Surowa ziemia obiecana

opublikowano: 2014-12-23 10:08
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Napływająca do Palestyny ludność żydowska znalazła krainę, która niezbyt odpowiadała ich wyobrażeniom o ziemi obiecanej. Jak wyglądały pierwsze dni nowych osadników w tych niegościnnych rejonach?
REKLAMA

Zobacz też: Bliski Wschód - miejsce starcia cywilizacji? [historia, artykuły, publicystyka]

Dolina Charod to długi, wąski pas ziemi zamknięty od strony południowej przez malowniczy łańcuch górski, a od północy przez łagodne wzgórza. Na jej wschodnim krańcu leży miasto Bet Sze’an, od zachodu natomiast zamyka ją wododział. W latach dwudziestych w dolinie znajdowały się trzy palestyńskie wsie i dwie osady. Teren o powierzchni 30 000 dunamów był wówczas własnością rodziny Sarsouk z Aleksandrii. Większość mieszkańców doliny stanowili chłopi pańszczyźniani.

Śmierć króla Saula (aut. Elie Marcuse, 1848 r., domena publiczna).

Tutejsza historia jest starożytna i krwawa. Na szczycie góry Gilboa zginęli król Saul i jego syn Jonatan, kiedy armia Izraela została rozgromiona przez Filistynów. Zwycięzcy zbezcześcili zwłoki króla i księcia. U stóp wzgórz Gilboa bije źródło, do którego Gedeon przyprowadził swoich wojowników przed zwycięską bitwą z Madianitami. Nad rzeką Charod oddzielił mężnych od tchórzliwych i wybrał tych, którzy byli godni służyć swemu narodowi.

W 1904 roku tureckie imperium zbudowało tu zaprojektowaną przez Niemców linię kolejową. Jednakże odrętwienie, w jakim dolina trwała od wieków, okazało się silniejsze od postępu. Tylko dwa razy dziennie gwizd parowozu zakłócał niezmąconą ciszę. Jeszcze w 1920 roku dolina była głównie mozaiką ugorów usianych głazami i gęstymi kępami zarośli uniemożliwiającymi uprawę. Tu i ówdzie znajdowały się śmiertelnie niebezpieczne trzęsawiska, wylęgarnia komarów, które roznosiły malarię wśród zamieszkujących okolicę Palestyńczyków. Mimo to na ścieżkach prowadzących w dół od rzeki Charod można było spotkać bosonogie wiejskie dziewczęta w długich czarnych sukniach, niosące na głowach gliniane dzbany wypełnione wodą. Wychudzeni młodzi pasterze przemierzali dolinę ze swymi stadami zabiedzonych owiec. Po obu stronach turecko-niemieckiej linii kolejowej życie tubylców toczyło się rytmem niezmienionym od setek lat. A jednak śmierć wisiała w powietrzu. Czaiła się na zdradliwie zielonych palestyńskich mokradłach i krążyła nad głowami zagrożonych europejskich Żydów.

W kwietniu 1903 roku, w czasie świąt prawosławnej Wielkanocy, miał miejsce pogrom Żydów w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie. Czterdziestu dziewięciu Żydów zostało zamordowanych, setki brutalnie pobito. W społecznościach żydowskich na całym świecie zapanował niepokój. Sam Theodor Herzl był głęboko wstrząśnięty. Poruszony tragedią w Kiszyniowie rozważał możliwość zakupu posiadłości rodziny Sarsouk w Palestynie i przesiedlenia tam ofiar europejskiego antysemityzmu. Przedstawił tę propozycję konsultantowi, który zbadał sprawę i stwierdził, że wprawdzie ziemia w dolinie Charod jest wyjątkowo żyzna, ale usunięcie chłopów pańszczyźnianych z majątku wymagałoby użycia siły.

REKLAMA

W 1903 roku syjonizm reprezentowany przez Herzla nie dopuszczał takiej możliwości. Siedemnaście lat później ideologia syjonistyczna była już znacznie mniej drobiazgowa. Serca syjonistów stwardniały pod wpływem Wielkiej Wojny i Wielkiej Rewolucji (październikowej). Kiedy więc umowa z Sarsoukami została wreszcie sfinalizowana latem 1920 roku, wszyscy zainteresowani wiedzieli już, co będzie potrzebne: zdecydowana, błyskawiczna akcja. Akcja, która miała zostać przeprowadzona przez Żydów zupełnie nowego rodzaju.

W ciągu dziesięciu lat po pogromie w Kiszyniowie z Europy Wschodniej uciekło ponad milion Żydów, ale tylko trzydzieści pięć tysięcy wyemigrowało do Palestyny. Wybór miejsca przeznaczenia był oczywisty: masy tych, którzy chcieli lepszego życia, wyjeżdżały do Ameryki. Nieliczni, którzy pragnęli urzeczywistnienia utopii, wybierali aliję * do Ziemi Izraela. W przeciwieństwie do tradycjonalistycznych rolników, jakich mój pradziadek spotykał w koloniach w 1897 roku, imigranci z okresu po pogromie kiszyniowskim byli zeświecczonymi utopistami. Byli tołstojowskimi idealistami, którzy przybywali do Palestyny po to, aby wcielając w życie zasady humanitarnego i przyjaznego dla środowiska socjalizmu, znaleźć ocalenie zarówno dla narodu, jak i dla jednostek.

Najwspanialszym dziełem utopistów była komuna. W 1909 roku założyli Deganię, pierwszą niewielką, kameralną komunę, która opierała się na zasadach poszanowania indywidualnych potrzeb i wolności osobistej. Degania przetrwała, lecz utopiści ponieśli klęskę. Warunki życia były niezmiernie surowe. Wielu osadnikom doskwierała samotność. Niektórzy pogrążyli się w depresji. Kilku popełniło samobójstwo. Większość poddała się i wyjechała do Ameryki.

Zobacz też:

Tymczasem w Europie rozgrywały się doniosłe wydarzenia. Pierwsza wojna światowa była postrzegana przez wielu Żydów jako Armagedon. Rewolucję październikową Lenina traktowali natomiast jak dzieło mesjanistyczne. Tymczasem jednak, mimo wojny, rewolucji i wojny domowej, która wybuchła w jej następstwie, prześladowania jeszcze bardziej przybrały na sile. Wszędzie dochodziło do pogromów.

Okolice miasta Bet Sze'an (aut. Idobi, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Porażka socjalistycznych utopistów w Palestynie oraz rozpaczliwa sytuacja Żydów w Europie Wschodniej zmusiły syjonistów do poszukiwania nowych metod działania. Najnowszy pomysł polegał na kolonizacji Palestyny poprzez zakładanie komunistycznych kolonii, które tym razem nie miały być małe, odizolowane i utopijne, jak Degania, lecz wielkie, podporządkowane surowym zasadom i praktycznie bolszewickie. Nowe terytorium miało zostać zagospodarowane przez twardą, zdeterminowaną, na poły zmilitaryzowaną Brygadę Pracy.

REKLAMA

Powołano ją do życia latem 1920 roku, a rok później zrzeszała już setki towarzyszy, którzy uważali się za awangardę narodu żydowskiego. Zachowywali się jak rewolucyjna elita maszerująca na czele mas, które pragnie wyzwolić. Żadna praca nie była zbyt ciężka, żadna misja zbyt trudna. Robili wszystko, co trzeba było zrobić, w imię rewolucji syjonistycznej.

Powyższy fragment pochodzi z:

Ari Shavit
Moja Ziemia Obiecana. Triumf i tragedia Izraela
cena:
46,20 zł
Tłumaczenie:
Barbara Gutowska-Nowak
Okładka:
miękka
Seria:
Mundus
Format:
A5
ISBN:
978-83-233-3756-0

Przyglądam się ich fotografiom. Młodzi mężczyźni, których widzę, to rzeczywiście nowi Żydzi. Są silni, emanują pewnością siebie i entuzjazmem. Trudno uwierzyć, że ojcowie, których pozostawili w Europie Wschodniej, to kupcy ze sztetli albo rabini z gett. Transformacja, jakiej uległa ta żydowska młodzież w niezwykle krótkim czasie, była wprost nie do pojęcia. Teraz noszą jednakowe berety i czapki, spodnie khaki i koszulki bez rękawów lub tylko spodnie. Z dumą prezentują piękne, nagie torsy. Są opaleni i muskularni; są uosobieniem siły rewolucji. Pierwotna, męska energia, kiełkująca dotąd w ukryciu, pośród upokorzeń, jakim poddawane były poprzednie pokolenia, wybucha teraz z całą mocą.

Kibuc Degania, lata 30. XX wieku (domena publiczna).

Dziewczęta są zaskakująco prowokacyjne. Niektóre wciąż ubierają się wedle najnowszych kanonów europejskiej mody. Gdyby nie wylądowały w Palestynie, tańczyłyby charlestona w rytm muzyki szalonych lat dwudziestych. Ale nawet te, które noszą spartańskie stroje w kolorze khaki, wyglądają nadzwyczaj kusząco. Jako że w Palestynie nie ma Boga ani ojców, panuje całkowita swoboda. Skoro nie ma religii ani rodziny, wszystko wolno. Pod tym pustym, błękitnym niebem nie ma litości, ale nie ma też żadnych granic. Nic nie powstrzyma tej najambitniejszej i najbardziej zuchwałej ze wszystkich dwudziestowiecznych rewolucji.

Jest lato 1921 roku i nic nie zakłóca spokoju panującego w dolinie. Wyjąwszy linię kolejową, od stuleci nic się tu nie zmieniło. To, co amerykański podróżnik John Rigdway opisał w ostatnim ćwierćwieczu minionego stulecia, pozostaje aktualne w pierwszym ćwierćwieczu następnego: „Dolina pełna żniwiarzy, zbierających i pakujących swoje plony. Osły objuczone workami z ziarnem przechodzą mimo, podczas gdy kobiety starannie zbierają to, co zostało na polu. Często można usłyszeć śpiew schylonych nad łanami zboża żniwiarzy, których ciała kołyszą się w rytm starodawnych pieśni”.

Poniżej przytulonej do zbocza góry wsi Nuris stoją kamienne domostwa zbudowane przez rodzinę Sarsouk dla chłopów pańszczyźnianych z Ein Jaloud. W miejscu, gdzie powstanie kibuc Jizre’el, znajduje się cicha wioska Zarin. Na jednym ze wzgórz przycupnęły gliniane chaty Tel Fir. W dole kryją się nieliczne, rozproszone domy Szatty. Nad doliną góruje położona na wzgórzach na jej północnym krańcu wieś Kumja.

REKLAMA

Tak samo jak przed tysiącem lat wody rzeki Charod spływają przez stare młyny do stawów Sahneh. Od czasu do czasu woda sączy się wąską strugą do rowów, które chłopi wykopują, aby nawodnić swoje skromne uprawy. Te same wody tworzą grząskie rozlewiska, wydzielające malaryczne wapory, za sprawą których dawne miasteczko Rihanyah zmieniło się w wioskę-widmo. Wszystko tu, obok grobowca szejka Hassana i wokół źródła Hassana, trwa w zastoju – odrętwiała, starożytna kraina pogrążona w odwiecznym śnie.

Tymczasem jednak gromadzą się już siły, które niebawem wtargną do cichej doliny. Energia wytworzona przez Kiszyniów, Wielką Wojnę, rewolucję i pogromy. Możliwości, które otworzyły się za sprawą deklaracji Balfoura, Brytyjskiego Mandatu Palestyny i transakcji z Sarsoukami. Cierpienie wschodnioeuropejskich Żydów, które zmusza ich do szukania schronienia w dolinie. I nowa tożsamość nowych Żydów, która pozwala im wkroczyć do doliny – budować i przekształcać samych siebie w dolinie zamieszkiwanej przez innych.

Żydowscy imigranci do Palestyny, lata 20. XX wieku (domena publiczna).

21 września 1921 roku do doliny Charod wjeżdża osobliwy konwój złożony z dwóch samochodów, czterech koni i kilku krytych wozów. Wiezie siedemdziesięcioro czworo pionierów z Brygady Pracy. Podróżnicy są niezwykle podekscytowani świadomością, że już wkrótce będą zmieniać bieg historii. Jeden z nich pisze w swoim dzienniku:

Żadnej drogi ani ścieżki. Jedziemy wzdłuż torów kolejowych, Z. konno na przedzie, za nim dwa samochody, wozy i reszta grupy. Upał jest nieznośny. Minęło już południe, a my prawie nie posuwamy się do przodu. Zatrzymujemy się. Ruszamy...

Musimy teraz skręcić w prawo, w kierunku wzgórz Gilboa. U stóp pasma płynie strumień Charod, który jest źródłem wody dla całej doliny. Musimy go opanować. To on jest kluczem do podboju doliny, a my niebawem zdobędziemy ten klucz. Z. wciąż jedzie przed nami na swoim pięknym arabie, kierując się w stronę strumienia. Podążamy za nim, klucząc między jeziorkami i mokradłami, aż wreszcie docieramy do zboczy Gilboa. Oto ono – wejście do jaskini, z której wytryskuje woda, źródło Charodu.

Jest wpół do piątej po południu. Tak jak nasi przodkowie, którzy wyruszyli pod wodzą Gedeona, aby wyzwolić Izrael, klękamy nad wodą i pijemy z rozkoszą. Na wschodnim brzegu strumienia znajduje się mała osada Jaloud. Rozbijamy obóz w bezpośrednim sąsiedztwie, na zachodnim brzegu.

Rozstawiamy trzydzieści pięć namiotów. Wbijamy w ziemię żelazne pręty i otaczamy obóz ogrodzeniem z drutu kolczastego. Wykopujemy okopy. Po kilku godzinach nasza baza jest gotowa. Jak pułk wojska mamy tu wszystko, czego nam trzeba. Działa już kuchnia polowa, w której towarzyszki gotują właśnie kolację. O zachodnie słońca kończymy pierwszy dzień pracy w En Charod. My, pionierzy, łamiemy się chlebem i błogosławimy dolinę, wykonując nasz pierwszy taniec hora na tej ziemi.

Powyższy fragment pochodzi z:

Ari Shavit
Moja Ziemia Obiecana. Triumf i tragedia Izraela
cena:
46,20 zł
Tłumaczenie:
Barbara Gutowska-Nowak
Okładka:
miękka
Seria:
Mundus
Format:
A5
ISBN:
978-83-233-3756-0
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Ari Shavit
Izraelski felietonista i pisarz. Urodzony w Rechowot, w Izraelu, służył w oddziałach spadochronowych IDF (Sił Obronnych Izraela) i ukończył studia filozoficzne na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. W latach osiemdziesiątych współpracował z postępowym tygodnikiem „Koteret Rashit”, na początku lat dziewięćdziesiątych był przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz Praw Obywatelskich w Izraelu, a w roku 1995 rozpoczął współpracę z dziennikiem „Haaretz”, wkrótce zostając jednym z jego głównych dziennikarzy. Jest także popularnym komentatorem politycznym w izraelskiej telewizji publicznej. Wraz z żoną, córką i dwoma synami mieszka w Kfar Szmarjahu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone