Tadeusz Lubelski – „Historia niebyła kina PRL” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-10-09 18:45
wolna licencja
poleć artykuł:
Recenzję tej niezwykłej książki pozwolę sobie rozpocząć od osobistego wspomnienia. Prowadząc ongiś kwerendę w Archiwum Akt Nowych, natknęłam się na scenariusz (a raczej zarys scenariusza) filmu, który miał obrazować „powrót do Macierzy” Ziem Zachodnich, prezentując te tereny jako krainę „mlekiem i miodem płynącą”. Film nigdy nie doczekał się realizacji, a ja, zaśmiewając się w duchu, zaczęłam się zastanawiać, ileż takich niezrealizowanych „perełek” zdarzyło się w polskiej kinematografii.
REKLAMA
Tadeusz Lubelski
Historia niebyła kina PRL
Wydawca:
Znak
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
318
Format:
16,5x23,5 cm
ISBN:
978-83-240-2238-0

W scenariuszu można było więc znaleźć takie „rewelacje” jak odkrycia archeologiczne z epoki piastowskiej, wykrycie złóż gazu ziemnego, nie zabrakło także postaci mrocznego Niemca Johana, który złośliwie szerzy działania dywersyjne w stosunku do osiadłych na tych terenach Polaków. Jak wykazuje Tadeusz Lubelski w swej najnowszej książce, podobnych zarówno „perełek”, jak i prawdziwych pereł można odnaleźć naprawdę sporo. Autor szczegółowo przedstawił historię trzynastu – jego zdaniem najciekawszych – niezrealizowanych filmów doby PRL-u, których powstanie mogłoby zmienić w dużej mierze historię rodzimej kinematografii. Jak jednak zaznacza we wstępie, zbiór ten mógłby być znacznie szerszy.

Autor książki – Tadeusz Lubelski – jest postacią doskonale znaną miłośnikom historii dziesiątej muzy, a obecnie pełni funkcję kierownika Katedry Historii Filmu Polskiego w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Popełnił on szereg klasycznych już publikacji, które w przystępny sposób przybliżały meandry dziejów polskiej kinematografii. Tym razem, zainspirowany rozprawą „Historia niebyła” niemieckiego historyka Alexandra Demandta oraz książką Stanisława Lema „Doskonała próżnia”, Lubelski postanowił dokonać rzeczy na wskroś oryginalnej: podjął się opowiedzenia historii filmów, które z różnych względów – przede wszystkim politycznych i ekonomicznych, ale także z racji osobistych perypetii reżyserów – nie zostały nigdy zrealizowane. Trzynaście filmowych historii zostało opisanych przejrzystym, „lekkim” językiem w tym interesującym zbiorze.

Lubelski, niczym wytrwały detektyw, bada poszczególne „przypadki”. Prowadząc wnikliwą kwerendę w Filmotece Narodowej, Archiwum Akt Nowych, a także przeprowadzając wywiady z twórcami, odtwarza krok po kroku dzieje niezrealizowanych filmów. I tak w obrębie zainteresowań autora znalazły się m.in. dzieła niedokonane Andrzeja Wajdy („Przedwiośnie,” „Jesteśmy sami na świecie,” „Powołanie”) Stanisława Barei („Nasz człowiek w Warszawie”), Kazimierza Kutza („Różowy horyzont”) czy Wojciecha Hasa („Osioł grający na lirze”). Poznajemy zatem kolejne wersje scenariuszy niezrealizowanych dzieł, wnoszone poprawki, ideologiczną ocenę oraz ekonomiczne i osobiste dylematy reżyserów, które w konsekwencji doprowadzały do przerwania nieraz nawet bardzo zaawansowanych projektów.

REKLAMA

Wielkim plusem jest konstrukcja książki. Lubelski rozpoczyna wędrówkę przez dzieje niezrealizowanych filmów od opowieści o obrazie o Januszu Korczaku, do którego nakręcenia przymierzano się już w 1945 r. Kończy ją zaś w roku 1992 r., przybliżając dzieje „Choroby więziennej” – scenariusza autorstwa Janusza Andermana, który przy pomocy konceptu „filmu w filmie” opowiadał o reżyserze pragnącym zrealizować obraz o osobach internowanych w stanie wojennym. Książka Lubelskiego jest zatem oryginalną kroniką polskiej kinematografii, widzianą z perspektywy „białych kart” – dzieje niezrealizowanych filmów ukazują bowiem doskonale mechanizmy działania kinematografii w PRL-u, przybliżają ówczesne sympatie i antypatie w środowisku branżowym, ukazują ekonomiczne ograniczenia, a także przybliżają osobiste motywy, które niekiedy wpływały na podejmowane przez reżyserów decyzje.

Konceptem, który zasługuje na szczególną uwagę, jest fakt, iż Lubelski – zainspirowany pomysłem Lema na recenzowanie nieistniejących książek – każdy rozdział zamyka recenzją danego, niezrealizowanego przecież filmu. Czyni to jednak nie jako Tadeusz Lubelski, ale stara się „wcielić” w rolę recenzentów ówczesnych poczytnych czasopism. I tak ocenia filmy m.in. jako recenzent „Przekroju” – Waldy Jerzorff, eseistka „Trybuny Ludu” – Mirena Erz, krytyk „Świata” – Teodor Krzysztof Poeltitz. Zadanie to mogłoby się wydawać karkołomne. Przyznać jednak trzeba, iż autorowi niemalże do perfekcji udało się opanować charakterystyczny dla danego autora/periodyku styl recenzowania. W pewnym momencie czytelnik jest skłonny uwierzyć, że czyta autentyczną recenzję – dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że przecież czyta o filmach, które nigdy nie powstały. Rodzi się w tym miejscu pytanie, czy można stawiać tak kategoryczne osądy o czymś, co nie istniało? Wchodzimy wszakże w tym miejscu w sferę czystej fantazji…

I tu przechodzimy do sedna sprawy. Czytając dzieło Lubelskiego, trzeba oddzielać wyraźnie to, co jest od tego, co mogło by być, a co pozostaje – mimo wszelkiego prawdopodobieństwa – jedynie wyobrażeniem autora. Nie deprecjonuje to jednak w żadnej mierze tej oryginalnej, niezwykle ciekawej książki, która z nieco innej perspektywy pokazuje nam dzieje polskiego kina.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Gabriela Nastałek-Żygadło
Magister historii, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego i doktorantka w Instytucie Historycznym UWr. Interesuje się historią Polski po 1945 r. ze szczególnym uwzględnieniem historii filmu oraz kabaretu polskiego.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone