Śladami opozycji w Czechosłowacji: od Jana Palacha do Karty 77

opublikowano: 2020-11-25 14:01
wolna licencja
poleć artykuł:
Ożywienie społeczeństwa Czechosłowacji w latach 60. i wzrost nadziei na demokratyzację kraju zostały brutalnie stłumione wraz z pogrzebaniem szans Praskiej Wiosny przez wojska Układu Warszawskiego. Nie wszyscy jednak pogodzili się z komunistycznymi porządkami.
REKLAMA
Ludzie wznoszący flagę Czechosłowacji po spaleniu radzieckiego czołgu w Pradze, domena publiczna.

XX Zjazd KPZR, pierwszy po śmierci Stalina,nie przyniósł w Czechosłowacji zerwania z systemem stalinowskim, w związku z czym - w nieco zmodyfikowanej i zliberalizowanej postaci - utrzymywał się on w niej niemal do połowy lat 60. XX w. Jak nie wahał się napisać jeden z tamtejszych filozofów Ivan Sviták: „Jeszcze w 1967 roku Czechosłowacja była stalinowską dyktaturą totalitarną” i biorąc pod uwagę liczne procesy polityczne o najróżniej rozumiane „zdrady” czy „odchylenia”, które pod kierownictwem Antonína Novotnego w samej jedynie dekadzie 1957-1967 objęły ponad 4 tysiące osób, trudno nie przyznać racji temu stwierdzeniu. Połowa lat 60. niosła za sobą jednak konieczność zmian. W Czechosłowacji pierwsze symptomy przełomu pojawiły się w 1967 r., kiedy głosy krytyki wobec polityki Novotnego podniosły środowiska literackie, wzmocnione wtórem studentów i niektórych działaczy opozycyjnych. Mimo że Novotny w typowy dla siebie sposób przystąpił do ofensywy w postaci aresztowań i wzmożonej kontroli, ówczesny klimat polityczny zdecydowanie nie sprzyjał takim posunięciom. Na skutek rosnącej coraz mocniej opozycji, 5 stycznia 1968 r. jego funkcję pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Czechosłowacji przejął Alexander Dubček.

Praska Wiosna – powiew zmian i nadziei

Patrząc na życiorys polityka – przeciętnego stalinowskiego aparatczyka – nie spodziewano się, że objęcie przez niego steru rządów będzie czymś więcej, jak tylko wymianą ekipy kierowniczej partii. Nieoczekiwane nie okazało się jednak niemożliwe. Dubček od początku stał się zwolennikiem przekształceń systemowych i szybko też sporo z nich wcielił w życie. W wyniku reform przedstawionych w „programie otwartych drzwi”, jak wówczas popularnie nazywano 60-stronnicowy dokument pt. „Czechosłowacka droga do socjalizmu – Program działania”, przyspieszono proces rehabilitacji osób niesprawiedliwie ukaranych przez ekipę Novotnego, przystąpiono do rozliczeń ze stalinowskim aparatem represji czy zniesiono cenzurę. Czechosłowacki eksperyment zmierzający do stworzenia „socjalizmu z ludzką twarzą” odbił się głośnym echem nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami. Jego założenia nie spodobały się jednak państwom Układu Warszawskiego, które z coraz większą czujnością i niepokojem przyglądały się poczynaniom czechosłowackich władz.

Na zjeździe w Warszawie 16 lipca 1968 r. przedstawiciele partyjni z ZSRR, Bułgarii, NRD, Polski i Węgier wydali oświadczenie, uznające politykę Czechosłowacji za zagrażającą socjalizmowi i nakazujące jej szybkie wycofanie. Ponieważ partia czechosłowacka odrzuciła to wezwanie, uczestnicy spotkania postanowili interweniować. W imię ochrony „internacjonalizmu socjalistycznego”, stanowiącego kluczową zasadę obowiązującej przez dwie kolejne dekady doktryny Breżniewa, w nocy z 20 na 21 sierpnia wojska tych krajów przekroczyły granice Czechosłowacji, kładąc tym samym kres reformom Praskiej Wiosny.

REKLAMA
Jan Palach, domena publiczna.

Echo zgaszonych nadziei

Po powrocie z internowania, którego zwieńczeniem był „protokół moskiewski” znoszący przeprowadzone wcześniej zmiany, Alexander Dubček i Ludvík Svoboda przyrzekli kontynuację „ogólnego celu reform wyrażającego zasady humanistycznego socjalizmu”. Słowa te pozostały jednak pustą deklaracją. Stopniowe opuszczanie stanowisk przywódczych w państwie i partii przez głównych reprezentantów ruchu refom świadczyło dobitnie o tym, że władze nie zamierzają wrócić do wcześniejszego, liberalizującego kursu polityki. Najdobitniej potwierdził to parlament, który w październiku ratyfikował traktat o czasowym stacjonowaniu obcych wojsk na terenie kraju. Społeczeństwo nie chciało jednak pogodzić się z takim stanem rzeczy. W większości świadome reform i od początku je popierające, niejednokrotnie okazywało sprzeciw wobec interwencji, co wyrażało się m.in. w spontanicznych akcjach ludności cywilnej zatrzymującej maszerujące kolumny, demontowaniu drogowskazów i tablic drogowych, rozwieszaniu plakatów opozycyjnych czy strajkach.

Zerwanie z obietnicą reform niesionych rzez Praską Wiosnę oraz usankcjonowanie obecności obcych wojsk na terenie Czechosłowacji nie spowodowało zmiany nastawienia wielu jej mieszkańców, sprzeciwiających się obcej interwencji w sprawy swojego kraju. Wśród nieustępujących wciąż głosów sprzeciwu i oporu, coraz częściej zaczęły jednak pobrzmiewać nastroje zobojętnienia i apatii społeczeństwa, dostosowującego się do nowej rzeczywistości. Przeciwko temu właśnie postanowił zaprotestować Jan Palach, chcąc pobudzić obywateli do walki o należne im prawa.

Jan Palach – symbol zdradzonego pokolenia

Do momentu dokonania aktu samospalenia Jan Palach był nikomu nieznanym, praskim studentem, stroniącym raczej od większej aktywności politycznej. Mimo iż niektórzy z jego kolegów wspominali później zainteresowanie Palacha związkiem studenckim, nigdy oficjalnie nie wstąpił w jego szeregi. Sam zaś okres poprzedzający zwrot w reformowaniu komunizmu spędził poza granicami kraju, przebywając od 30 czerwca do 17 sierpnia na pracach społecznych w ZSRR. W dniu przekroczenia granic Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego, Jan Palach przebywał w rodzinnym domu we Všetatach. W tym też dniu udał się do Pragi, jednak z relacji wiadomo jedynie, że robił zdjęcia okupowanego miasta i rozmawiał z radzieckimi żołnierzami. Nie zachowały się żadne źródła, które potwierdzałyby jego aktywniejsze zaangażowanie polityczne w tamtym okresie.

REKLAMA
Jan Palach, tablica pamiątkowa z maską pośmiertną, fot. Aldo Ardetti, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0

We wrześniu Palach został studentem Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu im. Karola IV w Pradze. Na tej też uczelni, po powrocie z chwilowego wyjazdu do pracy we Francji, zaangażował się w udział w demonstracjach zorganizowanych 7 listopada w rocznicę rewolucji październikowej oraz w strajku studenckim. Ten ostatni jednak, wobec niemożności przekształcenia go w szerszy ruch społeczny, stosunkowo szybko wygasł, nie pociągając za sobą żadnych konsekwencji politycznych. Palach nie zamierzał jednak poprzestać na tym. W styczniu następnego roku wystosował list do przedstawiciela studentów - Lubomíra Holečka, zawierając w nim propozycję okupacji budynku Radia Czechosłowackiego i ogłoszenia strajku generalnego. Mimo wyjścia z inicjatywą, nie wydawał się jednak w pełni przekonany do słuszności swojego pomysłu, a przez treść jego listu przebijało sporo niepewności. Jak napisał: „Proponuję akcję, która na pierwszy rzut oka może wydawać się głupia (możliwe, że głupia jest) […] Jeśli pomysł mój wyda Ci się zbyt szalony, to proszę Cię, żebyś go wyrzucił i nie wspominał o nim”.

„Pierwsza pochodnia”

Grupą, która szczególnie nie mogła pogodzić się ze zdławieniem nadziei i odebraniem dopiero co przyznanych swobód, byli studenci. Ponieważ przeczuwali, że władze partyjne nie będą bronić postulatów zgłoszonych podczas Praskiej Wiosny, postanowili zrobić coś, co wyrazi ich sprzeciw, a jednocześnie pobudzi naród do działania. Wybrali przy tym niezwykle radykalne środki. Zapowiedzieli, że jeżeli nie zostaną uwzględnione żądania ich oraz partyjnych reformatorów, jeden ze studentów w geście protestu dokona samospalenia. Jeżeli zaś i ten czyn pozostanie bez odzewu – w ślad za nim pójdą kolejni protestujący. Ich deklaracja nie odbiła się szerokim echem, w związku z czym studenci przystąpili do działania. Do akcji zgłosiło się kilkunastu ochotników, z których wybrano dziesięciu. Kryteria wyboru były przy tym niezwykle restrykcyjne – pod uwagę brano jedynie osoby, które nie miały problemów psychicznych, rodzinnych czy rozczarowań miłosnych. Wszystko po to, by władze nie mogły wytłumaczyć ich czynu niezrównoważeniem psychicznym bądź innym powodem, wykraczającym poza pobudki polityczne. Ostatecznie o wyłonieniu ochotnika, który stanie się tak spektakularnym wyrazem buntu młodych, zadecydowało losowanie. Numer jeden wylosował Jan Palach.

REKLAMA

Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Wielkie momenty oporu przeciw tyranii 1945-89”, zrealizowanego dzięki wsparciu Europejskiego Centrum Solidarności :

Bukareszt, sierpień 1968: Ceauşescu krytykuje radziecką inwazję na Czechosłowację, fot. Romanian National Archives

16 stycznia 1969 r. o godzinie 16:00 dwudziestojednoletni student dokonał aktu samospalenia przed Muzeum Narodowym na Placu Wacława w Pradze. Chłopak został przewieziony do szpitala w stanie tragicznym. Z archiwum czechosłowackiego Forum Obywatelskiego wynika, że tam też odwiedziła go jedna z koleżanek, która miała wypowiedzieć dramatyczne słowa: „Czy nie myślisz, że to już wystarczy co się z Tobą stało? Nie chcę, żebyście cierpieli tak strasznie. Rozumiesz to? To, co zrobiłeś, już zupełnie wystarczy, żeby o tym wiedział cały świat”. Palach najprawdopodobniej rozumiał, ale już nie odpowiedział. Zbyt słaby i skrajnie wyczerpany, zmarł po trzech dniach od samobójczego aktu. Pozostawił po sobie jednak list, który stał się swego rodzaju manifestem rozczarowania sytuacją w kraju. Jak napisał: „Ze względu na to, że nasze narody znalazły się na krawędzi beznadziei, zdecydowaliśmy się wyrazić swój protest i obudzić naród tej ziemi. Nasza grupa złożona jest z ochotników, zdecydowanych spalić się dla naszej sprawy. Ja miałem honor wylosować nr 1 i uzyskałem prawo napisania pierwszych listów, a także wystąpić jako pierwsza pochodnia”.

Od poruszenia do normalizacji

Tragiczna śmierć Palacha odbiła się głośnym echem nie tylko w Czechosłowacji, ale i poza jej granicami, a jego pogrzeb – gromadząc kilkaset tysięcy ludzi - przerodził się w wielką manifestację. Dzień po samospaleniu grupa studentów rozpoczęła przerwany jedynie na czas pogrzebu protest głodowy, domagając się realizacji postulatów zmarłego. Po śmierci Palacha wyruszyła także w pochodzie pod budynek Uniwersytetu, z wymownym transparentem „pozostaniemy wierni”. Społeczeństwo uwierzyło w istnienie większej grupy samobójców, wobec czego zaczęły pojawiać się apele o zaprzestanie tego rodzaju czynów. Jeden z nich wybrzmiał 22 stycznia podczas emisji programu „Słowo na dzień – sztafeta publicystów telewizyjnych” („Slovo ke dni – Štafeta televizních publicistů”), podczas którego znani dziennikarze przekonywali jednogłośnie, iż „walczyć o wolność mogą jedynie żywi”. Podobnym głosem mówiła wówczas także partia komunistyczna. W telegramie skierowanym do matki Palacha, Dubček i Svoboda zawarli następujące słowa: „Wiemy dobrze, że do tego czynu skłoniło go szczere i prawe umiłowanie ojczyzny”. Kilka dni później z podobnym apelem w telewizji wystąpił prezydent: „Są to tragiczne wydarzenia. Jako żołnierz doceniam ich osobistą odwagę i poświęcenie, jednak jako prezydent nie mogę się na to zgodzić. W imieniu ich rodziców, wszystkich ludzi naszego kraju, swoim własnym oraz w imieniu ludzkości, nalegam, żebyście zakończyli te straszliwe akty”.

REKLAMA
Kopia plakatu z 1968 roku wywieszona w czasie obchodów rocznicy interwencji w 2008 roku w Pradze (fot. Beax, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.5 Poland).

Dokonując tragicznego samobójstwa Palach miał nadzieję, że znajdzie ono swoich naśladowców i tak rzeczywiście się stało. Już 25 lutego 1969 r., a więc równo miesiąc po jego pogrzebie, samospalenia dokonał Jan Zajíc, który przyjmując narrację Palacha, określił się „pochodnią numer dwa”. Przed swoim samobójstwem zwrócił się do społeczeństwa z następującym apelem: „Niech moja pochodnia zapali Wasze serce i oświeci Wasz rozum! Niech moja pochodnia świeci na drodze do wolnej i szczęśliwej Czechosłowacji! […] Umiera tylko ten, kto żyje tylko dla siebie!” Łącznie podobną formę protestu podjęło ok. 30 osób.

Wydawałoby się, że czyn Palacha i jego następców wywoła w społeczeństwie bunt i zmobilizuje je do oporu przeciwko reżimowi. Początkowo rzeczywiście tak było. Jednak heroiczny czyn – jakkolwiek tragiczny – poza zwróceniem uwagi światowej opinii nie pociągnął jednak za sobą większych konsekwencji politycznych, a społeczeństwo Czechosłowacji stosunkowo szybko przeszło do porządku dziennego, przystosowując się do funkcjonowania w nowej rzeczywistości. Zostało co prawda głęboko poruszone, lecz w żaden sposób nie wypłynęło to na jego gotowość do przystosowania się do tzw. normalizacji, która w rozumieniu władz oznaczała nic innego, jak powrót do niemal stalinowskiego reżimu. To też stało się za sprawą Słowaka Gustáva Husáka, który w 1969 r. przejął stery Czechosłowackiej Partii Komunistycznej, usuwając Dubčeka z kierownictwa partii, a wkrótce także i z jej szeregów.

REKLAMA

Od zobojętnienia ku opozycji – niepokorni muzycy

Po bezwzględnym stłumieniu praskiej wiosny, nastał w Czechosłowacji długi i ponury okres normalizacji. Kraj pozostający pod wodzą Husáka – pryncypialnego komunisty i przeciwnika jakiegokolwiek odprężenia w polityce – przeżywał trzecią falę stalinizmu, określoną przez słowackiego pisarza Martina Milana Szimeczkę „erą bezruchu i duchowej śmierci”. Pozbawione nadziei na zmiany społeczeństwo stało się apatyczne i zniechęcone do jakiejkolwiek działalności politycznej. Ideały wolności czy demokracji pielęgnowane były jedynie przez wąskie, nieliczne środowiska dysydenckie, surowo represjonowane przez władze. Wydarzeniem przełamującym tę apatię oraz punktem zwrotnym w historii czechosłowackiej opozycji komunistycznej było utworzenie Karty 77 – ruchu obierającego sobie za cel ochronę praw człowieka.

Samospalenie Ryszarda Siwca w proteście przeciwko interwencji w Czechosłowacji (domena publiczna).

Bezpośrednim powodem opracowania deklaracji zwracającej uwagę na stan przestrzegania praw obywatelskich w Czechosłowacji były represje wobec zespołu rockowego o nazwie The Plastic People of the Universe. Założony w 1969 r. przez Milana Hlavsa, miał stanowić wyraz buntu przeciwko nowemu porządkowi oraz zerwaniu z obietnicą odprężenia, niesioną przez Praską Wiosnę. Niepokorna grupa muzyków od początku była solą w oku dla władz Czechosłowacji. Brzmienia inspirowane brytyjskim rock'n'rollem i amerykańskim jazzem stały w sprzeczności z wizją reżimu, tolerującego jedynie konserwatywnych wykonawców. Realizując swój plan normalizacji, władze usiłowały wymusić na twórcach całkowitą uległość, ingerując m.in. w ich wizerunek, repertuar czy estetykę. O ile wiele grup poddało się tej formie cenzury, muzycy z Plastic People odmówili współpracy, zwracając się swoją psychodeliczną twórczością, wykraczającą poza ramy uznanego wówczas moralnego porządku, w stronę zbuntowanej młodzieży. Dlatego też władze postanowiły za wszelką cenę pozbyć się zespołu z czechosłowackiej sceny muzycznej. W 1970 r. odebrały mu licencję, pozbawiając tym samym możliwości pracy zarobkowej. Muzycy się jednak nie poddali, kontynuując występy jako grupa amatorska. Do czasu.

REKLAMA

Masakra w Czeskich Budziejowicach

W 1974 r. doszło do jednego z najbardziej dramatycznych koncertów w historii zespołu. Blisko tysiąc osób przybyłych na występ muzyków powitał oddział szturmowy policji, który zapędził setki z nich do znajdującego się nieopodal stacji kolejowej tunelu. Tam funkcjonariusze okładali ich na oślep pałkami, następnie zaś skatowanych wsadzali do podstawionego pociągu do Pragi. Wszystkich uczestników spisano, kilku studentów dodatkowo aresztowano a kilkudziesięciu wydalono z uczelni. Wydarzenie to, nazwane później „masakrą w Czeskich Budziejowicach”, tylko zmobilizowało niepokornych muzyków do działania. Na fali protestu zorganizowali Pierwszy Muzyczny Festiwal Drugiej Kultury – odcinający się od tej pierwszej – totalitarnej i zbrodniczej. Wydarzenie to przebiegło stosunkowo pokojowo. Kiedy jednak zespół postanowił zorganizować drugą edycję wydarzenia, władze, mające dość niewygodnych muzyków, postanowiły interweniować. W 1976 r. funkcjonariusze zatrzymali wszystkich członków zespołu The Plastic People of the Universe, jak również muzyków innych kapel. W zorganizowanym po kilku miesiącach procesie, prawomocnym wyrokiem sądu skazano ich na karę pozbawienia wolności za zakłócanie porządku publicznego.

Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Wielkie momenty oporu przeciw tyranii 1945-89”, zrealizowanego dzięki wsparciu Europejskiego Centrum Solidarności :

Radziecki czołg na ulicach Pragi otoczony przez Czechów protestujących przeciwko interwencji (domena publiczna).

Procesy tzw. „długowłosych chuliganów” jak określono muzyków w czechosłowackiej prasie, odbiły się głośnym echem w całej Czechosłowacji, uwydatniając problem przestrzegania w niej praw człowieka. Dla intelektualistów, zwracających od dłuższego czasu uwagę na tę kwestię, stanowiły wystarczający impuls do działania.

Karta 77

Może to trwać długo, ale pewnego dnia stać się musi: skorupa nie będzie już mogła dłużej się opierać i zacznie pękać. I będzie to chwila, w której znowu zacznie dziać się coś dostrzegalnego, coś naprawdę nowego i niepowtarzalnego, coś co nie zostało zaplanowane w oficjalnym kalendarzu wydarzeń.
REKLAMA

Takie przekonanie zawarł w swoim „Liście otwartym do sekretarza generalnego KPCZ” Vaclav Havel, wieszcząc szanse na pobudzenie spacyfikowanego społeczeństwa i zapoczątkowanie rewolucji. O ile w momencie pisania tych słów mogły brzmieć one nazbyt optymistycznie, historia przyznała mu rację. Już niespełna dwa lata później zbierał bowiem podpisy pod deklaracją Karty 77. Pamiętni brutalnego procesu muzyków, w odpowiedzi na ratyfikację przez rząd Czechosłowacji Aktu Końcowego KBWE, intelektualiści podjęli decyzję o utworzeniu niezależnej inicjatywy, mającej na celu obronę praw człowieka, gwarantowanych przez przyjęty przez komunistów dokument helsiński. Deklarację ogłoszono 6 stycznia 1977 r., a pod jej tekstem podpisało się 242 intelektualistów, w tym m.in. Václav Havel, Jiří Hájek czy Jan Patočka. Jak zastrzegali autorzy, Karta nie była organizacją polityczną. W ich przekonaniu miała ona stanowić ruch społeczny, stojący na straży przestrzegania podstawowych praw obywatelskich.

W swojej działalności organizacja koncentrowała się na wydawaniu różnego rodzaju dokumentów i deklaracji poświęconych kwestiom polityki, społeczeństwa, kultury czy obronie osób prześladowanych przez reżim. Podpisywaniem tychże publikacji zajmowali się corocznie wybierani rzecznicy – w pierwszym roku jej istnienia funkcję tę sprawował Václav Havel. Oprócz działalności wewnątrz kraju, ruch czechosłowackich opozycjonistów utrzymywał również bliskie kontakty z obrońcami praw człowieka w innych państwach socjalistycznych. Szczególne więzy łączyły go przy tym z polskim Komitetem Obrony Robotników i późniejszą „Solidarnością”.

Odpowiedź władz

Jak nietrudno się domyślić, działalność Karty nie spodobała się władzom komunistycznym. Niemal od razu poddały one działaczy surowym represjom, mającym zniechęcić ich do działalności opozycyjnej. Ich spektrum było przy tym niezwykle szerokie. Zaczęło się od kampanii dezinformacyjnej, zmierzającej do zafałszowania obrazu intelektualistów zarówno w społeczeństwie, jak i w ich własnym środowisku. Oficjalne media Czechosłowacji opisywały Kartę jako „manifest antypaństwowy, antysocjalistyczny o charakterze demagogicznym i oszczerczym”, samych jej działaczy zaś nazywano „uzurpatorami”, „wiernymi sługami imperializmu” czy „międzynarodowi awanturnikami”. Na działalności propagandowej się jednak nie skończyło. Wobec osób, które podpisały deklarację, stosowano różnorakie kary – od wyrzucenia z pracy, przez wywłaszczenie majątku, pozbawianie obywatelstwa, zatrzymania po tortury, areszty domowe czy całodobowy nadzór. Represjom poddano także najbliższe otoczenie sygnatariuszy, utrudniając mu chociażby proces kształcenia czy wyjazdy za granicę. Najbardziej drastycznym dowodem represji władz wobec sygnatariuszy Karty 77 stała się śmierć filozofa Jana Patočka, która nastąpiła po ośmiogodzinnym przesłuchaniu.

Mimo nasilających się represji, krąg zwolenników ruchu opozycyjnego nieustannie wzrastał. Chociaż nie posiadał on tak masowego charakteru, jak polska „Solidarność” czy tak określonych poglądów i celów politycznych jak węgierskie partie opozycyjne (Węgierskie Forum Demokratyczne czy Związek Wolnych Demokratów), stworzył impuls do powstania kolejnych inicjatyw obywatelskich, torując drogę do budowy czechosłowackiej transformacji ustrojowej.

Bibliografia:

Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz

Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Wielkie momenty oporu przeciw tyranii 1945-89”, zrealizowanego dzięki wsparciu Europejskiego Centrum Solidarności :

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Natalia Pochroń
Absolwentka bezpieczeństwa narodowego oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Rekonstruktorka, miłośniczka książek. Zainteresowana historią Polski, szczególnie okresem wielkich wojen światowych i dwudziestolecia międzywojennego, jak również geopolityką i stosunkami międzynarodowymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone