Napoleon Bonaparte a Karol Wielki – średniowieczna symbolika na porewolucyjnym dworze
Dokonania Karola Wielkiego w zakresie polityki wewnętrznej i zewnętrznej sprawiły, że był on przez wieki stawiany za wzór swoim następcom na francuskim tronie. Przywiązanie do dziedzictwa karolińskiego manifestowało się szczególnie w sferze symbolicznej. Jeśli nawet dla ogółu niezbyt czytelnym nawiązaniem do tradycji wczesnośredniowiecznej były korony królewskie nazywane koronami Karola Wielkiego, to z pewnością trudnym do przeoczenia był fakt, że berło królewskie używane przez królów Francji wieńczyła figurka przedstawiająca „Cesarza Zachodu”. Wszystko to służyło podkreśleniu mocarstwowych ambicji Francji, z którymi przede wszystkim kojarzono epokę Karola Wielkiego.
W przededniu rewolucji francuskiej dokonania Karola Wielkiego zaczęto interpretować na nowo, w niespotykanej dotąd skali uwspółcześniając ich znaczenie. I tak, jak zauważył badacz epoki napoleońskiej Thierry Lentz, oświeceniowi myśliciele chętnie wykorzystywali postać Karola Wielkiego w toczących się debatach politycznych, podkreślając szczególnie jego domniemane przywiązanie do zasady współdzielenia władzy i republikanizmu. Ich zdaniem przywiązanie to miało swój wyraz chociażby w organizacji zgromadzeń wolnych Franków pod egidą króla (pola majowe), w trakcie których podejmowano ważkie dla ich państwa decyzje. Jedynie nieliczni, jak rewolucyjny działacz Louis de Saint-Just wyłamywali się z tej narracji, zarzucając Karolowi Wielkiemu zaślepienie władzą i proponując w zamian gloryfikację postaci takich jak rycerz Roland, którego czyny uwiecznił epos „Pieśń o Rolandzie”.
Mimo to niezachwiana popularność wyobrażenia Karola Wielkiego jako utalentowanego dowódcy i reformatora, zdolnego zbudować potęgę państwa inaczej niż poprzez rządy absolutne, zakorzenienie w rodzimej historii (w przeciwieństwie do postaci antycznych), na wpół legendarny żywot pozwalający na dokonywanie niemalże dowolnych interpretacji czynów monarchy, ale też milenijne rocznice przypadające w omawianym okresie – wszystko to przyczyniło się do niezwykłej popularności odwołań do czasów karolińskich w propagandzie państwotwórczej okresu napoleońskiego.
Napoleon Bonaparte: „Obejmuję tron nie po Ludwiku XVI, a po Karolu Wielkim”
Chęć położenia kresu przewrotom politycznym doby rewolucji i potrzeba symbolicznego podkreślenia wzrostu znaczenia Francji na arenie międzynarodowej przyczyniły się do podjęcia decyzji o przekazaniu rządów republiki francuskiej dziedzicznemu cesarzowi. Jednak w państwie demonstracyjnie odcinającym się od tradycji absolutystycznych decyzja ta nie mogła być jednostronnym aktem woli pierwszego konsula. Z tego względu zdecydowano się uprawomocnić ją poprzez organizację referendum, które – jak powszechnie wiadomo – okazało się przychylne dla planów Napoleona.
Prawna legitymizacja władzy cesarskiej poprzez referendum ludowe nie była jednak poważnie traktowana w Europie ancien régime, gdzie tradycję przedkładano ponad wolę ludu. Z drugiej strony samo otoczenie Napoleona odczuwało potrzebę zademonstrowania przed Francuzami ciągłości nowo utworzonej dynastii z historycznymi przodkami, przy czym sugerowanie jakichkolwiek powiązań z Burbonami po wydarzeniach minionej dekady nie było najlepszym pomysłem. I tu z odsieczą przyjść miała epoka karolińska, pozwalająca na legitymizację nie tylko tytułu cesarza, ale przy okazji roszczeń terytorialnych nowo utworzonego cesarstwa, którego granice do złudzenia miały zacząć przypominać te z czasów Karola Wielkiego.
Budowanie mitu Napoleona jako nowego Karola Wielkiego było długotrwałym procesem, wymagającym pracy nie tylko nadwornych artystów odpowiadających za państwową propagandę, ale i zaangażowania samego Napoleona. Pierwszym z kroków poczynionych w tym celu przez przyszłego cesarza była pielgrzymka do symbolicznego grobu Karola Wielkiego znajdującego się w Akwizgranie – mieście należącym do Francji od 1794 roku. Poczucie historyczności chwili udzieliło się wszystkim uczestnikom wydarzenia. Witając Napoleona, który uroczyście wkroczył do świątyni wraz z Józefiną i orszakiem francuskich dostojników, biskup Akwizgranu pompatycznie stwierdził, że jest to dzień, w którym Karol Wielki został wskrzeszony. Kulminacyjnym punktem wydarzenia było podarowanie Józefinie relikwii Karola Wielkiego, a wzniosłość wydarzenia podkreśliło uroczyste wykonanie „Te Deum”.
Najbardziej symbolicznym momentem, który poprzez swoją oprawę miał podkreślić historyczną ciągłość między nowymi rządami a wczesnośredniowiecznym dziedzictwem Francji, była koronacja cesarska. Jednak w porewolucyjnej Francji organizacja takiego wydarzenia wymagała większej dozy kreatywności niż zakładano. Pierwszym problemem napotkanym w trakcie planowania był wybór miejsca uroczystości. Historycznie najbardziej uzasadnioną lokalizacją byłby Akwizgran, jednak pomysł ten szybko porzucono, gdyż – jak wskazują francuscy historycy – obawiano się, że katolicki ryt uroczystości wywoła niezadowolenie wśród lokalnych luteranów. Kolejne miejsce – Reims – zbytnio kojarzyło się z rządami Burbonów. Z tego względu ostatecznie zdecydowano się na katedrę Notre-Dame w Paryżu.
Koronacja cesarska Napoleona miała miejsce 2 grudnia 1804 roku. Podobnie jak nieco ponad tysiąc lat wcześniej w przypadku Karola Wielkiego, i tym razem uroczystość odbyła się w obecności papieża, o którego przybycie francuscy dyplomaci zabiegali przez wiele tygodni. Mimo że uroczystość nie odbyła się w Akwizgranie, cała oprawa wydarzenia nie pozostawiała złudzeń co do tego, kogo Napoleon stawiał sobie za wzorzec do naśladowania. Wejście do katedry przyozdobiono wykonanym specjalnie na tę okazję łukiem triumfalnym, na którym uwieczniono wyobrażenia twórców potęgi państwa frankijskiego – Chlodwiga i Karola Wielkiego. W trakcie ceremonii uroczyście wniesiono insygnia królewskie, które wprost nawiązywały do średniowiecznych Karolingów – replikę zniszczonej w trakcie rewolucji korony Karola Wielkiego, miecz Karola Wielkiego zwany Joyeuse oraz berło królewskie zwieńczone figurką średniowiecznego cesarza. Dodatkowo szaty koronacyjnych Napoleona usiane były złotymi pszczołami, które w swej genezie także nawiązywały do okresu wczesnośredniowiecznego.
„Obejmuję tron nie po Ludwiku XVI, a po Karolu Wielkim” – miał podkreślić tego dnia w rozmowie z papieżem Napoleon. Wyobrażenie Bonapartego jako uosobienia średniowiecznego władcy od tego dnia miało stać się jeszcze bardziej popularne.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Karolińska symbolika na dworze cesarskim
Nawiązania do średniowiecznego dziedzictwa miały towarzyszyć nie tylko uroczystej koronacji. Jak zauważa wybitny francuski historyk przełomu XIX i XX wieku Frédéric Masso, już sama organizacja cesarskiego dworu nawiązywała do epoki karolińskiej. I tak, dobierając tytulaturę dla nowo wybranej szlachty cesarstwa, według Massona Napoleon dalece inspirował się tytulaturą charakterystyczną dla Świętego Cesarstwa Rzymskiego i dworu Karola Wielkiego, przywracając chociażby tytuły hrabiego, barona czy konetabla. Wspomniany historyk przywołuje także dość zapomniany fakt dotyczący najbardziej znanego symbolu epoki napoleońskiej – orła – którego figura zwieńczała między innymi francuskie chorągwie tego okresu. W swej genezie nawiązywał on nie tylko do antyku, ale także do doby karolińskiej, kiedy to wykorzystywano go jako symbol cesarstwa.
Jednak najbardziej symbolicznym w tym zakresie wydaje się sam tytuł cesarza Francuzów, który przyjął Napoleon. Fakt, ostatnimi, którzy zasiadali na tronie francuskim i nosili tytuł cesarski byli Karolingowie. Jednak poza tym nawiązaniem należy zwrócić także uwagę na fakt, że Napoleon tytułował się cesarzem Francuzów, nie Francji. W ten symboliczny sposób chciano podkreślić, że w odróżnieniu od poprzedzających go bezpośrednio na tronie królów Francji, władza Napoleona – cesarza Francuzów – pochodzi od ludu, a nie od Boga. Należy pamiętać, że ten semantyczny zabieg nie był autorską inwencją propagandy napoleońskiej, gdyż czerpał on z – a jakże! – dziedzictwa doby karolińskiej.
Napoleon jako spadkobierca Karola Wielkiego
Same symboliczne gesty Napoleona na nic by się zdały, gdyby nie działalność artystów i publicystów epoki konsulatu i cesarstwa. Należy podkreślić, że niekoniecznie zawsze byli oni opłacani przez napoleoński dwór, gdyż dla wielu obserwatorów wydarzeń analogie między Karolem Wielkim a Napoleonem wydawała się oczywiste. Za przykład mogą posłużyć słowa Victora Hugo: „Rzecz godna uwagi – pisał – Karol Wielki zmarł w 814 roku. Tysiąc lat później, w pewnym sensie godzina w godzinę, w 1814 roku upada Napoleon”.
Spośród wielu publikacji i sztuk tamtego okresu na szczególną uwagę zasługuje dziełko Parallèle de Bonaparte avec Charlemagne autorstwa Jeana Chasa z 1803 roku, głównie ze względu na swój sumaryczny charakter. W tym propagandowym eseju wymieniono chyba wszelkie analogie, jakie mogły przyjść na myśl znawcy epoki karolińskiej żyjącemu w epoce napoleońskiej. Według autora obaj władcy bezsprzecznie byli geniuszami, którzy zstępują na ziemię jedynie raz na jakiś czas i których celem jest poprawa losu uciemiężonej ludności poprzez reformy wewnętrzne, jak chociażby reformy prawne. Dużo uwagi Chas poświęcił także podbojom Karola i Napoleona, których zasięg terytorialny niemalże się pokrywał. Podobieństw dopatrywał się także tam, gdzie ich nie było. Za przykład może posłużyć jego interpretacja polityki omawianych władców względem Wysp Brytyjskich. Jak stara się przekonać czytelnika, podobnie jak Napoleon, także i Karol Wielki dostrzegał zagrożenie ze strony zamieszkujących te wyspy „niszczycielskich korsarzy”, co miało się przejawiać w prowadzeniu „polityki prewencyjnej” polegającej na rozbudowie marynarki.
Epoka karolińska była pomocnym narzędziem w formowaniu nastrojów nie tylko dla Paryża, ale i innych rządów chcących nakierować działania Francji na korzystne z ich punktu widzenia tory. Tu dobrym przykładem może być Księstwo Warszawskie. Chcąc pozytywnie usposobić Napoleona do polskich interesów postanowiono przypomnieć w jednej ze sztuk wystawionych ku jego czci w Warszawie o rzekomej przyjaźni łączącej Karola Wielkiego z Widukindem – buntowniczym wodzem Sasów. Oczywiście z historycznego punktu widzenia o żadnej przyjaźni między wspomnianymi wodzami nie mogło być mowy, jednak na szczęście dla twórców sztuki na sali nie było żadnych krytycznych adeptów historii, którzy byliby gotowi publicznie wyrazić swoją dezaprobatę. Wszyscy zgromadzeni doskonale rozumieli, że za głównymi postaciami dramatu kryły się figury Napoleona i władcy saskiego Fryderyka Augusta, a sztuka ma być wyrazem nadziei na bliską współpracę Francji, Saksonii i związanego z nią unią personalną Księstwa Warszawskiego. Tło historyczne, nie pierwszy i nie ostatni raz w tej epoce, wykorzystane zostało jedynie jako narzędzie dla osiągnięcia celu.
Piśmiennictwu chętnie wtórowały sztuki wizualne – wszakże sztuki piękne, szczególnie malarstwo, od dawna służyły władcom francuskim w umacnianiu ich potęgi. Poza oczywistymi nawiązaniami, jak chociażby poprzez umieszczanie inskrypcji przywołujących obu władców jak zrobił Jacques-Louis David na obrazie Napoleon przekraczający przełęcz św. Bernarda, wątki karolińskie w malarstwie napoleońskim starano się także przemycić w bardziej zawoalowanej formie, jednak z różnym skutkiem. Przykładem może być słynny obraz Jeana Ingresa Napoleon I na tronie cesarskim. W przeciwieństwie do Roberta Rosenbluma, który uważa że w trakcie prac inspiracją dla artysty była figura Boga Ojca z Ołtarza Gandawskiego Jana van Eycka, Thierry Lentz podkreśla wyraźne wpływy średniowiecznych wyobrażeń Karola Wielkiego. Jednak podobnie jak dla historyków, tak i dla współczesnych nawiązania te nie były często czytelne. Obraz, któremu zarzucono głównie bizantyjską pompatyczność, spotkał się z tak wielką krytyką, że – jak podkreśla Lentz – stał się powodem dla którego Ingres zmuszony był w niesławie opuścić Paryż na następnych 15 lat.
Magia wiecznie żywa
Jak w pisanych z perspektywy czasu Pamiętnikach zza grobu zauważył zagorzały przeciwnik Napoleona François-René de Chateaubriand:
Bonaparte nie jest już prawdziwym Bonaparte, lecz postacią legendarną złożoną z kaprysów poety, żołnierskich dewiz i ludowych opowieści; to Karol Wielki i Aleksander ze średniowiecznych epopei (….). Ten fantastyczny bohater pozostanie prawdziwą postacią; inne obrazy znikną.
Wydaje się, że jak na bystrego obserwatora i komentatora przystało, Chateaubriand w jednym zdaniu uchwycił odwieczną prawdę dotyczącą postaci historycznych. Chcąc nie chcąc, zapewne nigdy nie poznamy prawdziwych intencji Napoleona, które jeszcze za jego życia owiane były aurą minionej epoki. Pytanie, czy mit Karola Wielkiego wykorzystywany był jedynie instrumentalnie przez napoleońską propagandę, czy może – wbrew pozorom – miał rzeczywisty wpływ na kształt polityki napoleońskiej pozostaje wciąż otwarte.
Bibliografia:
- Chanteranne David, Le Sacre de Napoléon, Editions Tallandier, 2004.
- Chanteranne David, Napoléon et les grandes cérémonies impériales: Sacre, mariage et baptême, Cabedita, 2018.
- Chas Jean, Parallèle de Bonaparte avec Charlemagne, Everat, an XI-1803.
- Chassé Charles, Napoléon Par Les Écrivains, Libraire Hachette, 1921.
- Chateaubriand François-René de, Mémoires d'Outre-Tombe [w:] Bibliothèque Nationale de France [dostęp 13 czerwca 2019 roku] <[https://www.ebooksgratuits.com/ebooksfrance/chateaubriand_memoires_outre-tombe.pdf]>.
- Hugo Victor, Le Rhin, ed. M. le Bris, Bueb et Reumaux, 1990.
- Lentz Thierry, Napoléon et Charlemagne, Napoléon et l'Europe, ed. T. Lentz, Fayard, 2005.
- Masson Frédéric, Napoléon chez lui: la journée de l'empereur aux Tuileries, P. Ollendorff, 1921.
- Rosenblum Robert, Ingres, édition Cercle d'Art, 1986.
- Saint-Just Louis de, Organt au Vatican, Paris 1789.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz