Paulina Sołowianiuk – „Ta piękna mitomanka” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-11-15 15:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Wobec kobiety nazywanej Muzą przez Jana Kotta i okrzykniętej wariatką przez Witolda Gombrowicza nie można pozostać obojętnym. Izabela „Czajka” Stachowicz jednych zachwycała, innych irytowała, lecz zapisała się w pamięci wielu. Próbą przedstawienia biografii tej intrygującej postaci jest książka Pauliny Sołowianiuk „Ta piękna mitomanka”.
REKLAMA
Paulina Sołowianiuk
Ta piękna mitomanka. O Izabeli Czajce-Stachowicz
cena:
39 zł
Wydawca:
Iskry
Rok wydania:
2011
Okładka:
Twarda z obwolutą
Liczba stron:
256
Format:
150 x 235 mm
ISBN:
978-83-244-0173-4

O tym, jak ciekawą postacią zainteresowała się Paulina Sołowianiuk, świadczy już sama próba zapisania nazwiska głównej bohaterki. Można by napisać: Izabella ze Schwartzów Hertz Gelbard Stachowicz, zwana przez przyjaciół Czajką (prawdopodobnie z racji tego pseudonimu ostatni mąż Izabeli zyskał w gronie przyjaciół zaszczytne miano Czajnika). Gdy usiłujemy podać kolejną informację, stanowiącą istotny moment każdej biografii, znowu jesteśmy trochę zmieszani. Dane o dacie i miejscu urodzenia są bowiem niemal niemożliwe do odtworzenia. Nie tyle jednak za sprawą obiektywnych trudności w odnalezieniu wiarygodnych źródeł, ile raczej z powodu działań samej Izabeli Stachowicz.

Na szczęście o jej późniejszych losach mamy więcej informacji. Trzykrotnie wyszła za mąż. Przed drugą wojną światową studiowała w Warszawie, Wiedniu i Paryżu. Już wtedy poznała tak znane osobistości polskiego życia artystycznego jak Witkacy, Gombrowicz, Wat, Iwaszkiewicz i Lorentz. Podczas swojego pobytu we Francji miała także okazję osobiście poznać Pabla Picassa. Była uczestniczką słynnego rejsu transatlantykiem „Batory”, z którego relację opublikowała w polskiej prasie. Po wybuchu wojny jej sytuacja uległa nagłej zmianie, gdyż z pochodzenia była Żydówką. Cudem ocalała dzięki pomocy polskiej rodziny. Jednakże nawet w tym trudnym okresie potrafiła okazywać swoje zainteresowanie sztuką. Otworzyła nawet kawiarnię, w której kwitło życie kulturalne warszawskiego getta. Organizowała w niej konkursy muzyczne i razem z Władysławem Szpilmanem zasiadała w jury. Później związała się z Armią Ludową, a po wojnie uzyskała tytuł porucznika. Do końca życia utrzymywała kontakty ze swoimi przyjaciółmi, którymi byli znani literaci, malarze, ludzie nauki. Można by przytoczyć wiele innych ciekawych momentów z życia Izabeli „Czajki” Stachowicz. Autorka jej biografii czyni to zresztą z dużą skrupulatnością.

Historia bywalczyni salonów, ale także pisarki i reporterki, została przedstawiona z zachowaniem chronologicznego porządku, z małym wyjątkiem. Książka zawiera wprowadzenie, w którym autorka przedstawia jedną z najdramatyczniejszych chwil z życia Czajki. Fragment ten stanowi także integralną część późniejszej opowieści. Zabieg ten jednak nie jest zbyt udany. Tak wstrząsający początek burzy późniejszą dramaturgię. Sprawia, że skądinąd ciekawe początkowe ustalenia autorki stają się nużące.

Nie można jednak niczego zarzucić skrupulatności Pauliny Sołowianiuk w poszukiwaniu biograficznych informacji. Korzysta ze wspomnień samej Izabeli Stachowicz, jej listów, publikacji prasowych, wspomnień osobistości polskiego życia literackiego oraz z danych zawartych w dokumentach. Jej poszukiwania nie są jedynie suchym gromadzeniem faktów i dążeniem do przekazywania kolejnych informacji. Autorka potrafi wybrać ze zgromadzonego przez siebie materiału ciekawe fragmenty oraz przedstawić jedno wydarzenie w relacji dwóch osób, które inaczej je postrzegały. W tym celu często posługuje się obszernymi cytatami. Przytacza również fragmenty listów, a nawet pisarskie próby samej Izabeli. Dużą zaletą książki są również fotografie Czajki i ważnych osób w jej życiu.

REKLAMA

Jednak pomimo prowokacyjnej okładki, sposób przedstawienia samej „pięknej mitomanki” nie jest równie porywający. Wydaje się, iż składa się na to kilka przyczyn. Chociaż Paulina Sołowianiuk opisuje wydarzenia przystępnym językiem, nie sprawiającym czytelnikowi większych kłopotów, to czasem popada w zbytnią ozdobność. Ponadto zmiana stylu następuje tak niespodziewanie, że wydaje się ona być przesadzona. I tak, po krótkim opisie okoliczności powstania dzieła Witkacego „Pożegnanie jesieni” otrzymujemy zdanie: Jej nakreślony piórem wizjonera portret przedstawiał kobietę iście demoniczną, pełną ogniem ziejącej, piekielnej namiętności i wolną od wszelkich ograniczeń. (…) Na kartach powieści miłość była bowiem zjawiskiem zgoła metafizycznym, oderwanym od plugawej cielesności, nie znającym przeznaczenia organów płciowych. Zdarza się również, że tok wypowiedzi zostaje zmącony przez absurdalne zdanie, wynikające zapewne z dążenia do przesadnej staranności opisu. Wystarczy przytoczyć następujące stwierdzenia: Szła więc z niemałym trudem naprzód, a może w bok albo Dalsze losy Czajki wymagają niekiedy potwierdzenia, na co nie można jednak liczyć. Pomimo tych niedociągnięć, autorka udowadnia, że potrafi opisać wydarzenie z należytym dystansem, a kiedy jest to potrzebne — z humorem. Na kartach książki można znaleźć wiele przesyconych ironią zdań, wyrafinowanych żartów i prostych, dowcipnych anegdot. Zdarza się jednak, że postać głównej bohaterki gubi się w nadmiarze przytoczonych nazwisk i drobnych faktów. Świadczy to o dużej rzetelności poszukiwań autorki, lecz nie wpływa korzystnie na sposób przedstawienia Izabeli Stachowicz. Można odnieść wrażenie, że akcent zostaje położony na wyliczanie nazwisk znanych osobistości, z którymi Czajka miała do czynienia, a nie próbę oddania zasług i niecodziennego uroku tej postaci.

Niemniej książka jest godna polecenia ze względu na postać samej bohaterki. Stanowi wierne przedstawienie historii jej życia. Urok tej niezwykłej kobiety najpełniej chyba wyraził profesor Jan Kott: Wyobrażamy sobie zawsze, że Muza powinna być podobna do Beatrycze. Powinna być cicha i marząca, wiotka i poetyczna, mieć jasne włosy i niebieskie oczy. Nie wiem, czy Beatrycze istniała naprawdę i pewno wcale nie miała niebieskich oczu. Bela jest duża i czarna. Była Muzą zupełnie innego rodzaju. Jest gwałtowna i nie znosi sprzeciwu, jest pełna niespodzianek jak samo życie. Była pierwszą w Polsce nadrealistką i może jedyną prawdziwą nadrealistką na świecie.

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Mateusz Witkowski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Aleksandra Krogulska
Studentka psychologii i filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuję się zagadnieniami dotyczącymi pamięci autobiograficznej, psychologią poznawczą, epistemologią i literaturą polską XIX wieku, szczególnie twórczością Cypriana Kamila Norwida.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone