„Józef Sigalin (1909–1983) – Naczelny Architekt Warszawy” – recenzja i ocena wystawy
Wśród wystaw, które w ostatnich latach poświęcone były tematyce odbudowy stolicy z ruin, zwracały uwagę zwłaszcza te organizowane przez warszawski Dom Spotkań z Historią: 60 lat temu w Warszawie. Fotografie PAP 1947–1948 (2008/2009), Budujemy nowy dom. Odbudowa Warszawy w latach 1945–1952 (2011) czy obecnie prezentowana ekspozycja pt. 1947 Barwy ruin. Warszawa i Polska w odbudowie na zdjęciach Henry'ego N. Cobba. Wśród projektów bardziej monograficznych warto też zwrócić uwagę na niedawno powstałą ekspozycję stałą na Zamku Królewskim, poświęconą jego zniszczeniu i odbudowie. Wystawa Józef Sigalin (1909–1983) – Naczelny Architekt Warszawy, prezentowana od 20 grudnia w Muzeum Politechniki Warszawskiej, nawiązuje do tego nurtu, stawiając sobie za zadanie ukazanie biografii jednej z najważniejszych postaci czasu odbudowy.
Postaci, zaznaczmy, nie byle jakiej: Józef Sigalin, jako kierownik pracowni zajmujących się projektowaniem Trasy W-Z oraz MDM-u, a w późniejszym okresie Naczelny Architekt Warszawy, był zaangażowany w zdecydowaną większość najważniejszych inwestycji budowlanych w stolicy w okresie stalinowskim (w tym, jako pełnomocnik strony polskiej, w prace nad Pałacem Kultury i Nauki). Był z jednej strony zdolnym organizatorem i zarządcą, z drugiej – ideowym komunistą, czynnie biorącym udział we wprowadzaniu w polskiej architekturze doktryny socrealizmu.
Wystawa, zaprezentowana na siedemnastu planszach, przedstawia biografię Sigalina w sposób chronologiczny. Widz kolejno poznaje etapy życia głównego bohatera: jego zasymilowaną rodzinę żydowską (w tym dwóch starszych braci-architektów), czas młodości i studiów, pobyt w czasie wojny w ZSRR, służbę jako oficer polityczny w 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Dalej śledzimy początki prac w Biurze Odbudowy Stolicy i patrzymy na objęcie przez Sigalina stanowiska Naczelnego Architekta oraz na jego sztandarowe projekty. Końcowa część ekspozycji to odejście ze stanowiska w 1956 r. i dalsza praca (m.in. przy Trasie Łazienkowskiej) oraz schyłek życia.
Wizerunek architekta wyłaniający się z kolejnych fragmentów wystawy nie jest jednoznaczny, a przez to tym bardziej interesujący. Widać w nim, że Sigalin bez wątpienia był profesjonalistą i skutecznie wykonywał powierzone sobie zadania, potrafił też zbudować wokół siebie zespół zdolnych ludzi – ciekawym wątkiem jest jego przyjaźń ze Stanisławem Jankowskim „Agatonem”, cichociemnym i adiutantem gen. Bora-Komorowskiego, po wojnie jednym z najwybitniejszych uczestników odbudowy stolicy. Jednocześnie zaś cały czas zauważa się, że nasz bohater to stuprocentowy komunista, mocno ulokowany w systemie, który swoją pozycję zawdzięcza kontaktom z KPP, ZSRR i Pierwszą Dywizją. Niezwykle ważna wydaje się w jego życiorysie znajomość ze szczerze zainteresowanym architekturą – jak na oświeconego dyktatora przystało – Bolesławem Bierutem. Tu też można mieć zastrzeżenia do twórców wystawy, którzy, sygnalizując ten wątek we wstępie, nie rozwijają go później.
Ważnym komponentem wystawy jest rozbudowany zbiór różnych eksponatów: pamiątek po Sigalinie, dokumentów związanych z różnymi etapami jego życia czy też książek z epoki, poświęconych architekturze oraz odbudowie Warszawy. Uwagę zwraca także szeroki wybór zdjęć przedstawiających bohatera, jego rodzinę, współpracowników oraz obiekty budowane pod jego kierownictwem. Docenić należy szeroką kwerendę, dzięki której udało się zgromadzić tak wiele cennych materiałów. Bardzo ciekawie przygotowano też inscenizację całej wystawy – poprzez wykorzystanie takich elementów jak blat kreślarski, portret Bieruta czy stare gabloty, udało się w sali muzealnej wytworzyć klimat połowy lat 50. i złudzenie, że przebywa się w autentycznej pracowni architektonicznej.
Wystawa poświęcona sylwetce Józefa Sigalina jest co prawda inicjatywą niedużą, ale przygotowaną niezwykle solidnie i, co ważne, opisującą historię odbudowy Warszawy w sposób wyważony. Podejście takie jest niezwykle cenne – cały czas w wyobrażeniach społecznych to niezwykłe wydarzenie wydaje się mieć słabe odzwierciedlenie, przytłoczone legendą Warszawy jako Paryża Północy i wizerunkiem gruzów niszczonej przez Niemców stolicy. A to właśnie zbiorowy heroizm drugiej połowy lat 40. przywrócił miasto do życia, wpływając znacząco na codzienność dzisiejszych mieszkańców Warszawy. Sigalin był zaś osobą, która odcisnęła na tym odnowionym mieście znaczące piętno.
Zobacz też:
- Beata Chomątowska – „Stacja Muranów”;
- Jerzy S. Majewski – „Warszawa nieodbudowana. Żydowski Muranów i okolice”;
- Wiesław Budzyński – „Warszawa Baczyńskiego”;
- Od wizji szklanych domów do „styropiano-panelizmu”. Czy architektura PRL to tylko „obciach”?;
- Zdążyć na 22 lipca, czyli ile jest MDM-u w MDM-ie?.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska