Karol K. Soyka, Krzysztof Kotowski – „Krew snajperów. Opowieść żołnierza GROM-U” – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-12-28, 09:00
wolna licencja
Każdy z nas wie, kim jest snajper, czym jest GROM i jak to jest leżeć w mokrej trawie przez 12 godzin. Po co więc sięgać po tę książkę? By dać się zaskoczyć i zrozumieć jak mało jednak wiemy.
reklama
Karol K. Soyka, Krzysztof Kotowski
„Krew snajperów. Opowieść żołnierza GROM-U”
nasza ocena:
9/10
Rok wydania:
2017
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
200
Format:
145 x 205 mm
ISBN:
9788380495241

Krew snajperów jest właściwie drugą częścią książki Cel za horyzontem z 2015 roku. Jeśli czytelnik tę przeczytał pierwszą część w jeden wieczór, może bez wahania przerwać w tym momencie czytanie tej recenzji i zakupić niniejszą książkę. Gwarantuję, że się nie zawiedzie.

Książka powstała jako owoc współpracy zawodowego żołnierza z wieloletnim stażem w tytułowej jednostce (ppłk Karol K. Soyka) i zawodowego pisarza (Krzysztof Kotowski). Mamy do czynienia z opowieścią snajpera (operatora) elitarnej jednostki GROM. W ostatnich latach sama nazwa tej jednostki stała się – zasłużenie – marką rozpoznawalną w wielu krajach, łączoną z profesjonalizm i skutecznością. Książka potwierdza znaną opinię, że nasze siły specjalne nie ustępują swoim zagranicznym odpowiednikom. Wśród elity polskiej armii, snajperzy zajmują szczególne miejsce. Są wybranymi spośród wybranych, żołnierzami, którzy przeszli wielokrotną selekcję, by móc udowodnić swoją wartość na polu walki.

Z książki czytelnik może się między innymi dowiedzieć, jak wygląda szkolenie snajperskie w GROM-ie, jak łatwo zawodowiec może ukryć się przed wykryciem w nocy oraz czy snajper w ogóle odczuwa jakikolwiek strach. Książka podzielona jest na ułożone chronologicznie opowieści, akcja podąża za bohaterami przez kolejne teatry działań wojennych. Zbrodnią byłoby zdradzać przebieg którejkolwiek z nich, warto jednak napisać, że jest to książka bardzo osobista. Pozwala nam poczuć się, jakbyśmy faktycznie leżeli obok głównego bohatera i razem z nim wyrównywali oddech w oczekiwaniu na dogodny moment do oddania strzału. W przeciwieństwie do pierwszej części, w Krwi snajperów mniej jest komentarzy czy odniesień do polityki, dużo zaś wojskowego humoru, opisów broni i wyposażenia czy żywej akcji.

Jak pisze sam autor we wstępie, celem napisania Krwi snajperów było opowiedzenie historii o polskich żołnierzach przez jednego z nich – zanim zajmie się tym ktoś z zewnątrz, wypaczając obraz. Przedstawienie jej tym wszystkim, których w epoce lajków i śmiesznych obrazków interesują jeszcze prawdziwe historie o poświęceniu, determinacji i odwadze. Autor nie próbuje kreować siebie ani swoich kolegów na kuloodpornych superbohaterów, przechwalających się ilością zabitych wrogów. Jest to raczej próba opowiedzenia o tym, jak wygląda „praca” snajpera w jednostce specjalnej. Może warto więc przeczytać tę pozycję, by móc ją potem porównać z tymi opowieściami o wojska specjalnych, jakie serwują nam gry komputerowe czy wielkie kinowe produkcje?

reklama

Książkę czyta się bardzo szybko. Można dla niej poświęcić całą noc, by rano wyczekiwać już z niecierpliwością na wydanie trzeciej części. Pierwszą przyczyną takiego stanu rzeczy jest wartka i nie pozwalająca się nudzić narracja, drugą – to, jak niesamowite opowieści serwuje nam autor. Historie wydają się jeszcze bardziej niezwykłe, kiedy pomyślimy, czym wtedy żyła opinia publiczna w Polsce. Kiedy kadra narodowa pod wodzą trenera Engela walczyła o historyczny awans na mistrzostwa świata w piłce nożnej, żołnierze GROM „uszczelniali” niespokojne kosowskie pogranicze.

Zaś kiedy Polska znajdowała się na ostatniej prostej przed wstąpieniem do Unii Europejskiej, bohaterowie tej książki polowali na wrogiego snajpera w stolicy Iraku, Bagdadzie. Kiedy pisana jest niniejsza recenzja najprawdopodobniej inny snajper GROM-u lustruje swój odcinek, wyszukując celów.

Czego w książce brak? Map, szkiców sytuacyjnych lub jakichkolwiek zdjęć. Słowem, brak obudowy podobnej do tej, jaką znamy np. z książki Kryptonim Bravo Two Zero Możemy się tylko domyślać, że autor prawdopodobnie nie mógł ich zamieścić. Jak sam napisał we wstępie: „pewne drobiazgi zostały zmienione, co – wierzcie mi – niczego nie ujmuje historii”.

Książkę wypada polecić wszystkim, którzy cenią książki pełne akcji, co więcej napisane przez ludzi, którzy doskonale wiedzą, o czym piszą. Jeśli nie czytać opowieści o GROM-ie autorstwa żołnierza, który służył w nim kilkanaście lat, to czyją?

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Piotr Michalik
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz I LO im. Wacława Nałkowskiego w Wołominie. Miłośnik twórczości H. H. Kirsta i dziejów II wojny światowej, głównie wyposażenia i sprzętu, ze szczególnym uwzględnieniem Wielkiej Rodziny Okrętów Lotniczych. Na co dzień nauczyciel w jednej z warszawskich szkół.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone