Maciej Rosalak – „Wielkie zarazy ludzkości” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-11-14 09:09
wolna licencja
poleć artykuł:
Praktycznie od początku bieżącego roku cały świat zmaga się z koronawirusem, który zdestabilizował normalne funkcjonowanie życia politycznego, gospodarczego i społecznego. Na tle wielu epidemii, które szalały od starożytności przez średniowiecze do czasów współczesnych, obecny wirus wydaje się w zasadzie niegroźny. Nie zmienia to faktu, że walkę z COVID-19 odczuwamy boleśnie – również w kwestii ekonomicznej. W jaki zatem sposób wszelkie choroby i epidemie na przestrzeni wieków wpływały na dzieje cywilizacji? O tym opowiada Maciej Rosalak w pasjonującej książce – „Wielkie zarazy ludzkości”.
REKLAMA

Maciej Rosalak – „Wielkie zarazy ludzkości” – recenzja i ocena

Maciej Rosalak
„Wielkie zarazy ludzkości”
nasza ocena:
9/10
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Fronda
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
360
Premiera:
08.10.2020
Format:
150 x 230 mm
ISBN:
978-83-807-9550-1
EAN:
9788380795501

Czy świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie byłoby cholery, dżumy, eboli, gruźlicy, hiszpanki, ospy, kiły, trądu, tyfusu i wielu innych chorób, które dziesiątkowały ludzkość? To jest więcej niż pewne i tak jak to bywa w historii, niespodziewane zdarzenia wpływają na los milionów ludzi. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że komary zabijają rocznie więcej ludzi, niż zabija innych ludzi sam człowiek. Wojna peloponeska inaczej potoczyłaby się, gdyby zaraza ateńska nie zabrała do grobu Peryklesa. Zarażenie się dżumą przez Marka Aureliusza oznaczało w praktyce początek końca cesarstwa zachodniorzymskiego.

Takich przykładów z książki wydanej przez Frondę możemy dowiedzieć się całe mnóstwo. Autor przypomina, że medycyna do końca XIX wieku nie była doskonała – najdelikatniej rzecz ujmując. O ból głowy może przyprawiać fakt, że najpopularniejszymi metodami w zwalczeniu nieznanych chorób była lewatywa, puszczanie krwi czy zażywanie ziół. Dlatego nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby uświadomić sobie, że wspomniane środki nie stanowiły antidotum na ludzkie dolegliwości. Maciej Rosalak przypomina, że wiele wybitnych jednostek „odchodziło na tamten świat” zdecydowanie przedwcześnie – Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Amadeusz Mozart, Robert Schumann czy trochę starszych jak Piotr Czajkowski albo Ludwig van Beethoven. Medycyna była bezradna. Dzisiaj każdy lekarz bez większych problemów zapisałby im odpowiednie leczenie i byłoby po kłopocie.

Co ciekawe, ludzie w przeszłych stuleciach niby wiedzieli, że zarazić się można po zetknięciu z zarażonym, to jednak nie przykładano wagi do podstawowych zasad higieny, używania przegotowanej wody czy dezynfekcji narzędzi chirurgicznych. Tak więc nie może dziwić to, że choroby rozprzestrzeniały się gwałtownie, przynosząc nieraz wielki pomór. Smutek przyprawia fakt, gdy dowiemy się, że nawet po wykryciu przez Roberta Kocha prątka gruźlicy, jeszcze co najmniej 100 milinów ludzi musiało zejść ze świata. Choć gruźlicę uznaje się za „chorobę biedaków”, czyli niższych warstw społecznych zgodnie z powiedzeniem – „usuńcie biedę, a gruźlica zniknie” – to i ona nie omijała znanych i szanowanych jak Delacroix, Paganini, Czechow, Kafka, Orwell, Camus itd.

REKLAMA

Liczby, które przerażają

W każdym rozdziale dotyczącym opisywanych epidemii, otrzymujemy solidną porcję danych, które pokazują ogrom śmierci jakie przynosiły zarazy. Nie ulega wątpliwości, że jedną z najkoszmarniejszych z nich była dżuma i jak – „żadna z epidemii, których doświadczyła łacińska Europa, nie odcisnęła tak ponurego i tak silnego piętna również na jej zbiorowej pamięci i kulturze” – pisze Maciej Rosalak. Szacuje się, że między innymi w XIV wieku liczba ludności zmalała z 450 mln do 350-375 mln i potrzebowała 150 lat, aby się odrodzić. Zresztą w 541 roku czarna śmierć zaatakowała Cesarstwo Bizantyjskie i w ciągu dwóch lat uśmierciła 50 mln osób – w tym 50-60 procent mieszkańców najbardziej dotkniętych rejonów Europy. Epidemie cholery najczęściej kojarzą nam się z Afryką, a przecież to niezwykle groźne choróbsko „towarzyszyło Europejczykom od dawien dawna, ale szczególne śmiertelne żniwo zebrała podczas nawrotów w XIX wieku”.

Kolejną śmiercionośną chorobą nękającą ludzkość od czasów najdawniejszych była czarna ospa. Nie ulega wątpliwości, że – „szczególne żniwo zebrała ona wśród indiańskich autochtonów obu Ameryk po najeździe konkwistadorów hiszpańskich (XVI w.) i angielskich osadników (XVII w.) – opowiada Maciej Rosalak, który szeroko rozpisuje się na temat zagłady jaka spotkała Inków, Azteków oraz Indian z Ameryki Północnej. Ogólnie rzecz biorąc historia kolonizacji europejskich zdobywców nie przypominała misję cywilizacyjną, a raczej bezlitosne łowy. Dodatkowo szerząc zbrodnie, przywieźli ze sobą zaraźliwe choroby, doprowadzając do zdziesiątkowania nieodpornych Indian.

Przed hiszpańskimi wyprawami na terenie dzisiejszego Meksyku w 1521 roku żyło 25 mln ludzi, która w 1548 roku skurczyła się do 6,3 mln. Samych Inków zostało wybitych 95 procent. Dziennikarz przypomina, że

REKLAMA
kilkuwiekowa propaganda anglosaska, która katolicką Hiszpanię oskarża o wszystko co najgorsze, stara się natomiast nie wspominać o nie mniej przerażających efektach podboju Ameryki Północnej. Z początkiem XVII wieku podbój ten przedsięwzięli Anglicy, ruszając od atlantyckiego wybrzeża, a z końcem XIX wieku sfinalizowali Amerykanie Pacyfikiem.

I tak na początku angielskiej kolonizacji żyło w Ameryce Północnej około 1.5 miliona Indian, których populacja skurczyła się do 250 tysięcy. Szacuje się, że straty indiańskiej ludzkości w 75 procentach były wynikiem roznoszenia zaraźliwych chorób. Oczywiście czarna ospa nie ominęła Starego Świata i tak XVIII wieku poległo w wojnie ze śmiertelną bakterią 60 milinów ludzi na europejskim kontynencie.

W pracy Macieja Rosalaka nie mogło zabraknąć opowieści o epidemiach z XX wieku. Rzecz jasna najbardziej znaną i morderczą z nich była grypa zwana „hiszpanką”, choć tak naprawę powinna nazywać się amerykanką – dlaczego? O tym zainteresowani mogą dowiedzieć się z recenzowanej książki. Wystarczy wspomnieć, że co czwarty człowiek z ponad 1,5 miliardowej ówcześnie populacji zachorował na „hiszpankę”, a co dziesiąty z zarażonych umierał.

Czy ludzkość poradzi sobie z szalejącą epidemią?

Gdy pod koniec ubiegłego roku do opinii publicznej zaczęły dochodzić informacje o sytuacji w Wuhan, większość ludzi na świecie w ogóle nie przyjmowała do wiadomości tego, że wirus może rozprzestrzenić się na cały świat. Był to ogromny błąd, który pokazuje, że po raz kolejny historia nie jest nauczycielką życia. Maciej Rosalak na łamach swojej książki podaje jak w błyskawicznym tempie niegdyś przemieszczały się chorobliwie wirusy i bakterie z jednego krańca świata na drugi – mimo, że transport kilkaset wieków temu raczej nie był rozbudowany jak obecnie. Zostało to zignorowane, jakby wszyscy zapomnieli, że żyjemy w „globalizacyjnej bańce” i możliwość szybkiego przemieszczania nie stanowi żadnego problemu.

REKLAMA

Czytelnicy mogą być zaskoczeni, że Maciej Rosalak kilka słów poświęcił na temat eugeniki. Po przeczytaniu książki „Wielkie zarazy ludzkości”, szybko otrzymamy odpowiedź. Tak na marginesie sporo osób również będzie zdziwionych informacją, że wielkim zwolennikiem selekcji prowadzącej do eliminacji najsłabszych był Karol Darwin. Zresztą autor przywołuje, że dzieła eugeniki na szeroką skalę prowadzili niemieccy naziści w obozach koncentracyjnych jak i Sowieci w swoich komunistycznych łagrach.

W ostatnich kilkudziesięciu latach, ludzkość musiała się zmagać nie tylko z problem HIV albo wirusem ebola występującym w Afryce. Pewnie mało kto pamięta, że przed koronawirusem były inne rodzaje grypy jak azjatycka, Hongkong, rosyjska czy meksykańska – „nawroty zaraźliwych chorób, zwłaszcza pod zmutowanymi postaciami, oraz występowanie chorób dotąd nieznanych stanowią swoiste memento mori, ale i wyzwanie dla ludzkości. Szczególnie gdy ich skutki zmieniają bieg dziejów” – trafnie zauważa Maciej Rosalak.

Nie ulega wątpliwości, że pandemia koronawiursa jest pierwszą na świecie epidemią medialną. Kiedy i jak będziemy mogli powrócić do normalności? Trudno powiedzieć, niemniej po lekturze Macieja Rosalaka nie będziemy mieli złudzeń, że rzucane daty to tylko swoiste wróżenie z fusów. Lektura książki znanego dziennikarza jest idealną pozycją na obecne czasy. Pozwoli zapoznać się z tym, jak poprzednie pokolenia musiały zmagać się z niewidzialnymi siewcami śmierci.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Macieja Rosalaka „Wielkie zarazy ludzkości” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone