy, co objawiało się różnymi dolegliwościami. W końcu więc ropucha, jako wyjątkowo „skoczne” zwierzę, stała się także symbolem tego kobiecego organu. Najprostszym więc wyjaśnieniem pojawienia się tego wotum, byłaby jakaś kobieca dolegliwość, którą metalowa ropucha miała pomóc uśmierzyć. Na tym jednak nie koniec tego łańcucha skojarzeń – autorka dostrzegła, że częstochowski płaz ma męską twarz z wąsami(!), co w znaczący sposób przewraca dotychczasowe stwierdzenia. Po dalsze ustalenia odsyłam do książki. Od siebie mogę jeszcze dodać, że podobnych podróży, często fascynujących, w świat wyobrażeń ludzi ery przedindustrialnej, jest wiele.

Korekta: Bożena Chymkowska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Grzegorz Dumała
Student historii na Uniwersytecie Warszawskim oraz absolwent I LO im. gen. Józefa Bema w Ostrołęce. Krąg jego zainteresowań obraca się wokół historii średniowiecza, przede wszystkim historii społecznej i Kościoła tej epoki.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone