Nowe życie doktora Mengele

opublikowano: 2018-09-27 11:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Nazywano go „Aniołem Śmierci”. Josef Mengele po II wojnie światowej ukrywał się w Ameryce Południowej. Nigdy nie stanął przed sądem.
REKLAMA

Perón nigdy nie zapomniał oficerów z naczelnego dowództwa armii niemieckiej, którzy szkolili go w sztuce dowodzenia w czasach, gdy argentyńska armia nosiła jeszcze szpiczaste hełmy i wyposażona była w karabiny Mausera oraz w działa Kruppa. Elegancja, autorytet, dyscyplina: niemiecki geniusz wojskowy tak bardzo frapuje młodego Peróna, że pisze rozprawę na temat bitwy nad jeziorami mazurskimi i rzadko kładzie się spać, nie zasięgnąwszy porady swoich ulubionych pruskich strategów, Clausewitza, hrabiego Alfreda von Schlieffena i Colmara von der Goltza, teoretyka narodu pod bronią, modelu społeczeństwa, który Perón usiłuje wprowadzić w Argentynie teraz, gdy dostał władzę. Wszystko należy podporządkować bezpieczeństwu narodowemu.

Richard Baer, Josef Mengele i Rudolf Höss w Auschwitz, 1944 (domena publiczna)

Fascynują go Niemcy, a także Włochy już od początku lat dwudziestych, od dojścia Mussoliniego do władzy. Jak wszyscy kowboje swojego pokolenia Perón jest olśniony wyczynami Itala Balba i Francesca De Pineda, latających faszystów, nieulękłych lotników, którzy prują przez rozgwieżdżone przestworza, by połączyć Rzym z Ameryką Południową. Perón na argentyńskich falach radiowych słucha tego, co mówi Duce, spieszy do kina Palace, aby obejrzeć „jednego człowieka, jeden naród”. Mussolini robi na nim wielkie wrażenie: przywódca wspierany przez Opatrzność może uratować naród i przerwać ciągłość historii.

Włochy odkrywa w roku 1939 podczas szkolenia w faszystowskiej armii, później jako attaché wojskowy ambasady argentyńskiej w Rzymie. Przez dwa lata podróżuje, wypytuje i notuje: Perón jest przekonany, że znajduje się w samym sercu doświadczenia historycznego, jakiego nie było od czasów rewolucji francuskiej – budowania prawdziwej demokracji ludowej. Mussolini zdołał skierować rozproszone siły ku wyznaczonemu celowi: narodowemu socjalizmowi. W dniu 10 czerwca 1940 roku Włochy przystępują do wojny. Z balkonu wychodzącego na piazza Venezia Duce wprawia w uniesienie przeogromne tłumy w obecności Peróna w galowym mundurze.

Kilka miesięcy wcześniej, po błyskawicznej inwazji na Polskę, Perón udał się do Berlina i na front. Czytał wcześniej Mein Kampf po włosku i hiszpańsku, podziwiał brązowe rzeźby Brekera i Thoraka, a teraz jest olśniony dokonującymi się zmianami: Niemcy się podnoszą, nazizm zasklepił rany i nigdzie w Europie nie ma tak dokładnie naoliwionego mechanizmu. Niemcy przykładnie pracują w służbie doskonale zorganizowanego państwa. Wulkan Hitler hipnotyzuje masy: historia staje się teatrem, wola triumfuje i – tak jak w Burzy nad Mont Blanc i Białym upojeniu, filmach z Leni Riefenstahl, którą Perón odkrywa przy okazji swojej niemieckiej pielgrzymki – odwaga idzie w parze ze śmiercią. Hitlerowska lawa zniszczy wszystko na swojej drodze.

REKLAMA

Po powrocie do Argentyny Perón wypracowuje sobie całkiem osobistą wizję szalejącej wojny. Ponieważ faszystowskie Włochy i nazistowskie Niemcy oferują alternatywę dla komunizmu i kapitalizmu, Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki sprzymierzają się do walki z tą trzecią siłą, z państwami Osi, z pierwszym blokiem potęg neutralnych politycznie zdaniem Peróna.

Josef Mengele w 1956 roku (domena publiczna)

Kiedy Niemcy i Włochy zostaną rozbrojone, pałeczkę przejmie Argentyna i Perónowi uda się to, co nie powiodło się Mussoliniemu i Hitlerowi: niedługo przyjdzie czekać, aż Sowieci i Amerykanie unieszkodliwią się nawzajem bombami atomowymi. Zwycięzca trzeciej wojny światowej cierpliwie czeka na antypodach, Argentyna ma kapitalną kartę do rozegrania. Czekając zatem, aż zimna wojna się wyrodzi, Perón staje się wielkim gałganiarzem. Przetrząsa europejskie kubły na śmiecie, rozpoczyna gigantyczną operację recyklingową: będzie zarządzał historią za pomocą odpadków historii. Otwiera bramy swojego kraju dla dziesiątków tysięcy nazistów, faszystów i kolaborantów; dla żołnierzy, inżynierów, naukowców, techników i lekarzy; dla zbrodniarzy wojennych zachęcanych, by wyposażyli Argentynę w zapory, rakiety i elektrownie jądrowe, by przeobrazili ją w supermocarstwo.

(…)

W dniu 25 lipca 1958 roku Josef Mengele poślubia Marthę Mengele w Nueva Helvecia w Urugwaju. Ślub jest cichy, dyskretny, jedynymi świadkami są: Karl-Heinz, Rudel, Sedlmeier, a także Mertigowie i państwo Haase oraz przyjaciele przybyli z Paragwaju: Jung, były dowódca Hitlerjugend, obecnie biznesmen, i von Eckstein, baron znad Bałtyku. Sassen nie został zaproszony, Karl senior z powodu choroby nie zdecydował się na przyjazd z Günzburga, Alois wolał zaszczycić swoją obecnością lożę na festiwalu w Bayreuth. Dwa tygodnie przed uroczystością pirat drogowy rozjechał Heinricha Lyonsa. Po toastach i poczęstunku (wędzony pstrąg i sałatka z serwolatki, gulasz z jelenia, strudel ze śliwkami, riesling mozelski rocznik 1947) nowożeńcy powierzają swego dużego syna państwu Haase i pakują bagaż: droga do Bariloche jest długa.

Martha skulona tuli się do Josefa siedzącego za kierownicą borgwarda isabelli. Wiatr gwiżdże w opuszczonym dachu, wóz mknie naprzód przez szpinakowozieloną pampę, potem przez kamienisty step, rozległe niebo pstrzą fiołkoworóżowe jaskółki i czarne orły, kilometrami ciągną się cierniste drogi przez kraj bez końca, później szlak zaczyna się piąć, pojawiają się góry potrójnie uzębione, rekinie szczęki, wyłaniają się gęsto ustawione andyjskie szczyty, argentyński Tyrol, a państwo Mengele jadą wzdłuż jasnobłękitnego od śniegu jeziora, aż wreszcie ich oczom ukazuje się Bariloche i ich luksusowy hotel.

REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Oliviera Gueza – „Zniknięcie Josefa Mengele”:

Guez Olivier
oryginału: La disparation de Josef Mengele
cena:
36,90 zł
Tytuł oryginalny:
La disparation de Josef Mengele
Tłumaczenie:
Bożena Sęk
Okładka:
zintegrowana
Liczba stron:
256
Format:
143X205 mm
ISBN:
978-83-8110-494-4

W Llao Llao wszystko jest wspaniałe. Bukiet kwiatów i czekoladki czekają na nowożeńców w ich pokoju, ogromnym i umiarkowanie umeblowanym, wszystko jak należy. Z tarasu mają panoramiczny widok na jeziora Nahuel Huapi i Moreno obejmujące z dwóch stron półwysep i wzniesienie, na którym stoi hotel, piękny kompleks budynków o spadzistych dachach jak w niemieckiej średniowiecznej osadzie osłoniętej od podłości i niepokojów świata. Pierwszego wieczoru na kolację pyszne patagońskie jagnię z rożna. Martha jest szczęśliwa. O świcie, kiedy podniesie się mgła, przechodzi ją dreszcz na widok takiego piękna rozległego krajobrazu, fioletowych ostrych szczytów górskich, smug światła przecinających ośnieżone lasy antarktycznych buków i dębów. Josef, który ma niespokojny sen, jeszcze śpi schowany pod kołdrą.

Selekcja węgierskich Żydów przy rampie w Auschwitz, maj/czerwiec 1944 roku (domena publiczna)

Miesiąc miodowy wprawia go w zakłopotanie. Nigdy by nie pomyślał, że zniesie obecność innej kobiety. Martha jest łagodna i cierpliwa, chętnie słucha jego rozważań na temat upadku Rzymu, długich monologów, które ubarwiają ich wędrówki, kiedy to opowiada jej o burzliwym życiu Wagnera i Albrechta von Hallera, ojca niemieckiej biologii, pierwszego badacza zwierzęcych trzewi. Co równie dziwne, nigdy nie czuł takiego pożądania jak do tej kobiety o dużych zębach i serdelkowatych palcach. Martha jest krynicą młodzieńczości, mistrzowską kochanką, która na skróty go prowadzi w nieznane zaułki. Kiedy wrócą do Buenos Aires, podaruje jej drugą rezydencję w miejscowości uzdrowiskowej nad oceanem.

Po wojnie Bariloche przyjęło spory kontyngent nazistów, wielu Austriaków ucieszonych, że znowu mogą przypiąć narty, i flamandzkiego malarza, byłego szefa hitlerowskiej propagandy w okupowanej Belgii. Niemcy także przyjechali. Kops, dawny szpieg Himmlera, z którym Gregor spotkał się kiedyś w redakcji „Der Weg”, otworzył tam hotel Campana, a najlepsze delikatesy Wien należą do kapitana SS Ericha Priebkego, uczestnika masakry w Grotach Ardeatyńskich w Rzymie, kiedy to życie straciło trzystu trzydziestu pięciu cywilów. Rudel, częsty tu gość i członek miejscowego Klubu Andyjskiego, dał Mengelemu namiary na nich.

REKLAMA

Spotykają się wszyscy pewnego wieczoru przy fondue. Rauff przekroczył granicę chilijską, aby złożyć życzenia młodej parze. Naziści po raz enty gawędzą o starych dobrych czasach, wspominają Richtera, tego naukowca od energii jądrowej, który wyrolował Peróna i utopił miliony w wydumanych reaktorach w swoim tajnym laboratorium na wyspie Huemul, niedaleko od Bariloche na pełnym morzu. Sypią się anegdoty, brzęczy szkło, Kops oznajmia, że w Białym Domu i na Kremlu knują gigantyczny spisek judeomasoński. Mengele ziewa, obejmuje Marthę. Woli seksowne drżenie żony od tego męskiego towarzystwa, które cuchnie podłą gorzałką.

Nazajutrz Martha i Josef idą w góry, wędrują przez wysoki las i polany. Ich kroki skrzypią na śniegu padającym wielkimi płatkami. Przystają na lunch na wzniesieniu, z którego nie widać położonej niżej doliny. Mengele stoi na skraju przepaści, gdy słońce nieśmiało przebija się przez kosmate chmury i odsłania szczyty lodowców, błękitne jeziora, zachwycającą przyrodę. W głowie mu się zawraca, rozkłada ramiona niczym wędrowiec podziwiający morze chmur namalowane przez Caspara Davida Friedricha, wybucha śmiechem. Radość go rozpiera, krew się w nim burzy, czuje w skroniach jej pulsowanie, Martha coś mówi, lecz on jej nie słyszy pogrążony w myślach, taki szczęśliwy, taki dumny w tym opuszczonym przez Boga świecie ruin i draństwa, jest wolny, ma pieniądze, odniósł sukces, nie był i nigdy nie będzie aresztowany.

Josef Mengele (domena publiczna)

Po powrocie państwo Mengele zastają w domu stertę korespondencji. Wśród rachunków i ulotek reklamowych list od jego ojca i wezwanie na policję: trzy dni wcześniej Mengele miał się stawić na komisariacie w Olivos. Rozmawia przez telefon ze swoim adwokatem, kiedy do drzwi zaczyna się dobijać sąsiad z niepokojem na twarzy. Policja była wczoraj i przedwczoraj. I policja wraca. Mengele jeszcze nie rozpakował bagaży, a już dwaj rośli sierżanci zakładają mu kajdanki i pakują go do furgonu na sygnale.

Na komendzie funkcjonariusz rzuca mu w twarz wczorajsze gazety. Oprawcy z Buenos Aires, Lekarze śmierci – tak brzmią tytuły w dziennikach konserwatywnych; Morderca chodzi w białych drewniakach ogłasza na pierwszej stronie czasopismo „El Detective”. Kilka dni wcześniej w wyniku powikłań po aborcji zmarła córka bogatego przemysłowca, skandal, miała ledwie piętnaście lat. Aresztowany lekarz wydał kolegów policji, która rozbiła całą siatkę. To historyczny połów, cała wzburzona Argentyna cieszy się, że polecą głowy. „Wrzucił nam nazwisko niejakiego Gregora, pana, Josefa Mengele – grzmi funkcjonariusz. – Wpakował się pan w cholerne kłopoty: nielegalna praktyka lekarska, potajemne aborcje, naruszanie ładu moralnego narodu, który gościnnie pana przyjął”. Z adwokatem u boku Mengele przygryza wąsa, wypiera się wszystkiego, potem się opamiętuje, „to było tak dawno temu, oddałem przysługę, jakieś dwa, trzy zabiegi, które przebiegły bez żadnych komplikacji… Zdecydowanie potępiam tamte swoje działania i nie zamierzam ich powtarzać. Panie oficerze, może moglibyśmy się dogadać i ukręcić łeb tej paskudnej sprawie?”.

REKLAMA

Funkcjonariusz przeciera oczy, Mengele zostaje aresztowany. Nadczłowiek żegna się z tym światem. Cela śmierdzi moczem, w sienniku roi się od pcheł, zupa, którą strażnicy przynoszą mu rano, w południe i wieczorem, jest ohydna. Trzeciego dnia funkcjonariusz wzywa go do siebie: „Ile?”. Mengele podwaja, później potraja pierwotną propozycję, kilkaset dolarów, dość, by w Buenos Aires żyć wygodnie przez kilka miesięcy.

Ten tekst jest fragmentem książki Oliviera Gueza – „Zniknięcie Josefa Mengele”:

Guez Olivier
oryginału: La disparation de Josef Mengele
cena:
36,90 zł
Tytuł oryginalny:
La disparation de Josef Mengele
Tłumaczenie:
Bożena Sęk
Okładka:
zintegrowana
Liczba stron:
256
Format:
143X205 mm
ISBN:
978-83-8110-494-4

Nadzorowany przez wymiar sprawiedliwości, zdany na łaskę skorumpowanego gliniarza, który jego akta umieścił w osobistym archiwum, Mengele wraca do domu wzburzony, wyczerpany, zaszczuty. Martha jest jeszcze bardziej podenerwowana, kiedy rzuca mu się w ramiona. Drżącą ręką podaje mu telegram od Sedlmeiera otrzymany poprzedniego dnia: „Początek sierpnia dziennikarz wniósł przeciw tobie skargę w Ulmie”.

Kilka miesięcy wcześniej Ernst Schnabel wydał bestseler Śladami Anne Frank. Przeprowadził śledztwo na temat okoliczności jej śmierci w Bergen-Belsen i ubolewał, że tak wielu esesmanów zniknęło. „Nikt na przykład nie wie, co się stało z doktorem Mengelem, lekarzem przeprowadzającym selekcje w Auschwitz, nie wiadomo, czy umarł, czy też gdzieś żyje”. Fragmenty książki opublikowało kilka regionalnych gazet, w tym „Ulmer Nachrichten”. Ulm dzieli od Günzburga raptem trzydzieści sześć kilometrów.

W początkach lata 1958 roku do dziennika przyszedł anonimowy list: „Stary Mengele powiedział swojej byłej gosposi, że jego syn, lekarz SS, mieszka w Ameryce Południowej… Wdowa po innym jego synu pojechała tam do niego”. Redaktor naczelny przesłał list Schnablowi, który przekazał go prokuratorowi w Ulmie. Rok wcześniej prokurator ów doprowadził do skazania na karę więzienia dziewięciu członków Einsatzgruppe A, która szerzyła postrach na Litwie.

Po wpłynięciu skargi urząd zasięgnął informacji u policji w Günzburgu. A policja czym prędzej uprzedziła klan Mengele.

Mengele odpycha Marthę i ciska o ścianę talerze rozłożone na stole do kolacji. Z wybałuszonymi zaczerwienionymi oczami wrzeszczy jak opętany wściekły wilk, jak w Auschwitz, kiedy na rampie dostrzegał bliźnięta, Martha go nie poznaje, nie odważa się podejść do niego, a on rzuca sztućcami, kieliszkami, świecznikiem, wszystkim, co mu wpadnie w ręce, później pędzi na górę do sypialni, wrzuca do torby sportowej parę swoich rzeczy, pliki banknotów, paszport, biegnie do samochodu i czym prędzej odjeżdża, nie obrzuciwszy jej nawet jednym spojrzeniem. Chciałby rwać włosy z głowy, był taki naiwny, taki zadufany w sobie. Ależ z niego ciężki idiota, ostatni kretyn, natrząsa się z Eichmanna, który ukrywa się pod pseudonimem, on tymczasem widnieje w książce telefonicznej pod własnym nazwiskiem! Byle dzieciak może go znaleźć! Mengele o mało nie rozjeżdża paru peonów na szosie, którą mknie z prędkością pocisku, kierując się na północ, do Paragwaju, w Paragwaju chce przypaść w cieniu, chce się uspokoić, przy odrobinie szczęścia wszystko przyschnie, aborcje, skarga dziennikarza, jego rodzina jest wpływowa, wszystko da się kupić, wystarczy tylko podać odpowiednią cenę, a nie jest przecież ścigany nakazem sądowym, przynajmniej na razie.

REKLAMA
Bliźnięta, które przeżyły wojnę w Auschwitz (domena publiczna)

Mengele osiada w Asunción. Goszczą go von Eckstein i Jung; Sedlmeier i Alois przyjeżdżają w odwiedziny. Karl senior choruje, teraz najmłodszy syn kieruje międzynarodową spółką. We trzech długo omawiają sprawy, w końcu proszą Rudla o radę. Jako zaufany człowiek Stroessnera i uprzywilejowany pośrednik paragwajskiej armii, której dostarcza broń, pilot uspokaja uciekiniera: Paragwaj pod rządami Stroessnera to jak Argentyna za Peróna, nie ma czego się bać, powinien kupić ziemię, kraj co prawda jest skorumpowany i chaotyczny, lecz stabilny, nikt nie będzie mu się tutaj narzucał. Pobladły Mengele zgrzyta zębami: „Nie teraz!”. Odbudował swoje życie w Buenos Aires, ma wspaniały dom, jego laboratorium farmaceutyczne dobrze funkcjonuje. Alois i Sedlmeier namawiają go, by nie działał pochopnie, co roku w sądach składa się tysiące skarg, w większości nie zostaje wszczęte dochodzenie, a skoro na razie przebywa w Paragwaju, powierzają mu nową misję – sprzedaż siewnika, który tragicznie idzie w Europie.

Mengele znów się spotyka z miejscowymi wieśniakami, jeździ po dziurawych drogach, znosi niezdrowe upały Chaco. Ale bez serca. Dręczy go głuchy niepokój, czarne przeczucia, raz jeszcze życie może mu się zawalić. Prowadząc samochód, rozmyśla o obrazie w monachijskiej Pinakotece, który w dzieciństwie okrutnie go przerażał, Jonasza w paszczy wieloryba, niebawem prorok zniknął w trzewiach potwora. Koledzy zauważają, że bardzo się zmienił, przedwcześnie postarzał. Z dziarskiego intelektualisty, którego podziwiali, przeobraził się w człowieka małomównego i porywczego. Pewnego popołudnia zwymyślał syna Junga, który recytował przed nim zadanie z biologii. Na wieczornych przyjęciach przy basenie organizowanych przez przyjaciół zjada parę kanapek gdzieś na uboczu, unikając ludzi, strapiony. Kiedy von Eckstein zagaduje do niego, Mengele tylko uśmiecha się nerwowo. Uspokaja się jedynie w obecności Haasego i jego żony oraz Marthy i Karla-Heinza, którzy regularnie go odwiedzają w ostatnich miesiącach 1958 roku. Okazuje się, że jego bratanek to miły inteligentny chłopiec, potrafi drugiego pokrzepić, z pewnością zasługuje na reprodukcję sztychu Dürera, który Mengele dostał na czterdzieste urodziny. Rodzinnie spędzają Boże Narodzenie, a Nowy Rok witają u Jungów. Naziści trącają się kieliszkami, rok 1959 będzie znakomity. Mengele odpukuje w niemalowane drewno.

Ponieważ wygasa mu wiza, decyduje się wrócić do Buenos Aires.

Ten tekst jest fragmentem książki Oliviera Gueza – „Zniknięcie Josefa Mengele”:

Guez Olivier
oryginału: La disparation de Josef Mengele
cena:
36,90 zł
Tytuł oryginalny:
La disparation de Josef Mengele
Tłumaczenie:
Bożena Sęk
Okładka:
zintegrowana
Liczba stron:
256
Format:
143X205 mm
ISBN:
978-83-8110-494-4
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Olivier Guez
Urodzony w Strasburgu w 1974 dziennikarz, eseista, pisarz. Studiował stosunki międzynarodowe i ekonomię, współpracuje z kilkunastoma dużymi pismami europejskimi i amerykańskimi (m.in. z „Gazetą Wyborczą”). W 1998 r. przebywał w Bośni jako obserwator wyborów z ramienia OBWE, w 2009 jako wysłannik francuskiego MSZ był na misji w Afganistanie. Obecnie mieszka w Paryżu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone