Od hołdu do potęgi: historia Prus (cz. I)
Historia Prus – zobacz też: Prus Królewskich powrót do Korony – początek drogi
Historia hołdów pruskich nie zaczyna się w 1525 roku. Krakowska uroczystość była konsekwencją wcześniejszych prób pacyfikacji Państwa Krzyżackiego, którego istnienie warunkowało polską politykę zagraniczną nieomal od początków XIV wieku. Próbę wprowadzenia zależności lennej między Polską a Zakonem podjęli już twórcy II pokoju toruńskiego, który zobowiązywał każdego kolejnego nowo wybranego wielkiego mistrzu do złożenia homagium polskim władcom najpóźniej sześć miesięcy po wyborze.
Skomplikowane umocowanie prawno-międzynarodowe Zakonu spowodowało, że uniknięcie tego obowiązku przychodziło przywódcom Państwa zakonnego z łatwością. Złożenia hołdu odmawiali Martin Truchsess von Wetzhausen i Fryderyk Wettyn, którzy tłumaczyli się, że uznają jedynie władzę cesarza, którego Zakon jest zbrojnym ramieniem, i nie mogą być lennikami dwóch suwerenów. Polska strona uważała to za złamanie zasad pokoju toruńskiego, co w oczywisty sposób prowadziło do dalszych konfliktów.
Historia Prus – Hohenzollernowie w Prusach
W roku 1511 na urząd wielkiego mistrza, przy gorącym poparciu cesarza Maksymiliana I, wybrany został Albrecht Hohenzollern – siostrzeniec Zygmunta Starego, syn Fryderyka Hohenzollerna, margrabiego Ansbach. Więzy rodzinne nie były jednak wystarczająco silne, aby zaledwie 21-letni mistrz prowadził wobec Korony politykę uległą i pokorną. Kierowały nim raczej osobiste ambicje, które nie pozwalały poddawać się zwierzchności polskiego króla. Hohenzollern odmówił więc złożenia hołdu, podobnie jak jego poprzednicy powołując się na związki z Cesarstwem.
Sprawę rozstrzygnąć miała wojna pomiędzy Polską a Zakonem toczona w latach 1519–1525. Zwycięstwo nie przyszło Polakom łatwo. Wzbogacony subsydiami moskiewskimi i mający poparcie Cesarza Albrecht nie zamierzał oddawać pola bez walki. Konflikt z zakonem wymagał od Korony dużego zaangażowania militarnego i finansowego. Zygmunt Stary, skupiony na sprawach północnych, zaniedbał zupełnie sytuację w Czechach i na Węgrzech, gdzie nieudolne rządu Ludwika Jagiellończyka zagrażały władzy domu Jagiellonów w tej części Europy. Dwór polskiego króla zabiegał więc o możliwie szybkie zakończenie wojny, nawet kosztem kompromisowych i nie zawsze dogodnych dla Polski warunków.
Rozwiązania były dwa. Po pierwsze Albrecht mógł zostać zmuszony do złożenia hołdu, a więc zachowane zostałoby status quo istniejące od czasów II pokoju toruńskiego. Byłoby to jednak rozwiązanie doraźne, a w przyszłości konflikt mógł wybuchać na nowo. Drugim wyjściem była inkorporacja Prus Książęcych do Korony i przeniesienie Zakonu na inne terytorium. Ten drugi pomysł lansowany był w szczególności w środowiskach związanych z Janem Łaskim, arcybiskupem gnieźnieńskim. Proponował on, aby zakonników przenieść na ziemie mołdawskie, aby tam stanowili zaporę przed najazdami tureckimi. Idea ta trąciła jednak naiwnością polityczną i była przejawem nadmiernie optymistycznego spojrzenia na siłę Polski na ówczesnej arenie międzynarodowej.
Krzyżacy, choć wychodzili z konfliktu przegrani, nadal znajdowali silne poparcie u cesarza Karola V. Jego zaangażowanie w konflikty zbrojne na terenie Włoch oraz coraz bardziej skomplikowana sytuacja wyznaniowa w Rzeszy ograniczały co prawda zainteresowanie monarchy sprawami pruskimi, ale nie powodowały, że tracił je zupełnie z oczu. Już jego interwencja w 1521 roku, która doprowadziła do przerwania działań wojennych, pokazywała, że po uporządkowaniu spraw w Rzeszy Karol może upomnieć się o swoje prawa względem Państwa Zakonnego.
Propozycja Albrechta
Polska dyplomacja musiała więc działać z dużą ostrożnością i wymyślić sposób, aby zachować zwierzchność nad ziemiami zakonnymi i zerwać jednocześnie więzy Krzyżaków z Cesarzem. Sposób podsunął prawdopodobnie sam Albrecht, który za namową Lutra, z którym spotkał się w 1523 roku, wysunął projekt sekularyzacji Zakonu i utworzenia na jego terytorium państwa świeckiego.
Zgodnie z tym pomysłem Albrecht złożyć miał hołd lenny nie jako zakonnik, ale świecki władca. Dodatkowym elementem miało być zerwanie z Kościołem katolickim i przystąpienie do obozu protestanckiego. Tym samym powstać miało pierwsze państwo, w którym luteranizm miał się stać religią państwową. Albrechtowi umożliwiało to zachowanie władzy na terenie Prus Zakonnych (od teraz nazywanych Książęcymi) i możliwość założenia dynastii, choć jednocześnie prowadziło to do marginalizacji jego przyszłego państwa na arenie międzynarodowej. Jako protestant Albrecht stawał się z punktu widzenia cesarza banitą, a jego państwo traciło poparcie ze strony Rzeszy. Naturalnym „opiekunem” i reprezentantem spraw pruskich przed Karolem V mógł być jedynie Zygmunt Stary jako senior Albrechta.
To kompromisowe rozwiązanie miało więc zadowolić zarówno Polaków, jak i najbliższe otoczenie Albrechta. Wielki mistrz przestawał być urzędnikiem i stawał się władcą własnego państwa, dla Korony z kolei fakt swoistego wykluczenia Prus ze wspólnoty międzynarodowej był gwarancją trwałości zależności lennej. Położenie nowego księstwa całkowicie uzależniało jego politykę zagraniczną od wsparcia Polski. Z punktu widzenia dworu Zygmunta Starego była to więc propozycja atrakcyjna. Rozwiązywała doraźnie problem krzyżacki i uzależniała dawne państwo zakonne od Polski w większym stopniu aniżeli traktat toruński z 1466. Rozwiązanie to zostało prawdopodobnie przyjęte przez najbliższe otoczenie króla polskiego jako realnie oddające siłę Korony, w przeciwieństwie do nieco wydumanych koncepcji Jana Łaskiego.
Hołd – tryumf czy klęska?
O przyjęciu warunków przedstawionych przez Albrechta decydowały też prawdopodobnie doświadczenia z Mazowsza, które w wyniku wymierania przedstawicieli tamtejszej linii Piastów było po kawałku inkorporowane do Korony. Porozumienie z Hohenzollernem zawierało postanowienie, że w przypadku braku męskiego potomka w jego linii wszelkie prawa do ziem pruskich przypadną władcom polskim. Dwór Jagiellonów oddawał więc los nowo powstającego państwa w ręce ślepego losu, który – jak zapewne wydawało się otoczeniu Zygmunta – sprzyjał Polakom. Zabezpieczało to również przed możliwością przejścia Prus pod władzę innej dynastii, chociażby brandenburskiej linii Hohenzollernów.
Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
Do podpisania traktatu doszło w Krakowie, 8 kwietnia 1525 roku. Dwa dni później dotychczasowy Wielki mistrz zakonu, Albrecht Hohenzollern, już jako książę pruski złożył hołd Zygmuntowi Staremu, przyrzekając wierność, służbę i pomoc, w zamian za opiekę, która była obowiązkiem seniora względem wasala. Historiografia XIX-wieczna – czego wyrazem jest również obraz Jana Matejki „Hołd Pruski” – przyjmowała to wydarzenie bardzo krytycznie, dostrzegając w nim zalążek przyszłej potęgi pruskiej, która zmiażdżyła Rzeczpospolitą i doprowadziła do jej upadku.
Z perspektywy wieków pogląd ten wydawał się być jak najbardziej uzasadniony. W istocie dzięki decyzji Zygmunta Starego kształtować zaczęła się państwowość pruska, która – chociaż podległa polskiemu władcy – posiadała na tyle dużą niezależność, że mogła z czasem zacząć prowadzić politykę samodzielną, niezgodną z interesami Rzeczpospolitej. Błędem Zygmunta wydaje się też stworzenie szansy dalszego rozwoju rodu Hohenzollernów. W XVI wieku widoczne było wszak dążenie tej rodziny do uzyskania coraz większych wpływów w Europie Środkowej. W roku 1455 udało im się wykupić z rąk Zakonu Krzyżackiego tzw. Nową Marchię i oprzeć swoje granice o zachodnie rubieże Królestwa Polskiego. Jednocześnie Hohenzollernowie zyskiwali coraz większe wpływy na Pomorzu Zachodnim i Śląsku. W 1529 roku rodzina Albrechta otrzymała prawa do dziedziczenia tronu książąt pomorskich w przypadku wygaśnięcia dynastii Gryfitów. Hohenzollernowie przejęli też śląskie księstwa: karniowskie, bytomskie oraz opolskie, a także rozpoczęli starania o księstwo legnickie. Kolejni członkowie dynastii żmudnie i konsekwentnie gromadzili kolejne dobra dzięki korzystnym układom politycznym i mariażom.
Czy jednak Zygmunt Stary mógł spodziewać się takiego obrotu sprawy? W ówczesnej sytuacji międzynarodowej tak skonstruowany traktat z Albrechtem wydawał się być wystarczającym zabezpieczeniem przed ewentualną próbą ekspansji brandenburskiego rodu. Nikt się jeszcze wówczas nie spodziewał, że niebawem przez Europę przetoczy się fala reformacji i uzyska ona znaczenie nie tylko religijne, ale także polityczne. Katolicyzm przestanie być uznawany za warunek przynależności do wspólnoty władców europejskich, a książęta pruscy przestaną być osamotnieni w swoim innowierstwie. Jagiellon nie mógł w 1525 roku przypuszczać, że cała układanka religijno-ideologiczna, która spajała Europę przez cały okres średniowieczna i dyktowała normy cywilizacyjne, runie jak domek z kart.
Można nawet powiedzieć, że traktat krakowski był precedensem, który pokazał, że w stosunkach międzynarodowych państwo katolickie może umawiać się i współpracować z państwem protestanckim. Tym samym religia przestawała być jednym z czynników warunkujących porozumienia polityczne. W kwietniowy poranek 1525 roku Zygmunt Stary nie mógł jednak podejrzewać, że duch historii tak pokieruje dziejami, że reformacja odniesie sukces, a to co miało zapewnić podległość książąt pruskich, stanie się fundamentem ich niezależności.
Sprawa sukcesji
Do czynników natury religijnej dochodził z pewnością jeszcze jeden aspekt. Po dworze krakowskim chodzić miała bowiem plotka, że Albrecht jest bezpłodny, bądź też nie jest zdolny do posiadania dzieci ze względu na swoje upodobania seksualne. Podobne paszkwile były jednak w tej epoce normą, chętnie rozpowszechnianą przez znużonych dworzan. Tym niemniej na polskim dworze prawdopodobnie istniało podejrzenie, że książę pruski może nie mieć dzieci, a tym samym szybko wypełnią się postanowienia traktatu pozwalające na inkorporację Prus Książęcych po wymarciu pruskiej linii Hohenzollernów. Być może spodziewano się, że nie znajdzie się chętna, która chciałaby poślubić heretyckiego władcę.
Nadzieje te szybko stały się mrzonką. W 1526 roku Albrecht ożenił się z Dorotą Oldenburg, córką króla Danii i Norwegii. Synowie z tego związku (Albrecht i Fryderyk Albrecht) szybko jednak umarli, nie przeżywając nawet roku. Ciągle była więc nadzieja, że okoliczności będą sprzyjać polskim interesom. Było tak do roku 1553, kiedy z małżeństwa Albrechta z Anną Marią, córką Eryka I Starszego Brunszwickiego, narodził się Albrecht Fryderyk. Przeżył on okres dzieciństwa i stał się potencjalnym następcą na tronie książęcym, grzebiąc nadzieje Polaków przynajmniej na następne kilkanaście lat. I tym razem jednak los wydał się łaskawy. Już w pierwszych latach życia Albrechta Fryderyka widoczne były znamiona choroby psychicznej. Ponownie wydawało się więc, że od pełnej inkorporacji Prus Książęcych dzielą już tylko lata. Najpewniej właśnie tak by się stało, gdyby nie niefortunna decyzja Zygmunta Augusta.
W 1563 roku objawy choroby psychicznej u Albrechta Fryderyka zaczęły się nasilać. Zaniepokojeni tym faktem Hohenzollernowie z linii elektorów brandenburskich zwrócili się do Zygmunta Augusta z prośbą o modyfikację traktatu krakowskiego i zapewnienie im praw do sukcesji w Prusach po wymarciu linii Ansbach. Król musiał podjąć decyzję, a jego uwaga skupiona była na sprawach inflanckich. Na północnym-wschodzie toczyła się twarda rywalizacji polsko-szwedzko-moskiewska o dominację w regionie i to, a nie sprawa pruska, spędzało sen z powiek ostatniego Jagiellona. Pogarszały się też stosunki Zygmunta Augusta z cesarzem Ferdynadem, co groziło konfliktem z Habsburgami. Nieciekawa z punktu widzenia monarchy była także sytuacja wewnętrzna. Na sejmach dominował ferment reformatorski, którego źródłem byli działacze tzw. ruchu egzekucyjnego. Szlachta była więc zajęta rozliczaniem możnowładców z dzierżawionych dóbr domeny królewskiej i mniej była zainteresowana arkanami polityki międzynarodowej.
Królowi wydawało się, że ewentualne ustępstwa na rzecz elektora brandenburskiego ułatwią zbudowanie sojuszu przeciw Habsburgom i powstrzymają ich od działań przeciw Królestwu. Zygmunt August liczył także na wsparcie Brandenburgii w wojnie północnej oraz profity finansowe, które mogły się wiązać ze współpracą z Hohenzollernami. Nie zważając więc na negatywne opinie najbliższych doradców, zezwolił aby po wymarciu linii pruskiej, prawa do sukcesji dostali potomkowie elektorów z Brandenburgii. Ostatni z Jagiellonów nie spodziewał się, że tą decyzją zmienił bieg historii.
Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Wybrana bibliografia:
- Marian Biskup, Polska a zakon krzyżacki w Prusach w początkach XVI wieku. U źródeł sekularyzacji Prus Krzyżackich, Pojezierze, Olsztyn 1983.
- Maria Bogucka, Hołd pruski, Interpress, Warszawa 1985.
- Stanisław Cynarski, Zygmunt August, Ossolineum, Wrocław 1989.
- Ludwik Kolankowski, Polska Jagiellonów. Dzieje polityczne, wyd. 3, Oficyna Warmińska, Olsztyn 1991.
- Janusz Małłek, Dwie części Prus. Studia z dziejów Prus Książęcych i Prus Królewskich w XVI i XVII wieku_, Pojezierze, Olsztyn 1987.
- Tenże, Prusy Książęce a Prusy Królewskie w latach 1525–1548. Studium z dziejów polskiej polityki księcia Albrechta Hohenzollerna, Warszawa 1976.
- Władysław Pociecha, Geneza hołdu pruskiego, Kasa im. Mianowskiego – Instytut Popierania Nauki, Gdynia 1937.
- Jacek Wijaczka, Stosunki dyplomatyczne Polski z Rzeszą Niemiecką w czasach panowania cesarza Karola V (1519–1556), Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. Jana Kochanowskiego, Kielce 1998.
- Zygmunt Wojciechowski, Zygmunt Stary (1507–1548), wyd. 2, PIW, Warszawa 1979.
Redakcja: Roman Sidorski