Lew Sapieha i koniec wojny z Moskwą

opublikowano: 2019-01-24 18:39
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Rozejm w Dywilinie położył kres wojnie z Moskwą. W jego wyniku Rzeczpospolita dysponowała największym terytorium w swojej historii. Jaką rolę w negocjacjach pokojowych odegrał Lew Sapieha?
REKLAMA

Rozejm dywiliński z 11 grudnia 1618 roku przerwał toczoną od dekady wojnę Rzeczypospolitej z państwem moskiewskim. Negocjacje prowadzono w nerwowej atmosferze i stronie polsko-litewskiej udało się uzyskać wszystko, co było możliwe w tamtej sytuacji.

Jednak na architekta tego porozumienia kanclerza litewskiego Lwa Sapiehę spadła krytyka. Królewicz Władysław i dwór królewski zarzucili mu pośpiech i niewystarczające zabezpieczenie praw młodego Wazy do tronu carskiego.

„Samowola” to najłagodniejsze z określeń, którymi podsumowano działania Sapiehy. W powietrzu wisiało najcięższe z oskarżeń – sabotaż.

Zygmunt III i najbliżsi mu senatorowie, projektując wyprawę na Moskwę królewicza, nie ufali kanclerzowi litewskiemu. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co było tego powodem – może refleksja nad miernymi wynikami polityki Sapiehy w stosunku do Moskwy, a może przedkładanie przez niego interesów Wielkiego Księstwa Litewskiego nad carskie miraże Wazów? Niewątpliwie wpływ na podejrzliwość wpływowej części elit koronnych wobec kanclerza litewskiego miała jego dwuznaczna postawa. Niby podzielał idée fixe króla i jego syna, czyli kontynuowanie wojny z Moskwą za wszelką cenę do zwycięskiego końca, przeczył temu jednak jego lobbing w kampanii sejmikowej na Litwie przed sejmem walnym 1616 roku – Sapieha namawiał wtedy do rozwiązania konfliktu na drodze dyplomatycznej. W sumie miał rację, bo szans na osadzenie w Moskwie cara Władysława Zygmuntowicza przemocą nie było, a dotychczasowe działania wojenne i okołowojenne (rabunki nieopłaconych oddziałów polsko-litewskich) doprowadziły do ruiny Wielkie Księstwo, w tym dobra Sapiehy.

Na drodze do rozejmu

Dowodem kryzysu zaufania do kanclerza był proces tworzenia rady komisarskiej przy królewiczu, która miała od strony politycznej nadzorować przebieg ekspedycji. Co ciekawe, jej utworzenia pierwsza domagała się szlachta litewska, która wprawdzie poparła wyprawę królewicza, jednak z zastrzeżeniem, że celem jest doprowadzenie do zawarcia pokoju. Niewątpliwie wpływ na to miał kanclerz litewski. Radę utworzono na sejmie obradującym w Warszawie od 26 kwietnia do 7 czerwca 1616 roku; co prawda Sapieha wszedł w jej skład, ale w następnych miesiącach dwór królewski najwyraźniej próbował to zmienić. W tym kontekście wymownie brzmi alarmistyczne wyznanie kanclerza w liście do hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła, równie podejrzliwie traktowanego przez króla, ze stycznia 1617 roku: Takie teraz praktyki są u dworu, nie o jednej której osobie z nas, ale o wszystkim narodzie naszym litewskim, zgoła nie chcą żadnego mieć przy królewiczu Litwina. Rozumieją, że sami bez nas wszystko sprawić mogą, a nas w kleszcze ująć mają, czego im Panie Boże nie pomóż [...]. Skądinąd wiadomo, że uczestnictwu Sapiehy w radzie komisarskiej zaczęli się sprzeciwiać jej członkowie z Korony.

REKLAMA

Sapieha szybko też zabrał się do przejęcia kontroli nad radą. Wiosną 1617 roku zaskoczył wszystkich swoją decyzją o nieuczestniczeniu w wyprawie królewicza. Skarżył się na podeszły wiek (dobiegał 60 lat) i ogólne zmęczenie. Ot, hamletyzowanie na pokaz. Szybko zresztą zmienił zdanie.

W czasie wyprawy moskiewskiej królewicza Władysława Sapieha długo zgodnie współdziałał z pozostałymi komisarzami i nie wkraczał w kompetencje dowodzącego wyprawą hetmana litewskiego Jana Karola Chodkiewicza. Sytuacja armii polsko-litewskiej pogarszała się jednak z miesiąca na miesiąc, toteż Moskwicini zaczęli grać na czas. Wiosną 1618 roku Sapieha próbował negocjować z nimi warunki rozejmu, jednak bez skutku – strona moskiewska odrzucała carskie roszczenia królewicza. Latem, podczas nieobecności Sapiehy, który powrócił do kraju, aby zebrać fundusze na dalszą wojnę, sytuacja uległa radykalnej zmianie: niszczycielska wyprawa armii kozackiej hetmana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego (w Moskwie porównano ją do najazdu mongolskiego Batu-chana z lat 1238−1240) pozwoliła armii polsko-litewskiej, omijając Możajsk, podjąć próbę zdobycia Moskwy. Z powodu braku artylerii (której i tak nie było czym przewieźć z Wiaźmy), ale przede wszystkim błędów taktycznych Chodkiewicza, szturm zakończył się fiaskiem. Dotychczasowe straty skłoniły jednak Moskwicinów do negocjacji. Podczas rozmów Sapieha grał pierwsze skrzypce.

REKLAMA
[![Mówią WiekiLew Sapieha i rozejm dywiliński] (https://histmag.org/grafika/thumbs/fot.2_660x440_thb_372320.jpg)] (https://histmag.org/grafika/2019_articles/lew-sapieha-dywilin/fot.2.jpg) Fragment rozejmu dywilińskiego z pieczęciami jego sygnatariuszy. Fot. archiwum „Mówią wieki”

Gry dyplomatyczne

Król i jego syn wciąż twardo obstawali przy wymuszeniu na przeciwniku uznania praw młodego Wazy do carskiego tronu. W tej kwestii instrukcja królewska była ogólna i nie dawała Sapiesze żadnych wskazówek. Władysław zaś, aby nie prowokować strony moskiewskiej, uchylił się od udziału w negocjacjach. Dla kanclerza sytuacja była mało komfortowa, ale szybko to zmienił − ponieważ dalsze konsultacje z dworem królewskim były bezprzedmiotowe, zerwał komunikację z Warszawą. W listopadzie wycofał z Wiaźmy chorągiew kozacką, której zadaniem była eskorta gońców z pocztą królewską i komisarską. Z tego powodu ks. Andrzej Szołdrski, sekretarz królewicza, który w tym czasie pędził z Warszawy z królewską instrukcją dla komisarzy, która na jotę nie różniła się od poprzednich, na ponad miesiąc ugrzązł w Smoleńsku.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią Wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
styczeń 2019

Wobec groźby buntu nieopłaconych wojsk i zawiązania konfederacji wojskowej Sapiesze zależało na jak najszybszym sfinalizowaniu negocjacji z Moskwą. Moskwicini natomiast, widząc, że wojsko przeciwnika się rozłazi, próbowali opóźniać rozmowy, jak mogli. Do pierwszych spotkań doszło jeszcze na wyciągnięcie ręki od Moskwy – nad rzeką Presnią.

[![Mówią WiekiLew Sapieha i rozejm dywiliński] (https://histmag.org/grafika/thumbs/fot.1_360x461_thb_84729.jpg)] (https://histmag.org/grafika/2019_articles/lew-sapieha-dywilin/fot.1.jpg) Kanclerz litewski Lew Sapieha, główny architekt rozejmu dywilińskiego. Fot. archiwum „Mówią wieki”

Jednak carscy negocjatorzy twardo obstawali przy swoich warunkach – carem jest Michał Romanow i kropka. Wyjściem z impasu miała być misja polsko-litewskich gońców – wojewody witebskiego Krzysztofa Sapiehy, cześnika łęczyckiego Jana Sasina Karśnickiego i Jana Hrydzicza – którzy mieli pojechać do Moskwy, aby wynegocjować warunki wstępne układu rozejmowego. Spędzili tam ponad dwa tygodnie i wymuszono na nich niekorzystne zapisy.

REKLAMA

W takiej sytuacji pozostała presja zbrojna. Chodkiewicz i komisarze nakazali wojskom prowadzenie wojny na wyniszczenie. Powiaty położone na północny wschód od Moskwy, w tym okolice wokół klasztoru Troicko-Siergijewskiego, bezlitośnie pustoszyły wojska królewicza oraz Kozacy zaporoscy. Na monity strony moskiewskiej Sapieha odpowiadał, że nic mu o tym nie wiadomo, ale podejrzewa, że to oddziały zmierzającego z Litwy w sukurs królewiczowi posła-komisarza Andrzeja Męczyńskiego; kanclerz litewski miał ich przestrzec, aby ziemi gosudara waszego już nie wojowali i chłopów nie zabijali i żon i ich dzieci w niewolę nie brali. W końcu strona moskiewska uległa.

Rozmowy

2 grudnia ustalono, że do negocjacji dojdzie we wsi Dywilino położonej między klasztorem Troicko-Siergijewskim a Swatkowem, gdzie rezydowali komisarze. Na potrzeby posłów i ich orszaków zarekwirowano chaty i obejścia pośrodku osady. Tzw. dwór zjazdu poselskiego, czyli miejsce rozmów, znajdował się w centrum tego „kwartału poselskiego”. Według procedury i ceremoniału poselskiego izba, w której toczyły się negocjacje, została podzielona na dwie eksterytorialne części.

Sesja inauguracyjna rozpoczęła się 3 grudnia o godz. 14. Stronę polsko-litewską reprezentowali Sapieha, biskup kamieniecki Adam Nowodworski, referendarz i pisarz litewski Aleksander Gosiewski oraz delegowany do rady przez sejm poseł z województwa sandomierskiego Andrzej Męczyński. Przy czym, jak wynika ze stenogramów negocjacji, pertraktowali tylko ci, którzy biegle mówili po rosyjsku – Sapieha i Gosiewski. Negocjatorami ze strony moskiewskiej byli architekci traktatu pokojowego ze Szwecją w Stołbowie: bojarzy Fiodor Szeremietiew, kniaź Daniło Mezecki, okolniczy Artiem Izmaiłow oraz diacy Iwan Bołotnikow i Matwiej Somow.

[![Mówią WiekiLew Sapieha i rozejm dywiliński] (https://histmag.org/grafika/thumbs/Minin_i_Pozarski_660x415_thb_170151.jpg)] (https://histmag.org/grafika/2019_articles/lew-sapieha-dywilin/Minin_i_Pozarski.jpg) Kuźma Minin i Dymitr Pożarski w czasie wojny przeciwko Rzeczpospolitej na XIX-wiecznym obrazie (domena publiczna)

Pierwszy dzień rozmów został zmitrężony na sporach proceduralnych. Sapieha podważył uzgodnione już tematy negocjacyjne. Chodziło mu przede wszystkim o kwestię praw królewicza do tronu moskiewskiego i przebieg granicy na rubieży trubczewsko-nowogrodzko-siewiersko-briańskiej oraz wielisko-toropieckiej. Nakręcany przez Gosiewskiego, narzekał, że w zamian za odstąpienie od roszczeń do Briańska żądał Sierpiejska, Mosalska i Mieszczowska, a car i bojarzy zgodzili się tylko na Sierpiejsk, dorzucając Popową Górę i Krasnoje w okolicach Pskowa, które od dawna nie są już miastami, a wszędzie tam wyludnione osady. Kanclerz zastrzegł też, aby Moskwicini nie nazywali roszczeń królewicza Władysława do tronu carskiego sprawą minioną, bo to sprawa Boga. W przeszły piątek – ciągnął – widzieliście przecież o poranku gwiazdę z promieniem, po naszemu nazywaną Krokmin [zniekształcone w relacji moskiewskiej – kometa – TB]; a była ta gwiazda nad waszym moskiewskim państwem, i wy po tej gwieździe jeszcze zobaczycie, co się z wami stanie za te wasze nieprawdy. Moskwicini, ludzie niewątpliwie przesądni, nie ulegli: Rozlicznych znaków na niebie bywa wiele i nikomu nie przystoi rozsądzać tego, bo Bóg wiedzy o tym nikomu nie dał – któremu państwu co od tego będzie.

REKLAMA

Wobec oporu w sprawie uznania carskiego tytułu królewicza Władysława Sapieha zmienił taktykę: twardo obstawał, aby w polsko-litewskiej wersji traktatu rozejmowego użyć wobec Michała Romanowa formuły „nazywany carem”, co nie odbierało królewiczowi praw do tronu moskiewskiego. Moskwicini ostro zaprotestowali.

Kanclerz, nie chcąc eskalować konfliktu, zaproponował kompromis w innej ważnej dla cara kwestii: w zamian za pisemne potwierdzenie i zaprzysiężenie procedury wytyczenia granicy między Wieliżem a Toropcem zobowiązał się do wystawienia glejtu dla emisariuszy moskiewskich, którzy mieli dołączyć do przebywającego w Malborku metropolity rostowskiego i carskiego ojca Filareta Nikitycza. Po konsultacjach następnego dnia car wyraził na to zgodę.

REKLAMA

Racja króla, racja kanclerza

Sesja 7 grudnia rozpoczęła się od kłótni. Wobec nacisków moskiewskich posłów, aby w obu wersjach traktatu rozejmowego carski status Michała Romanowa został ujęty w jednoznacznym brzmieniu – hosudar, car i wielki kniaź – Sapieha zagroził zerwaniem negocjacji i konsekwencjami: na granicy w grodach inflanckich stoją z hetmanem Radziwiłłem nasi zbrojni. I oni teraz ze Szwedem zawarli rozejm, i gotują się do pochodu na pomoc królewiczowi [...]. I jeśli pokój między nami nie stanie, to żaden młodzieniec w Moskwie i w innych miastach się nie ostanie. Potęgując wizję terroru, kanclerz dodał, że wojska regularne oraz Zaporożcy pozostaną w granicach państwa moskiewskiego do czasu, aż Moskwa zmądrzeje. Nie dojdzie też do wymiany jenieckiej i ojciec cara długo jeszcze nie powróci z niewoli.

[![Mówią WiekiLew Sapieha i rozejm dywiliński] (https://histmag.org/grafika/thumbs/romanow_360x515_thb_69476.jpg)] (https://histmag.org/grafika/2019_articles/lew-sapieha-dywilin/romanow.jpg) Car Michał I Romanow (domena publiczna)

To był oczywisty blef, okazał się jednak skuteczny. Moskwicini zaakceptowali rozbieżność zapisów o statusie carskim Michała Romanowa w wersjach traktatu rozejmowego oraz zdecydowali się oddać miasta, których domagał się Sapieha. Ustalono też, że ich przekazanie nastąpi przed 25 lutego 1619 roku, kiedy zaplanowano wymianę jeniecką.

Następne spotkania poświęcono ustaleniu długości trwania i wejścia w życie rozejmu (14 i pół roku od 3 stycznia 1619 roku), kwestiom technicznym (m.in. zasadom pracy komisji granicznych i jenieckiej) oraz porównaniu i przygotowaniu wersji traktatu. Układ został podpisany i zaprzysiężony 11 grudnia. Potym częstowaliśmy ich konfektami – zapisał komisarz i sygnatariusz układu Jakub Sobieski – i siedzieliśmy z sobą więcej niż pół godziny, rozmawiając już z sobą po przyjacielsku et inter seria [między poważnymi sprawami] żarty mieszając. Potym pożegnawszy się z sobą, rozjechaliśmy się.

Po powrocie negocjatorów do kraju dwór królewski przypuścił gwałtowny atak na Sapiehę. Kanclerz łudził się, że uniknie lub osłabi go, pojawiając się na sejmie warszawskim 3 marca, a więc dwa dni przed jego zakończeniem. Nic z tego. Na nic zdało się jego apelowanie do zdrowego rozsądku, że w tamtych warunkach – z nieopłaconym wojskiem na karku, zobligowany konstytucjami sejmowymi o zakończeniu wojny do końca roku i Turkiem na granicy – wydarł Moskwie wszystko, co mógł. Król ustami senatorów regalistów zarzucił mu nieudolność, pokrętnie identyfikując zaniedbanie i tak iluzorycznych praw królewicza do korony carskiej z interesem Rzeczypospolitej. Kto miał rację? Wygląda na to, że Sapieha.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią Wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
styczeń 2019
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Bohun
Historyk, redaktor „Mówią wieki”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone