Rerir – żeglarz tronujący na szczycie kurhanu

opublikowano: 2015-11-15 15:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Germańskie bóstwa tworzyły malowniczy świat, pełen fantastycznej niezwykłości. Jednym z jego elementów był Rerir – żeglarz tronujący na szczycie kurhanu.
REKLAMA

Zobacz też: Wikingowie i ich podboje

Imię: stskand. Rerir, Rerr – Wioślarz, Pływający Łodzią, Żeglarz, o ile za źródłosłów przyjmiemy czasownik reri/rera/róa – wiosłować, pływać łodzią, żeglować. W takim wypadku zauważalny jest też związek imienia herosa ze staroskandynawską nazwą Rusi, która według jednej z bardziej prawdopodobnych teorii pochodzi od stszw. róðr – wiosłowanie. Słowo to miało później przejść zmiany znaczeniowe: „wojenna wyprawa morska”, „zbrojna drużyna”, a w końcu stało się nazwą Rusi jako „krainy rządzonej przez zbrojną drużynę” wojowników skandynawskich (co jest zgodne z faktami historycznymi). W tym kontekście imię Rerira można uznać za miano mające starą proweniencję, czyli powstałe zapewne wtedy, kiedy w Skandynawii okresu późnej starożytności kształtowała się idea zwartej, służącej jednemu wodzowi drużyny „towarzyszy broni”.

Obszar: Skandynawia.

Czas: późna starożytność i wczesne średniowiecze.

Powiązania rodowe: z rodu Wölsungów; syn Sigiego i kobiety szlachetnego pochodzenia; mąż nieznanej bliżej niewiasty wysokiego rodu; ojciec Wölsunga.

Ojcowizna i możni ziemscy

Rerir wydaje się kolejnym poszkodowanym w procesie przenoszenia bohaterskich zasług ze starszych na młodszych członków dynastii Wölsungów. Jak mogą świadczyć niektóre fragmenty biografii tego herosa, pierwotnie zapewne przypisywano mu znacznie więcej czynów, niż to wynika z zachowanych w Sadze o Wölsungach wiadomości.

Europa ok. 900 r. (Muir's Historical Atlas--Mediaeval and Modern, London 1911, domena publiczna).

Saga podkreśla, że wychował się u boku ojca, a zatem przeciwstawia ten fakt „modelowemu” dzieciństwu wielu innych bohaterów (w tym niektórych z rodu Wölsungów), których wychowywali przybrani rodzice. Dzięki temu można przypuszczać, że twórcy sagi jasno zdawali sobie sprawę, iż motyw przebywania młodego herosa pod opieką obcych ludzi jest jedną z cech charakterystycznych „wzorcowej” biografii herosa idealnego. Opierając się na wielu podobnych stwierdzeniach z licznych skandynawskich opowieści oraz pieśni, wydaje się niemal pewne, że poeci i sagnamadowie wiedzieli, jaka jest wymowa i waga stosowanych przez nich toposów mitycznych. Świetnie zdawali sobie sprawę, o czym i w jaki sposób muszą opowiadać, by poprzez zastosowanie właściwie dobranych środków stylistycznych i mitotwórczych wywrzeć odpowiednie wrażenie na słuchaczach i przekazać im z góry założone idee (jak opisany w biogramie Sigiego etos króla plemiennego czy omówiony w życiorysie Sigurda wzorzec silnego króla z XII–XIII w.). Wniosek ten jest niezwykle istotny dla zrozumienia ważkiej roli kulturotwórczej, jaką świadomie odgrywali autorzy starogermańskich utworów zarówno poetyckich, jak i prozatorskich.

Rerir miał po ojcu przejąć władzę w Hunalandzie, czyli w kraju Franków nadreńskich, ale na przeszkodzie stanęli mu zdradzieccy wujowie, którzy zabili Sigiego i zawładnęli krajem. Mimo to następca tronu zdołał zebrać liczne grono zwolenników, wśród których saga wyróżniła sprzymierzeńców czy też przyjaciół młodzieńca (zapewne chodzi o jego hird – przyboczną drużynę złożoną z równych mu wiekiem wojowników) oraz landshöfdingów (l. poj. [landshöfðingi]), czyli posiadaczy dużych majątków ziemskich. Zastanawia fakt, iż „arystokracja ziemska” została wymieniona w źródle, gdyż sagi mityczne zwykle kładły nacisk na ideał wodza-wojownika, dla którego miarą sukcesu były sława bitewna i łupy zdobyte podczas wypraw morskich. Z kolei posiadacze ziemscy byli dla słuchaczy sag nieciekawymi bohaterami, bo ich życie obracało się wokół rolnictwa i hodowli, a nie wojny. Dlatego wydaje się, że w podkreśleniu roli landshöfdingów widać echo historycznego procesu, podczas którego objawiły się animozje między anarchiczną warstwą ludzi żyjących z morskiego rozboju a możnymi ziemskimi potrzebującymi pokoju i spokoju do gromadzenia bogactw oraz wpływów metodami przede wszystkim gospodarczymi. I ten rozdźwięk między dwoma rodzajami życia, między zupełnie różnymi „filozofiami”, był obecny w rozwoju społecznym Skandynawii przez całe wczesne średniowiecze, aż do końca epoki wypraw wikińskich (o tym samym zjawisku piszę szerzej w biografii Sigurda).

REKLAMA
Wikingowie atakujący Paryż (aut. Alphonse de Neuville, 1883, domena publiczna).

W przedstawionym w Sadze o Wölsungach życiorysie Rerira zdaje się być ukazany jeden z ważnych etapów owej walki – moment, kiedy landshöfdingowie zdobyli przewagę. W Skandynawii nastąpiło to w drugiej połowie XII wieku, a więc kilkadziesiąt lat przed ostatecznym spisaniem sagi. Dlaczego więc moment ów umieszczony została przez opowieść w czasach Rerira, czyli w głębokiej przeszłości mitycznej? Można to tłumaczyć przeniesieniem do mitu realiów „dzisiejszych” – co zdarzało się w bardzo wielu opowieściach, nie tylko skandynawskich. Można też dopatrywać się w sadze pamięci o rzeczywistych wydarzeniach, które miały miejsce znacznie wcześniej, w początkach formowania się pierwocin państw skandynawskich, czyli w początkach wczesnego średniowiecza (V–VIII w.). Właśnie wtedy władcy pragnący rozszerzyć swe panowanie na większe obszary musieli zawierać różnego rodzaju sojusze z lokalnymi „królikami”, do których, na zasadzie współczesnej analogii, odniesiono w ostatecznej wersji opowieści funkcjonującą od XI lub XII stulecia nazwę „landshöfdingowie”. Oba wytłumaczenia są możliwe, lecz trzeba pamiętać, że w wypadku rekonstruowania bardzo dawnych procesów społecznych bazowanie na zaledwie jednym zdaniu z sagi to, rzecz jasna, wróżenie z fusów. Myślę jednak, iż przypuszczenie o archaiczności przekazu o stosunkach społecznych w „czasach” Rerira jest ciekawe i mogące oddawać rzeczywistość znacznie wcześniejszą niż wiek XII.

Wybór nieopłacalny, za to krwawy

Młody konung najpierw odzyskał władzę w kraju, a potem pomścił śmierć ojca, zabijając braci swojej matki. Kolejność tych wydarzeń jednoznacznie sugeruje, że w pierwszej kolejności dążył do odzyskania centrum państwa z rodową hallą. Wtedy, w obliczu „powrotu króla”, wujowie uciekli – zapewne na ziemie własnego rodu. Dopiero tam ich dopadł i bezlitośnie wyrżnął, co saga skomentowała słowami, że był to „wybór nieopłacalny” (chodziło o wybór pomiędzy zabiciem ich dla zemsty a pozostawieniem przy życiu). Określenie to brzmi w naszych uszach niezwykle brutalnie, jednak nie chodziło w tym wypadku o aspekt materialny „opłacalności”, lecz o kwestię potęgi rodu. Po zabiciu większości swoich krewnych Rerir stawał się zapewne jedynym przedstawicielem nie tylko Wölsungów, ale i związanego z nimi rodu matki. W tamtych zaś czasach siła możnowładcy czy króla opierała się na liczbie popierających go rodowców i ich wojowników, więc „nie opłacało się” ich wybijać, choćby i w słusznej zemście (sama Saga w jednym z rozdziałów poświęconych Sigurdowi poucza, że powinno się wybaczać krewnym, którzy cię skrzywdzili). Z opowieści tej wynika, że król miał możliwość wybaczenia i pokojowego załatwienia sporu poprzez wybaczenie, a mimo to wybrał zemstę i zbrojną konfrontację. Jak się później okazało, wyszedł na tym dobrze, ale przekaz wyraźnie nie popiera takiego sposobu rozwiązywania waśni, sugerując nawet okrucieństwo władcy. Możliwe, że owego potępienia nie sformułowano w pierwotnej wersji sagi, a zostało dodane dopiero w czasach chrześcijańskich, czyli podczas ostatniej fazy redakcji sagi (XII–XIII w.), gdyż pasuje do wymowy ideologicznej nowej religii. Jednak także czasy pogańskie znały mityczne formy potępienia zbytniego okrucieństwa – i do tej sprawy powrócę pod koniec biografii króla.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Artura Szrejtera „Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”:

Artur Szrejter
„Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo ERICA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
336
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
160x230
ISBN:
978-83-64185-93-9
EAN:
9788364185939

Nawet tak skrótowo ujęte w sadze przejęcie władzy ukazuje heroiczny aspekt postaci Rerira. Wzięcie pomsty za rodziciela oraz odzyskanie ojcowizny to – według wierzeń dawnych Germanów – czyny prawdziwie bohaterskie, cechujące herosów i władców idealnych.

Zapomniany król morza

Inną cechą germańskiego władcy idealnego było szczęście w wyprawach łupieskich. Także ten wątek pojawia się w sadze, choć nie jest w przypadku Rerira zbytnio podkreślony. Co więcej, wydaje się, że został niemal w całości usunięty podczas skracania opowieści o tym królu, a w efekcie pozostało tylko krótkie zdanie, że Rerir przywiózł wielkie łupy. Czy jednak na pewno chodziło o to, iż zdobył je podczas rejz pirackich? W uzyskaniu odpowiedzi może pomóc znajdujące się w Eddzie prozaicznej Snorriego Sturlusona wyliczenie imion najsławniejszych dawnych królów morza, czyli wodzów wikingów. Wśród nich widnieje imię Rerira, choć w lekko zmienionej formie: Rer (w oryginale: [Rerr]).

REKLAMA
Hjörolf i Hraudung,

Högni, Mysing,

Hunding, Hwiting,

Heiti, [M]aewill,

Hjalmar, Moir,

Haemir, Maewi,

Rodi, Rakni,

Rer ([Rerr]) i Leif.

([Edda prozaiczna: Skáldskaparmál] strofa 414)

Beserker - figurka szachowa ze zbiorów British Museum prawdopodobnie pochodząca z Norwegii XII w. (fot. Rob Roy, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Zakładając, że w tym utworze wymieniono rzeczywiście „naszego” Rerira, wzmianka ta mogłaby świadczyć, iż w początkowej wersji mitu uznawany był za powszechnie znanego – i pradawnego – króla morza, a dopiero później cecha ta zatarła się w jego biografii. Wsparciem przypuszczenia, że początkowo uważano go za znakomitego wojownika morskiego, jest również jedyna chyba możliwa etymologia jego imienia: Wioślarz, Żeglarz, Pływający Łodzią. Imiona znaczące nadawano postaciom mitycznym i baśniowym właśnie po to, by podkreślić ich określone przymioty, więc także w przypadku Rerira powinno być podobnie. Saga mówi, iż zdobywał wielkie łupy, jednak w jego biografii zabrakło opisu wypraw. Może być to wszakże, jak staram się wykazać w tej książce, efekt późniejszego „ogołocenia” jego życiorysu z wielu bohaterskich czynów. Warto zaznaczyć, że nazwanie go królem morza nie musi – podobnie jak w przypadku jego ojca – lokować powstania jego mitycznej postaci w okresie wikińskim, gdyż Germanowie przedsiębrali wyprawy morskie na długo przed początkiem okresu wikingów, o czym szerzej mówiłem w biogramie Sigiego.

Modlitwa bezpłodnego władcy

Wróćmy do wątku mówiącego, że Rerir miał cechy władcy idealnego – był konungiem zwycięskim, mścicielem, bohaterem wojen i wypraw łupieskich. A jednak nie mógł w pełni zostać uznany za króla „kompletnego”, gdyż nie miał dzieci...

Brak potomstwa przynosił władcy wielką ujmę, gdyż świadczył o jego bezpłodności. Na dodatek u pogańskich ludów germańskich (i celtyckich, i wielu innych) król odpowiadał – czasem nawet własnym gardłem – za urodzajność ziemi, obfitość zbiorów czy zdrowie bydła, a tym samym za wyżywienie i dobrobyt poddanych. Konung bezpłodny bywał ponoć nawet usuwany z urzędu i składany w ofierze bogom – przekazy staroskandynawskie mówią o takich przypadkach, mających miejsce między innymi w półmitycznym rodzie władców szwedzkich. Wprawdzie nie wiadomo, ile w tych opowieściach jest prawdy, a ile projekcji właściwych ludom indoeuropejskim nakazów prawno-religijnych, ale widać, że nad Rerirem wisiała ciągła groźba. Nawet jego przewagi militarne na nic by się zdały, gdyby osobista bezpłodność konunga przełożyła się na nieurodzaj całego kraju.

Zdesperowany król i jego żona poprosili o pomoc Frigg, boginię płodności, opiekunkę kobiet i małżeństwa, a ta zwróciła się do swego małżonka, najwyższego z bogów. Saga humorystycznie twierdzi, że Odyn początkowo nie wiedział, co ma zrobić (wszak był szalonym bogiem wojny, nie płodności), jednakże w końcu wpadł na pomysł, jak pomóc królewskiej parze. Poprzez tę scenkę przekaz ukazuje, że Odyn był nie tylko jednym z najmądrzejszych stworzeń wszystkich światów, ale na dodatek bóstwem szamanistycznym – niebiańskim odpowiednikiem ziemskiego szamana, który jako opiekun plemienia miał za zadanie zrobić wszystko, by z pomocą duchów i bogów sprowadzić na swoich podwładnych zdrowie, płodność, pomyślność. Istotna w tym konkretnym przypadku wydaje się także więź, która łączyła Odyna z rodem Wölsungów jako ich bezpośredniego przodka i opiekuna.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Artura Szrejtera „Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”:

Artur Szrejter
„Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo ERICA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
336
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
160x230
ISBN:
978-83-64185-93-9
EAN:
9788364185939

Wybrana panna, wölwy i olbrzymy urodzaju

Szamanizm i współpraca Odyna-szamana z Frigg, boginią urodzaju, pozwalają się domyślać, że opowieść o pomocy udzielonej przez bogów Rerirowi należała do starej warstwy mitycznej. Potwierdzeniem jej archaiczności wydają się pozornie mało ważne szczegóły pojawiające się w dalszej części mitu. Odyn wysłał na ziemię olbrzymkę Hljöd w postaci magicznego kruka symbolizującego wolę Odyna (kruki: → BG). Późniejsza tradycja nadała Hljöd miano walkirii (→ MG, → DG), co było logiczne, bo właśnie walkirie Odyn często wykorzystywał jako posłańców w kontaktach ze śmiertelnikami. Wersję podobną do pojmowania postaci Hljöd jako walkirii podał Snorri Sturluson w Eddzie prozaicznej : opisał tam pomniejszą boginię o imieniu Gna, która na cudownym koniu Hofwarfnim latała z nieba na ziemię, gdzie spełniała zadania poruczone jej przez Frigg. Czy jednak ową Gnę można uznać za jeden z późniejszych obrazów olbrzymki Hljöd, jak sugerują niektóre opracowania, nie byłbym pewien.

Duńczycy atakujący Anglię (miniatura z żywotu św. Edmunda, XII w., domena publiczna).

Pierwotna funkcja Hljöd wydaje mi się inna niż owo późniejsze powiązanie z walkiriami, a wyrażało ją określenie zawarte w sadze: óskmær/óskmeyja, czyli „wybrana panna”.

Jak wiele innych zagadkowych kwestii w materiale mitycznym, także i tę trudno jednoznacznie wyjaśnić. Termin „wybrana panna” mógł być równoznaczny z „wiedzącą kobietą” – w domyśle: „z rodu olbrzymów”, bo takie było właśnie pochodzenie Hljöd. Ten trop ukazywałby prawdziwą funkcję tej postaci – była wölwą (→ DG), czyli wieszczką typu szamańskiego, pośredniczką między światem żywych a krainami bogów, olbrzymów, umarłych. Dodatkowo pochodziła z rasy Thursów, a wölwy olbrzymki uznawano za znacznie potężniejsze od wölw z rodzaju ludzkiego. I tutaj właśnie widzimy wcześniejszą warstwę opowieści – zamiast później wprowadzonej do mitów i podlegającej patriarchalnej władzy Odyna walkirii mamy wölwę, czyli posługującą się kobiecymi czarami seiðr istotę z kręgu wierzeń płodnościowych – a więc istotę archaiczną jak same olbrzymy. Jednym z przypisywanych wieszczkom (a także szamanom męskim!) czarów seiðr było przybieranie postaci kruka, szamanistycznego ptaka przewodnika dusz – i taką też formę przyjęła Hljöd podczas swej misji. Motyw ten znany jest też w innej postaci: dwóch kruków posłańców, Hugina i Munina, które służyły Odynowi w ten sam sposób, co „wybrane panny”. To wytłumaczenie genezy postaci żeńskich posłanniczek Odyna nie stoi w sprzeczności z przypuszczeniem, że właśnie one lub podobne do nich stwory mityczne były pierwowzorami późniejszych walkirii, które sprowadzały do Walhalli poległych wojowników i wypełniały dla Odyna zadania specjalne, takie jak roztaczanie opieki nad wybranymi bohaterami czy przenoszenie wieści. Według niektórych przekazów walkirie powinny pozostawać kobietami niezamężnymi, a nawet dziewicami. Wydaje się to późniejszą modyfikacją, gdyż, jak zobaczymy zaraz, a później też w biogramie Wölsunga, Hljöd jako „wybrana panna” była ściśle związana z płodnością i nie ograniczały jej zakazy obcowania seksualnego z mężczyznami.

REKLAMA

Odyn poprosił Hljöd o rzecz prostą, ale niezwykle ważną: miała dostarczyć Rerirowi i jego żonie jabłko młodości. Według przekazów z Eddy prozaicznej jabłka młodości (oraz płodności) rosły na drzewie życia, a pilnowała ich i dostarczała je niebianom bogini urodzaju Idunn. Natomiast w micie o Rerirze zachowane zostało wierzenie archaiczne – nie występuje tu Idunn, a jabłkami opiekują się olbrzymy, czyli istoty starsze od bogów, wcześniej od nich sprawujące kontrolę nad aspektem płodności. W sadze owo pierwotne wierzenie w kontrolę Thursów nad urodzajem (symbolizowanym przez jabłka życia) zostało wyrażone w postaciach mądrego olbrzyma Hrimnira oraz jego córki Hljöd.

W tym przekazie przypisano więc olbrzymce funkcję nie tyle posłanniczą, właściwą późniejszym walkiriom, ile przede wszystkim misję przywrócenia płodności rodowi królewskiemu, a poprzez to całej podlegającej mu krainie. W ten sposób Hljöd wyrasta na prawdziwą boginię urodzaju, tyle że nie z rodów boskich Asów czy Wanów, ale z rasy olbrzymów. Owi najstarsi władcy i władczynie płodności z rodu Thursów (tę kwestię wielokrotnie omawiam w → BG) zostali potem pozbawieni swoich funkcji przez ich następców na tych stanowiskach – germańskie boginie urodzaju (przede wszystkim z plemienia Wanów, ale też Asów). Jeśli w ten sposób spojrzymy na rolę olbrzymów w pierwotnej wersji mitu o Rerirze, bardziej prawdopodobne stanie się przypuszczenie, że opowieść ta jest stara i sięga związanej z Thursami archaicznej warstwy wierzeniowej.

Dziecko z jabłka

Rerir ugryzł jabłko i niedługo okazało się, że jego kobieta jest w ciąży. Wprawdzie saga podaje, że owocu spróbował tylko Rerir, ale niektórzy badacze przyjmują, że jest to błąd zachowanego przekazu i z oczywistych względów kawałek jabłka musiała zjeść także jego małżonka. Według mnie nie jest to błąd, lecz efekt którejś z kolejnych zmian wprowadzających patriarchalną wymowę mitu – chodziło o wskazanie, że bezpłodny pozostawał tylko król, gdyż w patriarchalnym pojmowaniu świata właśnie od jego potencji zależała pomyślność i bogactwo całego kraju. I dzięki owocowi nasienie Rerira stało się życiodajne. W takim wypadku królowej nie obejmowała niemożność rodzenia, nie musiała zatem kosztować daru bogów. Z drugiej strony wydaje się, że we wcześniejszych wersjach mitu oboje małżonkowie skosztowali jabłka, gdyż owe starsze tradycje były związane z epoką kobiecych bóstw płodności, zatem także królowa musiała odgrywać znaczącą rolę w nadnaturalnym poczęciu dziecka. Pewnie nawet rolę znacznie większą od swego małżonka, co później zostało całkowicie zmienione w toku obniżania rangi bóstw kobiecych i wywyższania bóstw męskich w religii germańskiej.

REKLAMA
Długa łódź wikińska, wizerunek z Tkaniny z Bayeux (fot. Urbanᚨ, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Niezwykłe okoliczności poczęcia Wölsunga, syna Rerira, kolejny raz potwierdzają boskie pochodzenie całej dynastii. Skoro niebianie w każdym pokoleniu interweniowali w sprawy rodu, Wölsungowie jawią się nie tylko jako bohaterowie, ale i półbogowie – do wniosku bardzo podobnego, a nawet idącego jeszcze dalej, doszedłem już w analizie postaci Sigiego. I taki też półboski status wydaje się mieć w pogańskich przekazach cała linia frankijskich władców.

Warto też zwrócić uwagę na sugerowane czasem przez badaczy pokrewieństwo tego fragmentu historii o Wölsungach z licznymi podobnymi motywami celtyckimi. Właśnie w wierzeniach Celtów jabłka i jabłoń odgrywały dużą rolę – tak w magii (na przykład gałązka tego drzewa jako różdżka druidów oraz narzędzie potężnych czarodziejek), jak w przekazach mitycznych, gdzie jabłoń stanowiła jeden z symboli bogiń kobiecych, a zarazem pozwalała przenosić się do innego świata (często poprzez kopiec grobowy – patrz dalej rozważania o germańskich kurhanach). Czyżbyśmy więc w dziejach Wölsungów mieli do czynienia z przejawem wpływu tradycji celtyckiej na skandynawską? Nie można tego przypuszczenia ani potwierdzić, ani odrzucić, ale jak Czytelnik się przekona, w innych fragmentach książki też podejmuję kwestię elementów celtyckich (a może niekoniecznie celtyckich, lecz właściwych wszystkim ludom indoeuropejskim?) obecnych w historii władców Franklandu.

Moc kurhanów i dynastie królewskie

W opowieści o jabłku znajduje się jeszcze jeden zwracający uwagę element – gdy olbrzymka przyniosła owoc, król siedział na kopcu grobowym, określanym w dawnej Skandynawii słowem haugr. Z haugami wiążą się liczne opowieści mityczne i baśniowe. Do czasów nowożytnych prosty lud wierzył, że w ich środku zamieszkują niezwykle niebezpieczne demony, takie jak draugi czy haugbui (oba stwory patrz: → DG), które dysponują mocą ukrytej w kurhanach broni dawnych królów. Natomiast w czasach pogańskich haugi pełniły bardzo ważne społeczne, religijne i polityczne funkcje. Były nie tylko sztucznie usypanymi grobowcami królów lub najznaczniejszych możnych, a więc świadectwami ich potęgi i prestiżu. Uznawano je też za obraz pionowej osi świata, łączącej – w symbolice szamańskiej – wszystkie poziomy wszechświata, a jednocześnie będącej przejściem do krain bogów i umarłych. W jeszcze innym ujęciu stanowiły widome oznaczenie centrum danego regionu.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Artura Szrejtera „Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”:

Artur Szrejter
„Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo ERICA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
336
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
160x230
ISBN:
978-83-64185-93-9
EAN:
9788364185939

Kurhany – w funkcjach grobowców królewskich, oznak prestiżu, symboli wyznaczających centra krain i jednoczących zamieszkujące ją ludy – znane były od zamierzchłej przeszłości wielu plemionom germańskim. Posłużmy się dwoma odległymi od siebie w czasie i przestrzeni przykładami.

Na Pomorzu Zachodnim od I wieku p.n.e. do II wieku n.e. rozwijało się osadnictwo tak zwanej grupy gustowskiej, stworzonej, jak przypuszczają archeolodzy, przez germańskich Rugiów i ludy im pokrewne. Centrum ich państwa plemiennego znajdowało się zapewne w okolicach Lubieszewa pod Gryficami, skąd łatwo było kontrolować połączenie odrzańskiego szlaku handlowego ze szlakiem bałtyckim, a także mieć pieczę nad położonymi niedaleko na zachód od Odry sporymi ośrodkami hutniczo-kowalskimi. Na cmentarzysku w Lubieszewie archeolodzy natrafili na sześć bardzo bogato wyposażonych grobowców (srebrna i złota biżuteria, naczynia kuchenne i stołowe z brązu, pucharki do wina ze srebra i szkła, metalowe lusterka, kamienie do gry) przykrytych kurhanami ziemno-kamiennymi. Niewątpliwie pochowano w nich przedstawicieli dynastii miejscowych władców, wśród których były też kobiety (władczynie?), panujących nieprzerwanie przez kilka pokoleń. Ich haugi wyróżniały się spośród otaczających je płaskich lub mających malutkie kopczyki grobów.

Ruiny klasztoru na Lindisfarne (Thomas Girtin, 1798, domena publiczna).

Z kolei w Uppsali (Starej Uppsali), czyli w centrum plemiennym państwa środkowoszwedzkich Swearów, w wiekach V i VI wzniesiono cztery ogromne kopce (do 10 metrów wysokości i do 70 metrów średnicy), z których trzy były grobowcami lokalnych królów. Także ci władcy należeli do jednej dynastii, cieszącej się tak dużym poważaniem, że jej najstarsi przedstawiciele przeszli do mitycznych opowieści, a młodsi należeli do historycznie potwierdzonych konungów Szwecji i Norwegii. Według legendy dynastycznej zachowanej w Sadze o Ynglingach miejscowy ród władców nazywano Ynglingami, a pochowani w Uppsali królowie nosili imiona Aun, Egil i Adils. Czwarty z nich, Ottar, znany także ze skandynawsko-anglosaskiego poematu Beowulf jako Wrona z Vendel, miał zostać pogrzebany w niedalekiej miejscowości Vendel. Co ciekawe, badania wykazały, iż w Vendel rzeczywiście znajduje się królewski pochówek z tamtego okresu, zatem w niektórych mitycznych opowieściach staroskandynawskich mogą kryć się echa wydarzeń historycznych (kilka innych kwestii związanych z dynastią uppsalską poruszę w biografii Wölsunga przy okazji omawiania roli halli królewskiej).

REKLAMA

Zarówno haugi z Pomorza Zachodniego, jak i te ze środkowej Szwecji – podobnie zresztą jak kilkaset innych kopców królewskich z różnych części germańskiego świata – miały znaczenie polityczne, społeczne i mityczne. Spełniały wszystkie wymienione przeze mnie funkcje: od świadczenia o potędze rodu władców, przez wyznaczania środka ziemi i symbolizowanie jedności świata, po ukazywanie praw własności wznoszącej je grupy ludzkiej do danego obszaru. Kurhany królewskie były dla dawnych Germanów niezwykle ważne jako wyznaczniki wspólnoty rządzonej przez uświęconych władców, dlatego idea wznoszenia kopców grobowych powracała w społecznościach germańskich falami (określanymi przez archeologów „horyzontami”, czyli równoczesnymi zjawiskami pojawiającymi się na dużych obszarach w podobnej formie) od późnej starożytności do czasów wikińskich. Niektóre z owych horyzontów przybierały na tyle duże natężenie, że tak zwane groby książęce w formie kopców budowano równocześnie w licznych ośrodkach władzy od Dunaju do Skandynawii i od Wisły po Wezerę.

Kurhany uznawano więc za strefę sacrum dostępną tylko wtajemniczonym – przede wszystkim szamanom, ale także ludziom wskazanym przez bogów do sprawowania władzy, czyli właśnie królom. Z kolei w skandynawskich pieśniach i opowieściach mitycznych spotykamy dostojne postaci kobiece siedzące na szczycie kopców grobowych i odprawiające czary seiðr. Owe istoty były wölwami (zwykle z rodu olbrzymów) sprawującymi funkcję wieszczek, strażniczek i pośredniczek między światami, a więc zarazem szamanek.

Utiseta – ponure czary z dawnych czasów

Innym magicznym aspektem odprawiania czynności religijno-magicznych na szczycie haugu był przypisywany olbrzymom, bogom, królom i skaldom typowo szamański obrzęd utiseta ([útiseta] – dosłownie: „siedzenie na zewnątrz [świata ludzi]”). Polegał na łączeniu się z duchami zmarłych i uzyskiwaniu od nich wiadomości na temat innych światów albo przyszłości. Znów więc widzimy ślady powiązań postaci Rerira i z szamanizmem, i z mityczną epoką, gdy Thursy były bogami. Utiseta to kolejny już argument na zaliczenie mitu o Rerirze do odległego pokładu wierzeniowego, który należy datować na czas sprzed wywyższenia Wanów i Asów ponad olbrzymy. Potem tego typu magię uznano za hańbiącą, ciemną, bo związaną z nekromancją – czyli nie tylko przywoływaniem duchów i demonów, ale wręcz z ożywianiem zmarłych. Tak naprawdę jednak opinia ta przylgnęła do utisety dlatego, że w czasach późnego pogaństwa specyfika i funkcja tego obrzędu stały się już niezrozumiałe, gdyż pochodziły z zamierzchłych czasów kobiecych bogiń płodności, olbrzymów i szamanizmu.

REKLAMA

Zagadkowa śmierć władcy

Rerir nie doczekał narodzin potomka – zresztą musiałby mieć nieziemską cierpliwość, bo ciąża jego żony trwała aż sześć lat. Gdy konung wyruszył z domu, by zebrać daniny z podlegających mu krain (czasem ten fragment sagi jest tłumaczony jako wyprawa łupieżcza, jednak właściwsze wydaje mi się rozumienie go jako opis zbioru danin), został powalony przez tajemniczą chorobę. Co to była za niemoc, nie wiadomo, ale i w tym wypadku należałoby widzieć rękę bogów, którzy „oczyszczali” drogę do sławy mającemu się niedługo narodzić synowi Rerira, Wölsungowi. Szkoda, że opowieść nie zachowała dla nas powodów ani sposobu nagłego uśmiercenia króla, bo takie informacje mogłyby sporo wyjaśnić w kwestii magicznego naznaczenia całego rodu najpierw przez bogów wywodzących się z plemienia olbrzymów, a potem przez boga z nowej generacji niebian, samego Odyna.

Miecze wikińskie (fot. viciarg ᚨ, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Po śmierci Rerir trafił do niebiańskiej krainy wojowników Odyna, choć nie zginął z bronią w ręku. Sprawa tej pozornej nielogiczności zajmie naszą uwagę podczas omawiania przypadku równie „niewojennej” śmierci dalekiego potomka Rerira – Sinfjötliego. A wnioski okażą się kolejnym potwierdzeniem założenia, że opowieść o synu Sigiego powstała w archaicznej warstwie wierzeniowej, gdy nie istniał jeszcze podział zaświatów na miejsca przeznaczone dla poszczególnych grup zmarłych.

Być może jednak w pierwotnej wersji opowieści przypisywano Rerirowi honorową śmierć wojownika, gdyż w sadze na określenie nagłego zejścia króla użyto słowa bana – a więc terminu, którym określano zabójstwo czy śmierć w walce, a nie zwykły zgon w łóżku albo w wyniku choroby. Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, „odebranie” Rerirowi śmierci z bronią w ręku (i zamienienie jej na chorobę) musiało nastąpić w tym samym czasie, kiedy ogołocono jego życiorys z większości bohaterskich czynów. Ponieważ jednak w sadze nie zachowały się inne dane o ostatniej walce króla, trudno wyrokować, czy to przypuszczenie jest słuszne.

Istnieje też domysł, że zanik przekazu o śmierci Rerira od miecza wiązał się z chęcią zatarcia śladu, iż zgon taki był karą za dokonaną na wujach zemstę – okrutną i wyraźnie potępianą przez twórców sagi. Kara owa mieściłaby się w Dumézilowskiej „winie wojownika” polegającej na zbytnim okrucieństwie, a zgodnie z ustaleniami francuskiego uczonego powinna polegać na ścięciu winowajcy. Z drugiej strony w sadze nie ma mowy o pozbawieniu Rerira głowy czy poderżnięciu mu gardła, jedynie o bana – śmierci nagłej, nienaturalnej, więc zapewne w wyniku walki. A przecież śmierć w bitwie uważano za honorową, czyli niezwiązaną z haniebnym ścięciem, dlatego gdy chodzio Rerira, nie mamy raczej do czynienia z uświęconą karą za czyn niegodny.

Tekst jest fragmentem książki Artura Szrejtera „Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”:

Artur Szrejter
„Herosi mitów germańskich. Sigurd pogromca smoka i inni Wölsungowie”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo ERICA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
336
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
160x230
ISBN:
978-83-64185-93-9
EAN:
9788364185939
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Artur Szrejter
Polski autor książek popularnonaukowych, pisarz fantasta, publicysta, redaktor, tłumacz.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone