Sati, Wieże Milczenia, Famadihana – najbardziej oryginalne zwyczaje pogrzebowe z całego świata
Zobacz także:
- Jak kiedyś uwieczniano śmierć? Fotografia mortualna [Video]
- Triumf śmierci, czyli o obrządku pogrzebowym w średniowieczu
- Przekraczając rzekę Sanzu: śmierć i zaświaty w kulturze japońskiej
Śmierć w kulturze i rytuały pogrzebowe
Śmierć jest nieodłącznym elementem egzystencji i jedynym pewnikiem na mapie życiowych przygód każdego człowieka. Nie we wszystkich kulturach oznacza ona jednak koniec istnienia. W niektórych z nich stanowi jedynie ryt przejścia, preludium do innego etapu egzystencji - jak w przypadku reinkarnacji obecnej w hinduizmie, buddyzmie i jainizmie (dżinizmie). Natomiast, jak wskazuje Michael Kerrigan, niektóre plemiona indiańskie nie dopuszczały myśli o życiu po śmierci, uznając, że gdy nadejdzie kres życia człowieka, ten po prostu się rozpływa w nicości. Jak widać, podejście do kwestii eschatologicznych różni się znacznie w zależności od kultury, religii i tradycji, w jakich dorastają poszczególni ludzie.
Zdaniem Philippe'a Ariès'a, autora książki „Człowiek i śmierć”, dawniej mors (śmierć) była uregulowanym zwyczajowo i skrzętnie opisywanym rytuałem. Przykłady na potwierdzenie tej tezy znajdziemy w literaturze. Można przywołać chociażby legendy arturiańskie o rycerzach Okrągłego Stołu czy „Pieśń o Rolandzie”, czyli celtycką legendę o dziejach Tristana i Izoldy, w której skrupulatnie opisano, jak tytułowy rycerz umiera na wzgórzu, twarzą do Hiszpanii, modląc się do Boga, a jego duszę zabierają aniołowie.
Wspomniany mediewista uważał, że popularność motywu śmierci łączy się z lękiem przed jej nadejściem. Aby go złagodzić, sukcesywnie realizowano kulturowe oswajanie śmierci poprzez specyficzne czynności. Wiele z nich już dawno odeszło w zapomnienie. Inne wciąż są praktykowane przez niektóre ludy. Należy jednak podkreślić, że z biegiem lat stosunek człowieka do śmierci zmienił się diametralnie. W związku z rozwojem medycyny i polepszeniem się warunków życia także jego długość została znacznie wydłużona. Sprawiło to, że ludzie odrzucili myśl o śmierci, jako o kolejnym etapie życia, a myśl o nieśmiertelności stała się bolączką wielu alchemików, uczonych, czy też możnych. Ci bowiem oddawali się poszukiwaniom kamienia filozoficznego, który nie tylko miał umożliwiać transmutację metali nieszlachetnych w złoto, ale i zapewniać życie wieczne. Parali się tym m.in. Nicolas Flamel, Heinrich Khunrath czy Paracelsus szukający „kamienia mędrców”, wierząc, że to artefakt posiadający moc uzdrawiania. Należy jednak dodać, że kamień filozoficzny był również symbolem duchowym – nie tylko substancją materialną. Chętnie poszukiwano też innych magicznych i legendarnych artefaktów, które miałby zapewnić nieśmiertelność, bowiem jak konstatuje Piotr Zwierzchowski, „pragnienie nieśmiertelności jest jednym z najstarszych mitów ludzkości”. I tak do tego katalogu, zgodnie z mitami i legendami, można dodać m.in. złote jabłka z ogrodu Hesperyd, ambrozję czy spełniający życzenia kamień Chintamani.
Natomiast z Ariès'a postawa dawnego człowieka (do XIX wieku) charakteryzująca się odczuwaniem mors jako bliskiej i swojskiej zdecydowanie kontrastuje z naszą postawą, gdyż obecnie śmierć budzi w nas strach i przerażenie. Niegdyś oswojona, a teraz jak pisze Pascal, skoro nie udało się znaleźć remedium na śmierć, „łatwiej znieść śmierć bez myśli o niej niż myśl o śmierci bez niebezpieczeństwa”.
Śmierć i towarzyszące jej rytuały są uniwersalnym elementem ludzkiego doświadczenia, jednak sposoby żegnania zmarłych znacznie różnią się w zależności od kultury, religii i historii. W wielu społecznościach praktyki pogrzebowe są niezwykle symboliczne i mają nie tylko wymiar duchowy, ale także społeczny. Niektóre z nich budzą kontrowersje, inne zdumiewają złożonością lub poetyką. W tym artykule przybliżone zostaną trzy wyjątkowe zwyczaje pogrzebowe: indyjska praktyka Sati, zaratusztriańskie Wieże Milczenia oraz madagaskarska Famadihana.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Sati – ogniste pożegnanie w Indiach
Kremacja, czyli przeciwieństwo inhumacji, stanowi rytuał ciałopalny w kulturach tradycyjnych, który znany był od starożytności. Jak wyjaśnia Jakub Woźniak:
W wierzeniach Greków inhumacja rozumiana była jako powrót ciała do Matki Ziemi, która mogła ponownie wydać go na świat, lub odpłacenia jej za dar życia poprzez użyźnienie jej. Z kolei kremację zinterpretować można jako proces puryfikacji, czyli uwolnienia duszy z więzów ciała i dania jej wstępu do nieba, lub powrót do gwiazd.
Magdalena Gajewska konstatuje natomiast, że zwyczaj ten kultywowany był niegdyś głównie przez plemiona wojownicze i nomadyczne. Aczkolwiek początkowo stanowił on pewien przywilej zarezerwowany dla władców, wojowników i bohaterów. Obecnie to stała praktyka funeralna. Dzięki popularnym dziś tekstom kultury oraz serialom przybliżającym kulturę ludów Skandynawii, w zbiorowej świadomości ciałopalenie kojarzone jest ze zwyczajami Wikingów, jednakże to indyjskie sati jest najbardziej kontrowersyjnym zwyczajem związanym z kremacją.
Sati (lub suttee) to dawna hinduska praktyka, w której wdowa po śmierci męża dobrowolnie – lub pod społeczną presją – wchodziła na stos pogrzebowy i spalała się wraz z jego ciałem. Opisał ją już Diodor Sycylijski, grecki historyk i autor m.in. dzieła zwanego Bibliotheca, w którym opisał dzieje świata od czasów mitycznych do wyprawy Cezara do Brytanii w 54 roku p.n.e. Historyk żyjący w czasach wspomnianego imperatora tak opisał wspomniany rytuał, który miał miejsce po bitwie stoczonej pod koniec 317 roku p.n.e. przez armie Eumenesa i Antygonosa w Paratikane (środkowy Iran):
Gdy znalazła się (jedna z żon Keteusa, dowódcy żołnierzy z Indii - przyp. redakcji) blisko stosu, zdjąwszy swój strój ozdobny, rozdała go domownikom i przyjaciołom, pozostawiając po sobie – jak mógłby ktoś powiedzieć pamiątkę tym, którzy ją kochali. Jej strój ozdobny był taki: na rękach mnóstwo pierścieni wysadzanych drogimi kamieniami i mieniących się kolorami, na głowie niemała liczba złotych gwiazdek urozmaiconych różnorodnymi kamieniami, na szyi mnóstwo łańcuszków, jednych mniejszych, innych stopniowo coraz większych. W końcu pożegnawszy domowników, przez brata została wprowadzona na stos i podziwiana przez tłum zgromadzony na to widowisko, po bohatersku zakończyła życie. Albowiem zanim spłonęła, cała armia pod bronią obeszła trzy razy stos pogrzebowy, ona zaś – położywszy się obok męża i podczas narastania ognia nie wydawszy żadnego niegodnego okrzyku – u jednych spośród oglądających wzbudziła litość, u innych przesadne pochwały. Niemniej jednak niektórzy spośród Hellenów ganili te zwyczaje jako dzikie i okrutne.
Nazwa rytuału pochodzi od bogini Sati, małżonki Shivy, która rzuciła się w ogień, by chronić honor swego męża. Zwyczaj ten wywodzi się z mitologii hinduskiej i miał być wyrazem ekstremalnej wierności oraz oddania. Uważano, że wdowa dokonująca aktu sati zapewnia sobie i mężowi duchowe oczyszczenie i lepsze życie po śmierci. Poprzez śmierć w płomieniach kobieta miała zapewnić pomyślność zmarłemu w zaświatach.
Praktyka była szczególnie rozpowszechniona wśród wyższych kast w Indiach, zwłaszcza wśród rodzin królewskich i wojowników (kszatrijów). Uważano, że sati zapewnia kobiecie zbawienie (mokszę) i chroni ją przed złym losem wdowy, która w tradycyjnym społeczeństwie hinduskim była marginalizowana. W momencie zgonu męża zostawała wykluczona ze wspólnoty, traciła bowiem swój status oraz prawa zarówno rodzinne, jak i społeczne. W rzeczywistości wiele kobiet zmuszano do samospalenia. Przemożny wpływ na to miała rodzina zmarłego męża, która dążyła do tego, aby uniknąć dziedziczenia majątku. Dla rodziny jej męża stawała się brzemieniem, którego ta chciała się pozbyć. Drugim czynnikiem wpływającym na decyzję wdowy była presja społeczna.
Choć sati było krytykowane już od średniowiecza przez część hinduistów, a później także przez władze kolonialne. Należy jednak zaznaczyć, że Brytyjczycy oficjalnie zakazali tego rytuału w 1829 roku, jednakże przypadki praktykowania tego zwyczaju sporadycznie zdarzały się jeszcze w XX wieku, głównie na terenach wiejskich. Praktyce tej kategorycznie sprzeciwiał się gubernator generalny, lord William Bentinck. Dzięki niemu 4 czerwca 1829 roku w Prezydencji Bengalskiej wydano akt XVII Regulacji Bengalskiej, 2 lutego 1830 roku w Prezydencji Madraskiej - akt I Madraskiej Regulacji, a 29 maja 1839 roku w Prezydencji Bombajskiej - akt Bombajskiej Regulacji XVI, na mocy których zakazano kultywowania tej tradycji.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Obecnie Sati jest prawnie zakazane w Indiach i traktowane jako zbrodnia, jednak jego echo nadal wybrzmiewa w tradycjach i debatach społecznych.
Wieże Milczenia – cisza zamiast rozkładu
Zoroastryzm (zaratusztrianizm), jedna z najstarszych religii świata, narzuca surowe zasady dotyczące traktowania ciał zmarłych. Wyznawcy tej religii uważają, że ciało po śmierci staje się nieczyste i nie może zanieczyścić ani ziemi, ani ognia. Dlatego też nie dopuszcza się grzebania ani kremacji.
Rozwiązaniem dylematu związanego z tym, co należy zrobić z ciałem nieboszczyka są tzw. Wieże Milczenia (ang. Towers of Silence), czyli kamienne, cylindryczne budowle umieszczane na wzgórzach. Do dziś takie obiekty można zobaczyć na terenie Iranu. Z kolei w Tybecie ciała nieboszczyków kładzie się na skalnych półkach.
Ceremonie pogrzebowe są precyzyjnie opisane. Po śmierci danej osoby jej ciało zostaje przeniesione do Dakhmy, czyli wspomnianej już okrągłej, kamiennej wieży. Następnie znajdujące si ę tam ciała układa się w koncentrycznych kręgach. Zwłoki są zjadane przez sępy, które w ciągu kilku godzin pozostawiają jedynie kości. Po wysuszeniu szczątki wrzuca się do centralnego dołu, gdzie ulegają rozkładowi. Uznaje się, że w symboliczny sposób ciało przekazywane jest dzięki temu niebu.
Zwyczaj ten nadal jest praktykowany przez niewielkie społeczności zaratusztriańskie w Indiach (głównie Parsów). Jednakże z powodów sanitarnych i spadku populacji padlinożerców zwyczaj ten jest coraz rzadziej spotykany.
Zgodnie z wierzeniami zoroastryjskimi dusza zmarłego nie wstępuje do nieba od razu. Tuż po śmierci przechodzi w pewien stan „zawieszenia”. Okres ten kończy się po trzech dniach. Tyle też prawdopodobnie zajmowało sępom oczyszczenie kości. Jak wskazuje Michael Kerrigan, „w wielu kulturach nieboszczyk nie był uważany za rzeczywiście martwego do momentu całkowitego rozkładu ciała”. Tym też można motywować przeprowadzanie tego rytuału. Podobnie zresztą jest w przypadku kolejnego zwyczaju pogrzebowego, określanego mianem Famadihana.
Famadihana – taniec z przodkami na Madagaskarze
Na Madagaskarze grupa etniczna Merina praktykuje z kolei rytuał zwany Famadihana („obracanie kości”). Co 5-7 lat rodzina wydobywa szczątki przodków z grobowców, owija je w nowe całuny i organizuje uroczystość z tańcami, muzyką i ucztowaniem.
Zgodnie z zasadami ceremonii, rodzina otwiera grobowiec i wyjmuje zmumifikowane szczątki. Następnie owija je w świeże lamba, czyli tradycyjne tkaniny. Kiedy wszystko jest gotowe, zmarłego niesie się w radosnej procesji, której towarzyszy muzyka i tańce. Żyjący krewni w ten sposób mają przekazywać zmarłym wieści z „żywego świata” i proszą o błogosławieństwo.
Jak wyjaśnia Józef Niesyto:
W górzystym regionie Tana Toraja nie zakopuje się zmarłych w ziemi, a chowa w rodzinnych grotach skalnych. Na progach przed wejściem do groty umieszcza się figurki Tau Tau z wierną podobizną zmarłego. Raz do roku zwłoki wyjmuje się, myje i przebiera.
Celem tego obrzędu jest nie tylko oddanie czci zmarłym, ale także umocnienie więzi rodzinnych i przypomnienie, że przodkowie są integralną częścią życia społeczności. Uważa się bowiem, że dusza zmarłego nie może osiągnąć pełnego spokoju, dopóki ciało nie rozpadnie się całkowicie – dlatego trzeba je „odwiedzać”. Choć dla osób z zewnątrz może to wydawać się makabryczne, w kulturze malgaskiej Famadihana jest wyrazem szacunku i duchowej łączności między żywymi a zmarłymi. Józef Niesyto wskazuje też, że ma to być pewna forma profilaktyki, czy też „obrzędy zapobiegawcze w celu uniknięcia sposobności wyrządzenia zła przez niezadowolonych zmarłych”.
Zwyczaje takie jak sati, Wieże Milczenia i Famadihana pokazują, że śmierć nie musi być jedynie końcem – może być również początkiem duchowej przemiany, rytuałem przejścia, a nawet świętem. To, jak żegnamy zmarłych, mówi wiele o tym, jak postrzegamy życie, ciało, wspólnotę i sacrum. Współczesny świat, choć coraz bardziej zglobalizowany, nadal kryje niezwykłe rytuały pogrzebowe, które warto poznać, zrozumieć i uszanować.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Bibliografia:
- P. Ariès, Człowiek i śmierć, Warszawa 1989.
- M. Kerrigan, Historia śmierci. Zwyczaje i rytuały pogrzebowe od starożytności do czasów współczesnych, Warszawa 2009.
- M. Gajewska, Prochy i diamenty. Kremacja ciała zmarłego człowieka jako zjawisko społeczne i kulturowe, Kraków 2009.
- J. Muchowska, Chińskie zwyczaje pogrzebowe: powtórny pochówek [w:] „Investigationes Linguisticae”, 37, s. 44–58.
- J. Niesyto, Ekshumacja w tradycji plemienia Betsileo na Madagaskarze wobec praktyk funeralnych Azji Południowo-Wschodniej [w:] Studia Etnologiczne i Antropologiczne, t. 22, nr 2.
- J. Woźniak, Kremacja w rozwoju historycznym i nauce Kościoła [w:] "Teologia i człowiek", 40(2017)4, s. 186.
- A. Wypustek, Rytuał pogrzebowy Greków w starożytności w świetle epigramów nagrobnych, „Rytuały w wybranych religiach i wyznaniach od starożytności do współczesności” [w:] „Studia Religiologica”, z. 42, red. J. Drabina, Kraków 2010, s. 29–49.
- P. Zwierzchowski, Smutek wiecznego życia: filmowe wyobrażenie mitu o nieśmiertelności [w:] „Kwartalnik Filmowy” 41 (42), ss. 273-295.