Violetta Wiernicka: Polacy założyli wiele miast i niejedną wieś na terenach obecnej Ukrainy

opublikowano: 2024-05-29 06:28
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Violetta Wiernicka w swojej najnowszej publikacji „Polacy w Ukrainie. Czasy carskie” przybliża losy Polaków zamieszkujących tereny obecnej Ukrainy. Przypominając o inżynierach, architektach, lekarzach czy naukowcach, jak: Władysław Dzierżyński, Leon Cienkowski, Władysław Horodecki czy Ignacy Ścibor-Marchockiwski, wskazuje, że nasi rodacy mieli znaczący wpływ na rozwój wspomnianych obszarów. Jak przyznaje w rozmowie z Histmagiem, ten „polski okres” zakończył się po przejęciu władzy przez bolszewików.
REKLAMA
Księgarnia Leona Idzikowskiego ok. 1900, mieszcząca się na Kreszczatiku, głównej alei KIjowa.

Magdalena Mikrut-Majeranek: W publikacji „Polacy w Ukrainie. Czasy carskie” opisuje Pani działalność Polaków na terenie obecnej Ukrainy w czasie kiedy należał do imperium rosyjskiego. A kiedy zakończył się „polski okres” na tym terytorium?

Violetta Wiernicka: Polski okres zakończył się po przejęciu władzy przez bolszewików, gdy Rosję Radziecką opuścili Polacy niepotrafiący zaakceptować nowych włodarzy i metod ich rządzenia. Dla części naszych rodaków impulsem do opuszczenia tych obszarów było odzyskanie przez Polskę niepodległości. Naturalnym życzeniem Polaków był powrót do ojczyzny i odbudowa państwa polskiego.

Przypomina Pani wiele postaci, które dawno zostały zapomniane. O kim powinniśmy pamiętać?

Tych wybitnych postaci jest tak dużo, że najchętniej wymieniłabym całe tuziny. Ale przede wszystkim myślę o Władysławie Dzierżyńskim, wyróżniającym się neurologu i psychiatrze. Nie jest to przypadkowa zbieżność nazwisk, bo był on starszym bratem Feliksa. Nie podzielał jednak jego poglądów, co podobno stało się powodem konfliktu pomiędzy braćmi. Władysław nie tylko leczył, ale także był naukowcem, który wzbogacił wiedzę medyczną, opisując nową jednostkę chorobową znaną jako „zespół Dzierżyńskiego” czy „anomalia Dzierżyńskiego”. Przed wybuchem I wojny światowej znalazł się w Donbasie, gdzie zajął się organizacją opieki psychiatrycznej, m.in. nadzorował powstanie szpitala w m. Swatowe.

Z kolei Leon Cienkowski, pracownik naukowy Uniwersytetów w Charkowie i Odessie, jest uważany za założyciela mikrobiologii. Jako jedna z pierwszych osób w Imperium Rosyjskim Polak zaczął używać mikroskopu w swoich badaniach. Z kolei kijowianin Leon Idzikowski założył najsłynniejszą w Imperium księgarnię. Z biegiem czasu wzbogacił swoją ofertę o nuty i został wydawcą książek. Mawiano, że u Idzikowskiego można kupić wszystko, co ukazało się drukiem w każdym punkcie globu. 

Książka przybliża dzieje Polaków zamieszkających Podole, południe i Krym, wschód, Kijów i województwo kijowskie, a wspomina Pani m.in. o Greczanach, wskazując, że to unikatowe zjawisko na polonijnej mapie świata. Czym się wyróżniały?

Obecnie Greczany to dzielnica miasta Chmielnicki. Do 1946 roku była to wieś, która została włączona do Chmielnickiego. Na początku XVIII wieku założyli ją Polacy, których określano jako Mazurzy, sprowadzeni na Podole przez hrabiego Tomasza Zamoyskiego. Ich potomkowie mieszkają tam do dnia dzisiejszego, przy czym choć minęło 300 lat, zachowali swoją tożsamość narodową i religijną i – w dużym stopniu - język.

Chociaż w ciągu tych kilkuset lat zmieniała się mapa Europy, przestała istnieć Rzeczypospolita i wielokrotnie zmieniał się ustrój polityczny, miało to znikomy wpływ na życie codzienne Mazurów. W latach 1937-1938 wielu mieszkańców Greczan zostało ofiarami „operacji polskiej” NKWD – pierwszej w historii ZSRR akcji, w której jedyną podstawą dla aresztu i wyroku skazującego była narodowość.

REKLAMA
Ignacy Ścibor Marchocki (1755-1827) herbu Ostoja, polski szlachcic, znany z proklamowania na trenie swoich posiadłości niepodległego Państwa Mińkowickiego.

Mówiąc o Polakach w Ukrainie, kojarzą nam się przede wszystkim kariery takich rodów jak  Potoccy, Braniccy, Lubomirscy, Czartoryscy czy Jabłonowscy, ale nie tylko oni zostali wspomniani na kartach publikacji. Jednym z bohaterów jest hrabia Ignacy Ścibor-Marchocki, który po trzecim rozbiorze Polski nie pogodził się z utratą przez nasz kraj niepodległości i założył własne państwo – Państwo Mińkowieckie ze stolicą w Mińkowcach. Jak długo istniało i jakie były podstawy jego funkcjonowania?

Państwo Mińkowieckie powstało dzięki inicjatywie hrabiego Ignacego Ścibor-Marchockiego, który nie pogodził się z rozbiorami Polski. Dlatego funkcjonowało ono według zasad ustanowionych przez swojego ekscentrycznego założyciela. Ścibor-Marchocki uwolnił chłopów z poddaństwa, głosił równość obywateli przed prawem, dbał o swoich poddanych różnych wyznań. Był istnym kolorowym ptakiem, który wzbudził moją fascynację podczas pisania książki. Chodził cały ubrany na biało, obchodził pogańskie święta i osobiście wygłaszał w kościele kazania.

Z kolei jego państwo istniało w latach 1795-1836.  W 1827 roku, po śmieci Ignacego, władzę w nim przejął jego syn Karol. Ale w 1836 r. rząd rosyjski skonfiskował majątek, ponieważ jego właściciel wspierał dekabrystów. 

Polacy mieszkający na ziemiach wchodzących w skład dzisiejszej Ukrainy założyli też kilka miast i niejedną wieś. Jakie miejscowości powstały w wyniku ich działalności?

Wyżej wspomniane Greczany powstały dzięki Polakom. Po przybyciu na Podole otrzymali oni od hrabiego Zamojskiego duże połacie ziemi, na których rosła gryka, stąd też nazwa ich wsi – Greczany. W 1846 r. nasi  rodacy z guberni podolskiej, grodzieńskiej i wileńskiej założyli wieś Carewodar (obecnie Prawdyno) w guberni chersońskiej. Nadano im ziemię wskutek rozkazu Mikołaja I, stąd też nazwa wsi – Carewodar, tj. dar od cara. W tym samym okresie powstała wieś Kisielówka w obecnym obwodzie mikołajowskim. Mieszkali tam sami katolicy z wyjątkiem trzech rodzin prawosławnych. Warto zaznaczyć, że wybudowany tam kościół przetrwał dwie wojny światowe i bolszewicką walkę z religią. Ale został zniszczony podczas obecnej wojny.

Jeśli chodzi o miasta, to najważniejsze z nich to Skadowsk w obwodzie chersońskim, popularne miejsce letniego odpoczynku. Miasto i znajdujący się tam port założył Sergiusz Skadowski. Po rewolucji październikowej jego imię wymazano z historii, ale w niepodległej Ukrainie przywrócono pamięć o nim. W centrum Skadowska stanął pomnik jego założyciela.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Violetty Wiernickiej „Polacy w Ukrainie. Czasy carskie”

Violetta Wiernicka
„Polacy w Ukrainie. Czasy carskie”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
288
Premiera:
15.05.2024
Format:
13.5x21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-17348-4
EAN:
9788311173484
REKLAMA
Żołnierze Wojska Polskiego pod kościołem św. Mikołaja, wyprawa kijowska, maj 1920.

Nasi rodacy sprawowali ważne stanowiska, a świadectwem polskich wpływów, chociażby w Kijowie było pełnienie funkcji prezydenta przez Józefa Zawadzkiego w latach 1860–1863. Kres jego kariery prezydenckiej przyniosły represje po powstaniu styczniowym. Jak oceniano go jako włodarza, co udało mu się osiągnąć dla Kijowa?

Józefa Zawadzkiego można określić mianem pioniera. Choć rządził miastem zaledwie trzy lata, doprowadził do otwarcia pierwszego w Kijowie pogotowia ratunkowego i pierwszej w historii miasta giełdy. Nie należy zapominać jego zasług dla kijowskiego Uniwersytetu św. Włodzimierza. Zawadzki przez 34 lata dzierżawił uczelnianą drukarnię. Władze Uniwersytetu były zadowolone z tej współpracy, bo Polak nie tylko sumiennie wykonywał powierzone mu zlecenia, ale także wyprowadził drukarnię z zapaści finansowej.

Pozostając w tematyce prezydenckiej, muszę zapytać o Lipki, które zawsze cieszyły się prestiżem, a obecnie mieści się tutaj siedziba prezydenta Ukrainy. To tam osiedlała się polska szlachta, a jak wskazuje Pani w publikacji „W 1874 roku ponad połowa naszych rodaków mieszkała” właśnie w Lipkach. Dlaczego akurat tam?

Przed I wojną światową adres zamieszkania w Lipkach świadczył o wysokiej pozycji społecznej i finansowej. A nasi rodacy takową posiadali. Choć w okresie szczytowego rozwoju swojej społeczności Polacy stanowili nie więcej niż 10 proc. populacji miasta, odgrywali oni pierwszoplanową rolę w jego życiu. Pełnili prestiżową funkcję marszałka szlachty guberni kijowskiej, byli właścicielami i dyrektorami dobrze prosperujących przedsiębiorstw, wykonywali wolne zawody, np. adwokatów czy lekarzy. Pracowali na kijowskich uczelniach, w bankach, towarzystwach ubezpieczeniowych. Choć po powstaniu styczniowym, nie mogli pełnić eksponowanych funkcji publicznych, byli widoczni w innych sferach życia Kijowa.

Polacy, w tym Władysław Horodecki i Władysław Michał Pius hrabia Branicki, mieli swój wkład m.in. w budowę kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja. O świątyni głośno jest do dziś, a o jej zwrot wspólnocie katolickiej stołecznego kościoła św. Mikołaja domagał się niedawno jeden z posłów deputowanych do Rady Najwyższej. Konstrukcja  budowli była innowacyjna jak na tamte czasy.

Budynek z chimerami w Kijowie (1901–1903).

Z budową tej świątyni wiązało się wiele trudności spowodowanych tym, że wznoszono ją na ruchomych gruntach. Ale Władysław Horodecki, który bardzo uważnie studiował wszystkie nowinki techniczne, znalazł wyjście i po raz pierwszy w Europie założył fundamenty budowli na pałach betonowych. Poza tym Polak wykorzystał nowy wówczas materiał budowlany – żelbeton. Nie należy zapominać też o imponującym wyglądzie kościoła – uwagę zwracały jego strzeliste wieże o wysokości 62 metrów. 

REKLAMA

Innym charakterystycznym budynkiem zaprojektowanym przez wspomnianego już Władysława Horodeckiego jest Dom z Chimerami, na tle którego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wygłaszał m.in. w 2022 roku orędzie do swoich rodaków. Architekt ten porównywany jest do Gaudiego. To ciekawy obiekt. Wiąże się z nim kilka legend?

Dom z Chimerami rzeczywiście odegrał ważną rolę na początku rosyjskiej inwazji. Rosyjskie media trąbiły o ucieczce Wołodymyra Zeleńskiego z Ukrainy, według nich miał on wyjechać do Polski. Aby zadać kłamstwo tym pogłoskom, prezydent zwrócił się do obywateli na tle Domu z Chimerami, co miało udowodnić, że głowa państwa znajduje się w stolicy i dzieli los współobywateli. Wracając do legend, jedna z nich głosi, że Horodecki wybudował swoją rezydencję po samobójczej śmierci córki, która rzuciła się do Dniepru z powodu nieodwzajemnionej miłości. Dlatego zrozpaczony ojciec zaprojektował dom, którego wygląd nawiązuje do morskich głębin. W rzeczywistości córka Horodeckiego przeżyła swojego ojca o kilkadziesiąt lat, a za mąż wyszła z miłości.

Inny znany ukraiński obiekt także zaprojektował Polak. Mowa o gmachu Teatru Dramatycznego w Charkowie, którego architektem był Bolesław Michałowski. Jak pisze Pani w publikacji: „Do dnia dzisiejszego „architektura Charkowa nadal zachowuje odcisk polskiego architekta-inżyniera”. Jakie jeszcze projekty wyszły z jego pracowni?

Bolesław Michałowski zaprojektował wiele obiektów, m.in. szereg prywatnych kamienic, prawosławną katedrę pw. Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny, gimnazjum żeńskie, szkołę realną. Co więcej, był on też inżynierem miejskim. Został jednym z założycieli charkowskiego oddziału Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technologicznego. Pełnione przez Michałowskiego funkcję umożliwiały mu działalność na rzecz rozwoju nowoczesnej architektury. Na przykład promował on budowę ognioodpornych obiektów.

Gdy już jesteśmy przy charkowskich architektach, muszę wymienić też Wiktora Wieliczkę, który zaprojektował m.in. Centralną Bibliotekę Naukową Uniwersytetu Charkowskiego. Pełnił on też ważne funkcję administracyjne - architekta Charkowskiego Okręgu Naukowego i szefa oddziału budowlanego Charkowskiego Rosyjskiego Towarzystwa Technicznego. Na tym drugim stanowisku zajmował się m.in. szkoleniem młodych specjalistów.

Oznacza to, że nasi rodacy mieli wpływ nie tylko na poszczególne obiekty, ale również na infrastrukturę i wygląd całego miasta.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Violetta Wiernicka - doktor nauk humanistycznych. Jej zainteresowania naukowe to stosunki polsko-rosyjskie w latach 1815-1915 i dzieje prawosławnej mniejszości w Polsce. Współpracuje z redakcjami „Polityki”, „Newsweeka”, „Przeglądu Prawosławnego”. Autorka kilku książek, m. in. "Prawosławni w Łodzi", "Rosjanie w Polsce. Czas zaborów: 1795-1915”, „Sekrety rosyjskich kolei”. Uwielbia podróże do Petersburga i Niemiec, kocha kryminały.

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Bellona.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Violetty Wiernickiej „Polacy w Ukrainie. Czasy carskie”

Violetta Wiernicka
„Polacy w Ukrainie. Czasy carskie”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2024
Okładka:
miękka
Liczba stron:
288
Premiera:
15.05.2024
Format:
13.5x21.5 [cm]
ISBN:
978-83-11-17348-4
EAN:
9788311173484
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone