Powojenna dekada: reglamentowana sprzedaż surowców, prefabrykatów i podzespołów

opublikowano: 2022-06-11 16:23
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
W pierwszych latach po II wojnie światowej Polska zawierała różnego rodzaju umowy handlowe z Zachodem. Jednak narastająca atmosfera zimnej wojny sprawiała, że kraje wolnego świata zaczęły zrywać kontrakty z krajami komunistycznymi.
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Mirosława Sikory „Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990”.

Mimo klimatu zimnej wojny Polska w zasadzie nieprzerwanie od drugiej połowy lat czterdziestych zawierała różnego rodzaju umowy handlowe z państwami zachodnimi. W czerwcu 1949 r., jeszcze w warunkach sprzed powstania CoCom, podpisano np. umowę z Włochami, gdy jednak w styczniu 1952 r. rządy obu krajów chciały ją prolongować, ta sprawa trafiła już na forum CoCom. Jeszcze na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych Amerykanie naciskali na wszystkie kraje zachodnie, aby zerwały one traktaty handlowe zawarte w krajami komunistycznymi w latach powojennych (1946–1947), tj. zanim świat zupełnie się spolaryzował.

O towarach eksportowanych do Polski dyskutowano na forum kształtującego się na początku lat pięćdziesiątych CoComu w podziale na trzy nowo wprowadzone listy międzynarodowe. Zakres kontraktu polsko-włoskiego obejmował np. eksport do Polski 300 t elektrod grafitowych, uwzględnionych pod pozycją (item) 1390 na liście nr I – tzw. liście jakościowej, obejmującej surowce, półprodukty i urządzenia objęte ścisłym embargiem, w tym zwłaszcza wykorzystywane w energetyce jądrowej oraz w wytwarzaniu konwencjonalnej broni i amunicji, a także wszystkie inne dobra wzmacniające znacząco potencjał wojenny ZSRS. Jeszcze więcej dóbr pokrywało się z katalogiem listy nr II – tzw. listy ilościowej, później określanej jako lista przemysłowa, zawierającej dobra podwójnego zastosowania, które wolno było eksportować w określonych ilościach. Włosi sprzedawali PRL m.in. łożyska kulkowe (item 2601; kontrakt o wartości 1,5 mln USD), siarkę i kwas siarkowy (łącznie blisko 5 tys. t), opony i osprzęt samochodowy (item 2820–2821; wartość 1,25 mln USD). Z listy nr III (dobra o potencjalnym znaczeniu strategicznym dla bloku wschodniego, które to znaczenie musiało zostać zweryfikowane przy zawieraniu kolejnej umowy) znalazły się w kontrakcie części zamienne do traktorów i innych pojazdów silnikowych, a także rtęć (item 3655). Delegacja włoska nie omieszkała wskazać, że już w tym czasie (w 1952 r.) rygory embarga odcisnęły piętno na polsko-włoskich relacjach handlowych: uderzyły w zazwyczaj szczególnie mocną włoską ofertę w zakresie parku maszynowego, zakwalifikowanego jako wrażliwy i dlatego w zasadzie w całości wyłączonego z eksportu do krajów socjalistycznych.

REKLAMA

W identyczny sposób uaktualniano w początku lat pięćdziesiątych umowy handlowe między pozostałymi krajami NATO (CoCom) a Polską. W czerwcu 1952 r. podpisano np. polsko-brytyjskie porozumienie obejmujące m.in. eksport do Polski niewielkich ilości chemikaliów i plastików, uzupełniające wcześniejszy układ z 1949 r. Zasadniczo Brytyjczycy kategorycznie jednak odrzucali w negocjacjach możliwość eksportowania do PRL towarów z listy I i z listy II powyżej limitów CoCom.

Kopalnia „Chrobry” w Wałbrzychu, druga połowa lat czterdziestych (fot. NAC)

Polska, pozbawiona atutów technologicznych i innych dóbr strategicznych, starała się ewidentnie grać kartą węgla i – szerzej – potrzeb energetycznych. W przypadku Norwegii, która sprzedawała Polsce tradycyjnie głównie ryby i przetwory rybne, rząd PRL domagał się np. włączenia do oferty handlowej również 3 tys. ton aluminium: uzależniał od tej pozycji uwzględnienie węgla kamiennego w polskiej ofercie. Oslo już wcześniej zachowało się asertywnie: odmówiło Polsce sprzedaży statków i okrętów wojennych oraz innych towarów objętych embargiem.

Państwa nordyckie zostały szczególnie dotknięte embargiem w zakresie szeroko rozumianego przemysłu stoczniowego, obejmującego produkcję dużych statków towarowych, tankowców, oraz trawlerów, włącznie z układami napędowymi i instrumentami nawigacyjnymi. Przed II wojną światową te kraje miały rozwinięte rynki zbytu w państwach Europy Środkowo-Wschodniej (zwłaszcza w ZSRS), z których teraz miały zrezygnować w imię jednolitej polityki NATO. Ofiarą restrykcji w tym zakresie padła również Wielka Brytania. Dla odmiany zmierzch dotychczasowych gigantów wykorzystały skrzętnie dalekowschodnia Japonia (później – także Korea) oraz Finlandia, przy czym ta ostatnia – pozostająca poza systemem CoCom – jeszcze swobodniej mogła rozszerzyć swoją obecność na rynkach komunistycznych.

REKLAMA

Statki stały się też przedmiotem negocjacji polsko-duńskich. I w tym wypadku dźwignią dyplomacji polskiej okazał się węgiel. Na początku lat pięćdziesiątych rząd PRL zaproponował Danii 1,17 mln t węgla w zamian za sprzedaż Polsce m.in. tankowca objętego embargiem. Gdy Duńczycy odmówili, Polacy natychmiast wycofali się z pierwotnej ilości węgla: zredukowali ją do 750 tys. t, oraz zaczęli domagać się zamiast tankowca pięciu trawlerów, bez przedłożenia żądań w zakresie ich specyfikacji technicznej. Rząd w Kopenhadze wstępnie przystał na te warunki. Wtedy jednak Polacy sprecyzowali, że chodzi m.in. o dwa trawlery, które wcześniej miały status korwet. Na to Duńczycy się nie zgodzili, gdyż te korwety figurowały na liście nr I. Negocjacje jednak kontynuowano w odniesieniu do pozostałych trzech statków, których parametry techniczne zostały przez delegację duńską przedłożone do ewentualnej akceptacji na forum komitetu konsultacyjnego CoCom.

Widzimy zatem, do jakiego rodzaju przepychanek dochodziło i w jaki sposób polska dyplomacja próbowała wybadać kontrahenta, czyli sprawdzić, jakie koncesje jest on gotowy przyznać na rzecz PRL. Nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju negocjacje handlowe musiały być wsparte przez wywiad, czy to cywilny, czy wojskowy, który dotarł do informacji o przebiegu służby wspomnianych trawlerów.

PRL negocjowała też zakup dwóch holowników w Holandii, która tę sprawę referowała na posiedzeniu komitetu konsultacyjnego CoCom (wartość obu tych statków wynosiła łącznie ok. 2,1 mln USD). Delegacja brytyjska szybko zastrzegła, że taka transakcja jest możliwa przy zachowaniu parametru prędkości takiego holownika na poziomie poniżej 15,5 węzła. To stanowisko poparł przedstawiciel Danii. Podczas debaty pojawiły się jednak głosy, że w przypadku holowników prędkość nie jest współczynnikiem o znaczeniu strategicznym. Takiego zdania nie podzielała delegacja japońska, obstająca przy stanowisku, że prędkość stanowi cechę strategiczną niezależnie od typu łodzi, z wyłączeniem kutrów rybackich. Ostatecznie statki sprzedała Polsce nie tylko Holandia, lecz także Wielka Brytania (były to dwie jednostki, w pełni wyposażone m.in. w żyroskop, sonar i radar, kupione za łączną kwotę 2,1 mln USD36). Dyskusje tego typu pokazują jedynie, że normy CoCom stanowiły tylko punkt wyjścia. Nie dało się sformułować precyzyjnych specyfikacji dotyczących dóbr objętych zakazem, gdyż takie specyfikacje musiałyby obejmować tysiące lub miliony stron maszynopisu, a i tak nie byłyby definitywne.

REKLAMA

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mirosława Sikory „Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mirosław Sikora
„Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Okładka:
miękka
Liczba stron:
1040
ISBN:
978-83-8229-357-9
EAN:
9788382293579

Ten tekst jest fragmentem książki Mirosława Sikory „Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990”.

W marcu 1952 r., w ogniu zimnej wojny, Polska podpisała też umowę handlową z – nieuznawanym de iure – rządem RFN. Również w tym wypadku liczono na wyłuskanie zaawansowanych technologicznie dóbr. Istotnie, mimo embarga RFN sprzedała Polsce towary z list nr II i III, ale mieszczące się w kryteriach ilościowych i jakościowych CoCom (regulacja dokumentem CoCom nr 470). Ten przykład pokazuje, jak umowne było embargo i jak wiele zależało od interpretacji oraz innych okoliczności, wśród których niemałą rolę mógł odgrywać aspekt moralny związany z rekompensatami powojennymi.

Wielkość zachodnioniemieckiego eksportu do Polski wynosiła w 1952 r. aż 55 mln USD, z czego 17 mln przypadało na różne kategorie maszyn, w tym wymienniki ciepła, obrabiarki, turbiny czy silniki, jak również na podzespoły do tychże maszyn. RFN eksportowała do wrogiego PRL również ciężarówki (2,5 mln USD), aparaturę optyczną i inny sprzęt precyzyjny oraz elektrotechniczny, produkty przemysłu chemicznego, w tym farmaceutyki (3 mln USD), wyroby z gumy (1 mln USD), a także prefabrykaty ze stali i żelaza (4,5 mln USD). Godny uwagi jest fakt, że dyskutowany na naradzie katalog polskiego eksportu (o wartości 62 mln USD) do RFN nie uwzględniał pozycji „węgiel”. Wymieniono za to m.in. reeksportowany ryż (14 mln USD – 150 tys. t, co stanowiło 10 proc. zapotrzebowania RFN w tym zakresie), cukier (9 mln USD) czy drewno (ponad 6 mln USD).

REKLAMA

Delegacja RFN utrzymywała na forum CoCom, że nie uległa polskim naciskom dotyczącym towarów uwzględnionych na listach nr I i II, nie zgodziła się na eksport lub też zredukowała poziom tego eksportu do wielkości dopuszczalnych na mocy przepisów CoCom. Dyplomacja PRL miała się np. bezskutecznie domagać łożysk kulkowych, dużych ilości metali nieżelaznych, w tym miedzi, niklu, a także prefabrykatów aluminiowych. Wśród wyjątków, na które Niemcy się zgodzili, było 10 elektrycznych pomp sprężonego tlenu, wchodzących w skład górniczego sprzętu ratowniczego, o łącznej wartości ok. 14 tys. USD (ujętych na liście nr I). To ustępstwo argumentowano tym, że PRL nie była w stanie u innego dostawcy nabyć tego sprzętu, z uwagi na jego specjalistyczność i fakt, że już wcześniej (przed 1945 r.) kopalnie Górnego Śląska opierały się na tym sprzęcie i kooperacji z wytwarzającą te pompy firmą Heinrich & Bernhard Draeger z Lubeki. Tym samym odmowa dostarczenia groziła częściowym unieruchomieniem górnośląskich kopalń, co z kolei strona polska odebrałaby jako wrogi akt. Tego z kolei nie życzyła sobie strona niemiecka, uzależniona częściowo od dostaw żywności z krajów Europy Wschodniej. W konkluzji wypada odnotować, że nie chciano niepotrzebnie zaogniać stosunków gospodarczych, a tym samym politycznych z krajami bloku wschodniego.

Kopalnia węgla kamiennego w Sosnowcu, ok. 1950 roku (fot. NAC)

Sytuacja z podzespołami i prefabrykatami strategicznymi (łożyska firmy Lanz do traktorów i autokarów Renault i Chausson, półprodukty aluminiowe) powtórzyła się podczas renegocjacji układów zawartych po wojnie – ale jeszcze przed wprowadzeniem embarga – między Polską a Francją. Polacy chcieli importować te dobra z Francji w ilościach sprzed embarga, tymczasem Francuzi, w nawiązaniu do limitów CoCom nieujawnionych Polakom, obniżyli – średnio o w przybliżeniu 1/3 – liczbę łożysk i tonaż aluminium.

REKLAMA

Powyższe przykłady pokazują wyraźnie, że złamanie jedności państw NATO w początkowym stadium obowiązywania embarga było faktycznie bardzo trudne. Partykularne interesy miały zacząć brać górę dopiero w latach sześćdziesiątych i wpisywać się w globalne odprężenie. Dopiero ta sytuacja stworzyła dogodne warunki do działań WNT.

Symptomy dylematu: bezpieczeństwo czy biznes, pojawiały się już jednak w latach pięćdziesiątych. Zjawiskiem zaskakującym dla CoCom było zmniejszanie się importu maszyn i części do maszyn przez państwa Europy Wschodniej w latach 1953–1954. W 1952 r. skumulowana wartość ich importu w segmencie maszynowym wynosiła 158 mln USD, natomiast rok później zmalała do 143 mln USD. Tłumaczono to zwiększającym się odpowiednio udziałem eksportu sowieckiego obejmującego dobra przemysłu maszynowego i mogącego, przynajmniej w niektórych działach, zastąpić analogiczne wyposażenie z Zachodu, co stałoby się równoznaczne z przejęciem części rynku. Taka sytuacja musiała po raz pierwszy dać państwom zachodnim do myślenia. Utrata rynków wschodnioeuropejskich mogła nie być zjawiskiem przejściowym, gdyż standaryzacja parametrów według wzorców sowieckich skutkowałaby uzależnieniem się od tamtejszych producentów na długie dekady.

Powojenna Ameryka nie tylko minimalizowała obroty handlowe z Polską (choć import z Polski był kilka razy większy niż eksport do PRL), lecz także kanałami dyplomatycznymi starała się torpedować umowy handlowe PRL z innymi krajami, np. w 1953 r. z Grecją (od której Polska chciała nabyć piryt, stosowany w metalurgii żelaza i w produkcji kwasu siarkowego) czy ze Szwecją (od której Polska chciała kupić dużą liczbę łożysk objętych embargiem CoCom). Nieprzejednana postawa „jastrzębi” z Waszyngtonu miała się jednak wkrótce zmienić.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Mirosława Sikory „Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990” bezpośrednio pod tym linkiem!

Mirosław Sikora
„Black Box. Wywiad jako instrument transferu technologii i wsparcia decyzji ekonomicznych w PRL 1955–1990”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Okładka:
miękka
Liczba stron:
1040
ISBN:
978-83-8229-357-9
EAN:
9788382293579
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mirosław Sikora
(Ur. 1981), dr nauk humanistycznych (2010), absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego (2000-2005). Autor książek poświęconych przemysłowi zbrojeniowemu III Rzeszy na Górnym Śląsku podczas II wojny światowej i niemieckiej kolonizacji powiatu żywieckiego w latach 1940-1944. Aktualne obszary badawcze to relacje aparatu bezpieczeństwa ze środowiskami naukowymi w PRL, ochrona operacyjna gospodarki przez Służbę Bezpieczeństwa, a także wywiad naukowo-techniczny PRL. Współredaktor (wraz z A. Dziubą) zbioru studiów dotyczących inwigilacji uczelni wyższych województwa śląskiego oraz książki (wraz z P. Fuglewiczem) dotyczącej rozwoju technologii komputerowych w PRL.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone