Kontrreformacja: walka z heretykami czy odnowa chrześcijaństwa?
Powody kontrreformacji, a wcześniej reformacji, są powszechnie znane: odważne wystąpienie Jana Husa przeciwko tradycyjnej doktrynie katolickiej i budzące szeroki sprzeciw jego stracenie, mnożące się problemy i nadużycia po stronie duchownych (w szczególności tych zajmujących najwyższe stanowiska w strukturach hierarchii kościelnej), konsekwentne ignorowanie głosów, upominających się coraz mocniej o niezbędne reformy… Rozbudzane tymi czynnikami nastroje frustracji i rosnącego niezadowolenia nie mogły długo pozostać bez odzewu. Swój głos znalazły w osobie Marcina Lutra – niemieckiego duchownego, który w tekście swoich 95 tez zakreślił rewolucyjny program reformy Kościoła katolickiego. W innych okolicznościach wystąpienie mnicha być może nie wywołałoby takiego oddźwięku. Jednak w atmosferze coraz większego buntu i niezadowolenia to wystarczyło, by zapoczątkować prawdziwą rewolucję.
Przyczyny reformacji i kontrreformacji
W ślad za Lutrem szybko pojawili się również inni reformatorzy, wśród których największe uznanie zdobyli Jan Kalwin oraz Thomas Müntzer, przedstawiciel najbardziej radykalnego ruchu reformacji - anabaptystów, łączących postulaty religijne z wezwaniem do rewolucji społecznej. Hasła reformatorów szybko zyskiwały uznanie, przenikając do kolejnych krajów Europy. Coraz liczniejsze podziały na łonie Kościoła, przypieczętowane odrzuceniem papieskiej zwierzchności przez króla Anglii Henryka VIII, spowodowały, że sytuacja zaczęła coraz bardziej wymykać się spod kontroli biskupa Rzymu. Nie mógł on już dużej uchylać się od zajęcia zdecydowanego stanowiska i rozpoczęcia procesu kontrreformacji.
Wołanie o reformę praktyk religijnych oraz instytucji kościelnych Marin Luter wyraził po raz pierwszy w słynnym „Wezwaniu do chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego” z 1520 r. Nakład 4 tysięcy egzemplarzy rewolucyjnej odezwy został rozdystrybuowany bardzo szybko –w przeciągu zaledwie 5 dni. Jest to niezwykle wymowne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż wezwanie przedstawiało absolutną krytykę papieża i kurii papieskiej, utożsamianych przez rewolucyjnego mnicha ze źródłem wszelkiego zła i zepsucia. Oddając sprawiedliwość prawdzie historycznej należy przyznać, że ówczesna sytuacja w Kościele rzeczywiście nie przedstawiała się zbyt optymistycznie. Problem był jednak zdecydowanie bardziej złożony, nie mogłoby się wydawać. Źródła kryzysu, trawiącego struktury kościelne i duszpasterstwo, zakorzenione były głęboko w panujących ówcześnie stosunkach społeczno – politycznych, co czyniło go tak trudnym do zażegnania. Jakie praktyki wywołały tak zdecydowany sprzeciw reformatorów?
„Zreformuj Rzym, a zreformujesz cały świat”
Z jednej strony była to komercjalizacja pobożności, uosabiana przez sprzedaż odpustów, z drugiej - bałagan w systemie beneficjów, przejawiający się lekceważeniem tak przez biskupów, jak i niższych rangą duszpasterzy, obowiązku rezydencji (przebywania na określonym terytorium). Zamieszkiwanie duchownych w wyznaczonych im diecezjach i parafiach znacząco utrudniała im kumulacja beneficjów, która w wielu przypadkach przybierała niebotyczne rozmiary. Najbardziej jaskrawym przykładem tej praktyki był Alessandro Farnese – wnuk papieża Pawła III – który do 1565 r. zdołał zgromadzić aż 10 biskupstw, 26 klasztorów w roli opata (sic!) i 133 inne beneficja. W podobnie niechlubny sposób wsławił się także Albrecht Brandenburski, „dorobiwszy się” w wieku zaledwie 23 lat arcybiskupstwa Magdeburga i Moguncji oraz Halberstadt. Nie trzeba wspominać, że posiadanie owych dóbr zobowiązywało go do uiszczania Rzymowi pokaźnych należności. Takich zaś – napływających do Stolicy Apostolskiej z różnych źródeł – było mnóstwo.
Sama tylko dataria, jak zwykło się zwać opłatę za „łaski” przyznawane przez urząd kurialny, przynosiła dochód w wysokości ponad 100 000 dukatów rocznie, co stanowiło mniej więcej połowę wszystkich wpływów kurii. O ile więc praktyka ta budziła powszechny sprzeciw, jej zlikwidowanie lub ograniczenie rozmiarów wiązałoby się z pozbawieniem papiestwa poważnych źródeł dochodu, co dla większości jego reprezentantów było wręcz nie do pomyślenia.
Najbardziej wymownym dowodem niechlubnych praktyk był tajny raport, sporządzony przez komisję (consilium) powołaną w 1536 r. przez papieża Pawła III do przygotowania memorandum na temat reformy Kościoła. W drugim rozdziale dokumentu znalazło się odważne sformułowanie, odzwierciedlające sytuację panującą wówczas w Stolicy Apostolskiej:
początkiem wszelkiego zła stał się fakt, że niektórzy papieże (…) znaleźli sobie nauczycieli nie po to, by dowiedzieć się od nich, co powinni czynić, lecz po to, by dzięki pilności i sprytowi owych nauczycieli, znaleźć usprawiedliwienie dla wszystkiego, co im się czynić podobało (…), [nauczycieli], którzy uczyli, że papież jest panem wszystkich beneficjów i że, będąc ich panem, może dowolnie sprzedawać to, co jest jego własnością, (…) że wszystko, co papież chce zrobić, jest dozwolone. Z tego źródła, jak z konia trojańskiego, wzięły się liczne nadużycia i ciężkie choroby trapiące Kościół Boży, które, jak dziś widzimy, zdają się nieomal zagrażać naszemu zbawieniu. [John C. Olin, The Catholic Reformation: Savonarola to Ignatius Loyola, Reform in the Church, 1495-1540, Harper and Row, New York, 1969].
W obliczu powyższych faktów nie bez słuszności pozostawało więc hasło, rozpowszechniane z niesłabnącą zaciekłością przez Lutra i jego zwolenników - „Zreformuj Rzym, a zreformujesz cały świat”. Mało chwalebny przykład ze Stolicy Apostolskiej przenikał bowiem do niższych szczebli kościelnej hierarchii.
Kontrreformacja a reformacyjna krytyka Kościoła
Komercjalizacja wiary, usankcjonowana przez papiestwo oraz umacniana wieloma posunięciami świeckich monarchów, była poważnym lecz nie jedynym obiektem ataków ze strony ruchów reformacyjnych. Przedmiotem ich krytyki stała się jakość duszpasterstwa, także na niższych szczeblach kościelnej hierarchii. Tutaj również podnoszone przez reformatorów hasła nie były pozbawione racji bytu. W dobie późnego średniowiecza w niższych kręgach duchowieństwa popularne stało się zjawisko „proletariatu duchowego”. O ile liczba kapłanów i mnichów była stosunkowo pokaźna – w miastach sięgała ona nawet 1/10 ogółu ludności – w większości byli oni bardzo słabo wykształceni. Przygotowanie do pełnienia posługi w wielu przypadkach ograniczało się do zgłoszenia się „na nauki” do proboszcza, który uczył kandydatów do stanu duchownego tego, co wiedzieć musieli.
Do tego dochodziła kwestia celibatu, a w zasadzie braku jego przestrzegania. Sprawozdania z wizytacji przeprowadzonych w XV w. w Kolonii i Konstancji wykazały, że aż 1/3 tamtejszych kapłanów diecezjalnych żyła w konkubinacie, co na owe czasy stanowiło i tak dość optymistyczny szacunek. To wszystko, jak i rosnąca krytyka oraz podziały spowodowane przez reformację, skłoniły Kościół do pochylenia się nad długo odwlekanym problemem. Kontrreformacja stała się konieczna.
Kontrreformacja: ciężka droga do reform
„Od kiedy papieże zaczęli bać się soborów, Kościół jest ich pozbawiony i takim pozostanie na nieszczęście i zgubę religii” – te znamienne słowa wypowiedziane przez dominikanina Franciszka de Vitoria z Salamanki, stanowiły nie tyle krytykę papiestwa, co wyraz jego głębokiej nieufności do instytucji soboru. Szczególnie wymownie dała ona o sobie znać podczas prób zwołania kontrreformacyjnego zjazdu duchowieństwa w Trydencie – spotkania, które miało stanowić odpowiedź Kościoła na zarzuty wysuwane przez reformację. Co prawda w odróżnieniu od swoich poprzedników, Paweł III od pierwszych dni pontyfikatu dążył do zwołania soboru. Na drodze do niego pojawił się jednak szereg przeszkód, utrudniających mu to zadanie: począwszy od wojny francusko – habsburskiej, zakończonej dopiero w 1544 r. pokojem w Crépy, skończywszy na dużej dozie nieufności i sceptycyzmu samych duchownych, rozczarowanych podejściem do tematu poprzednich papieży. W efekcie, po czterech nieudanych próbach, sobór w Trydencie udało się ostatecznie otworzyć 13 grudnia 1545 r. Jego obrady trwały łącznie 18 lat i przebiegały zaś w trzech fazach:
- 1545 -1547
- 1551- 1552
- 1562 – 1563
W porównaniu do poprzednich soborów, ten obradujący w Trydencie był bardzo słabo reprezentowany. Na około 700 biskupów, wchodzących w skład episkopatu w połowie XVI w., na otwarciu obrad pojawiło się zaledwie 29 z nich, na pierwszej zaś sesji – jedynie 15. Co dodatkowo znamienne, mimo iż sobór zwołano w dużej mierze celem uporania się z trudną sytuacją w Niemczech, biskupów z tego kraju praktycznie na obradach zabrakło. Na będącym podwaliną kontrreformacji soborze nie pojawił się także żaden z papieży urzędujących w czasie jego trwania. Swoją władzę nad jego obradami Głowa Kościoła sprawowała za pomocą legatów papieskich. Oprócz przewodniczenia obradom, wyposażeni zostali w arbitralne prawo decydowania o dyskutowanych tematach (zasada proponentibus legatis - „jak proponuje legat”). Te zaś podporządkowane były ścisłym dyrektywom, otrzymywanym od papieża. Ponieważ jednak odbywało się to drogą listowną, a każdorazowa wymiana korespondencji trwała ok. 6 dni, władza, jaką papieże próbowali sprawować nad soborem, była problematyczna i rodziła sporo napięć i konfliktów.
Kontrreformacyjny dorobek Soboru Trydenckiego i czasy rzymskiej inkwizycji
Pomimo licznych przeszkód i trudności, udało się wypracować na soborze kilka istotnych reform, kształtujących oblicze Kościoła oraz sytuację polityczną w Europie. Co najistotniejsze – kategorycznie potępiono nauki Lutra oraz tezy jakichkolwiek ruchów rewolucyjnych, przeciwstawiając im tradycyjne dogmaty i ujednoliconą liturgię katolicką. Odrzuceniu nurtów rewolucyjnych towarzyszyło także przyjęcie reform, zmierzających do wzmocnienia Kościoła pod względem organizacyjnym oraz usunięcia występujących w nim nadużyć. Temu też służyć miał m.in. zakaz kumulacji beneficjów, nepotyzmu czy obowiązek rezydencji biskupów w wyznaczonych im diecezjach. Co jednak najbardziej paradoksalne, wśród przyjętych reform zabrakło dekretu o władzy papieża i jego prymacie, którą to doktrynę odrzucili zgodnie wszyscy protestanci.
Polecamy e-book Marka Telera pt. „Kochanki, bastardzi, oszuści. Nieprawe łoża królów Polski: XVI–XVIII wiek”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Sobór Trydencki uznawany jest powszechnie za początek kontrreformacji w Europie. Jeszcze przed jego zwołaniem sięgnięto jednak po inne narzędzie jej krzewienia. Bullą Licet ab initio z 4 lipca 1542 r. papież Paweł III ustanowił inkwizycję rzymską – Święte Oficjum, występujące dziś pod postacią Kongregacji Nauki i Wiary. W jej skład wchodziło 6 kardynałów, na czele stanął zaś kardynał Gian Pietro Carafa – jeden z najbardziej zagorzałych przeciwników jakiegokolwiek kompromisu z protestantami. O ile przez pierwsze lata działalność inkwizycji była dość ograniczona, o tyle wybór Carafy na papieża znacząco podniósł jej rangę w strukturach Kościoła.
Głównym celem inkwizycji, przynajmniej do końca XVI w., była walka z reformacją. Od początku swego istnienia, poza ferowaniem wyroków śmierci na „niewiernych” i „heretyków”, brała także udział w tworzeniu kolejnych „Indeksów autorów i ksiąg zakazanych”. Pierwszy, w podstawowej formie, ukazał się w Rzymie już w 1542 r., następne, znacznie bardziej rozbudowane wersje, pojawiły się kolejno w 1559 r. i 1564 r. W następnych wiekach, gdy protestantyzm przestał stanowić w Italii tak duży problem, inkwizycja zmieniła cel swojej działalności, stając się narzędziem egzekwowania dyscypliny wewnętrznej w Kościele, a także zwalczania bluźnierstw, bigamii czy praktyk magicznych i czarów.
Kontrreformacja i mit inkwizycji
Inkwizycję rzymską zwykło się często postrzegać jako narzędzie w rękach papiestwa, służące do bezwzględnego rozprawiania się z niewiernymi głosicielami reformacji. Rzeczywiście trudno zaprzeczyć, że w wielu przypadkach do tego właśnie sprowadzała się jej rola, czego przykładem jest chociażby głośny proces Giordano Bruno, spalonego w 1600 r. za głoszenie „heretyckich” tez filozoficznych czy Galileusza, skazanego na areszt domowy za rozpowszechnianie teorii heliocentrycznej wbrew warunkom narzuconym przez władze kościelne. Podobnych przypadków bezwzględnego rozprawienia się z osobami głoszącymi poglądy sprzeczne ze stanowiskiem Kościoła było wiele. Patrząc na zjawisko inkwizycji w sposób kompleksowy należy jednak stwierdzić, że miała ona również swoje drugie oblicze. Mimo iż za sprawcę prześladowań przeprowadzanych pod jej hasłami zwykło się często uznawać papieża, rozwój wydarzeń w XVI w. unaocznił dobitnie samym protestantom, że często zwalczano ich również tam, gdzie jego władza była zredukowana do minimum. Szybko okazało się, że głównym przeciwnikiem protestantów w Europie jest nie tyle papież, co cesarz – Karol V. Ani on, ani jego następca – syn Filip II – nie kryli się ze swoim katolicyzmem, co wyraz znalazło w bezwzględnej postawie wobec reformatorów. To właśnie za rządów tego drugiego, jak stwierdzili sami protestanccy autorzy, Hiszpania stała się symbolem wszystkich sił represji, a także nietolerancji religijnej i politycznej.
Co więcej, kolejne stulecie pokazało, że także sami reformatorzy z głównych ofiar inkwizycji stawali się często jej katami. Dowodem tego jest chociażby głośna wówczas egzekucja Michała Serveta, spalonego w 1553 r. na stosie w kalwińskiej Genewie, poddanie w Zurichu torturom anabaptysty Balthasara Humbaiera czy egzekucja Jana z Oldenbarevelt w kalwińskich Zjednoczonych Prowincjach z 1619 r. O ile więc inkwizycja stanowiła potężne narzędzie w rękach radykałów, o tyle jej ostrze było obosieczne - po siłowe metody sięgały grupy walczące po obu stronach religijnej barykady.
Kontrreformacja: obraz duchowego spustoszenia czy oznaka religijnej witalności?
Ruch reformacyjny często postrzega się jako odpowiedź na religijne zło i spustoszenie, jakie ogarnęło Europę u schyłku wieków średnich, kontrreformację zaś bierze się za dążenia papiestwa i uprzywilejowanych duchownych do utrzymania korzystnych dlań status quo. O ile jednak Kościół rzeczywiście trawiły poważne problemy wewnętrzne oraz trudny do przełamania impas, o tyle instytucja ta nie przedstawiała sobą takiego zepsucia, jak zwykło się często przedstawiać. Trzeba bowiem pamiętać, że to właśnie w tym czasie – począwszy od 1500 r. – Niemcy przeżywały okres znacznie większej „pobożności” i gorliwości religijnej, niż kiedykolwiek wcześniej. Same hasła wzywające do reformy Kościoła nie zyskałyby również takiego uznania, gdyby wiara nie zajmowała istotnego miejsca w życiu ówczesnych. Kryzysy na płaszczyźnie wiary nie były więc produktem czasów nowożytnych - z wieloma z nich Kościół zmagał się już w średniowieczu. To jednak właśnie wtedy głęboki rozdźwięk pomiędzy religijnym ideałem a strukturami kościelnymi stał się najbardziej odczuwalny.
Pomimo marazmu i zatwardziałości duchownych, nie zabrakło również prób przełamania kryzysu i naprawy sytuacji w Kościele. Najlepszym tego przykładem była Hiszpania, która –znana w tym okresie głównie z okrutnego żniwa, jakie zbierała jej inkwizycja – jeszcze przed zwołaniem soboru w Trydencie podejmowała się wielu istotnych reform. Ich propagatorem i krzewicielem był surowy arcybiskup Toledo, franciszkanin - Francisco Jiménez de Cisneros. Przy pełnym poparciu ówcześnie panujących – Franciszka i Izabeli kastylijskiej – kardynał stworzył radykalny program odnowy chrześcijaństwa, zmuszając księży do oddalenia konkubin, regularnej modlitwy czy zamieszkiwania we własnych parafiach. Oprócz tego wydał też mały katechizm dla duszpasterzy, zalecając nauczania prawd wiary w dziecięcych szkółkach. O ile więc nie sposób zaprzeczyć, że wielu ówczesnych duchownych zainteresowanych było głównie kolekcjonowaniem beneficjów i pomnażaniem zysków, ignorując posługę i obowiązki wobec wiernych, nie zabrakło wśród nich również i oddanych kapłanów, dążących do odnowy i wyplenienia niewłaściwych praktyk. Stwierdzenie tego jest niezbędne, by właściwie i kompleksowo spojrzeć na kontrreformację.
Spuścizna kontrreformacji
Jaki dorobek kontrreformacja po sobie pozostawiła? Konflikty religijne, cenzura, podział Europy na kraje katolickie i protestanckie – to tylko jedna strona medalu. Z drugiej wyłania się obraz odnowy moralnej i wewnętrznego scalenia Kościoła, zdolnego skuteczniej reagować na postępy reformacji. Temu też służyć miał m.in. rozwój szkolnictwa (zarówno wśród duchownych, jak i świeckich) oraz kultury, czego wyraz stanowiła pełna bogactwa i przepychu architektura, przeciwstawiana prostym formom protestanckim. Paradoksalnie też, naznaczony walką ruch kontrreformacyjny przyczynił się do prób wypracowania tolerancji religijnej i pokojowego współistnienia obok siebie najróżniejszych wyznań.
Bibliografia:
- Chodynicki K., Reformacja i wojny religijne, wyd. Kurpisz, Poznań 1998.
- Olin John C., The Catholic Reformation: Savonarola to Ignatius Loyola, Reform in the Church, 1495-1540, wyd. Harper and Row, New York, 1969.
- O'Malley J. W., Trydent: co się zdarzyło podczas soboru, wyd. WAM, Kraków 2014.
- Ryś G., Inkwizycja, wyd. Znak, Kraków 1997.
- Schatz K., Sobory powszechne: punkty zwrotne w historii Kościoła, wyd. WAM, Kraków 2001.
- Tazbir J., Reformacja - kontrreformacja – tolerancja, wyd. Dolnośląskie, Wrocław 1996.
Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz