Konstanty Jelski – aptekarz z Kajenny

opublikowano: 2016-09-22, 11:48
wszelkie prawa zastrzeżone
Konstanty Jelski, nie mając perspektyw na karierę naukową, pragnąc zaś poznać dalekie krainy, uciekł ze zniewolonej ojczyzny i przez kilkanaście lat wędrował po świecie.
reklama

Konstanty Jelski – zobacz też: Bronisław Piłsudski: przyjaciel Ajnów

Podobizna Konstantego Jelskiego z jego książki Popularno-przyrodnicze opowiadania z pobytu w Gujanie Francuskiej i po części w Peru .

Mimo ogromnych zasług dla poznania fauny Ameryki Południowej, zwłaszcza Gujany Francuskiej i Peru, ten wybitny zoolog i podróżnik drugiej połowy XIX wieku, współpracownik warszawskiego Gabinetu Zoologicznego, jest obecnie mało znany i rzadko wspominany.

Konstanty Roman Jelski urodził się w 1837 roku w majątku rodziców: Michała (1789–1850), weterana wojen napoleońskich, i Klotyldy z Moniuszków (1801–1872), we wsi Łada w gminie Śmiłowice na terenie obecnej Białorusi w ówczesnym zaborze rosyjskim. W roku 1853 ukończył gimnazjum w Mińsku, a następnie przez trzy lata studiował medycynę na Uniwersytecie Moskiewskim, którą porzucił, by przez kolejne cztery lata zgłębiać nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Kijowskim. W 1856 roku wziął udział w wyprawie naukowej swej uczelni do rzek Besarabii, a w roku następnym do ujścia Dniestru, Bohu i Dniepru oraz na Krym. W 1860 roku uzyskał stopień kandydata nauk przyrodniczych, a dwa lata później tytuł magistra.

Konstanty Jelski: początek tułaczki

W latach 1860–1862 Jelski pracował jako nauczyciel gimnazjalny. W 1862 roku został kustoszem Gabinetu Zoologicznego Uniwersytetu Kijowskiego. W 1863 roku, z uwagi na trudną sytuację polityczną (powstanie styczniowe), brak perspektyw na zrobienie kariery na uczelni, a także z pragnienia zaznania dalekich podróży, uciekł z Rosji.

Jelski przekroczył granicę z Turcją bez rosyjskiego paszportu, gdzie pozostał przez kilka miesięcy. Podróżował m.in. po Bałkanach, Konstantynopolu, a nawet po Azji Mniejszej (Inebolu), gdzie pracował dla rządu tureckiego. Również dla władz tego państwa opracował mapę geologiczną terenu znajdującego się obecnie w północno-wschodniej Bośni i Hercegowinie. Ponadto podczas swych podróży zbierał okazy fauny, głównie mięczaków i owadów. Wiadomo, że w czerwcu 1864 roku przebywał już we Francji, gdzie pracował m.in. w paryskim zakładzie entomologicznym.

Konstanty Jelski: podróże po Gujanie Francuskiej

W lipcu tego roku młody podróżnik udał się francuską fregatą „Amazone” do Gujany Francuskiej w celu zbierania okazów zoologicznych dla paryskich uczonych. Najpierw z Paryża udał się do Tulonu, gdzie zakupił strzelbę, lupę i kilkaset słoików na eksponaty, a kilka dni później popłynął przez ocean. Na statku przebywało tysiąc kilkaset osób, w tym kilkuset skazańców wiezionych do Ameryki. Warto dodać, że na początku rejsu Jelski spał na hamaku okrętowym, a gdy ktoś zabrał mu miejsce, na podłodze.

W połowie sierpnia statek zatrzymał się po drodze na trzy dni na Maderze, dzięki czemu Polak miał okazję zwiedzić tę wyspę (tam też pierwszy raz w życiu zobaczył banany). „Amazone” dopłynął do należących do Gujany Francuskiej Îles du Salut (Wysp Zbawienia), gdzie wysadzono skazanych. Słynęły one z funkcjonującej tam w latach 1852–1953 francuskiej kolonii karnej, w której umieszczano groźnych przestępców, a także więźniów politycznych (zdaniem Jelskiego poza samymi Francuzami byli tam również Arabowie z Algieru, Niemcy z Alzacji, Korsykanie, Włosi, Indianie, Hindusi i Afrykańczycy). Pozostali podróżni przesiedli się na mały parowiec „Abeille”, który w kilka godzin dopłynął do celu podróży – Kajenny, stolicy i głównego portu Gujany Francuskiej. Cała podróż z Europy trwała łącznie 36 dni.

reklama
Wyspa Diabelska, jedna z trzech Wysp Zbawienia.

Obszar dzisiejszej Gujany Francuskiej został odkryty przez Europejczyków w 1498 roku podczas trzeciej wyprawy Krzysztofa Kolumba do Ameryki. Francuzi opanowali ten teren w XVII wieku (do początku XIX wieku był przejmowany jeszcze kilka razy tymczasowo przez inne europejskie mocarstwa) i założyli plantacje, na których pracowali niewolnicy sprowadzani z Afryki. Niewolnictwo zniesiono tam ostatecznie w 1848 roku, przez co w latach następnych wiele plantacji podupadło. Od 1852 roku Francuzi rozpoczęli zakładanie na tym obszarze kolonii karnych (było to także nowe źródło darmowej siły roboczej). Obozy zlikwidowano ostatecznie dopiero kilka lat po drugiej wojnie światowej. Co ciekawe, Gujana Francuska do dziś nie uzyskała niepodległości – od 1946 roku ma status departamentu zamorskiego Francji.

Jelski, mimo początkowego braku funduszy (najpierw mieszkał z innym podróżnym w tanim mieszkaniu urządzonym na poddaszu niedaleko portu), prowadził podczas wycieczek po okolicy intensywne badania fauny (zbierał m.in. ptaki, nietoperze, owady i węże) oraz flory. Poza samodzielnymi polowaniami Polak pozyskiwał też eksponaty poprzez zakupy. Podróżnik wysyłał spreparowane okazy zwierząt, a czasem ich szkielety, do Europy. W przypadku roślin niektóre wysyłał żywe, jak np. storczyki.

We wrześniu 1864 roku, podczas jednego z wypadów wzdłuż rzeki Apruag, poznał aptekarza Artura Delteila, który zaproponował mu pracę na stanowisku swego pomocnika w szpitalu wojskowym w Kajennie z pensją 1000 franków rocznie. Jelski się zgodził i kilka dni po powrocie z wyprawy otrzymał tę posadę. O szpitalu, jak i o całym personelu, Polak wypowiadał się bardzo pozytywnie. Wychwalał czystość, a także serwowane tam jedzenie. Napisał, że placówka mogła pomieścić do 1000 chorych. Jednocześnie nowa praca pozwalała mu kontynuować pasję naukową:

Często tak się urządzałem, żem jednego dnia odbył wycieczkę za miasto, a nazajutrz, będąc dyżurnym, miałem pomiędzy służbowymi obowiązkami jeszcze dość czasu do urządzenia zebranych przedmiotów, a nawet ogródek szpitalny dostarczał mi wtedy ciekawych żyjątek. Były tam liczne jaszczurki, szare muchołówki i czubate, karmiące się jagodami ([Elaenia pagana]). Na wilgotnych beczkach z wodą do polewania mnóstwo czerwonych wijów. Na grzędach lekarskiego ziela Eupatorium ayapana skoczki z wyrosłymi, dziwacznymi rogami na całym grzbiecie. Na murach skaczące pająki i wiele innych rzeczy. Wieczorem wlatywały czasem nietoperze do pokoju. Wtedy zamykało się okno czym prędzej i uderzało się ręcznikiem latające zwierzątko. Czasem inny dyżurny prosił, żebym ja za niego spędził wieczór i noc w szpitalu; to mi dawało obiad bezpłatny (Konstanty Jelski, Popularno-przyrodnicze opowiadania z pobytu w Gujanie Francuskiej i po części w Peru, s. 34).
reklama

Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (cz. I)
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
143
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-01-3

Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3

Jelski dużo podróżował służbowo po kraju, zastępując aptekarzy z innych miejscowości udających się na urlop. Tak było m.in. od października 1864 roku do października roku następnego (z przerwą na dwa tygodnie urlopu w maju 1865 roku, które spędził w Kajennie), kiedy to przebywał na wspomnianych wyżej Wyspach Zbawienia. Polak, pracując w aptece, miał spośród deportowanych trzech pomocników. Przez pierwsze pół roku obecny był razem z nim Delteil, przez drugie pół pracował już bez niego.

Tam podróżnik zajmował się również zbieraniem okazów przyrodniczych, było to jednak utrudnione przez zakaz używania broni palnej na tych wyspach. Jelski otrzymał wówczas od Delteila do polowania na małe ptaki kilkumetrową dmuchawkę składającą się z dwóch trzcin, z której wystrzeliwane były gliniane kulki. Broń ta była powszechnie używana przez gujańskich Indian. Poza awifauną Jelski zbierał owady (między innymi mrówki) i rośliny. W tym okresie u Polaka pojawiły się pierwsze objawy malarii.

Pod koniec października lub na początku listopada 1865 roku Jelski powrócił do stolicy kolonii. Tam prowadził wykłady z botaniki i rolnictwa w miejscowym kolegium – za cztery lekcje tygodniowo otrzymywał 1000 franków rocznie.

Mapa przedstawiająca Gujanę Francuską, Jacques Bellin 1763 rok.

Na początku października 1867 roku na parowcu „Abeille” Polak popłynął do Montagne d’Argent (Srebrna Góra), gdzie przez 15 dni zastępował lekarza wojskowego w szpitalu dla trędowatych. Po powrocie do Kajenny skończył wykłady w kolegium i od końca tego roku do połowy następnego roku pracował jako pomocnik aptekarza w Saint-Laurent-du-Maroni. Doszło wówczas do zawiązania bardzo ważnej dla Jelskiego stałej współpracy:

Podczas mego pobytu w St. Laurent wszedłem, za pośrednictwem p. Taczanowskiego [Władysław Taczanowski (1819–1890) – kustosz warszawskiego Gabinetu Zoologicznego – przyp. M.B.], w umowę z hr. Konstantym Branickim [(1824–1884) – znany kolekcjoner, podróżnik i mecenas polskich naukowców – przyp. M.B.], na mocy której zobowiązałem się stale dostarczać do gabinetów warszawskich zoologiczne i roślinne okazy, a hr. Branicki zobowiązał się łożyć na to potrzebne koszta. Miałem przebyć rok jeszcze w służbie francuskiej, gdyż to nie przeszkadzało zbieraniu okazów; potem miałem zwiedzić głębiej położone strony Gujany, a następnie wyjechać gdzie indziej (Konstanty Jelski, Popularno-przyrodnicze…, s. 126).

Obserwacje etnograficzne

Choć nie było to specjalizacją Jelskiego, poczynił w Gujanie także pewne obserwacje etnograficzne. Zaobserwował w tej kolonii bardzo różnorodną i wymieszaną ludność: obok Francuzów (obecnych jako żołnierze, urzędnicy, kupcy, poszukiwacze złota i właściciele plantacji) żyli tutaj Kreole (w tym znaczeniu potomkowie osiadłych tu kiedyś białych, urodzeni w Gujanie, ale wykształceni we Francji, stanowili elitę kolonii, zajmując jej najwyższe urzędy), Afrykańczycy, Mulaci, Indianie (w tamtym czasie już nieliczni, m.in. z powodu chorób przywiezionych przez Europejczyków, zabierania im ziem i alkoholizmu), Hindusi i Chińczycy (dwie ostatnie narodowości sprowadzone po zniesieniu niewolnictwa dla ratowania plantacji, jednak ci drudzy woleli zajmować się m.in. handlem).

reklama

Jelski zauważył, że w kolonii obok języka francuskiego dość powszechny jest język kreolski – mianem tym określano na obszarach pozaeuropejskich języki kolonizatorów (w tym wypadku francuski) wymieszane z mową rdzennych mieszkańców i sprowadzanych tam niewolników.

Polak miał okazję poznać miejscowych Indian m.in. podczas polowań w głębi lądu. Tak opisywał umiejętności ludu Galibi w tej dziedzinie:

Człowiek cywilizowany chodzi po lesie pomału, rozgląda się i wypatruje. Indianin chodzi prędko, bo mając zmysły ostre, spostrzega nawet niepozorne rzeczy z nadzwyczajną łatwością. W późniejszym czasie miałem wielokrotnie dowody zadziwiającej bystrości ich wzroku. Z tego powodu, jakkolwiek zajmujące ich towarzystwo, zawsze było męczące, bo wszystkie siły i cała uwaga skierowane były na to, by zdążyć za nimi. Czasem zatrzymywali się, patrzyli w górę, kreśląc ręką linie w powietrzu. Pewnie uważali bieg słońca i podług niego kierunek naszej drogi odmieniali. Niekiedy załamywali gałęzie młodych drzewek, jakimi las miejscami obfitował; czynili to dla rozpoznania w powrocie już odbytej drogi (Konstanty Jelski, Popularno-przyrodnicze…, s. 30).

W jego wspomnieniach widoczny jest też żal z powodu ich stopniowego wymierania:

Może nie ma natury ludzkiej zastosowanej lepiej do leśnego życia jak u Indian. Chodzą cicho, prędko, spostrzegają na gałęziach od razu nawet małe, szare ptaki nieruchome; wiedzą doskonale, jaki zwierz zostawił ślady na ziemi. Każdej zwierzyny głos naśladować umieją; wszystko dostać w lesie potrafią, znają własność i użyteczność każdej rośliny, każdego drzewa. Wobec takiego udoskonalenia zmysłów i tak wybornego ich zastosowania do leśnego bytu, żal człowieka napełnia, że tych Indian coraz mniej i być może, że ten lud dąży do zupełnego zniknienia, przynajmniej w pewnych krajach. Indianin ginie, bo poznaje cywilizację za pośrednictwem chciwych kupców, którzy za pomocą wódki dostają najtaniej wszystko, co Indianin dostarczyć może (Konstanty Jelski, Popularno-przyrodnicze…, s. 132–133).
POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Początek pobytu w Peru

Władysław Taczanowski.

W połowie 1868 roku Jelski powrócił do Kajenny na kilka miesięcy, a później znów przez pół roku (od listopada 1868 roku do maja roku następnego) pracował w Saint-Laurent-du-Maroni, tym razem jako aptekarz.

reklama

Z powodu kolejnych problemów zdrowotnych i za namową Taczanowskiego, 1 listopada 1869 roku Jelski ostatecznie przeniósł się z Gujany do Peru, które uzyskało od Hiszpanii niepodległość w 1821 roku, i tam kontynuował pracę. Francuską kolonię opuścił na pokładzie parowca pocztowego „La Guyanne”, udając się z Kajenny przez Georgetown w Gujanie Brytyjskiej do Fort-de-France na Martynice, gdzie dotarł 10 listopada. Przebywał tam przez ok. dwa tygodnie, zbierając okazy ryb morskich przesłane później do Warszawy. Następnie parowcem „Impératrice Eugènie” przez wenezuelskie La Guaira dotarł do Colón 28 listopada (wówczas w Kolumbii, obecnie w Panamie). Stamtąd następnego dnia pociągiem (Kanał Panamski otwarto dopiero w 1914 roku) pojechał do Panamy, skąd znów statkiem, tyle że brytyjskim, popłynął do Guayaquil w Ekwadorze, gdzie dotarł 4 grudnia.

Jelski dopłynął wreszcie ok. 12 grudnia do peruwiańskiego portu Callao, skąd udał się kolejką do nieodległej stutysięcznej wówczas Limy, stolicy Peru. Tam chciał spędzić zaledwie dwa tygodnie i udać się do Boliwii:

Wracam na statek. Już za pół godziny mamy odjechać, gdy oddaje mi ktoś bilecik p. Habicha [Edward Habich (1835–1909) – inżynier, twórca Wyższej Szkoły Inżynieryjno-Górniczej w Peru – przyp. M.B.], który pisze, że się widział z Malinowskim [Ernest Malinowski (1818–1899) – słynny polski budowniczy Centralnej Kolei Transandyjskiej – przyp. M.B.], inżynierem, a ważną tam figurą, że ten zaklina, bym pozostał na kilka tygodni, że znajomości użyteczne porobię, języka się poduczę, a mój bilet do Arica [miasto portowe w Chile – przyp. M.B.] nie przepadnie. Natychmiast proszę kapitana, by jeszcze pozwolił wylądować, zabrałem manatki i pojechałem do stolicy (Konstanty Jelski, Popularno-przyrodnicze…, s. 155).

Jak się miało okazać Polak spędził w Peru łącznie 10 lat. Przez pierwszych kilka miesięcy naukowiec badał okolice Limy, następnie od maja 1870 roku do stycznia 1875 roku dalsze regiony tego kraju, m.in. Huantę, Tarmę (w tym także jezioro Junín), Guadalupe, Paucal i Nauchod. Po dłuższych wyprawach powracał na kilka tygodni do Limy.

Do 1873 roku pracował głównie dla warszawskiego Gabinetu Zoologicznego, jednak wówczas nawiązał też współpracę z poznanym na początku swego pobytu w Limie włoskim przyrodnikiem Antonio Raimondim, uczestnikiem Wiosny Ludów, przebywającym w tym kraju od 1850 roku. Zaproponował Jelskiemu stanowisko kustosza w powstającym Muzeum Przyrodniczym w stolicy Peru. Poza zbieraniem okazów fauny i flory prowadził dla Raimondiego też prace geologiczne i kartograficzne. Z powodu ilości nowych obowiązków Jelski poprosił Taczanowskiego o przysłanie ucznia, którego będzie mógł wyszkolić na swojego następcę w pracy dla Warszawy. Tak też się stało – w październiku 1875 roku z Europy do Peru przybył młody zoolog Jan Sztolcman, o którym pisałem w poprzedniej części Polaków na krańcach świata. Po wielu wspólnych przygodach, a także przekazaniu swojej wiedzy na temat sposobów przeżycia w dżungli, podróżowania, polowania i preparowania zwierząt, Konstanty Jelski, już jako znany przyrodnik, w 1880 roku powrócił do Europy.

reklama

Spuścizna

W lutym i w marcu 1880 roku Jelski przebywał w Paryżu. Ze względu na fakt, że Rosję opuścił nielegalnie, nie chciał ryzykować powrotu w rodzinne strony. Udał się więc do Galicji. W kwietniu przybył do Krakowa, gdzie w lipcu tego roku został przyjęty do Komisji Fizjograficznej Akademii Umiejętności. Zoolog został również kustoszem zbiorów przyrodniczych AU w Krakowie.

Podróżnik wykładał także zoologię na Wyższych Kursach dla Kobiet (w latach 1880–1884 i 1890–1892), zorganizowanych przez lekarza i działacza społecznego doktora Adriana Baranieckiego, oraz odbywał podróże naukowe po Europie, m.in. do Bretanii (1886) i Dalmacji (1890). W 1885 roku otrzymał honorowe członkostwo Francuskiego Towarzystwa Geologicznego. Zmarł 26 listopada 1896 roku w Krakowie, pochowany został na Cmentarzu Rakowickim.

Jelski przywiózł do Europy wiele gatunków zwierząt nieznanych nauce, głównie ptaków. Był także odkrywcą nieznanego ssaka andyjskiego Dinomys branickii – Pakarana Branickiego, uchodzącego dziś za jedynego żyjącego przedstawiciela rodziny pakaranowatych, nazwanego na cześć hrabiego Konstantego. Imieniem Jelskiego nazwano z kolei m.in. również odkryte przez niego kolibry Thalurania jelskii i Mettalura jelskii, a także ptaka z rodziny garncarzowatych Upucerthia validirostris jelskii. Dodatkowo wielu naukowców zadedykowało mu inne gatunki roślin i zwierząt odkrytych przez siebie, np. Jan Sztolcman ptaki: Empidonomus jelskii i Xenicopsoides montanus jelskii.

Pakarana Branickiego, odkryta i nazwana przez Konstantego Jelskiego.

Trzytomowa praca Taczanowskiego pt. Ornithologie du Pérou, wydana w Rennes w latach 1884–1886, została oparta m.in. na badaniach Jelskiego. Zawiera 1629 stron druku i 218 stron rycin, na których autor opisał 1343 gatunki ptaków, w tym 198 nowoodkrytych. Sam Jelski, poproszony przez Baranieckiego, na podstawie korespondencji i wspomnień z Ameryki Południowej opublikował książkę Popularno-przyrodnicze opowiadania z pobytu w Gujanie Francuskiej i po części w Peru, która ukazała się, niedokończona, już po jego śmierci w 1898 roku w Krakowie (relacja urywa się na 1871 roku). Według informacji z tego dzieła tekst był pisany w formie wykładów dla słuchaczek z kursów Baranieckiego.

W 2006 roku Radosław Tarkowski odnalazł w Archiwum Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie zbiór dokumentów (m.in. kilkaset listów i dziennik podróży) po Konstantym Jelskim, dotyczących m.in. okresu jego podróży po Bałkanach, Azji Mniejszej i Ameryce Południowej. Na podstawie tych archiwaliów, uzupełnionych o inne materiały z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN w Warszawie, Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie i Muzeum Geologicznego Instytutu Nauk Geologicznych PAN w Krakowie, napisał monografię pt. Konstanty Jelski (1837–1896). Przyrodnik i badacz Ameryki Południowej (Kraków 2011). Praca ta weryfikuje i uzupełnia wiele informacji dotyczących życiorysu podróżnika.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Będkowski
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2011 roku obronił pracę magisterską pt. „Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885”, opublikowaną następnie w „Zielonkowskich Zeszytach Historycznych” (nr 2/2015). Interesuje się losami polskich podróżników i odkrywców na przestrzeni dziejów, szczególnie w XIX wieku. Na ich temat publikował artykuły m.in. w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu „Tytus.edu.pl”. Część z tych tekstów znalazła się w pięciu ebookach autora z serii „Polacy na krańcach świata” wydanych w latach 2015–2019. Trzy pierwsze z nich ukazały się w formie papierowej w jednym zbiorze pt. „Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (Warszawa 2018). Jest także autorem książki pt. „Polscy poszukiwacze złota” (Poznań 2019). Obecnie pracuje w Muzeum Historii Polski przy tworzeniu wystawy stałej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone