Patryk Pleskot – „Niewiadomski. Zabić prezydenta” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-12-16 13:27
wolna licencja
poleć artykuł:
90 lat temu, 16 grudnia 1922 r., w warszawskiej Zachęcie malarz Eligiusz Niewiadomski trzema strzałami rewolwerowymi pozbawił życia pierwszego prezydenta II RP Gabriela Narutowicza. Zamach, do którego doszło w dniach niespotykanej eskalacji walki politycznej, trwale wpisał się na karty podręczników, ostatnio jednak ukazała się książka próbująca odczytać tę tragedię na nowo, przedstawiając wydarzenia z punktu widzenia zabójcy i dochodząc motywów sprawcy morderstwa. Niestety, ten zamysł nie został uwieńczony pełnym powodzeniem.
REKLAMA
Patryk Pleskot
Niewiadomski. Zabić prezydenta
nasza ocena:
5/10
Wydawca:
Demart
Rok wydania:
2012
Okładka:
twarda
Liczba stron:
440
ISBN:
978-83-7427-740-2

Autorem publikacji jest Patryk Pleskot, jeden z najzdolniejszych historyków młodego pokolenia, mogący swym bogatym dorobkiem wprawić w zakłopotanie wielu starszych wiekiem badaczy. Spektrum jego zainteresowań jest szerokie: wydawał dotychczas monografie, artykuły i edycje źródeł dotyczące m.in. telewizji w PRL, polsko-francuskich relacji naukowych, recepcji pierestrojki nad Sekwaną czy polskiego kontrwywiadu okresu stalinizmu. Biorąc na warsztat problem Niewiadomskiego, Pleskot udowadnia po raz kolejny, że nie jest historykiem jednego tematu.

„Beletrystyczny w formie...

Książce, wydanej w serii „Biografie przeklęte”, daleko do klasycznej biografistyki. Przedstawienie życiorysu głównego bohatera jest tylko jednym z wątków mających unaocznić pełen kontekst zamachu. Narracja została podzielona na dwa człony: fabularną opowieść o krótkiej prezydenturze oraz procesie i egzekucji zabójcy oraz popularnonaukowy wykład przedstawiający tło historyczne i biograficzne wydarzeń. Taka niecodzienna „interkonwencjonalność” tekstu była dosyć ryzykownym rozwiązaniem – z pewnością wzmocniła dramatyzm, z drugiej strony nieuchronne stały się pewne powtórzenia między obydwoma modułami.

Wątpliwości budzą zwłaszcza fragmenty fabularyzowane, obejmujące w klamrę główną część książki – autor dążył do możliwie kompletnego oparcia się na źródłach, co z pewnością jest godne szacunku, ale z powodu nikłej ilości dostępnych przekazów zawiesiło otrzymaną formę w pewnym rozkroku między popularnonaukowym opracowaniem a powieścią historyczną. Pleskot, według własnych deklaracji, dążył do osiągnięcia utworu „beletrystycznego w formie, naukowego w treści”, w moim odczuciu otrzymana hybryda nie spełnia żadnego z tych postulatów. Chętnie przeczytałbym thriller polityczny poświęcony wydarzeniom z grudnia 1922 r., ale jego sprawne napisanie wymagałoby popuszczenia wodzy fantazji.

Zakorzenienie narracji w wydarzeniach odtwarzanych na podstawie kilkunastu wspomnień i prasy z epoki sprawiło, że w znacznej mierze składa się ona z krótkich i oderwanych od siebie scenek. Wyjątek stanowią punkty kulminacyjne obu części fabularnych – zabójstwo prezydenta oraz wykonanie wyroku na sprawcy – opowieść dzięki większej obfitości przekazu źródłowego staje się tam gęstsza i, co trzeba przyznać, w tych momentach czyta się ją znacznie lepiej. Mimo wszystko jednak mnie taka próba osiągnięcia wyższego poziomu popularyzacji historii nie przypadła do gustu – podczas lektury raziła pewna sztuczność dialogów i brak w zasadzie wnikania w psychikę bohaterów, do tego przesycenie tekstu szczegółami faktograficznymi (naturalnymi w monografii, ale niepotrzebnymi w powieści) i wtręty wybiegające w przyszłość znacząco utrudniały „zawieszenie niewiary”.

Dodatkowo w fabule dotyczącej dni krótkiej prezydentury narracja towarzyszy przede wszystkim głównym aktorom sceny politycznej – m.in. samemu Narutowiczowi, szefowi jego kancelarii Stanisławowi Carowi, Józefowi Piłsudskiemu – oraz późniejszym świadkom z procesu Niewiadomskiego. Sam główny bohater książki pojawia się przed popełnionym zabójstwem jedynie epizodycznie. Jego nieobecność, warunkowana i tak brakiem podstaw źródłowych, ma sens, gdyż wzmaga ciekawość czytelnika co do motywacji mordercy; z drugiej strony jednak ciekawe tak poznawczo, jak i fabularnie, byłoby obserwowanie antyprezydenckiej kampanii z punktu widzenia zapamiętałego poplecznika endecji – niekoniecznie zresztą samego późniejszego mordercy, ale na przykład szeregowego uczestnika ulicznych protestów.

REKLAMA

...naukowy w treści”?

O ile ocena fabularyzowanych fragmentów książki Pleskota może po części być kwestią gustu i oczekiwań czytelnika, o tyle popularnonaukowy trzon książki zawiera klika bardziej zasadniczych niedociągnięć. Miał dać odpowiedź na pytanie o przyczyny zamordowania pierwszego prezydenta niepodległej Polski. W tym celu autor nie tylko zarysował życiorys sprawcy, ale i przedstawił szeroki kontekst tworzenia suwerennego państwa. Słuszny zamysł został jednak „przedobrzony”: długie opisy m.in. młodości Piłsudskiego, walk legionowych czy rewolucji rosyjskiej odchodziły zbyt daleko od tematu. Same w sobie, choć nie wolne od błędów faktograficznych, stanowiłyby całkiem jednak udany, wartki i syntetyczny wykład o okolicznościach odzyskania niepodległości. Na potrzeby tej książki powinny natomiast zostać poważnie skrócone, nawet przy wątpliwym założeniu, że jej czytelnik będzie kompletnym historycznym analfabetą.

Wątek ogólnohistoryczny doprowadził autora do ciekawej i chyba trafnej konkluzji: czyn Niewiadomskiego może być interpretowany jako krańcowy przejaw rozczarowania wielu ludzi realiami odrodzonego państwa – zamiast spodziewanych szklanych domów otrzymano szarą i niekoniecznie wiele lepszą od zaborczej rzeczywistość, a pęknięcie napompowanego balonika oczekiwań spowodowało powstanie silnego ładunku frustracji.

Przedstawienie tła historycznego nie doczekało się wyodrębnienia w zwartą całość, czytelnik otrzymał je w formie kilku dygresji od szkicowanej biografii Niewiadomskiego. Niefortunnie duża ich część trafiła do rozdziału „Życie rodzinne”. Niestety, perypetie małżeńsko-ojcowskie przyszłego zabójcy były tym elementem, którego zabrakło nie tylko w tym fragmencie (obejmującym m.in. sylwetkę jego ojca, przebieg edukacji oraz całkiem obiecującą karierę artysty-malarza), ale i w całej książce. Wynika to z braku informacji źródłowych, trzeba jednak zaznaczyć, że kwerenda dokonana przez autora nie była zbyt szeroka i nie wykroczyła poza prasę i pozycje wydane. Trudno oczekiwać, by na potrzeby popularnej, bądź co bądź, publikacji przeprowadzać wielomiesięczne poszukiwania archiwalne. Z drugiej strony jednak, chcąc dociekać kwestii tak niedookreślonej jak motywy mordercy, warto byłoby dać sobie szansę podjęcia nowych ustaleń.

Można też spytać otwarcie, czy wobec wielce skąpych danych o życiu prywatnym badanej jednostki jakiekolwiek próby psychoanalizy nie są z góry skazane na fiasko. Zagadkowy konflikt z synem mógł przecież wpłynąć na pogłębienie rozchwiania duchowego Niewiadomskiego w o wiele większym jeszcze stopniu, niż datujące się także na kilkanaście ostatnich miesięcy życia porzucenie stałej pracy. Do przedstawiania nielicznych znanych informacji o jego rodzinie wkradł się bałagan – w pewnym momencie (s. 109) córka pojawia się ex machina, mimo że czytelnikowi nie przedstawiono wcześniej nawet żony.

REKLAMA

Trochę o krytyce źródeł

W moim przekonaniu największą niedoskonałość omawianej książki stanowi fakt oparcia rekonstruowanej drogi Niewiadomskiego do podjęcia morderczej decyzji głównie na wyjaśnieniach samego sprawcy, tworzonych post factum podczas procesu i oczekiwania na egzekucję. Większość twierdzeń, jak np. nieudokumentowana wersja o pierwotnym zamiarze zamordowania Piłsudskiego, była przecież składnikiem złożonej autokreacji zamachowca. Według budowanej opowieści (niewykluczone, że przez twórcę uważanej za prawdziwą) zabicie głowy państwa miało być spełnieniem posłannictwa, krokiem uświadamiającym ogółowi fatalny stan władz państwowych i zgubne w skutkach opanowanie go przez socjalistyczno-żydowskie elementy.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć: Pleskot jest w pełni świadom, że Niewiadomski z premedytacją buduje swój mit. Mimo zastrzeżeń odtwarza jednak poglądy przyszłego zabójcy, posługując się – trochę z braku innych źródeł – opublikowanymi protokołami procesu i tworzonymi przez malarza w ciągu ostatniego miesiąca życia, w formie ideowego testamentu, „Kartkami z więzienia”. Ciekawy wątek książki stanowi za to omówienie rodzącego się quasi-kultu zabójcy. Szkoda, że autor ograniczył się do analizy prasy ze stycznia 1923 r. i nie zainteresował się głębiej rozwojem fascynacji tą postacią w kolejnych miesiącach.

Historia magistra vitae ?

W czasie lektury pewien niesmak budziły pojawiające się niekiedy wtręty publicystyczne. Autor przyznawał, że przy podjęciu tematu kierowała nim świadomość daleko idących analogii między dniami prezydentury Narutowicza a dzisiejszą sytuacją polityczną; według niego wydarzenia sprzed dziewięćdziesięciu lat mogą, jak rzadko które, zrealizować slogan „historia magistra vitae est” i przestrzec główne strony obecnego konfliktu przed jego dalszym radykalizowaniem, mogącym doprowadzić do zaistniałego w grudniu 1922 r. stanu polaryzacji afektowanej. Wydaje się, że porównanie dwóch sporów publicznych może skutkować zbyt licznymi uproszczeniami i sugerować częściową przynajmniej ciągłość tradycji między ich stronami. Przede wszystkim razi podkreślanie dychotomii sceny politycznej – o ile w grudniu 1922 r. chyba rzeczywiście była ona podzielona na dwa obszary wyjątkowo wyraźnie (choć ciekaw jestem, czy lektura ówczesnej prasy sympatyzującej z ludowcami lub chadecją utwierdziłaby to przekonanie), o tyle podkreślanie jej dzisiejszej, zdecydowanej jakoby, dwubiegunowości wykracza poza ramy nawet popularnonaukowego wykładu i wpisuje się – mam nadzieję, że mimowolnie – w retorykę polityczną.

REKLAMA

A może jednak warto?

Mimo tych dosyć poważnych zarzutów książka posiada także liczne atuty. Pleskot zdaje sobie sprawę, jak delikatną materię porusza. Nie stawia więc stanowczych diagnoz, przedstawia cały szereg okoliczności prowadzących do oddania trzech strzałów, dopuszcza też możliwość, iż decydujący wpływ na Niewiadomskiego, będącego w końcu socjopatą, miały czynniki nieodkryte lub wymykające się racjonalnej analizie. Brak zdecydowanej konkluzji w głównym problemie badawczym (chociaż stawia pod znakiem zapytania zasadność podjęcia tematu, a przede wszystkim adekwatność dobranej bazy źródłowej) dowodzi rzetelności autora, nie chcącego na siłę prezentować konkretów. Do udanych zaliczam fragmenty, w których rozkłada na czynniki pierwsze zaprezentowany przed sądem tok rozumowania oskarżonego, wytykając mu wszelkie nielogiczności. Przy tym wszystkim język narracji jest klarowny, precyzyjny i potoczysty – stanowi na pewno mocną stronę publikacji. Trochę dziwi jedynie dosyć familiarne często pisanie o głównym bohaterze po imieniu – Niewiadomski swoim życiorysem (a szczególnie jego zakończeniem) dostarczył chyba wystarczającej ilości synonimicznych względem nazwiska określeń.

Książka została wydana solidnie – szyta, w twardej oprawie, zaopatrzona w ciekawie dobrane ilustracje (w tym kilka kolorowych) przedstawiające przykłady twórczości Niewiadomskiego – malarza. Te ostatnie znalazły się na wydzielonej wkładce, którą błędnie włączono do numeracji stron, przez co większość rozdziałów została przesunięta o kilka kartek względem spisu treści. Niepotrzebnie wydawca na każdej stronie umieścił małe logo serii „Biografie przeklęte” – widnieje ono na okładce oraz poprzedza każdy nowy rozdział, więc czytelnik i tak raczej go nie zapomni.

Chociaż skupiłem się na wypunktowaniu wad, nie mogę uznać lektury książki Pleskota za czas stracony. Publikacja sumuje rozproszony zasób wiedzy o Niewiadomskim i – nawet jeśli nie wnosi wiele nowego – stanowi godną uwagi refleksję nad okolicznościami zabójstwa Narutowicza. Być może wbrew obawom fabularyzowana forma łatwiej trafi do mniej wymagającego czytelnika i spełni swój popularyzatorski cel. Nie zmieni to jednak opinii, że rozwikływanie psychologiczno-kryminalistycznej zagadki powinno być poprzedzone dłuższym dochodzeniem źródłowym, a nawet bez niego robocze wyniki można było przedstawić lepiej.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Filip Gończyński-Jussis
Doktorant w Zakładzie Historii Najnowszej Instytutu Historii UMCS, absolwent historii na UW (licencjat) i UMCS (magisterium). Miłośnik historii dwudziestego wieku i rodzinnego Lublina. Przygotowuje rozprawę poświęconą Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone