Stefan Starzyński (1893−1939)
Stefan Starzyński (1893−1939)
Starzyński urodził się w Warszawie 19 sierpnia 1893 roku, jednak dzieciństwo i młodość spędził w Łowiczu, gdzie jako 12-letni chłopiec wziął udział w strajku uczniowskim w czasie rewolucji 1905 roku. Dwa lata później rozpoczął naukę w gimnazjum Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie. Nie zaprzestał działalności patriotycznej. Jeszcze przed ukończeniem 18 lat bywał wielokrotnie aresztowany, ostatecznie skazano go na miesiąc więzienia w warszawskiej Cytadeli i zmuszono do zmiany szkoły. Po maturze (zdał ją w szkole realnej Michała Kreczmara) kontynuował naukę na Wyższych Kursach Handlowych im. Augusta Zielińskiego (dzisiejszej SGH), które ukończył w 1914 roku. Był już wtedy członkiem zarówno Związku Strzeleckiego, jak i Związku Walki Czynnej. Nic więc dziwnego, że natychmiast po wybuchu wojny wstąpił do Legionów i z I Brygadą przeszedł cały szlak bojowy aż do obozu w Beniaminowie.
Zwolniono go w marcu 1918 roku (był w stopniu podporucznika). Do wojska wrócił już po ośmiu miesiącach. Początkowo służył w wywiadzie, po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej w artylerii, w końcu został szefem sztabu 9. Dywizji Piechoty.
W 1922 roku Starzyńskiego, już rezerwistę, na specjalny rozkaz marsz. Józefa Piłsudskiego mianowano polskim sekretarzem generalnym Komisji Reewakuacyjnej i Specjalnej. W 1924 roku podjął pracę w Ministerstwie Skarbu. Awansował po przewrocie majowym i szybko został wiceministrem tego resortu. Później objął wiceprezesurę Banku Gospodarstwa Krajowego.
W 1934 roku Starzyńskiego mianowano prezydentem Warszawy. Wykazał się dwiema rzadkimi wśród elit powoli rozkładającego się sanacyjnego państwa cechami – energią i wizją. Śnił o wielkiej Warszawie i, co ważniejsze, powoli wcielał w życie te marzenia, przekonując do nich mieszkańców stolicy.
Po wybuchu wojny odmówił ewakuacji i został w Warszawie. Nie dowodził obroną w sensie militarnym, trudno sobie jednak wyobrazić, w jaki sposób mogłaby ona przebiegać bez pełnego wsparcia i ofiarności ludności cywilnej, której bezsprzecznym przywódcą był właśnie Starzyński. Jego przemówienia radiowe były płomienne i skuteczne. Mówił: Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczano [...] widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną [...] dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i sławy. Ludzie mu wierzyli. Tuż przed kapitulacją zdążył jeszcze przekazać Służbie Zwycięstwu Polski pieniądze, które zostały w miejskiej kasie, także blankiety dokumentów niezwykle przydatne przy tworzeniu legend członków raczkującej konspiracji. W ciągu zaledwie miesiąca ten w praktyce drugorzędny polityk awansował do rangi bohatera narodowego. Zasłużenie. Zapłacił też za to najwyższą cenę. W październiku został aresztowany, a w drugiej połowie grudnia rozstrzelany przez Gestapo. Nie wiadomo dokładnie gdzie.
W narodowej legendzie Starzyński zapisał się jednak trochę nieszablonowo. Może najlepiej ujął to Jan Lechoń: Powiedział – „Nie ustąpię. Niech te domy płoną/ Niech dumne moje dzieła na proch się rozpękną!/ I cóż że z marzeń moich wszystkich rośnie cmentarz,/ Ale ty, co tu przyjdziesz kiedyś, zapamiętasz,/ Że jest coś piękniejszego niźli murów piękno” [...]. Myślisz pewno, [...] że to jeszcze jeden szalony bohater, Nieopatrzną, ułańską opętał Warszawę [...]. Pomyśl tylko, że są zwykli ludzie,/ Jak on, co zawsze wszystko chcą wypełnić dobrze.
Zachęcamy do wzięcia udziału w plebiscycie Magazynu Historycznego „Mówią wieki” Bohater Września ’39. Głosować można do 30 września 2019 roku.