Templariusze – założenie zakonu

opublikowano: 2017-03-17 09:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Templariusze to jeden z najbardziej fascynujących zakonów średniowiecza. Wzbudzali respekt i szacunek, a jednocześnie ogromną zazdrość. Jak wyglądały początki tajemniczego zakonu templariuszy?
REKLAMA

Templariusze i zawiła geneza

Niewiele wiadomo o dokładnych okolicznościach towarzyszących założeniu zakonu. Brakuje jakichkolwiek zapisów współczesnych tamtym wydarzeniom. Przeważnie cytuje się tu kroniki arcybiskupa Wilhelma z Tyru, który jednak urodził się dopiero około 1130 roku i nie dysponował relacjami z pierwszej ręki. Według jego Historii wydarzeń zamorskich (tytuł oryginału: [Historia rerum in partibus transmaris gestarum]), powstałej w latach 1169–1184, kilku rycerzy ze szlacheckich rodów w 1118 roku złożyło w obecności Garimonda, patriarchy Jerozolimy, przysięgę życia według reguł św. Benedykta: w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie. Ponadto poprzysięgli oni uczynić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo na drogach i chronić pielgrzymów przed atakami i zasadzkami niewiernych.

Baldwin II przekazuje rycerzom-zakonnikom tereny dawnej Świątyni (ilustracja do kroniki Wilhelma z Tyru, XIII w., domena publiczna).

Jakub z Vitry, XIII-wieczny biskup Akki przytacza kilka innych szczegółów, dotyczących powstania zgromadzenia: według niego „było to dziewięciu mężów, którzy powzięli tak święte postanowienie; przez dziewięć lat pełnili oni swoją służbę w świeckich szatach, które dostali od wiernych jako jałmużnę. Król, jego rycerze i patriarcha pełni byli współczucia dla tych szlachetnych mężów, którzy dla Chrystusa poświęcili wszystko”. Porywająca historia. Niestety od początku do końca zmyślona. Jakub z Vitry przejął w swojej Historia orientalis kilka danych z pism Wilhelma z Tyru i przyozdobił zdawkowe fakty kolorowymi detalami. Nie dysponował żadnymi innymi źródłami ani dokumentami.

Liczbę rycerzy Jakub po prostu wymyślił. Wilhelm z Tyru mówił o dziewięciu rycerzach, którzy w 1128 roku ustanawiają regułę zakonu. Ponieważ z całą pewnością wiadomo, że w latach 1119–1128 do zakonu wstąpiło kilku innych rycerzy, to dostrzec można oczywistą sprzeczność w doniesieniach obu kronikarzy. Zbyteczne wydaje się jednak rozstrzyganie kwestii, który z nich ma rację, gdyż liczby dziewięć nie należy tutaj brać dosłownie. W średniowiecznej mistyce liczb trójka symbolizowała świętość (przypuszczalnie przez analogię do Trójcy Świętej), natomiast trzy pomnożone przez trzy, czyli dziewięć, oznaczało najświętszą z liczb, będącą wyrazem doskonałości. „Dziewięć” nie oznacza więc, że rycerzy było dziewięciu, lecz po prostu „kilku” lub „kilkunastu”. Poza tym nic więcej nie możemy powiedzieć na temat dokładnej liczby członków-założycieli zakonu. Niektórzy współcześni autorzy interpretują tę liczbę dosłownie. Udało im się nawet ustalić listę nazwisk dziewięciu szlachciców, którzy mogli być przy tym obecni. Spekulacje te wydają się jednak zbyteczne, gdyż po prostu nie istnieją żadne dokumenty z czasów powstania zakonu templariuszy, które mogłyby albo poprzeć, albo obalić owe przypuszczenia. Zostańmy więc przy obrazie nakreślonym przez Jakuba z Vitry, dobrze wiedząc, że jest on zmyślony: dziewięciu rycerzy żyło przez dziewięć lat w znoszonych szatach, które dostali jako jałmużnę. W tym kontekście ważny jest fakt, iż ślub ubóstwa odnosił się tylko do niektórych rycerzy, a nie do całego zakonu.

REKLAMA
Pieczęć zakonu templariuszy (domena publiczna).

To właśnie dzięki wstępującym do zgromadzenia nowym członkom, którzy zapisywali templariuszom swoje dobra, już w kilka lat od chwili powstania zakon dysponował znacznym majątkiem. Ponadto już od 1119 roku zaczęły napływać darowizny – drugie istotne źródło zamożności zgromadzenia. Nawet Baldwin II, król Jerozolimy, śpiesznie oddał w ręce nowo powstałego zakonu swój pałac, a sam przeniósł się do nowej rezydencji w pobliżu Wieży Dawida. A ponieważ siedziba zakonu znajdowała się prawdopodobnie dokładnie w tym samym miejscu co Świątynia Salomona, rycerzy nazywano Braćmi (Strażnikami) Świątyni (łac. [templum]), Rycerzami Świątyni lub po prostu templariuszami; oficjalna nazwa zgromadzenia brzmiała: Ubodzy Żołnierze Chrystusa ([Pauperes commilitones Christi templique Salomonici Hierosalemitanis]).

Od kogo wyszła inicjatywa założenia zakonu? Oto, jak pisze o tym Wilhelm z Tyru: Rycerze złożyli śluby, następnie zaś „patriarcha i inni biskupi powierzyli im pierwszą misję na odpuszczenie grzechów”, a mianowicie ochronę dróg. Obraz ten nie jest jednak wiarygodny. Bo gdyby templariusze faktycznie złożyli jedynie śluby ubóstwa, cnoty i posłuszeństwa, to byłoby to tylko przejęcie reguły benedyktyńskiej i nie miało w sobie nic szczególnego. Można więc z całą pewnością uznać, że Hugon z Payns założył zakon specjalnie w celu ochrony dróg, a król Baldwin był tak zachwycony pomysłem Hugona, że spontanicznie oddał swój pałac na siedzibę zakonu.

Baldwin popierał templariuszy przypuszczalnie nie tylko dlatego, że obiecali podjąć się ważnego dla królestwa zadania, lecz również z czysto politycznych względów. Szlachta Ziemi Świętej już od 1117 roku dążyła do większej niezależności od władzy królewskiej. Baldwin miał jednak nadzieję, że przez swoje poparcie zyska sympatię templariuszy, by kiedyś móc ich wykorzystać jako przeciwwagę wobec szlachty.

Wilhelm z Tyru jako pierwszy wykrywa symptomy trądu u Baldwina IV

Wilhelm z Tyru celowo zresztą zniekształca prawdę, kiedy podkreśla, że templariusze musieli początkowo służyć królowi. Krytykuje w swoim dziele bogactwo i arogancję zakonników i poucza ich, przypominając, jak ubogie były początki zakonu: bez środków do życia i pod cudzymi rozkazami. W pewnym sensie templariusze faktycznie podlegali zarówno patriarsze, jak i swojemu dobroczyńcy – królowi. Monarchy i templariuszy nie łączyła jednak relacja władczo-poddańcza, lecz raczej pewien rodzaj symbiozy: obie strony wiedziały, jak ważne mogą być dla siebie i starały się kształtować te stosunki jak najlepiej. W jednym z wcześniejszych listów Hugon z Payns narzekał jednak, że współbracia niechętnie słuchają rozkazów panów innych niż mistrzowie zakonu.

REKLAMA

Louis Charpentier podaje całkiem inną wersję zdarzeń. Według niego zakon został założony w zupełnie innym celu niż ochrona pielgrzymów. Właściwe zadanie templariuszy czekać na nich miało nie w Ziemi Świętej, lecz we Francji. Benedyktowi z Nursji – kanonizowanemu później założycielowi zakonu benedyktynów – w VI wieku wpaść miały w ręce tajne dokumenty, pradawne podania, „których mądrości od dawien dawna znane były tylko wtajemniczonym”. Benedykt wymyślił więc stan braci świeckich: mnichów, którzy uczestniczyli w normalnym świeckim życiu i mogli w ten sposób dyskretnie rozpowszechniać owe mądrości, a których w razie zagrożenia ze strony jakiegoś władcy lub biskupa chronił zakon. Książęta bowiem, jak twierdzi Charpentier, wszelkimi sposobami starali się przeszkodzić w rozgłaszaniu tajemnej wiedzy wśród pospólstwa. Templariusze powołani zostali zatem – zgodnie z kilkusetnimi planami! – tylko po to, by chronić kaznodziejów, którzy opowiadali prostemu ludowi o tajemnicach starożytności. Niestety cały ten wywód Charpentiera to czysta spekulacja, niedająca się wesprzeć żadnymi faktami.

Tekst jest fragmentem książki Martina Bauera „Templariusze. Mity i rzeczywistość”:

Martin Bauer
„Templariusze. Mity i rzeczywistość”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Okładka:
Oprawa twarda
Liczba stron:
256
Format:
225 x 145 mm
ISBN:
978-83-271-5652-5
Templariusze (aut. Bathulk, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Dokładne ustalenie daty założenia zakonu przysparza historykom trudności. Pierwsze wzmianki o templariuszach pojawiają się dopiero w 1128 roku w dokumentach synodu w Troyes, na którym to została ustanowiona i zatwierdzona Reguła zakonu. Zgodnie z tymi zapiskami sobór zebrał się w dniu św. Hilarego, tj. 13 stycznia, 1128 roku, „w dziewiątym roku od założenia wspomnianego zgromadzenia rycerskiego”. Na pierwszy rzut oka rok założenia wydaje się oczywisty: 1119. Nowsze badania wskazują jednak na rok 1120, ponieważ kalendarz obowiązujący wówczas w północnej Francji liczył lata, poczynając od Zwiastowania Pańskiego, czyli od 25 marca. 13 stycznia 1128 roku przypada zatem według naszego kalendarza już na rok 1129, zakon musiał więc powstać w 1120 roku. Wilhelm z Tyru wprowadza w ten kontekst jeszcze większe zamieszanie, podaje bowiem datę 1118 jako rok powstania zakonu. Dokładne określenie faktycznej daty wydaje się dziś raczej rzeczą niemożliwą, zwłaszcza że stwierdzenia „w dziewiątym roku” – podobnie jak zapisków Jakuba z Vitry – nie można brać zbyt dosłownie: wyobrażenie, iż dziewięciu rycerzy stworzyło nowy zakon i przez dziewięć lat działało w ukryciu, aż nadto podejrzanie pobrzmiewa mistyką liczb. Dziewiątka symbolizuje, jak już wspomnieliśmy, doskonałość. A aurą doskonałości rycerze nowego zakonu otaczali się tak chętnie, że mit związany z okolicznościami powstania zgromadzenia w krótkim czasie zajął miejsce realiów historycznych, w dodatku tak skutecznie, że dzisiaj nie jesteśmy już w stanie stwierdzić, co jest historią, a co legendą; prawda i fikcja splotły się tu w jedno.

REKLAMA

Inni badacze, odrzucając tezę o 1119 roku, starają się udowodnić, iż zakon istniał już od roku 1114 bądź 1115. Zwolennicy tej teorii przytaczają jako dowód list z roku 1114 lub 1115, który biskup Iwo skierował w Chartres do hrabiego Szampanii, Hugona, późniejszego członka zakonu. Iwon ustosunkowuje się w nim do planów Hugona, zamierzającego złożyć śluby czystości i przystąpić do „Straży Chrystusowej”. Templariusze, zwłaszcza w pierwszych latach, często określali siebie wprawdzie mianem Straży Chrystusowej, nie byli jednak twórcami tego wyrażenia. Już św. Paweł używał owego określenia, mówił o niej również papież Urban II w swoich homiliach sprzed pierwszej krucjaty. Możliwe jednak, że hrabia Hugon faktycznie już w 1114 roku miał na myśli templariuszy; był przecież bliskim powiernikiem Hugona z Payns i niewykluczone, że znał jego plany, które jednak w owym czasie nie były jeszcze wprowadzone w życie. Można zatem z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, iż zakon powstał między rokiem 1118 a 1120. Zadziwia jednak trochę fakt, że praktycznie nie istnieją żadne świadectwa, dokumentujące początki zgromadzenia. Dlaczego chociażby ówczesny kronikarz króla Baldwina II, Fulko z Chartres, ani słowem nie wspomina o wprowadzeniu się templariuszy do pałacu, w którym sam jeszcze niedawno mieszkał?

W gruncie rzeczy jednak pytanie o dokładną datę powstania zgromadzenia ma charakter czysto akademicki. Czas jego istnienia w ukryciu w ogóle się nie liczy. Znaczenia nabrał zakon bowiem dopiero z chwilą wstąpienia doń hrabiego Hugona w 1126 roku. Dopiero wtedy zaczęły napływać hojne darowizny; prawdopodobnie też od tego roku zaczęła znacznie wzrastać liczba braci. Templariusze zaczęli być dostrzegani przez świat zewnętrzny, a ich misja spotkała się z akceptacją.

REKLAMA
Figura Hugona z Payens w Dijon (fot. François de Dijon, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

O oficjalnym założycielu i pierwszym wielkim mistrzu zakonu templariuszy, Hugonie z Payns, wiemy bardzo niewiele. Urodził się około 1080 roku w Payns, położonym w Szampanii. Został pasowany na rycerza, był panem na Montigny-Lessage i posiadał ziemie w regionie Ton­nerre. Był żonaty i miał jednego syna, Tybalda, który w 1139 roku został opatem klasztoru Sainte-Colombe, w oddalonym o dziesięć kilometrów Troyes. Tybald najwyraźniej spełnił życzenie ojca, zostając i mnichem, i rycerzem. Jako opat Sainte-Colombe musiał się bardzo nudzić. Spontanicznie oddawszy więc w zastaw złotą koronę klasztoru, pozyskał środki na sfinansowanie udziału w drugiej krucjacie (1147––1149).

Niektórzy historycy utrzymują, iż Hugon z Payns uczestniczył już w pierwszej krucjacie (1096–1099) i powrócił do kraju w 1100 roku. Z pewnością jednak udokumentowane są jego pielgrzymki do Jerozolimy w latach 1104 i 1114. Po tej ostatniej wyprawie osiadł na stałe w Jerozolimie. Już wówczas musiał mieć pierwsze plany dotyczące stworzenia Straży Chrystusowej (co wynika ze wspomnianej tu wcześniej korespondencji między hrabią Szampanii Hugonem a biskupem Iwonem z Chartres). Hrabiego Hugona i Hugona z Payns łączyły najprawdopodobniej więzy rodzinne. Hugon de Payns należał przypuszczalnie do jednej z bocznych gałęzi książęcego rodu, którego głową był hrabia. Louis Charpentier zaprzecza jednak szlacheckim korzeniom Hugona z Payns – i inaczej twierdzić nie może, gdyż według Charpentiera templariusze byli przecież rewolucyjną strażą, mającą wyzwolić prosty lud spod jarzma szlachty. Jego teoria o Hugonie z Payns jako drobnym prowincjonalnym urzędniku wydaje się mało przekonująca, gdyż obaj panowie Hugonowie utrzymywali ścisłe kontakty i wspólnie odbyli obie pielgrzymki w latach 1104 i 1114. O błękitnej krwi Hugona z Payns świadczą również jego zaślubiny z córką domu Montbard, należącego do średniej szlachty, którego najsłynniejszym potomkiem był Bernard z Clairvaux. Będziemy o nim jeszcze mówić, stał się on bowiem wkrótce jednym z najbardziej wpływowych orędowników templariuszy. Słowem i czynem poparł w pełni nowatorski pomysł Hugona z Payns, by w jednej osobie zespolić cechy mnicha i rycerza.

Św. Bernard z Clairvaux (domena publiczna)

Wraz z założeniem zakonu Hugonowi udało się urzeczywistnić wizję rycerstwa zakonnego. Szybki rozwój zgromadzenia, począwszy od roku 1126, udowodnił natomiast, jak doskonale pomysł ów odzwierciedlał duchowy klimat tamtych czasów. Korzystając z dobrej passy i pozytywnego wizerunku w oczach opinii publicznej, Hugon w towarzystwie pięciu braci wybrał się w 1127 roku do Europy z zamiarem upowszechnienia idei swojego zgromadzenia. Chciał tam przede wszystkim podjąć starania o uznanie zakonu przez władze kościelne, by następnie – mając już oficjalne błogosławieństwo – móc werbować nowych członków i prosić o darowizny.

REKLAMA

Jeśli wierzyć podaniom kronikarzy, że w 1128 roku na synodzie w Troyes Regułę zakonną przyjęło „dziewięciu ubogich rycerzy”, spośród których obecnych tam było pięciu, to w Jerozolimie mogło pozostać ich co najwyżej czterech. Wydaje się to dość skromną liczbą – jak na straż mającą chronić pielgrzymie szlaki. Czym zajmowało się tych czterech rycerzy w latach 1127–1129, podczas gdy ich przywódca Hugon z Payns podróżował po Europie? Nie wiemy nic na ten temat. I jest to zaledwie jedno z licznych pytań, na które do dziś nikt nie potrafi znaleźć przekonujących odpowiedzi. Niektóre z tych kwestii zostały już tu poruszone:

  • Dlaczego nie zachowały się żadne bezpośrednie relacje kronikarskie o założeniu zakonu?
  • W jaki sposób zaledwie „dziewięciu ubogich rycerzy” mogło chronić szlaki pielgrzymek?
  • Dlaczego w latach 1119–1126 templariusze w ogóle się nie ujawniali, mimo że Hugon z Payns i wszyscy inni rycerze przebywali już wtedy w Jerozolimie? Co porabiali przez tamten czas? Czy ochraniali pielgrzymów? Dlaczego nie ma na ten temat żadnych materiałów źródłowych?
  • Dlaczego hrabia Szampanii, Hugon, zrezygnował z wygodnego życia we Francji, by służyć pod rozkazami swojego przyjaciela Hugona z Payns, który wyraźnie ustępował mu pod względem zamożności i pochodzenia?
Saladyn

Pytania, wątpliwości… Wielu z nich prawdopodobnie nigdy nie da się do końca wyjaśnić. Zapewne również w przyszłości mnożyć się będą spekulacje na temat dokładnych okoliczności powstania zakonu. Dopiero po roku 1127, kiedy to Hugon z Payns przybywa do Europy, by uzyskać szersze poparcie dla swojej idei, mgiełka historii nieco się przerzedza i jesteśmy w stanie precyzyjniej ustalić kroki templariuszy. Król Baldwin II sfinansował tę podróż i udzielił jej moralnego wsparcia, dając Hugonowi list polecający, w którym z pełnym przekonaniem wychwalał zamiary templariuszy.

Na trasie podróży Hugona znalazła się w 1128 roku Normandia. Następnie szlak poprowadził przez kanał La Manch­e, przez całą Anglię aż do Szkocji. Nawołując do wstąpienia w szeregi jerozolimskiego zgromadzenia, najbardziej podatny grunt Hugon i jego bracia napotkali przede wszystkim w Szampanii, Burgundii, Belgii i Flandrii. Przychylność okazali templariuszom również królowie Półwyspu Iberyjskiego, starali się ich jednak pozyskać dla własnych celów: Hiszpania i Portugalia też przecież zmagały się z zagrożeniem ze strony Saracenów, tutejsi chrześcijanie także potrzebowali ochrony.

Tekst jest fragmentem książki Martina Bauera „Templariusze. Mity i rzeczywistość”:

Martin Bauer
„Templariusze. Mity i rzeczywistość”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Okładka:
Oprawa twarda
Liczba stron:
256
Format:
225 x 145 mm
ISBN:
978-83-271-5652-5
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Martin Bauer
Pisarz. Autor książki Templariusze. Mity i rzeczywistość.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone