Ostatni pozytywista?

opublikowano: 2016-10-11 08:41
wolna licencja
poleć artykuł:
W dyskusji nad Polską i polskością obok filmów Andrzeja Wajdy nie można było przejść obojętnie. Choć w formie romantyczny, w treści był nieznośnie pozytywistyczny w swej kontynuacji rozrachunku z traumami romantyzmu. Paradoksalnie z wiekiem sam zaczął im ulegać przyznając się do niemożności zwyciężenia nad tym co tak silnie kształtuje nasze wyobrażenie o przeszłości.
REKLAMA

We wspomnieniach o Andrzeju Wajdzie dominuje jedno określenie – wieszcz. Choć jego orężem nie była siła rymów, lecz kunszt gry obrazem, stawia się go w równym szeregu z Mickiewiczem, Słowackim, Norwidem. Określenie to kiepsko pasuje jednak do zmarłego reżysera. Jego filmy owszem były liryczne, nasycone magią wysmakowanych scen, wręcz malowane kamerą, ale przecież ich wydźwięk był silnie antyromantyczny, wpisujący się raczej w dziedzictwo polskiego pozytywizmu.

Czasy, w których przyszło żyć Wajdzie, były w niektórych aspektach kalką XIX wieku. Trauma klęski, tęsknota za utraconym państwem, poczucie, że rzeczywistości nie da się szybko zmienić, że trzeba ją przyswoić, to wszystko łączyło żyjących w XIX stuleci i ich potomków, którym udało się przetrwać drugowojenną tragedię. Nieznośne pytania o to co w takich okolicznościach oznacza polskość i jak poradzić się sobie z jej dziedzictwem, zaczęły wracać, przypominając, że nie na wszystko udało się odpowiedzieć.

Andrzej Wajda na planie Ziemi obiecanej (domena publiczna).

II RP nie była przecież wyśnionym rajem, o którym marzyły pokolenia walczące o niepodległość. Szklane domy były urojeniem, a Polska jako ucieleśnienie naszych ambicji i oczekiwań tylko zawodnym fantomem. Szara rzeczywistość, w której pokolenie Wajdy zaczęło dorastać, wymieszana pamięcią o pożodze wojennej, stworzyła intelektualistę znów zadającego sobie pytanie o sens romantycznych uniesień i bezustannej pielęgnacji wspomnień. Wielkie narracje o narodzie zamienione zostały w refleksje nad człowieczeństwem i jego miejscem w świecie.

Tym właśnie naznaczone były pierwsze produkcje zmarłego reżysera. „Pokolenie”, „Kanał” czy „Popiół i diament” są próbą rozliczenia się z wojenną traumą, nie bez wątpliwości wobec postaw heroicznych. Zawierały w sobie pytania o sens heroiczności przeciwstawianej pragmatyzmowi i pracy u podstaw. Każdy film był przy tym dojrzalszy. O ile w „Pokoleniu” i „Kanale” dramat wojny przygniata, o tyle w „Popiele i diamencie” romantyczny Maciek Chełmicki budzi sympatię, pomimo że ostatecznie ginie na śmietniku historii wraz z całym swoim może poczciwym, ale nierozsądnym romantyzmem.

Nie bez racji początek twórczości Wajdy oskarżany bywa o wpisywanie się w komunistyczną propagandę. Nowej władzy na rękę było dyskutowanie z heroizmem i przekonywanie, że po wojnie nie czas na polityczne dywagacje, a na podnoszenie kraju z ruiny. Nie oznacza to jednak, że podobne myślenie nie towarzyszyło młodemu pokoleniu pogodzonemu z myślą, że innej Polski nie będzie. Dorastali w tym samym myśleniu, które kształtowało XIX-wiecznych pozytywistów, niewidzących nadziei w rewolucyjnych zrywach. Być może nie był to jedynie oportunizm, ale zespolenie refleksji historyczno-społecznej z propagandowymi celami, które miała ówczesna władza.

Z tym okresem Wajda brutalnie rozlicza się w „Człowieku z marmuru”. W rzeczywistości był to film o czymś więcej niźli tylko o robotniku wykorzystanym przez komunistyczną machinę. Było to dzieło o każdym, kto po 1945 roku dał się zwieść ułudzie stabilizacji. W Mateuszu Birkucie mógł się przejrzeć każdy, który w akcie rezygnacji chciał uznać „Polskę lubelską” za dziejową konieczność. Wajda obnażył zbiorowe oszustwo, pokazał okrutny mechanizm władzy, która używając spójnych i logicznych haseł tworzy złudzenie dla naiwnych. Przy tym reżyser nie stał się romantykiem. Początkująca reżyserka Agnieszka – uosobienie heroizmu – przegrywa przecież swoją walkę. Zostaje rozbrojona i pozbawiona narzędzi. Nie może prawdy o Birkucie wykrzyczeć. W jednej z ostatnich scen ojciec tłumaczy jej, że jeśli wszystko to co zrobiła w jej odczuciu jest uczciwe i potrzebne, to przecież wystarczy, że najpierw opowie o wszystkim jemu. „Czy wszystko musi być robione zaraz dla wszystkich?” – zadaje pytanie, które zabrzmieć może w uszach jedynie jako wezwanie do pracy u podstaw, do zrzucenia z siebie powinności mesjanistycznych.

REKLAMA

Zanim powstał „Człowiek z marmuru” ukazała się jednak „Ziemia obiecana” – film arcydzieło, tytan polskiego kina, dzieło życia Andrzeja Wajdy. XIX-wieczna Łódź to totalitarny kombinat, w którym rządzi oszustwo i bezwzględność. Trzęsie nim zdemoralizowana oligarchia przemysłowców, która zdaje się wierzyć, że nad ich szwindlami czuwa Opatrzność Boża, którą można kupić za kilka rubli. Trójka głównych bohaterów chce ten status quo rozbić. Ma ambicje stworzyć swoją potęgę pod prąd „łódzkiej tandety”. Są zatem romantycznymi rewolucjonistami w pełnym sensie tego słowa. Każdy ich ruch wymaga jednak pójścia na kolejny moralny kompromis, balansowanie na etycznej linie, aż do ostatecznego upadku. Rewolucja pożera swoje dzieci, sprawiając, że stają się one takie same jak ci, których świat chcieli zniszczyć. „Ziemia obiecana” była więc zarazem brutalnym rozliczeniem się z rzeczywistością jak i przestrogą na przyszłość – ostatecznie kolejnym wezwaniem o pozytywistyczną zmianę i stłumienie romantycznego uniesienia.

Historia pokazała, że jeśli nawet to nie sztuka wpłynęła na politykę, to pokolenie, które doprowadziło do upadku komunizmu, było w myśleniu o przeszłości z Wajdą zadziwiająco zgodne. Opozycja nie była heroiczna w sensie romantycznym. Starała się być rozważna, choć zdecydowana. „Solidarność” nie jest mitem romantycznym i może właśnie dlatego tak kiepsko przyswajalnym. Czy to filmy Wajdy skroiły taki sposób postrzegania rzeczywistości, czy może reżyser był jedynie akceleratorem powszechnych myśli, które sprawnie przelewał na ekran, trudno powiedzieć. Jednak tak jak bez znajomości Mickiewicza, Słowackiego, Prusa czy Sienkiewicza nie da się wiele powiedzieć o politycznej kondycji narodu polskiego w XIX wieku, tak bez Wajdy to co wydarzyło się w latach 70. i 80. nie może być w pełni zrozumiałe.

Im mistrz był starszy, tym romantyzm był w nim silniejszy. Świat, który obserwował, zdawał się nie doceniać transformacji, pytać o skalę kompromisów, domagać się rozliczenia z przeszłością. Do tego doszedł kolejny zawód – wymarzony polski raj znów rajem nie jest. Wajda tym razem nie odpowiedział pragmatyzmem. „Wałęsa. Człowiek z nadziei” był nieudolną i w istocie romantyczną próbą zbudowania resentymentu, tak jak resentymentalny był mickiewiczowski „Pan Tadeusz”. W „Katyniu” zabrakło pytań, zastąpiły je postacie nieskazitelne, papierowe, romantycznie wołające o prawdę. Reżyser wpadł w pułapkę myślenia o polskości, którą sam wiele razy krytykował.

Może właśnie z tej porażki wziął się film „Powidoki” przedstawiający postać romantyczną, ale ostatecznie przegrywającą. Dzieło-testament woła zarówno o wolność artysty, przestrzega przed zespalaniem sztuki z potrzebami społecznymi, jak i pokazuje jakie są konsekwencje niezłomnej i heroicznej postawy. Śmierć niezauważonego przez tłum Strzemińskiego jest wspaniałym pożegnaniem z kinem. „A może jednak pragmatyzm?” – zdaje się pytać reżyser. Moment zgonu malarza pokrywa się przecież z początkiem kariery Wajdy. Tak twórca zamyka koło historii, nas pozostawiając z pytaniami bez odpowiedzi.

Przeczytaj więcej o filmach Andrzeja Wajdy:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Polecamy e-book Agaty Łysakowskiej – „Damy wielkiego ekranu: Gwiazdy Hollywood od Audrey Hepburn do Elizabeth Taylor”:

Agata Łysakowska
„Damy wielkiego ekranu: Gwiazdy Hollywood od Audrey Hepburn do Elizabeth Taylor”
cena:
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
87
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-04-4
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone