Szymon Jagodziński: „Mała wojna polska” w pełni zasługuje na swoją nazwę. To pełna małych starć kampania młodej armii polskiej przeciwko zaborcy

opublikowano: 2022-04-08 05:09
wolna licencja
poleć artykuł:
Rok 1807 był przełomowy w dziejach Gdańska. Jak wyjaśnia Szymon Jagodziński, autor publikacji „Pomorze 1807”, we wspomnianym czasie trwały nie tylko oblężenia Gdańska, Kołobrzegu i Grudziądza, ale też rozstrzygała się wojna na froncie głównym, co doprowadziło do pokoju w Tylży.
REKLAMA
Szymon Jagodziński (ur. 1974), absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Nauczyciel historii z 22-letnim stażem, obecnie pracuje w I Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Koninie. Interesuje się wojnami napoleońskimi w latach 1796-1815, a szczególnie pierwszą wojną polską Napoleona w latach 1806-1807. Autor artykułów o bitwach i kampaniach napoleońskich na wortalu napoleon.org.pl. Współautor książki „Józef Piłsudski w Koninie” (2021) poświęconej 100. rocznicy wizyty Piłsudskiego w mieście. Współpracuje z czasopismem wojskowo-historycznym „Militaria XX Wieku”, na łamach którego publikuje artykuły z tematyki II wojny światowej. Obecnie pracuje nad publikacją „Konin na tle wojen napoleońskich 1806-1813”. 

Magdalena Mikrut-Majranek: Jest Pan pasjonatem historii, historykiem i nauczycielem tego przedmiotu z wieloletnim stażem. Dlaczego zdecydował się Pan na opisanie wydarzeń z czasów napoleońskich?

Szymon Jagodziński: Książka „Pomorze 1807” jest moją drugą publikacją, ale pierwszą całkowicie samodzielną. Debiutowałem w 2021 roku tytułem „Józef Piłsudski w Koninie” wydawnictwa MAWI; jako współautor. Dlaczego czasy napoleońskie? Dobrze pamiętam swoją pierwszą książkę napoleońską, która wciągnęła mnie w świat tamtej epoki. To był rok 1989 i habek Tomasza Malarskiego „Waterloo 1815” (wyd. z 1984). Moje zainteresowania wojenno-historyczne nie były wtedy jeszcze do końca sprecyzowane: lawirowałem od rzymskich legionów po armię niemiecką okresu II wojny światowej. Sądzę, że wojny napoleońskie całkowicie zdominowały moją sferę zainteresowań od około 20 lat. W tamtym czasie regularnie pisałem artykuły o kampaniach i bitwach napoleońskich na wortalu napoleon.org.pl. Najbardziej zafascynowała mnie pierwsza wojna polska Napoleona w latach 1806-1807. Ale do wydania publikacji drukiem musiało minąć trochę więcej czasu.

M.M.-M.: Opisuje Pan kampanię wojenną toczącą się głównie na Pomorzu Gdańskim i Zachodnim, z pominięciem dzielnicy śląskiej i Prus Wschodnich. Dlaczego przyjął Pan akurat taki zakres terytorialny?

SZ.J.: Najprościej byłoby odpowiedzieć, że praca rozrosłaby się wtedy do monstrualnych rozmiarów. I trochę jest w tym prawdy. Wojna na Śląsku to temat na zupełnie oddzielne opracowanie, które skupiłoby się na regularnych oblężeniach Głogowa, Wrocławia, Brzegu, Świdnicy, Nysy, Koźla, Kłodzka i Srebrnej Góry. Podobnie sprawa ma się z wojną w Prusach Wschodnich: niezbędne byłoby opisanie kampanii zimowej 1806 roku z bitwami pod Pułtuskiem i Gołyminem, kampanii zimowej 1807 roku z bitwą iławską (ten habek został już wydany przez Tomasza Rogackiego w 2004 roku) i kampanii wiosennej 1807 roku z bataliami pod Lidzbarkiem Warmińskim i Frydlandem. Do wyboru miałem opisanie całego przebiegu wojny 1806-1807 w sposób ogólny i skrócony, albo skupienie się na wybranym teatrze działań, jak front pomorski. Wybrałem drugie rozwiązanie. Do innych aspektów tej kampanii zawsze można powrócić w przyszłości.

M.M.-M.: W 1806 roku Rzeczypospolitej nie było na mapie Europy. Została z niej wykreślona podczas zaborów. Pojawiły się jednak pomysły na jej wskrzeszenie. Jakie?

REKLAMA

SZ.J.:  W latach 1803-1805, a więc niecałe 10 lat po upadku Rzeczpospolitej, minister spraw zagranicznych Rosji książę Adam Czartoryski – na polecenie cara Aleksandra I – przedstawił trzy memoriały dotyczące odbudowy państwa polskiego pod berłem Romanowów. Na deklaracjach się jednak skończyło, a pomysły te wynikały z ówczesnych sporów dynastycznych Rosji z Prusami i Austrią. Kolejne dwa dokumenty w sprawie polskiej ukazały się w 1806 roku na dworze króla Prus Fryderyka Wilhelma III i miały jedynie pozyskać żywioł polski do wojny z… napoleońską Francją. A potem sprawą polską zajął się Napoleon, z inicjatywy którego 7 listopada 1806 roku ukazała się słynna odezwa gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego do narodu polskiego z pamiętnymi słowami „…i gdy obaczę, że są godni być narodem, będą nim […]”.

Gdańsk w XVII wieku otoczony pierścieniem nowożytnych fortyfikacji miejskich, 1687 r. 

M.M.-M.: Jak kształtowała się polityka francuska wobec sprawy polskiej i czym warunkowana była zmiana poglądów Napoleona w tym względzie?

SZ.J.: Musimy pamiętać, że Napoleon był cesarzem Francuzów i cokolwiek czynił w polityce zagranicznej, nawet w sprawie polskiej, robił to w interesie Francji. Bonapartemu nie brakowało wątpliwości w kwestii Polski. Wiedział doskonale, że wkraczając na dawne ziemie Rzeczpospolitej Obojga Narodów (ówczesny zabór pruski), doprowadzi do militarnej konfrontacji z carską Rosją. Priorytetem dla cesarza była jednak wtedy wojna z Prusami. A te nie poddały się, nawet gdy armia francuska wkroczyła do Berlina. Fryderyk Wilhelm III schronił się w Królewcu, pod opieką cara Aleksandra I. Na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu nie było wtedy szans. Napoleon musiał zniszczyć resztki pruskiego oporu i zająć się problemem rosyjskiej interwencji. A naród polski mógł mu w tym pomóc. Po zakończeniu wojny, Księstwo Warszawskie miało stać się wschodnim bastionem napoleońskiego imperium; swego rodzaju strefą buforową izolującą Francję od państwa carów.

M.M.-M.: W swojej książce porusza Pan m.in. kwestię negocjacji Napoleona z Tadeuszem Kościuszką. Dlaczego nie doszło między nimi do porozumienia?  Z czego wynikał dzielący ich antagonizm i wreszcie dlaczego Kościuszko nie walczył w napoleońskich szeregach?

REKLAMA

SZ.J.: Napoleon miał początkowo nadzieję, że Tadeusz Kościuszko skonsoliduje wysiłek narodowy na rzecz wojny u boku Francji; choć na zwierzchnika polskiej armii narodowej widziałby bardziej gen. Jana Henryka Dąbrowskiego. Kościuszko, w przeciwieństwie do Dąbrowskiego lub Józefa Wybickiego, nie dowierzał Bonapartemu. Uważał go za grabarza Rewolucji i Republiki oraz człowieka, który uśmiercił Legiony Polskie na Haiti. Oczekiwania Naczelnika w kwestii niepodległej Polski odpowiadały granicom sprzed I rozbioru. Na taki radykalizm Napoleon nie mógł się zgodzić. Obok Rosji i Prus, musiałoby to doprowadzić także do sporu z Austrią. Do fiaska rozmów Napoleona z Kościuszką przyczyniło się także to, że konsultacje te nie były prowadzone bezpośrednio, tylko za pośrednictwem ministra policji Josepha Fouchy`ego. A ten był osobiście… niechętny sprawie polskiej i na pewno przyczynił się do przerwania dalszych rozmów. Cóż, rok 1807 był szansą dla Kościuszki, aby ponownie odegrać rolę w historii Polski. Tak się jednak nie stało.

Gdańsk w XVII wieku, obraz Wojciecha Gersona, 1865 r.

M.M.-M.: Napoleon planował utworzenie polskiej armii. We wrześniu 1806 toku przystąpiono do tworzenia Legii Północnej pod rozkazami gen. dyw. Józefa Zajączka. Szybko udało się znaleźć rekrutów?

SZ.J.: Napoleon sądził początkowo, że uda mu się błyskawicznie utworzyć dwie legie na żołdzie francuskim, rekrutujące się z żołnierzy pruskich narodowości polskiej (jeńców i dezerterów). Gdy rozpoczęła się wojna francusko-pruska tempo rekrutacji do pierwszej legii uległo gwałtownemu przyspieszeniu, np. w okresie listopad – grudzień 1806 roku z 1,2 tys. żołnierzy zrobiło się ponad 5,3 tysięcy. 1. Legia organizowała się nawet w marszu na front. Mimo pojawiających się problemów z dezercją (bieda i braki), dołączały do niej kolejne kompanie ochotnicze. Ostatecznie powstała tylko jedna legia tego typu. Formowanie drugiej przerwano, gdyż tysiące młodych ochotników wolało zasilić szeregi polskiej armii narodowej tworzonej przez gen. Jana Henryka Dąbrowskiego.

Szymon Jagodziński
„Pomorze 1807”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
23.03.2022
Format:
125x195[mm]
ISBN:
978-83-11164-24-6
EAN:
9788311164246
Panorama oblężonego Gdańska (mal. Jean-Antoine-Siméon Fort).

M.M.-M.: Wskazuje Pan w publikacji, że wojna z lat 1806–1807 była jedną z najbardziej krwawych kampanii napoleońskich. Czym się charakteryzowała? Co różniło ją od napoleońskich blitzkriegów?

SZ.J.: Krótka statystyka. Wojna 1805 roku z Austrią i Rosją trwała niecałe 3 miesiące. Nieco ponad miesiąc zajęło Napoleonowi rzucenie na kolana Prus w 1806 roku. A pierwsza wojna polska 1806-1807 trwała aż 7 miesięcy! Same działania wojenne prowadzone były w ciężkich warunkach pogodowych, przy braku dogodnych dróg i ciągłym niedostatku żywności. Niedobitki armii pruskiej stawiały opór najczęściej w twierdzach, a główny ciężar zmagań z napoleońską Wielką Armią wzięła na siebie bitna i odporna na trudy armia rosyjska. Co do stopnia „rozlewu krwi” ponownie odwołam się do statystyki: tylko pięć walnych bitew pod Pułtuskiem, Gołyminem, Pruską Iławą, Lidzbarkiem Warmińskim i Frydlandem pochłonęły po obu stronach niemal 120 tysięcy żołnierzy poległych, rannych, jeńców i zmarłych po bitwie. Do charakteru tej kampanii niech świadczy dodatkowo fakt, iż Wielka Armia operowała często podzielona na części, bez osobistej kontroli Napoleona; tak było m.in. na Śląsku, Pomorzu Szwedzkim oraz pod Gdańskiem, Kołobrzegiem i Grudziądzem. Wspomnijmy także iż na pobocznych teatrach wojny bardzo często używane były legiony cudzoziemskie Napoleona, o czym niejednokrotnie pisałem, np. kontyngenty z Saksonii i Badenii pod Gdańskiem oraz oddziały włoskie i holenderskie pod Kołobrzegiem, czy heskie pod Grudziądzem.

REKLAMA

M.M.-M.: Tytuł książki to Pomorze 1807. Dlaczego rok 1807 był tak ważny w dziejach tego terenu i nie tylko?

SZ.J.: 14 stycznia 1807 roku powstał rząd tymczasowy w Warszawie, tzw. Komisja Rządząca, która przejęła trwający już od dwóch miesięcy proces formowania armii polskiej. 26 stycznia ukazał się dekret o powołaniu trzech Legii. W styczniu rozpoczęła się także kampania pomorska, gdy dywizja gen. Jana Henryka Dąbrowskiego ruszyła na Gdańsk. Rozpoczęła się operacja oczyszczania Pomorza Gdańskiego z obecności wojsk pruskich, a równocześnie objęto „parasolem” ochronnym tamtejszą ludność polską. Dodatkowo brygada gen. Michała Sokolnickiego toczyła walki na Pomorzu Zachodnim, aby odciąć komunikację Gdańska z Kołobrzegiem. Efektem były dwie największe bitwy „polskie” tej kampanii – Słupsk i Tczew. Po tej ostatniej Gdańsk został ostatecznie odcięty od ewentualnej odsieczy. Sam Napoleon nazwał bitwę tczewską „pierwszą bitwą polską”. W roku 1807 trwały nie tylko oblężenia Gdańska, Kołobrzegu i Grudziądza, ale też rozstrzygała się wojna na froncie głównym, co doprowadziło do pokoju w Tylży.

REKLAMA
Mapa oblężenia Gdańska.

M.M.-M.: Walki toczące się na terenie Pomorza określa Pan mianem „małej wojny polskiej”. Stoczono wówczas wiele potyczek jak m.in. pod Fordonem, Ostrowitem, Starogardem Gdańskim, Tczewem czy pod Skarszewami. Która bitwa okazała się przełomowa?

SZ.J.: Czytając książkę „Pomorze 1807”, nie natrafimy na żadną przełomową bitwę kampanii pomorskiej. Wspomniane potyczki, większe lub mniejsze, nawet bitwy pod Słupskiem i Tczewem, nie były punktami zwrotnymi tej kampanii. To tylko częściowe, aczkolwiek systematyczne, kruszenie pruskiego oporu w dzielnicy pomorskiej, co miało stworzyć solidną podstawę do oblężenia Gdańska. „Mała wojna polska” w pełni zasługuje na swoją nazwę. To pełna mniejszych starć zbrojnych, kampania młodej armii polskiej przeciwko pruskiemu zaborcy, co miało przynieść także wyzwolenie tych ziem polskich spod okupacji i pozwolić na stworzenie tam polskiej administracji i armii narodowej. Należy jednak wspomnieć, ile tysięcy żołnierzy pruskich „ugrzęzło” na Pomorzu i nie mogło zostać użytym na froncie głównym w Prusach Wschodnich? Tylko w Gdańsku, Kołobrzegu i Grudziądzu było ich niemal 30 tysięcy!

M.M.-M.: Po potyczce pod Starogardem Gdańskim doszło do pewnego incydentu w Szczecinku. Co się stało?

SZ.J.: 3 marca 1807 roku pospolite ruszenie rawskie pojawiło się pod Szczecinkiem. Prusacy byli obecni pod miastem (kilka pikiet i patroli), ale nie podjęli próby oporu. W tej sytuacji awangarda polska wkroczyła do Szczecinka. Kiedy wydawało się, że na tym koniec, nagle kolumnę pospolitaków okrążył nieprzyjaźnie nastawiony tłum – cywilów i wojskowych. W ostatniej chwili z odsieczą nadeszła kolumna główna (pospolite ruszenie inowrocławskie i kujawskie). Nastąpiła brutalna pacyfikacja Szczecinka. W całym mieście doszło do antypolskich wystąpień, co doprowadziło do splądrowania miasta przez wojska polskie. W sumie istota owego incydentu sprowadzała się do czynnego zaangażowania niemieckiej ludności cywilnej przeciwko oddziałom polskim. Sama okupacja Szczecinka była krótkotrwała.

REKLAMA

M.M.-M.: W czasie wspomnianej „małej wojny” armia napoleońska przez 76 dni oblegała Gdańsk. Jak wygląda bilans zysków i strat? Ilu żołnierzy poległo po każdej ze stron?

SZ.J.: Poległych było po stronie pruskiej około 2700 żołnierzy. Do tego dochodziło ok. 3400 rannych i chorych, 800 jeńców i ok. 4300 dezerterów. Rosjanie stracili mnie więcej półtorej tysiąca żołnierzy (chodzi o zabitych i rannych). Straty wojsk napoleońskich dochodziły do 6000 zabitych, zmarłych, chorych i hospitalizowanych. W dniu kapitulacji z twierdzy wymaszerowało ponad 7000 Prusaków, z których 2000 zdezerterowało już w trakcie marszu, a liczba tych, którzy porzucili pruskie sztandary, miałaby dwa razy większa. Formalnej kapitulacji nie podpisały jednak wojska rosyjskie, które ewakuowały się do Piławy.

François Joseph Lefebvre (mal. Ferdinand Wachsmuth)

M.M.-M.: Jak zakończyła się walka o Pomorze i czym skutkowało to dla Gdańska?

SZ.J.: Jeśli mówimy o zyskach, to administracja francuska obciążyła Gdańsk kwotą 15 milionów franków. Marszałek Lefebvre, dowódca X K, otrzymał tytuł księcia Gdańska (sam korpus oblężniczy został rozwiązany 5 czerwca 1807 roku). Pruski gubernator von Kalkreuth został awansowany przez króla na feldmarszałka, ale nie powierzono mu już dowodzenia w polu. Na mocy traktatu w Tylży król pruski zrezygnował z praw do miasta; jednocześnie Gdańsk z określonym obszarem został przekształcony w Wolne Miasto Gdańsk, pod oficjalnym protektoratem prusko-saskim, a właściwie Francji. Pewnym nieprzyjemnym zgrzytem w stosunkach francusko-pruskich był fakt, że po kapitulacji Gdańska w mieście stacjonowały po dwa bataliony francuskie i badeńskie, a nie polskie. Gdańsk był jedyną twierdzą pomorską, która została zmuszona do poddania się 26 maja 1807 roku. Oblegany Grudziądz i Kołobrzeg skapitulowały dopiero po podpisaniu zawieszenia broni (odpowiednio 1 i 2 lipca). Nie jest jednak tajemnicą, że obie twierdze niechybnie zostałyby zdobyte w ciągu najbliższych 24-48 godzin. Gdy doszło do podpisania traktatu tylżyckiego, do Księstwa Warszawskiego nie została przyłączona żadna z trzech obleganych twierdz. O Gdańsku już była mowa; natomiast Kołobrzeg i Grudziądz pozostały w granicach państwa pruskiego.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Szymon Jagodziński
„Pomorze 1807”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
342
Premiera:
23.03.2022
Format:
125x195[mm]
ISBN:
978-83-11164-24-6
EAN:
9788311164246
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone