Rafał A. Ziemkiewicz – „Jakie piękne samobójstwo. Dlaczego Polacy walczyli o swoje zniewolenie” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-07-08 09:51
wolna licencja
poleć artykuł:
Najnowsza książka Rafała Ziemkiewicza _Jakie piękne samobójstwo. Dlaczego Polacy walczyli o swoje zniewolenie_ już samym swoim tytułem wzbudzać może spore kontrowersje. Jest to pozycja publicystyczna, poparta jednak solidnym przygotowaniem merytorycznym autora, co czyni z niej nie lada prowokację zarówno dla zawodowych historyków, jak i mniej wyrobionych czytelników.
REKLAMA
Rafał A. Ziemkiewicz
Jakie piękne samobójstwo. Dlaczego Polacy walczyli o swoje zniewolenie
nasza ocena:
8/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Fabryka Słów
Rok wydania:
2014
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
Format:
13,5x20 cm
ISBN:
978-83-7574-105-6

Autor przedstawia w pracy swoje, momentami nader radykalne, analizy i poglądy na temat polskiej historii od okresu rozbiorów do końca II wojny światowej. Jest to de facto studium upadku II Rzeczypospolitej, którego korzeni publicysta doszukuje się daleko przed jej powstaniem w 1918 roku. Autor stawia sprawę na ostrzu noża, za swój cel obiera walkę z „patriotyczną poprawnością”, która jego zdaniem od lat paraliżuje polskie myślenie o przyczynach wojennej rzezi. Ziemkiewicz niejako swoim mottem czyni cytat z Żeromskiego, iż misją pisarzy i publicystów jest szarpać narodowe rany, aby nie zarastały błoną głupoty. Szarpie zaiste, często nie przebiera w środkach, posługuje się językiem dosadnym i pełnym ciętych metafor.

„Jakie piękne samobójstwo” - historia niealternatywna

Nie jest to jednak kolejna przeładowana fantazjami opowieść z gatunku, „co by było gdyby”. Autor stara się trzymać z dala od konwencji pisania historii alternatywnej. Utrzymuje, iż książka ta powstała nie dla „gdybania”, ale dla znalezienia odpowiedzi o przyczyny wojennej tragedii wieńczącej okres dwudziestolecia.

Przeczytaj:

Odpowiedź, którą podaje, jest zarazem prosta i trudna do przyjęcia: zdaniem Ziemkiewicza to sami Polacy zgubili niepodległą Polskę. Zgubili ją przez swą niedojrzałość, manię wielkości i mocarstwowe urojenia, wewnętrzne skłócenie i brak kultury politycznej, zastępowanie rozumu emocjami, a analizy faktów „myśleniem życzeniowym”. Swoją główną tezę autor rozwija stopniowo, chociaż przebija się ona niemal od pierwszych zdań książki. Doprowadza do niej w sposób nieco okrężny, nie bez pewnych ślepych uliczek, rozrzucając po drodze wiele radykalnych stwierdzeń, wątków pobocznych i pomniejszych dowodzeń. Wydźwięk całości pozostaje jednak spójny i mocny. Czyta się lekko, chociaż miejscami odnieść można wrażenie mnożenia przykładów ponad potrzeby. Książka składa się z ośmiu rozdziałów, ujętych we względnie chronologicznym porządku. Są to: „Przeszłość trzeba leczyć”, „Trzy Polski”, „Między Prezesem a Komendantem”, „Kwadratura «wersalskiego bękarta»”, „Mocarstwo z ducha”, „Katastrofa”, „Dorzynanie”, „Życie w micie”. Spis treści zachęca i intryguje.

W dalszej części niniejszego omówienia postaram się przedstawić i skomentować co bardziej interesujące i kluczowe dla wywodów Ziemkiewicza tezy. Z założenia nie będę wchodzić w większą polemikę – musiałoby to oznaczać stworzenie całej siatki „kontrwywodu”, a zadanie to należy zostawić historykom (oby się go podjęli).

REKLAMA

Narracje Ziemkiewicza

W rozdziałach 1-3 dominują dwie narracje. Pierwsza opiera się na krytyce romantycznego paradygmatu XIX-wiecznych polskich powstań narodowych, jako wywoływanych przedwcześnie, bez odpowiednio przygotowanego zaplecza ekonomicznego i społeczno-politycznego, a co za tym idzie, bez szans na zbudowanie niepodległości – nawet w sytuacji (mało prawdopodobnego) militarnego zwycięstwa. Ziemkiewicz w swoich analizach powstań nie wchodzi jednak w dość dobrze opisane i niepodlegające większej dyskusji konflikty na linii burżuazja–szlachta czy chłopstwo–robotnicy–burżuazja, które wpłynęły na niepowodzenie tych niepodległościowych zrywów. Skupia się zaś na kwestii konfliktu pokoleń. Stwierdza:

Oba nasze wielkie powstania wieku XIX wywołała, mówiąc dosadnie, gównażeria. Podchorążowie mieli po dwadzieścia lat, ich przywódcy (…) odpowiednio 32 i 33. W grupie, która zdecydowała o powstaniu 1863 roku, bodaj nikt nie skończył trzydziestki.

Jeśli w przypadku powstania listopadowego teza ta wydaje się prawdopodobna, odnośnie zrywu z 1863 roku jest już trudna do obrony. Jako uniwersalny komentarz, a zarazem przestrogę w myśleniu o polskich powstaniach, naznaczonych ideą skrajnego poświęcenia w imię idei, można zaś uznać cytat:

Szkiełko, oko i zwykły zdrowy rozum uczą, że gigantyczny upust krwi nie wzmacnia organizmu, tylko go osłabia. Zagłada elit narodu, ludzi najlepszych sprawia, że dominować zaczyna w nim element nikczemniejszy. Naprawdę wielkie cierpienie wcale nie uszlachetnia, ale wiedzie do załamania woli i nieuchronnego upodlenia.

Druga narracja wiodąca w początkowych rozdziałach opisuje dwie główne siły polityczne, których synergia doprowadziła do odzyskania przez Polskę niepodległości. Były to środowiska skupione wokół wybitnych liderów tamtego okresu – Józefa Piłsudskiego oraz Romana Dmowskiego. To właśnie wzajemna rywalizacja, ale też uzupełnianie się tych formacji (dodajmy, postrzeganych jako równie radykalne i początkowo marginalizowanych) zdaniem Ziemkiewicza umożliwiły graniczący z cudem triumf roku 1918.

Paradoks polega na tym, że późniejszy konflikt piłsudczyków i endecji (rzutujący niemal na całe dwudziestolecie) stał się jedną z przyczyn utraty przez Polskę niepodległości. Autor nie ukrywa swoich sympatii dla Dmowskiego. Przy zachowaniu szacunku dla charyzmy i skuteczności politycznej Piłsudskiego, jest jednak nieprzejednanym krytykiem jego mniej utalentowanych podwładnych, w których rękach skupiła się niemal pełnia władzy w Polsce po śmierci Marszałka. To właśnie, z grubsza rzecz biorąc, krytyce obozu sanacyjnego, a w szczególności poczynań głównych politycznych spadkobierców Piłsudskiego, poświęcone zostają główne partie omawianej książki. Padają mocne słowa, jak np.:

REKLAMA
Polska znalazła się w dyktatorskiej władzy kompletnych miernot, ludzi absolutnie niedorosłych do władzy, pozbawionych elementarnej wiedzy, nierozumiejących sytuacji, zagrożeń, mechanizmów rządzących polityką – co gorsza, w swej głupocie zatwardziałych i apodyktycznych, skłonnych raczej z oślim uporem brnąć w ułudy i samo oszustwa, niż przyznać się do pomyłki, choćby cały naród miał za to zapłacić cenę życia.

Najwięcej zarzutów pada pod adresem, nazywanych przez publicystę „trójką samowładców”, Edwarda Śmigłego-Rydza, Ignacego Mościckiego oraz Józefa Becka. Statystycznie najwięcej uwagi poświęcone zostaje zaś polityce zagranicznej RP końca lat trzydziestych. Ziemkiewicz nie pozostawia na decyzjach i postawie ministra Becka suchej nitki, wytykając punkt po punkcie wady jego polityki. Najkonkretniej tę krytykę wyraża passus komentujący zerową realizację ostatnich wytycznych Piłsudskiego:

zrobić wszystko, by Polska weszła do wojny jako ostatnia, nie dopuścić do wojny na dwa fronty i nie zapomnieć, że największym zagrożeniem jest dla Polski Stalin (…) – instrukcję, której Beck w każdym punkcie zaprzeczył.

Zobacz też:

Autor Pięknego samobójstwa, cytując przewrotnie najsłynniejszą wypowiedź Becka, punktuje również (w nieco buńczuczny sposób) pozyskanie jako sojusznika przeciw Hitlerowi Wielkiej Brytanii – kraju, który od dawna na arenie międzynarodowej wyrażał ciche przyzwolenie ustanowienia polskiej granicy wschodniej na tzw. linii Curzona:

Proszę zwrócić uwagę: honor, jedyna rzecz bezcenna w życiu narodów, nie pozwalał nam ustąpić Hitlerowi, bo chciał od nas Gdańska, w którym wpływy polskie były iluzoryczne, oraz eksterytorialnej autostrady – więc w imię obrony przed jego bezczelnymi żądaniami zawarliśmy sojusz z państwem, które odmawiało Rzeczypospolitej Polskiej prawa do połowy (!) jej ówczesnego terytorium!
REKLAMA

Co nowego?

Małym przełomem w analizie wydarzeń prowadzących do wybuchu II wojny światowej jest z kolei zwrócenie uwagi na fakt krótkowzrocznego wykorzystania polityki zagranicznej (w dobie realnego i o niespotykanych dotąd rozmiarach napięcia międzynarodowego) na potrzeby polityki wewnętrznej. Mechanizm ten jest prosty i dobrze znany – polega na wyszukiwaniu wroga zewnętrznego celem konsolidacji warstw rządzących. Wrogiem tym były Niemcy. Problem był o tyle złożony, że antyniemieckie nastroje (połączone z narodową megalomanią) rozpleniły się również w społeczeństwie. Ziemkiewicz jest przekonany, że gdyby Beck zachował się rozsądnie, ustąpił w sprawie Gdańska i włączył Polskę do paktu antykominternowskiego, narodowo-radykalne „straże” stanęłyby na głowie, aby wykorzystać irytację Polaków, że jak to – my, potęga, mocarstwo sięgające po zamorskie kolonie, my, któreśmy sprali bolszewików, a teraz szykowaliśmy się dać nauczkę Niemcom, nagle zostaliśmy przez własny rząd – tchórzliwy sanacyjny rząd – tak bardzo upokorzeni? Publicysta konstatuje, iż nagły zwrot w stronę Wielkiej Brytanii nakierowany był nie na politykę zagraniczną, ale wewnętrzną właśnie, i stanowić miał gwarancję dalszych sukcesów wyborczych sanacji i podtrzymania przez nią władzy:

Wzmagając wojenną antyniemiecką histerię mas i zadufanie w polską potęgę, wierzono, że wojna z Niemcami stoczona zostanie wyłącznie symbolicznie. W sferze dyplomacji i propagandy. Hitler przestraszy się jednoczesnej walki z Polską, Francją i Anglią, wycofa i niby wszystko zostanie po staremu, ale tworząc sytuację zupełnie nową…

Historia pokazała, jak krótkowzroczne okazały się podobne (dodajmy – hipotetyczne, nie udowodnione) założenia. Alians z Anglią i Francją był strategicznie bezwartościowy, a Hitler zaatakował z całą mocą. Trudno jednak ocenić, czy jakiekolwiek inne rozwiązanie mogło wówczas uratować Polskę przed zagładą.

*

Zaproponowana przez Rafała Ziemkiewicz wykładnia rodzimej historii XIX i pierwszej połowy XX wieku stanowi wciągającą lekturę. Nawet jeśli momentami do znużenia zapętlające wydają się zarzuty pod adresem polskich wojskowych i politycznych przywódców, a także nie ze wszystkimi radykalizmami stylu i myśli autora wypada się zgodzić. Niemniej, jest to książka odważna, inteligentnie napisana, zmuszająca do myślenia, a przez to zdecydowanie warta polecenia.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mateusz Lipko
Absolwent Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych (specjalizacja niemcoznawcza) oraz Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Pracownik Referatu Edukacji Historycznej OBEP IPN w Szczecinie. Interesuje się najnowszą historią polityczną, a także dziejami filmu i teatru. Autor pracy magisterskiej pt. Problematyka międzynarodowa we współczesnym teatrze niemieckim.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone