„Radziwiłł. Aleksander Kaczorowski rozmawia z Maciejem Radziwiłłem” – recenzja i ocena
„Radziwiłł. Aleksander Kaczorowski rozmawia z Maciejem Radziwiłłem” – recenzja i ocena
Książka ma formę wywiadu-rzeki. Rozmowę prowadzi Aleksander Kaczorowski –doświadczony eseista, tłumacza i znawca Europy Środkowej. To człowiek znany z błyskotliwości, tym razem jednak przyjmuje rolę mocno wycofanego moderatora. Niczym w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim („Prezydent” z 2023 r.) uchyla się od odegrania roli partnera polemicznego. Również i tym razem pozwala Maciejowi Radziwiłłowi prowadzić narrację. Zadaje pytania, które są raczej zaproszeniem do rozwinięcia wątku niż próbą rzucenia wyzwania. Chyba jednak mogliśmy oczekiwać nieco więcej pazura.
Tym bardziej że dyskusja jest bardzo spokojna. Radziwiłł posługuje się językiem precyzyjnym i wolnym od barokowej emfazy. W jego opowieści nie ma taniej nostalgii ani „celebrowania upadku”. Zamiast tego otrzymujemy narrację osadzoną w faktach, podpartą wiedzą historyczną, a często zabarwioną autoironicznym dystansem. Widać to szczególnie, gdy Radziwiłł opowiada o własnej młodości, relacjach rodzinnych czy doświadczeniach z PRL-u.
Silną stroną książki jest otwierający ją rozdział poświęcony genealogii Radziwiłłów. „Galeria przodków” zaprezentowana zostaje z dużą starannością – nie jako wyliczanka zasług, lecz jako panorama zmienności losów i aspiracji poszczególnych członków rodziny. Czytelnik otrzymuje zwięzłe portrety – zarysowane z szacunkiem lecz i, znów, nie bez cienia ironii. Radziwiłł nie mitologizuje przeszłości, choć w jego opowieści widać wyraźne poczucie dziedzictwa. Kapitalnie wypadają też opowieści snute wokół wybranych postaci i symboli (np. Mikołaja Czarnego czy zamku w Nieświeżu), które stają się pretekstem do rozważań o miejscu arystokracji w nowoczesnym świecie.
Radziwiłł nie ukrywa bowiem, że w Polsce tytuły książęce budzą raczej zakłopotanie niż szacunek. W PRL-u arystokracja była milcząco deklasowana, w III RP – często traktowana z podejrzliwością. Ten sceptycyzm ma głębokie korzenie – od XIX-wiecznych resentymentów inteligenckich po powojenne doświadczenie „urawniłowki”. Radziwiłł nie żąda przywrócenia dawnego porządku. Zamiast tego spokojnie objaśnia, z czego wynika różnica w stosunku do arystokracji w Polsce, a np. na Litwie czy Białorusi.
Maciej Radziwiłł nie ucieka od trudnych tematów: mówi o skomplikowanych relacjach rodzinnych, represjach w czasach stalinowskich czy własnych błędach. Momentami bywa bardzo oględny, ale nie można mu odmówić odwagi w poruszaniu spraw osobistych. Zarazem brakuje w książce szerszego kontekstu geopolitycznego i kulturowego. Nie padają pytania o jego stosunek do przemian po 1989 roku, do aktualnych sporów o dziedzictwo i własność, nie wspomina się o kwestiach restytucji majątków, roli arystokracji w życiu publicznym, czy relacji z Kościołem.
Skąd te niedostatki? Wina za to leży w znacznej mierze po stronie Kaczorowskiego, który nie zawsze potrafi prowadzić rozmowę ku wątkom bardziej kontrowersyjnym lub zniuansowanym. Relacja dyskutantów wydaje się miejscami zbyt przyjacielska, by doszło do ostrej wymiany. Im bardziej cieszymy się z lekkości lektury, tym bardziej zżymamy się na brak analitycznej głębi.
Warto pochwalić warstwę edytorską książki – estetyczny skład, ciekawy wybór ikonografii, reprodukcje portretów i fotografii z rodzinnych zbiorów. Wydawnictwo Iskry tradycyjnie zadbało o poziom graficzny. To książka, którą dobrze mieć na półce – także ze względu na wartość dokumentacyjną.
„Radziwiłł. W rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim” to książka starannie przygotowana, napisana z dużym wyczuciem formy i elegancją. Nie jest to ani bezkrytyczny hołd dla przeszłości, ani agresywna klasowa rewizja historii. To raczej próba zbalansowanego spojrzenia na losy jednego z najsłynniejszych rodów dawnej Rzeczypospolitej. A wszystko to z perspektywy jego współczesnego potomka, który nie chce ani się wynosić, ani tłumaczyć, ale opowiedzieć. Czy to wszystko nie zbyt dworne? Może faktycznie jest to opowieść miejscami zbyt łagodna. Zawsze jednak świadoma własnych ograniczeń. To bowiem książka do czytania z uważnością – i w takim duchu została napisana.