Od radykalizmu narodowego do „ruchu nienazwanego”. Dwie wizje „tej samej” rewolucji w poglądach Bolesława Piaseckiego

opublikowano: 2021-09-27 14:49
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Bolesław Piasecki wzbudza kontrowersje również dzisiaj. Ten przedwojenny lider Ruchu Narodowo-Radykalnego „Falanga”, po wojnie główny ideolog i organizator koncesjonowanych przez komunistów środowisk świeckich. Czym się kierował? Czy jego poglądy ewoluowały, czy może przeciwnie – był im wierny pomimo zmiany rzeczywistości politycznej?
REKLAMA
Bolesław Piasecki

Ten tekst jest fragmentem książki Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”.

Postać Bolesława Piaseckiego, jego skomplikowana, pełna sprzeczności biografia i poglądy ciągle wzbudzają wiele emocji, dzielą nie tylko opinię publiczną, lecz także zawodowych historyków. Rodzi się pytanie: dlaczego Piasecki dzielił i nadal dzieli Polaków? Jego antagoniści ideowi widzieli w nim „polskiego Führera”, przyjaciele polityczni i epigoni jego myśli politycznej – realistę politycznego o duszy romantyka. W każdej z tych opinii, jak to zwykle bywa z biografiami niepokornych buntowników, tkwi trochę prawdy. Jan Engelgard, historyk i publicysta, lecz także niewątpliwie apologeta Piaseckiego, w recenzji biografii przywódcy Ruchu Narodowo-Radykalnego „Falanga” pióra Antoniego Dudka i Grzegorza Pytla pisał: „Piasecki jest bodaj najbardziej zdemonizowaną, a jednocześnie najmniej zrozumianą postacią naszej najnowszej historii. Pisano o nim z różnych pozycji, ale zawsze źle. Jedni robili to z nienawiści, inni z ignorancji, jeszcze inni z wyrachowania. Przeciwko Piaseckiemu wylano morze atramentu i tylko dziwić może, jak to się dzieje, że tak rzekomo niewiele znacząca postać budzi takie zainteresowanie. Odpowiedź na to może być tylko jedna: w Piaseckim było coś, co przykuwa uwagę, niepokoi i fascynuje, zmusza do ciągłego zajmowania się jego życiorysem”.

Bolesław Piasecki (Bundesarchiv, Bild 183-31683-0001 / Quaschinsky, Hans-Günter / CC-BY-SA 3.0)

Nie jest moim zamiarem ani przybliżanie kolejnych etapów życia Piaseckiego, ani też rekonstruowanie jego poglądów. To zrobili już zawodowi historycy i publicyści, choć – co trzeba przyznać – nie wszyscy w sposób rzetelny i obiektywny. Czasami emocje, podszepty polityczne, bliżej nieokreślone intuicje ideowe ciążyły na ocenach i interpretacjach. Być może dlatego, że postawę, a raczej postawy Piaseckiego bardzo trudno jednoznacznie wyjaśnić, odnaleźć dla nich jakiś wspólny mianownik czy korzenie. W perspektywie całego życia Piaseckiego, poszczególnych etapów jego biografii – od narodowego radykalizmu po Stowarzyszenie PAX – można zauważyć, że owe korzenie są bardzo splątane, przypominają labirynt. Ciągle aktualne pozostają pytania o ewolucję tej postaci. Może Piasecki pozostał na zawsze wierny swoim poglądom i stworzył własną metodę myślenia i żadnej ewolucji nie było, a zmieniła się jedynie rzeczywistość, która go otaczała? To pytanie tyleż prowokujące, ile ciągle otwarte, niezamykające dyskusji nad biografią Piaseckiego.

Tak czy inaczej celem niniejszego szkicu nie jest kolejna wiwisekcja życia i poglądów Bolesława Piaseckiego, ale próba ukazania w jego poglądach tych motywów, które pomimo zmienności rzeczywistości okazały się trwałe. Szczególnie zaś ważne jest wyartykułowanie tych intuicji ideowych, które można by określić jako „pozorne sprzeczności”. Piasecki, urodzony w 1915 r., był dzieckiem pokolenia, które nie uczestniczyło bezpośrednio w dziewiętnastowiecznym sporze „ojców” o wizję II Rzeczypospolitej, o uzyskanie wpływu na duszę Polaków. Ten spór, jakkolwiek ważny i determinujący politykę polską po 1918 r., w momencie, kiedy Piasecki stawiał pierwsze kroki na swojej drodze politycznej, wydawał się mało atrakcyjny i zwyczajnie anachroniczny. Praktycznie już na początku lat trzydziestych w środowiskach narodowych, z których Piasecki się wywodził, można było zaobserwować wyraźną ewolucję ideowo-programową, w wyniku której pojawiły się dwa bliźniacze (choć w warstwie ideowej odmienne) nurty: nacjonalizm chrześcijański (nurt katolicko-narodowy, narodowo-radykalny) i nacjonalizm państwowy (od Związku Młodych Narodowców po środowisko „Podbipięty”). Ten ostatni nie tylko w warstwie ideowej, lecz też w praktyce politycznej szukał (i znalazł) „koalicjanta” w obozie rządzącym, w którym po śmierci marsz. Józefa Piłsudskiego nastąpiło też przesunięcie na prawo.

REKLAMA

W tej sinusoidalnej, mocno skomplikowanej rzeczywistości droga polityczna Piaseckiego nie była wcale oryginalna, a raczej dość typowa dla reprezentanta młodzieży akademickiej, przebijającej się od połowy lat dwudziestych do życia publicznego, domagającej się nie tylko „przewartościowania wartości”, lecz także zmiany warty pokoleniowej. Już podczas studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim Piasecki został liderem (kierownikiem) Oddziału Akademickiego Obozu Wielkiej Polski. Dynamika jego działania i aktywność zostały szybko zauważone przez przywódców obozu.

Był jednym z najambitniejszych członków warszawskiego Oddziału Akademickiego. Obok Wojciecha Wasiutyńskiego, Mariana i Adolfa Reuttów oraz Wojciecha Kwasiborskiego należał nie tylko do czołowych działaczy, lecz także ideologów grupy. Już wczesną publicystykę tego środowiska wyróżniały ostra, bezpardonowa krytyka liberalizmu we wszystkich jego odcieniach, zwrot w kierunku tendencji totalnych (wyraźne inspiracje faszyzmem włoskim), eksponowanie katolicyzmu, antysemityzmu i antykomunizmu. Z jednej strony rozczarowanie zarówno bluffem demokratycznym, jak i cezaryzmem demokratycznym w wersji sanacyjnej, a z drugiej strony likwidacja struktur terenowych OWP były zapowiedzią pojawienia się czegoś nowego. Do tego dochodziły jeszcze czynniki, które moglibyśmy określić jako obiektywne, a więc kryzys społeczno-ekonomiczny lat 1929–1933. Jak przywoływał po latach Zygmunt Przetakiewicz, młode pokolenie, wychowane w Polsce niepodległej, stanęło wobec problemu nędzy, biedy, bezrobocia. Stare partie, stronnictwa i ich liderzy – wspominał Przetakiewicz – nie reprezentowały już żadnych miarodajnych programów, nie miały sił witalnych. Zradykalizowanie postaw młodzieżowych nie mogło zatem dziwić. Zresztą owa postawa radykalna była charakterystyczna zarówno dla prawicy narodowej, jak i skrajnej lewicy. Pozornie retoryka o robotniku czy chłopie, który „dzielił zapałkę na cztery”, oba nurty bardziej do siebie zbliżała, niż je różniła, pomijając w sposób oczywisty odmienne pozostałe postulaty obu nurtów. Już w 1933 r. środowiska narodowo-radykalne wyraźnie się ożywiły. Wokół pisma „Akademik Polski” powstał Narodowo-Radykalny Komitet Wykonawczy Młodych, w październiku tego samego roku ukazał się pierwszy numer narodowo-radykalnej „Sztafety”. Niemniej większość narodowych radykałów, w tym Piasecki, nadal pozostawała w strukturach autonomicznej Sekcji Młodych SN. Spór personalny i taktyczny na linii SM SN – SN z dnia na dzień narastał. Ostatecznie w wyniku dekompozycji i procesów dezintegracyjnych wiosną 1934 r. powołano Obóz Narodowo-Radykalny. Rola Piaseckiego w ONR była duża, ale nie na tyle, aby samodzielnie kierował nową organizacją, choć takie aspiracje i ambicje niewątpliwie miał. Niekwestionowanymi przywódcami byli nieco starsi od niego Henryk Rossman (ur. 1896 r.) i Jan Mosdorf (ur. 1904 r.).

REKLAMA
Henryk Rossman (fot. NAC)

Wewnętrzna struktura (jawna i na pół konspiracyjna) ONR była jednak bardzo skomplikowana. Nie to jest jednak najważniejsze. W rzeczywistości w obozie od samego początku istniały dwie wyraźnie rywalizujące o wpływy grupy: zwolennicy Rossmana oraz zwolennicy Piaseckiego, który formalnie był jedynie, a może aż, liderem autonomicznej grupy akademickiej (Oddział Akademicki ONR). Jako jeden ze współautorów zasad ideowych ONR (Deklaracji z 14 kwietnia 1934 r.), a w praktyce również programu narodowych radykałów, Piasecki dążył do uzyskania jak najsilniejszej pozycji w ruchu. Głoszone przez niego hasła dyscypliny i karności, ścisłego podporządkowania jednostki interesom narodu przyciągały do niego młodzież. W jednym z pierwszych swoich tekstów Piasecki zwracał uwagę na potrzebę nowej organizacji narodu. Pisał wówczas: „burzyć tylko wtedy wolno, o ile się na to miejsce wznosi nową, twórczą, lepszą budowę”. Każda rewolucja, w tym rewolucja narodowa, musi mieć konkretne cele, jakąś perspektywę przyszłości i dookreśloną wizję narodu. Dla Piaseckiego zasadniczą miarą jednostki była wartość jej charakteru, stopień podporządkowania narodowi i państwu8. Rządzić zatem mogli – twierdził Piasecki – ludzie wyjątkowi, odpowiednio ukształtowani, najlepsi charakterem, ofiarni, karni, zdolni do podporządkowania swojego życia prywatnego dobru narodu. Miarą wartości jednostki są w tej koncepcji wychowawczej obowiązek i powinność. Prawa jednostki mają w tym wypadku mniejsze znaczenie. Piasecki już na początku lat trzydziestych zwracał uwagę na konieczność zorganizowania narodu w Organizacji Politycznej Narodu, wychowanie go pod ścisłym nadzorem Organizacji Wychowawczej Narodu. Te – już wcześniej ukształtowane – poglądy Piaseckiego nie były podzielane przez wszystkich młodych narodowych radykałów. Przywołany już tekst pt. Organizacja Polski Narodowej redakcja „Sztafety” opatrzyła wymownym komentarzem: „Za artykuł powyższy, przedstawiający tendencje myśli ustrojowej w narodowo-radykalnym Ruchu Młodych, autor ponosi osobistą odpowiedzialność”.

REKLAMA

[…]

Kult robotnika był bezpośrednio związany ze swoiście pojmowaną filozofią pracy. Wydaje się, że narodowi radykałowie nie tylko sięgali w tej materii do polskiej tradycji intelektualnej XIX w. (Cyprian Norwid, Stanisław Brzozowski, August Cieszkowski, Karol Libelt), lecz także, a może przede wszystkim z uwagą przyglądali się rozwiązaniom zarówno radzieckim, jak i faszystowskim (zwłaszcza włoskim). Nacjonalizm narodowych radykałów przypominał nacjonalizm proletariacki, w którym praca stanowiła nie tylko obowiązek człowieka, zadanie wobec państwa i narodu, lecz także sens twórczości. Kształtowano w ten sposób nowe wyobrażenie o robotniku bojowniku, budowniczym nowego porządku, architekcie rewolucji.

Apologię świata proletariackiego ilustrował także plakat Narodowej Organizacji Pracy (wcześniej Komitet Organizacyjny Narodowych Związków Zawodowych), którą kierował Stefan de Holtrop. W centralnym punkcie tego plakatu, na tle logotypu RNR (ręka zgięta z mieczem) znajdowali się robotnicy wznoszący mur, który mógł symbolizować z jednej strony budowanie, wznoszenie, stawianie czegoś na fundamentach, a z drugiej – odgradzanie, tworzenie getta, izolowanie „nas” od reszty, „innych” – od wrogów. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby opisany motyw i jego symbolikę zestawić z pochodzącym z 1950 r. słynnym obrazem Aleksandra Kobzdeja Podaj cegłę. Nie chodzi tylko o to, że ów obraz jest arcydziełem sztuki socrealistycznej, ale o przekaz, o budowanie fundamentów Polski Ludowej, o udział w tej budowie jednostek najbardziej do tego predysponowanych, najbardziej aktywnych i dynamicznych. Z nieco innej perspektywy oba motywy, choć pochodzące z różnych epok, lecz mające uzasadnienie propagandowe, mogą symbolizować przesłanie do szybszej budowy nowego porządku, nakaz przebudowy za pomocą radykalnych metod. Słowem, mogą oznaczać wezwanie do rewolucji.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Tomasz Sikorski
„Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
520 s. + 32 s. wkł. zdj.
ISBN:
978-83-8229-078-3
EAN:
9788382290783

Ten tekst jest fragmentem książki Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”.

W publicystyce Piaseckiego oraz w jego licznych wypowiedziach katalog wroga jest niezwykle różnorodny. Nie jest to oryginalne, a raczej oczywiste. Dla ruchów ekstremistycznych, zarówno prawicowych, jak i lewackich (w wypadku ruchów nacjonalistycznych owe tradycyjne wektory: prawica–lewica tracą na aktualności i znaczeniu), wróg jest jednym z najważniejszych argumentów, z jednej strony legitymizujących słuszność własnej drogi czy programu, z drugiej – usprawiedliwiających zastosowanie radykalnych metod w celu osiągnięcia oczekiwanych skutków. W świetle konfliktowej teorii polityki, która była w takim samym stopniu charakterystyczna zarówno dla konserwatywnych rewolucjonistów niemieckich, jak i dla marksistów (tutaj mamy wroga klasowego), efekt prakseologiczny działań politycznych jest możliwy, gdy znajdziemy zdefiniowanego wroga: rzeczywistego, choć też potencjalnego, oraz wroga symbolicznego (przedmiotowego). U Piaseckiego tym wrogiem byli Żydzi, komuniści, „fołksfront”, masoneria, feministki, międzynarodówki, kapitaliści, liberałowie, w ujęciu systemowym: demokracja, liberalizm, kapitalizm etc. W wydanej krótko przed wybuchem wojny broszurze programowej RNR wymieniano jednym tchem kolejnych wrogów narodu: żydostwo, obcy kapitał, komunistów, separatystów ukraińskich, synekury polityczne, stronnictwa klasowe, a także mające ulec gwałtownemu zahamowaniu procesy: bezrobocie, niesprawiedliwość społeczną, rozkład polityczny i zysk bez pracy.

REKLAMA
Jan Mosdorf

[…]

Antoni Dudek i Grzegorz Pytel, analizując wojenną publicystykę Piaseckiego, zwrócili uwagę na jej najważniejsze tematy. Niezmienne pozostały wizja nacjonalizmu chrześcijańskiego, antysemityzm, antykomunizm, wrogość wobec Niemiec, krytyka demokracji i liberalizmu, hierarchizm i elitaryzm. Kwestie ustrojowo-polityczne zeszły na dalszy plan. Zastąpiły je analizy geopolityczne, złagodzenie haseł totalistycznych i próby znalezienia modus vivendi między klasyczną demokracją a totalitaryzmem, wreszcie rozbudzenie misji dziejowej Polski, połączone z motywem ekspansji terytorialnej, w wyniku której miało powstać imperium słowiańskie.

Piasecki został aresztowany przez NKWD w podwarszawskim Józefowie z 11 na 12 listopada 1944 r. Po rozmowach z gen. Iwanem Sierowem i Władysławem Gomułką został zwolniony. Z oczywistych względów ten epizod ciągle budzi wątpliwości. Rodzą się pytania o cenę, jaką Piasecki zapłacił za wolność. Sugestie, że został usunięty za obietnicę utworzenia środowiska katolickiego, które miało od wewnątrz rozbić Kościół polski, wydają się jednak bezzasadne. Jest natomiast prawdą, że przebywając w więzieniu sowieckim, Piasecki musiał sporo myśleć, zastanawiać się nad przyszłością, nie tylko swoją, lecz także kraju. Był niemalże przekonany, a w swoim przeświadczeniu nieodosobniony, że po zakończeniu wojny Polska pozostanie w strefie wpływów radzieckich i zapewne tak będzie jeszcze przez kolejne dziesięciolecia. Zarówno walka z okupantem, jak i ewentualny wybuch III wojny światowej, a w konsekwencji konfrontacja między Zachodem a ZSRS, miały okazać się scenariuszami wręcz nieprawdopodobnymi. Zdaniem Piaseckiego w tej nowej sytuacji komuniści polscy musieliby zająć konkretne stanowisko zarówno wobec Kościoła, który nad Wisłą miał od wieków specjalny status, jak i katolików świeckich.

REKLAMA

Za przyzwoleniem władz praktycznie już od stycznia 1945 r. Piasecki wraz z Aleksandrem Bocheńskim, Stanisławem Rostworowskim i Wojciechem Kętrzyńskim dyskutowali z wysłannikiem władz mjr. Jerzym Borejszą. Rozmowy zakończyły się zgodą władz na utworzenie środowiska postępowych katolików świeckich. 25 listopada światło dzienne ujrzał pierwszy numer pisma katolików „Dziś i Jutro”. W nowym środowisku, jeszcze nienazwanym znaleźli się głównie, choć nie tylko, byli radykałowie narodowi, m.in.: Jerzy Hagmajer, Zygmunt Przetakiewicz, Wojciech Kętrzyński, Mieczysław Kurzyna, Dominik Horodyński, Ryszard Reiff.

Na podstawie pierwszych wypowiedzi publicystycznych Piaseckiego trudno było określić jego jednoznaczny pogląd na nową rzeczywistość. Pozostawało wiele niedomówień, niedopowiedzeń, zapewne świadomych i celowych. Jeszcze w czasie pobytu w więzieniu Piasecki napisał memoriał polityczny, który w istocie określał warunki brzegowe współpracy z obozem rządzącym. Wysunął kilka tez: 1. w Polsce należy przeprowadzić bezkrwawą rewolucję społeczną, co częściowo było zgodne z rewolucyjnym – radykalnym charakterem ONR „Falanga” (koncepcja przełomu); 2. ścisły sojusz z ZSRS jest elementem polskiej racji stanu. W owym memoriale Piasecki nie zrywał ze swoimi dawnymi poglądami, a jedynie je dostosowywał, i to bardzo ostrożnie, do nowych okoliczności. Miesiąc później memoriał został uzupełniony o Ogólne zasady światopoglądowe i przekazany Władysławowi Gomułce. W dokumencie tym Piasecki ustosunkował się do kilku zasadniczych problemów: tzw. prawd bezwzględnych, ustroju politycznego i społeczno-gospodarczego oraz nowej konstelacji geopolitycznej, w jakiej znajdował się kraj. Pozostając wierny przedwojennej doktrynie RNR, stał na stanowisku światopoglądu chrześcijańskiego. Przyjmował istnienie absolutnych, wiecznych i bezwzględnych prawd usytuowanych w porządku hierarchicznym: 1. Bóg; 2. ludzkość; 3. naród i 4. rodzina. Nawiązując jedynie w sposób ogólny do nowego porządku ustrojowego, wspominał o potrzebie budowy państwa demokratycznego, w którym wszelka władza pochodziłaby od ludu. Wnikliwa deklaracja skłania jednak do wniosku, iż mimo retoryki demokratycznej, stanowiącej novum, Piasecki nie ukrywał przywiązania do zasad hierarchii i elitaryzmu. W kontekście wychowania wspominał, iż jednostkom najzdolniejszym, a zarazem najbardziej lojalnym wobec państwa, należy ułatwić dostęp do elity rządzącej.

REKLAMA
Bolesław Piasecki (Bundesarchiv, Bild 183-31683-0001 / Quaschinsky, Hans-Günter / CC-BY-SA 3.0)

W kwestiach społeczno-gospodarczych Piasecki wyraźnie opowiadał się za potrzebą reform: upaństwowieniem wielkich przedsiębiorstw, uspołecznieniem handlu, instytucji kredytowych i bankowych, rozwojem opieki społecznej, reformą rolną, ograniczeniem kapitału zagranicznego jedynie do jego ekonomicznej (nie politycznej) wartości. Więcej niedomówień pozostawało w sferze ochrony przez państwo własności prywatnej. Pisał bowiem, że własność jest „użytkowaniem rzeczy z ramienia narodu”, a to nie wyklucza jej ograniczania, czyli wywłaszczenia.

Piasecki próbował również dokonać rozrachunku z przedwojennym antysemityzmem. Wzywał do potępienia wszelkiej nienawiści rasowej wobec Żydów, jednocześnie jednak sugerował powstanie prawa umożliwiającego im bezpieczne opuszczenie kraju. W jego przekonaniu nowym źródłem antysemityzmu nie była już rywalizacja na polu gospodarczym ani też religijno-kulturowy antagonizm polsko-żydowski, ale nazbyt liczny udział Żydów w aparacie rządzącym, motywowany ich kwalifikacjami, lecz niewspółmierny do ich ogólnej liczby w państwie. W innym miejscu Piasecki pisał: „Stosunek nasz do Żydów negował w ogóle celowość jakiegokolwiek współżycia, tworząc postawę naszej wrogości. Obecnie – na pewno nie kochamy całej ludzkości jednakowo, lecz Polaków najbardziej. Obecnie – kochając Polaków najbardziej, chcemy, aby każdy Polak, współżyjąc z jakąkolwiek narodowością, miłością zdobywał jej zalety i miłością usuwał jej braki. Chcemy, aby każdy obywatel polski miał prawo i obowiązek osobistej służby dla Państwa polskiego. [...] Niemożliwe jest dla nas wyjaśnić rewizję naszych poglądów, nie podkreślając jednocześnie tych wartości naszej tradycji, które są dla nas w pełni żywe. Tworzą je: rewolucyjna postawa wobec rzeczywistości społeczno-politycznej okresu po pierwszej wojnie światowej, przekonanie, że fikcją jest jedność mas polskich bez rewolucyjnej przebudowy społeczno-gospodarczej w duchu radykalizmu, oraz oparcie postaw ideowych o zasady katolickiego poglądu na świat”.

Najważniejszą, a zarazem najbardziej rozbudowaną częścią lipcowej deklaracji była analiza geopolitycznego położenia kraju i płynące z niej wnioski. Punkt wyjścia stanowiła ukryta przez Piaseckiego sugestia o potrzebie nowego sposobu myślenia o sprawach kraju – nowym patriotyzmie powojennym. Była to próba – nie pierwsza i nie ostatnia – przerzucenia mostów między polską tradycją romantyczną a chłodnym realizmem, uwzględniającym proporcje środków i zamiarów. Jan Dobraczyński w następujących słowach charakteryzował przyjętą przez zwolenników Piaseckiego postawę realistyczną: „Z tego jednak, co nas łączyło, wynieśliśmy obaj [wraz z Bolesławem Piaseckim – T.S.] jedno: potrzebę postawy obywatelskiej i bezwzględnej ofiarności patriotycznej. [...] Burzliwa fala wyrzuciła nas na brzeg pokryty szczątkami wielu katastrof. Nie był to jednak obcy brzeg, ale brzeg naszej Ojczyzny. [...] Nie musieliśmy się przekonywać, że trzeba nam zaakceptować – mało zaakceptować – przyjąć za swoje, za zadanie do zrealizowania dla siebie – wszystko, co przynosiły ojczyźnie dobrego powojenne zmiany. To była nauka, którą wynieśliśmy z tamtego nurtu [odwołanie do narodowodemokratycznej metody myślenia politycznego – T.S.]: nie czekać na cudowne rozwiązania, ale korzystać z realnych faktów, choćby nawet stworzone zostały z inicjatywy ludzi wywodzących się z innych niż my środowisk. Taki był kierunek główny naszego myślenia. Resztę miała przynieść rzeczywistość pełna zmian i niespodzianek”.

REKLAMA

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Tomasz Sikorski
„Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
520 s. + 32 s. wkł. zdj.
ISBN:
978-83-8229-078-3
EAN:
9788382290783

Ten tekst jest fragmentem książki Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”.

Piaseckiemu chodziło w takim samym stopniu o rewindykację państwa, uznanie Polski Ludowej za własne – „nasze” państwo, lecz także o realizm geopolityczny, który skłaniał do ścisłego sojuszu z ZSRS jako głównej determinanty powojennej polityki polskiej. To miały być prawa niezmienne i bezwzględne. Pisał wprost: „Sytuacja międzynarodowa, jak i samo położenie geopolityczne determinują wytyczne polityki polskiej: 1. Polska musi stać się czynnikiem łączącym, a nie dzielącym świat Wschodu i Zachodu. Polityka polska winna być czynnikiem pokoju, ponieważ trzecia wojna światowa byłaby tragedią tak dla niej, jak i dla całej ludzkości; 2. Polska swoją postawą winna wzbudzić istotne i należne zaufanie Związku Radzieckiego, które umożliwi pogodzenie postulatów polskiej racji stanu z sowiecką polityką światową. [...] Stosunki narodu polskiego i narodów radzieckich winny być oparte na zasadzie przyjaźni i po sąsiedzku obopólnie wyciągniętej dłoni. Aby wytyczna powyższa nie była frazesem, trzeba: 1. pamiętać, że przyjaźni polsko-radzieckiej przeciwstawia się tradycja historyczna. W związku z tym należy społeczeństwu polskiemu dać poznać wartości moralne i kulturalne Rosji porewolucyjnej. W związku z tym należy przewidzieć, że narastanie przyjaźni polsko-radzieckiej to proces długofalowy, nie zrażać się pojawiającymi się z jednej czy drugiej strony błędami, lecz dążyć do usunięcia wszelkich zgrzytów spowodowanych działaniem złej tradycji; 2. Rozpraszać kompleks społeczeństwa polskiego wynikający z obawy przed wchłonięciem przez Rosję. Należy przyjąć założenie, że w zakresie nie tylko materialnym, ale i kulturalno-politycznym Polska jest w stanie – i to jest jej zadaniem – nie tylko brać, ale i dawać posiadane wartości Rosji radzieckiej. Nie ma przyjaźni między narodami bez swobodnej wymiany wartości kulturalnych i cywilizacyjnych”.

REKLAMA
Bolesław Piasecki w czasie zjazdu Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, lata pięćdziesiąte (Bundesarchiv, Bild 183-26513-0009 / Wlocka / CC-BY-SA 3.0)

[…]

Zdaniem Piaseckiego trwanie w oporze nie przyniesie pożądanych skutków, a jedynie opóźni proces rewolucyjny, zahamuje odbudowę kraju i utrudni pojednanie między oboma narodami. Pomimo wielowiekowej nieufności w stosunkach polsko-rosyjskich za trwałym sojuszem miały przemawiać również obiektywne korzyści: odzyskanie Ziem Zachodnich i Północnych, przyspieszenie odbudowy społeczno-ekonomicznej kraju i współdziałanie w walce z okupantem niemieckim. Nie można było zatem przejść obojętnie obok tych zagadnień.

Oprócz obozu marksistowskiego (rewolucjoniści materialistyczni), stanowiącego rdzeń nowego układu, Piasecki dostrzegał też rewolucjonistów spirytualistycznych, czyli katolików postępowych, na których spoczywał obowiązek współdziałania w procesie odbudowy państwa. Kooperacja tych dwóch środowisk rewolucyjnych, przy zachowaniu odrębnych podstaw ideowych, miało być zdaniem Piaseckiego elementem konstytutywnym polskiej polityki powojennej. Jak pisał: „Jest przeto obowiązkiem każdego Polaka walczyć o treść rewolucji polskiej”.

Piasecki rozumiał, że „każda dziejowa rewolucja ma swoich heroldów – stanowczych i bezkompromisowych. Rewolucja może być tylko wielka i potężna, a nie może być ani dobra, ani piękna. W każdą jednak rewolucję można wszczepić piękno. [...] Prawdziwa rewolucja jest chłonna. Rewolucjoniści chcą żyć inaczej, ale chcą żyć. A przecież rewolucja rodzi się na gruzach, gdzie żyć tak trudno. [...] Trzeba pamiętać, że tylko twórcze przeżywanie rewolucji umożliwia zaszczepienie w nią własnego rozumienia wiecznego piękna i dobra. Inni bowiem rewolucjoniści też dążą do realizacji swego odczucia dobra i piękna. Należy zatem w ścieraniu się idei w obozie nowego świata zwyciężyć”.

REKLAMA

Próbując zarysować pejzaż polityczny Polski powojennej, Piasecki wyróżniał trzy środowiska i trzy postawy: londyńczyków – wierzących w reorientację polityki międzynarodowej i uzyskanie wpływu na procesy krajowe, obóz PKWN – mający decydujący wpływ na odbudowę kraju oraz konspirację niepodległościową, żyjącą nadzieją na rychły konflikt zbrojny i uzyskanie pełnej niepodległości. W istocie jednak zdaniem Piaseckiego właściwe granice podziałów polityczno-społecznych przebiegały wzdłuż obozu dwóch rewolucji: materialistycznej i spirytualistycznej. To oczywiste, że oba bieguny tej samej rewolucji dzielił stosunek do religii, prawd bezwzględnych, niemniej w okresie epokowej przebudowy były to kwestie ważne, choć nie najistotniejsze. Oba obozy charakteryzował naturalny radykalizm społeczny. Piasecki, sięgając do starych, ale ciągle żywotnych idei narodowo-radykalnych, twierdził z przekonaniem, że nacjonaliści muszą być państwowcami kierującymi się realistyczną postawą wobec rzeczywistości. Wojna i konspiracja ostatecznie zlikwidowały klasyczne podziały na lewicę i prawicę, a partie klasowe i ideologiczne stały się partiami narodowymi. Dlatego dla katolików rewolucyjnych nie było innej drogi jak tylko symbioza i współistnienie z marksistami, przy zachowaniu katolickich praw bezwzględnych i chrześcijańskiego poglądu na świat.

Dla Piaseckiego życie na granicy dwóch epok wyznaczało nowe drogowskazy, nowe ścieżki polityczne, po których należało odważnie podążać. „Trzeba orać, siać, budować fabryki, przecinać kraj szosami”, lecz także tworzyć fundamenty, uwalniać w Polakach uśpione wojną i konspiracją nadzieje, wymyślać wielką, nową, twórczą ideologię. Ze względu na położenie geohistoryczne na skrzyżowaniu Wschodu i Zachodu Polsce miała przypadać szczególna misja. Jak pisał Piasecki: „Rolą tą jest wiązanie Wschodu z Zachodem, wiązanie zamieniające egoizm stron na wzajemną wymianę posiadanych wartości. Realizm każe powiedzieć, że egoizmu stron nie da się zupełnie wyeliminować. Niezależnie od prostej czy zawikłanej sytuacji – zarówno praktycznej, jak i ideowej – nasze cele nakazują pójść z tym, kto jest w stanie bardziej naszą rolę zrozumieć, czyli z tym, czyj egoizm jest mniejszy”.

Od wiosny 1946 r., krótko przed referendum ludowym, które miało legitymizować zmiany zachodzące w kraju, Piasecki zaczął obudowywać swój realizm geopolityczny argumentami natury ideologicznej. Wyraźnie wyciągał dłoń w kierunku marksizmu i tym samym narażał się na krytykę zarówno ze strony minimalistów (środowiska „Tygodnika Powszechnego”), jak i maksymalistów („Tygodnik Warszawski”). Sądził, że polska niechęć do Rosji, zapewne uzasadniona historycznie, w rzeczywistości powojennej jest błędem politycznym, który może przynieść ogólnonarodową katastrofę. Nie chodziło Piaseckiemu jedynie o osłabienie polskiej racji stanu, której gwarantem był ZSRS, ale o całkowite niezrozumienie rewolucyjnego wiatru historii. Wobec tego przełomu nie można było zająć niejednoznacznego stanowiska. Potrzeba było realizmu konsekwentnego. Jak wyjaśniał Piasecki: „Związek Radziecki jest niewątpliwie narzędziem rewolucji nowej epoki. Twórcą tej rewolucji jest przekształcająca się świadomość ideowa środowiska ogólnoeuropejskiego. Motorem przemian jest wola osiągnięcia pełnego człowieczeństwa, rozbudzona w masach proletariatu robotniczego, inteligenckiego i chłopskiego; motorem twórczy niepokój intelektualistów i ascetów. Powtarzamy raz jeszcze – Związek Radziecki jest narzędziem tej rewolucji”.

Tablice agitacyjne przed referendum w 1946 roku

Nie wystarczały, z jednej strony, powojenne status quo geopolityczne, z drugiej – postulat biologicznego przetrwania narodu, który przeżył hekatombę wojenną. Piasecki uważał, że w świecie „kryzysu myśli i niepokoju serca” należy wziąć odpowiedzialność za kraj. Nie było już miejsca – pisał po referendum ludowym – na opozycyjność klasyczną. Opozycja musiała uznać determinanty polskiej racji stanu: sojusz z ZSRS, konsekwencje rodzimej rewolucji, reformy społeczno-gospodarcze. W istocie więc konstruktywna opozycja musiała być radykalna i państwotwórcza. Nie chodziło Piaseckiemu jedynie o pokojową koegzystencję katolików i marksistów, ale o przekonanie tych ostatnich do światopoglądu chrześcijańskiego, który jest żywy, dynamiczny, twórczy i rewolucyjny. Taka była – jak nieraz pisał – konieczność historyczna i życiowa. Krytyka daltonizmu politycznego i ideologicznego skłaniała Piaseckiego do wniosku, że katolicy postępowi powinni zbudować własny obóz, oparty na nowych wartościach, posługujący się postępowym językiem, starający się zrozumieć przeciwników ideowych, ale liczący również na to, że oni zrozumieją katolików. W kwietniu 1947 r., po sfałszowanych wyborach do sejmu (w styczniu 1947 r.), likwidacji opozycji, masowych aresztowaniach i procesach działaczy niepodległościowych, nagonce na publicystów „Tygodnika Warszawskiego” Piasecki po raz pierwszy otwarcie i bez żadnych niedomówień wyjaśnił, jakie powinno być miejsce środowiska katolików postępowych w nowym, powojennym pejzażu politycznym. Sprzeciwiał się nie tylko prostej, bezmyślnej syntezie spirytualistyczno-marksistowskiej, lecz także odniósł się krytycznie do modnych w katolicyzmie prądów personalistycznego i egzystencjalnego. Należało budować nowy ruch, intelektualnie twórczy, ale jeszcze nienazwany.

Pisał: „Jesteśmy katolikami i jesteśmy ruchem nienazwanym jeszcze. Jesteśmy katolikami, tak jak byli nimi nasi dziadowie i wszyscy wierni w poprzednich wiekach historii Kościoła. Byli oni katolikami, ale żyli w różnych formach społecznych: w gminach chrześcijan pierwszych wieków, w służbie idei świętego cesarstwa rzymskiego, w feudalizmie, w bractwach i stowarzyszeniach cechowych, wyznawali poglądy szkoły augustiańskiej, wyznawali poglądy szkoły tomistycznej. Wszyscy oni, powtarzamy, byli katolikami, ale nazywali się różnie, w zależności od systemu, od poglądu na świat”. Piasecki uważał, że nowa organizacja nie ma jeszcze sprecyzowanego światopoglądu, choć z założenia jest to ruch katolicki. Oczywiście nie można było zrezygnować z credo katolickiego – tak deklarował, ale nie sposób było również przewidzieć przyszłość. Należało wzniecić twórczy niepokój, a jednocześnie nawracać tych, którzy do chrześcijaństwa nie byli przekonani. Poza tą misją ewangelizacyjną pozostawał radykalny stosunek do rzeczywistości, w której historię tworzą masy – jej główni bohaterowie, nierzadko barbarzyńscy, choć najczęściej anonimowi.

Zmieniająca się w kraju sytuacja polityczna, zwiastuny stalinizmu postawiły Piaseckiego w bardzo trudnym położeniu. Dla Kościoła był całkowicie niewiarygodny. Traktowano go jako konia trojańskiego, który rozbija ten Kościół od wewnątrz. Tłumaczył się, że zarówno on, jak i środowisko, które reprezentuje, są wierni katolicyzmowi i Kościołowi.

[…]

Piasecki, żyjąc iluzją, liczył na to, że uda się z jednej strony namówić Kościół do opuszczenia okopów reakcyjnych, z drugiej – nawrócić marksistów na katolicyzm. Obie próby, jak pokazała historia, się nie powiodły.

Piasecki stanął po stronie władzy komunistycznej, być może wbrew intencjom, które mu przyświecały. Nie zdołał ukorzenić marksizmu wartościami chrześcijańskimi, nie udało mu się również przekonać Kościoła do poparcia władzy totalitarnej. Choć był człowiekiem niezwykłej, gorliwej wiary, popadł w konflikt z Kościołem. Z drogi, którą kroczył, bardzo trudno było zejść. Wrogów i nieprzyjaciół Piaseckiego trudno zliczyć. Byli wśród nich zarówno ludzie władzy, jak i katolicy. Ci ostatni okazali się chyba najbardziej nieprzejednani. Pozostał człowiekiem bez wątpienia kontrowersyjnym, niepoddającym się łatwej ocenie, ale w jeszcze większym stopniu niezrozumianym. To z pewnością fenomen naszej historii współczesnej. Być może właśnie to sprawia, że kolejni historycy i publicyści próbują odkryć tajemnicę Piaseckiego.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Tomasza Sikorskiego „Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)” bezpośrednio pod tym linkiem!

Tomasz Sikorski
„Węzeł gordyjski. Katolicy świeccy w PRL (1956-1989)”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
520 s. + 32 s. wkł. zdj.
ISBN:
978-83-8229-078-3
EAN:
9788382290783
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Sikorski
Politolog, historyk, prof. dr hab., pracownik Instytutu Historycznego Uniwersytetu Szczecińskiego, autor kilkudziesięciu książek (w tym redaktor prac zbiorowych), wielu artykułów naukowych i popularnonaukowych, laureat nagród (Książka Historyczna Roku, Nagroda im. Oskara Haleckiego, Nagroda Klio, Nagroda Fundacji im. Romana Dmowskiego, Nagroda im. Józefa Łukaszewicza, Nagroda Prezydenta Miasta Ostrowa Wielkopolskiego „Dzieło 2017”), nominowany do Nagrody Historycznej tygodnika „Polityka”, stypendysta Polonia Aid Foundation Trust. Zainteresowania badawcze: ruchy polityczne i społeczne, myśl polityczna, historia idei, biografistyka, kultura a polityka, ideologia, historia XIX–XX w.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone