Sheila Fitzpatrick – „Życie codzienne pod rządami Stalina” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-08-03 20:30
wolna licencja
poleć artykuł:
Wydaną po raz pierwszy w roku 1999 monografię życia codziennego w stalinowskiej Rosji pióra Sheili Fitzpatrick można już bez większego ryzyka określić mianem pracy klasycznej dla historii społecznej Związku Sowieckiego. Dlatego już na samym początku wypada mi stwierdzić, że każdy historyk zainteresowany zarówno ZSRR, jak i historią okresu międzywojennego powinien ucieszyć się z tego, że _Życie codzienne pod rządami Stalina_ znalazło się w planie wydawniczym Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
REKLAMA
Sheila Fitzpatrick
Życie codzienne pod rządami Stalina.
nasza ocena:
8/10
Wydawca:
Wydawnictwo UJ
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
428
Format:
13,5x20,5 cm
ISBN:
978-83-233-3321-0

Dlaczego tak twierdzę? Cóż, zacznijmy od początku, czyli – od tytułu. Na pozór tytuł wygląda na jeden z tych, które nie wymagają żadnego komentarza. Niemniej padają w nim dwa kluczowe sformułowania, które skomentować trzeba. Pierwsze z nich to „Rosja radziecka”. Autorka celowo nie używa nazwy komunistycznego państwa, swoją narrację ogranicza bowiem zasadniczo do rosyjskiej części sowieckiego imperium (przykłady z pozostałych terytoriów ZSRR pojawiają się dużo rzadziej i raczej uzupełniają podstawowy materiał). Na tym nie koniec, w zasadzie i „Rosja radziecka” jest tu terminem zbyt szerokim. Książka równie dobrze mogłaby mieć w podtytule „miasta Rosji radzieckiej w latach trzydziestych” (a może nawet Moskwa i Leningrad). Fitzpatrick celowo wyłącza ze swojej interpretacji wieś oraz małe miasteczka i koncentruje się na przedstawieniu problemów społeczności miejskiej.

Drugie z anonsowanych pojęć to „życie codzienne”. Autorka doskonale zdaje sobie sprawę z ogromnych trudności metodologicznych związanych z opisywaniem codzienności społeczeństwa wtłoczonego w ramy systemu totalitarnego. Stwierdza nawet, że w przypadku Rosji sowieckiej codzienność oznaczała permanentną nienormalność, była to „codzienność niezwyczajna”. Życie codzienne Fitzpatrick postrzega jako społeczną praxis, jako zachowania i strategie przetrwania i rozwoju, które przejawiają ludzie w szczególnych sytuacjach społecznych i politycznych (s. 1). Definiuje je jako codzienne interakcje, które w jakiś sposób zawsze zakładają udział państwa (s. 3). Takie postawienie sprawy ma swoje ważkie konsekwencje – definicja ta wyklucza na ogół przyjaźń, miłość, niektóre sposoby spędzania wolnego czasu i kontakty towarzyskie (s. 4). Skoro przyjęte przez autorkę rozumienie życia codziennego zakłada nieusuwalną obecność czynnika państwowego, to należy wspomnieć także o tym, jak interpretuje ona system polityczny nadający temu państwu kształt. Stalinizm, bo o nim mowa, został określony w sposób intuicyjny i bardzo praktyczny – jest to zespół instytucji, struktur i rytuałów, tworzących środowisko życia homo sovieticus w epoce stalinowskiej (s. 4).

Życie codzienne pod rządami Stalina zostało napisane na podstawie szerokiej bazy źródłowej. Autorka korzystała z archiwaliów (głównie wytworzonych przez aparat partyjny i NKWD), prasy, literatury dokumentu osobistego (dzienniki, korespondencja), literatury pięknej, filmu, piosenek, wspomnień oraz z badań socjologicznych przeprowadzonych po drugiej wojnie światowej na Uniwersytecie w Harvardzie wśród emigrantów z ZSRR. Informacje pozyskane z tak różnorodnych źródeł zostały ujęte w barwną, świetnie napisaną opowieść. Należy tutaj wspomnieć o doskonałej pracy tłumaczki, Joanny Gilewicz, która świetnie oddała w polszczyźnie dobry pisarski styl Fitzpatrick. Jego cechą charakterystyczną jest umiejętność budowania szybkiego, opartego o dobrze wybrane, sugestywne przykłady, obrazu pewnych podstawowych praktyk społecznych, który niemal niezauważalnie przechodzi w pogłębioną interpretację sowieckiego społeczeństwa. Autorka w fenomenalny wręcz sposób formułuje syntezujące, bardzo pakowne semantycznie, sądy.

REKLAMA

Co ważne, stalinowska Rosja nie jest tu przedstawiona z pozycji pryncypialnie antykomunistycznych. Fitzpatrick nie wojuje ze stalinizmem, nie chce za wszelką cenę pokazać jego demonicznego wymiaru. Pisze po to, aby zrozumieć, a nie po to, by skrytykować. Dzięki temu podejściu pozostaje wrażliwa na niuanse, wielowymiarowość tych trudnych i okrutnych lat. Strategia ta nie prowadzi do żadnego usprawiedliwiania czy też wybielania stalinizmu. Przeciwnie, odnoszę wrażenie, że spokojna, naznaczona empatią narracja Fitzpatrick obnaża podłość opisywanego systemu w sposób pełniejszy niż niejedna antykomunistyczna filipika.

Lata trzydzieste w interpretacji autorki omawianej pracy to przede wszystkim czas niedoboru. Pisze ona, że nienormalność miała różna oblicza […], ale jeden motyw pozostawał niezmienny – życie było nienormalne z powodu niedostatków i niewygód (s. 324). Spośród opisywanych lat, tylko jeden rok określany był jako dobry pod względem warunków życia. Jak na ironię był to rok 1937, w którym rozpoczęło się szaleństwo wielkiej czystki. Niedobory dotyczyły nie tylko braku podstawowych produktów spożywczych i dóbr konsumpcyjnych, lecz także przestrzeni – cały rozdział poświęcono problemom mieszkaniowym. Fitzpatrick nie poprzestała na przedstawieniu problemów związanych z dysfunkcjami aprowizacji, przedstawiła także bardzo ciekawą analizę strategii radzenia sobie z tą stałą przypadłością życia codziennego pod rządami Stalina (już sam tytuł rozdziału opisującego tę tematykę wiele mówi: „Zakupy jako szkoła przetrwania”). Za szczególnie wartościowe uważam fragmenty, w który autorka omawia błat (system wzajemnych zależności zapewniających dostęp do towarów i korzyści, w przeciwieństwie do protekcji cechujący się jednak równością i brakiem hierarchii w relacjach, s. 90) oraz sieci klientalne budowane wokół rozmaitych protektorów (patronat był niemal strukturalnym mechanizmem rozdzielania rzadkich dóbr).

Czas niedoborów był jednak także epoką wielkich przekształceń, gwałtownego zerwania ciągłości, przemieszczenia i wykorzenienia (s. 324). Fitzpatrick zajmuje się nie tyle kolektywizacją i pięciolatkami, ile społecznymi skutkami stalinowskiej rewolucji. Do najważniejszych spośród nich należy zachwianie dotychczasowej struktury społecznej – w całym Związku Radzieckim, na każdym poziomie, ludzie zmieniali swój status społeczny (s. 124). Budowa nowego społeczeństwa wiązała się również z wytwarzaniem narracji sukcesu i świetlanej przyszłości. Z tego powodu Fitzpatrick ogłasza lata trzydzieste erą nadzwyczajnej pychy (s. 101). Propaganda sukcesu prowadziła do nowych zjawisk w oficjalnym przekazie nadawanym przez władze – w drugiej połowie omawianej dekady okazało się nagle, że komunizm porzuca rewolucyjną powagę i że nadeszła era śmiechu. Autorka sugestywnie pokazuje też, jak rozbudzano apetyty konsumpcyjnie (co czyniono, paradoksalnie, w epoce permanentnego niedoboru) i wprowadzano nowe wzory kulturowe. Co ciekawe, wielkim zmianom towarzyszył fenomen ciągłości, Fitzpatrick zauważa niezwykłą wytrzymałość instytucji rodziny, która – mimo licznych czynników destrukcyjnych – pozostawała podstawowym punktem oparcia dla wielkiej liczby obywateli Państwa Rad.

REKLAMA

Życie codzienne epoki przedwojennego stalinizmu cechowało również naznaczenie obłudą i wszechobecnością swoistej gry pozorów. Z braku miejsca wspomnę tylko o dwóch kluczowych elementach tego zjawiska. Pierwszy to fenomen „nierozpoznania przywileju” (termin P. Bourdieu) przez komunistyczne elity, które starały się wyprzeć ze swojej świadomości to, że były faktycznie uprzywilejowane w stosunku do reszty społeczeństwa. Oficjalnie twierdzono, że w społeczeństwie socjalistycznym nie ma elit, jest tylko awangarda, która nieco wcześniej cieszy się dobrami, które wkrótce staną się udziałem całego społeczeństwa. Drugie zjawisko to maskowanie się, ukrywanie prawdy o swojej przeszłości przez ogromną rzeszę ludzi – Zatajanie faktów było w radzieckim życiu zjawiskiem normalnym (s. 191).

Za najciekawszą uważam część książki, w której autorka przedstawia lata trzydzieste jako epokę zaburzonej komunikacji społecznej. Z jednej strony pokazuje, jak aparat partyjny na wszystkich szczeblach, i – szerzej – całe społeczeństwo, starał się dobrze odczytać zamiary i wolę najwyższych władz (co nie było łatwe, Stalin lubował się w wysyłaniu enigmatycznych sygnałów). Z drugiej zaś analizuje zabiegi władz, które bardzo chciały wiedzieć, co tak naprawdę myślą tzw. zwykli obywatele. Na warsztat zostały tu wzięte dwa kanały informacyjne – raporty NKWD (przede wszystkim z różnego rodzaj masówek w zakładach pracy) oraz listy obywateli do władz, z których starano się wyciągać informacje świadczące o nastrojach społecznych. Głód informacji – i pewna paranoja – prowadził do tego, że nawet samobójstwa postrzegano jako komunikat skierowany w stronę władz.

REKLAMA

Fitzpatrick przedstawia wreszcie lata trzydzieste jako czas strachu i fatalizmu. W osobnym rozdziale opisuje sytuacje ludzi wykluczonych jako przedstawiciele dawnych klas posiadających lub prześladowanych z powodu pochodzenia swoich rodziców. W części zamykającej monografię omówiono zaś machinę terroru. Warto wspomnieć, że autorka przedstawia także eugeniczny wymiar wielkiej czystki (choć nie używa tego sformułowania) – wzmiankuje bowiem o tym, że systematycznie eliminowano ludzi uznanych za społeczny margines (prostytutki, włóczęgów itp.). Fatalizm został przedstawiony jako dominujące odczucie większej części społeczeństwa pozbawionej wpływu na swoją przyszłość, pogodzonej z sytuacją, że jej los zależy od kogoś innego. Tym innym okazuje się rzecz jasna biurokracja. Zdaniem Fitzpatrick podstawową cechą wyróżniającą działalność sowieckiego aparatu urzędniczego była arbitralność w podejmowaniu decyzji. Arbitralność stojąca ponad prawem i procedurami, zaburzająca zdolność do racjonalnego przewidywania przyszłości. Podporządkowanie większości społeczeństwa działaniu nieprzewidywalnego żywiołu komunistycznego aparatu powodowało, że ponad wszelkie podziały społeczne wzbijała się dystynkcja „my” – „oni”. Przy czym prawie zawsze grupa „onych” zaczynała się co najmniej o szczebel wyżej od miejsca w społeczeństwie zajmowanego przez osobę wyrażającą swoje przekonanie o tym, że społeczeństwo dzieli się właśnie na te dwie wielkie grupy.

Część ze skrótowo zreferowanych przeze mnie ustaleń Fitzpatrick może wydawać się dość oczywista, można powiedzieć, że jej monografia nie wywraca do góry nogami ogólnie znanego obrazu stalinizmu. I tak pewnie jest. Nie każda monografia musi być jednak rewolucyjna. W przypadku omawianej pracy jej wielka wartość leży zupełnie gdzie indziej. Po pierwsze autorka umiejętnie dokonuje syntezy najważniejszych tendencji życia społecznego ZSRR doby lat trzydziestych. I robi to w sposób bardzo atrakcyjny i inteligentny. Po drugie Życie codzienne pod rządami Stalina to doskonały przykład historiografii rozumiejącej.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Krzysztof Niewiadomski
Absolwent Kolegium MISH UW (kierunki wiodące: historia i filologia polska), doktorant w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, członek Collegium Invisibile, sekretarz redakcji "Magazynu Apokaliptycznego. 44 / Czterdzieści i Cztery". Interesuje się Drugą Rzeczpospolitą.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone