Voltaire – „Filozofia historii” – recenzja i ocena

opublikowano: 2019-01-29 10:49
wolna licencja
poleć artykuł:
Jeżeli symbolem jakiejś epoki można nazwać konkretną osobę, to symbolem Oświecenia bezdyskusyjnie jest Voltaire. Przez jednych stawiany na piedestał, przez innych demonizowany – jaki był w rzeczywistości?
REKLAMA

Voltaire – „Filozofia historii” – recenzja i ocena

Voltaire
„Filozofia historii”
nasza ocena:
8/10
cena:
40 zł
Wydawca:
Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego
Rok wydania:
2018
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
304
ISBN:
9788365787255

Francois-Marie Arouet był pisarzem płodnym i wszechstronnym, realizował się jako filozof, historyk, ale także dramaturg. Do jego poglądów odwoływali się przedstawiciele różnych nurtów intelektualnych, jego samego najtrafniej można określić jako jednego z prekursorów liberalizmu, radykalnego szermierza tolerancji i sceptyka religijnego. Voltaire jest (a przynajmniej powinien być) postacią doskonale znaną każdej wykształconej osobie, bowiem wiedzę o nim zdobywa się w toku edukacji szkolnej, chciażby poznając jego powiastki filozoficzne – wśród licealnych lektur chyba wciąż ostał się „Kandyd” (co oceniam z mieszanymi uczuciami, bo percepcja wszystkich „smaczków” tego dzieła wymaga sporej znajomości nowożytnej historii powszechnej), na uwagę zasługuje też będący prawdziwą perełką „Zadig”.

Fundacja Augusta Hrabiego Cieszkowskiego, wydawca niebanalnego periodyku filozoficznego „Kronos”, od kilku lat podejmuje starania, aby francuski luminarz „Wieku Świateł” znany był polskim czytelnikom nie tylko jako autor powiastek. Jej nakładem ukazały się już „Słownik filozoficzny”, istne opus magnum myśli wolteriańskiej, a także „Pisma przeciw Polakom”, pokazujące jak na Rzeczpospolitą patrzył oświeceniowiec, po części wskutek swych poglądów, po części przez powiązania z monarchami dokonującymi rozbiorów Polski. Teraz Fundacja uraczyła nas kolejnym dziełem Voltaire’a – „Filozofią historii”.

Praca opatrzona jest wstępem Mariana Skrzypka, który opracował również przypisy do książki. Wstęp napisany jest w sposób specjalistyczny, a jednocześnie przystępny dla odbiorcy. Możemy się z niego dowiedzieć o relacjach poglądów wyrażonych w „Filozofii historii” z dominującymi wówczas przekonaniami na temat historiozofii oraz historii i filozofii religii. Marian Skrzypek ukazuje również relacje pomiedzy myślą Voltaire’a a filzofią Hegla.

Praca Voltaire’a jest, na co zwraca uwagę Skrzypek, jedną z pierwszych nowożytnych syntez historycznych pisanych z pozycji naturalistycznych. Autor nie rozpoczyna jej od stworzenia świata i prezentacji opisanych na kartach Biblii dziejów Hebrajczyków, ale od wynurzeń z zakresu historii naturalnej. W sposób charakterystyczny dla stanu ówczesnej wiedzy, a dziś wywołujący uśmieszek, opisuje też przyczyny różnic fizycznych pomiedzy poszczególnymi rasami ludzkimi, docieka też przyczyn pojawienia się mowy.

REKLAMA

Francuski filozof docieka nie tylko przyczyn narodzin i rozwoju cywilizacji (co ocenia jako proces pozytywny, różniąc się z idealizującym „dobrego dzikusa” Rousseau) i kultury materialnej. W kręgu jego zainteresowań znajduje się również sfera ducha. Trzeba przyznać, że Voltaire miał bardzo sceptyczny stosunek do przyczyn powstawania poglądów metafizycznych. Brały się one jego zdaniem stąd, że komuś przyśnił się zmarły członek rodziny, co uznawano za wizytę jego ducha, albo też przyśniła się śmierć kogoś, kto istotnie wkrótce umarł, co odbierano jako spełnione proroctwo. Wkrótce pojawiała się kasta kapłańska, która mniemań o rzeczach nadnaturalnych czy życiu pozagrobowym używała do zdobycia panowania nad ludżmi na tym świecie dla własnych korzyści. Oczywiście poglądy te nie są czymś nadzwyczainym na tle epoki Oświecenia, w której sceptycyzm religijny nie należał do rzadkości (choć należy też zaznaczyć, że nie było Oświecenie antyreligijne apriorycznie). Argumenty autora są jednak o tyle godne uwagi, że bardzo zbliżone wysnuwali potem inni krytycy religii, jak np. Nietzsche, nie są one też obce sceptykom naszych czasów.

„Filzofia historii” poświęcona jest czasom starożytnym. Voltaire opisuje różne cywilizacje,w przeważającej ilości bliskowschodnie, Chaldejczyków, Persów, Fenicjan. Sporo uwagi poświęca Egiptowi, opisuje również Grecję i Rzym. Istotnym atutem książki, zwłaszcza na tle prac jej współczesnych jest jednak to, że nie zabrakło bardzo ciekawych uwag o Indiach czy Chinach. Jest to wyraz nowatorstwa pracy Voltaire’a, dotąd bowiem punktem wyjścia do narracji o starożytności była historia biblijna i dzieje cywilizacji obecnych na kartach świętej księgi chrześcijaństwa, filozof natomiast świadomie wykroczył poza ten paradygmat.

REKLAMA

Biblii nie traktuje zresztą autor jako rzetelnego żródła historycznego. Niestrudzenie tropi występujące w niej jego zdaniem nieścisłości, przekłamania i absurdy. Twierdzi np., że Niniwa w czasach Jonasza nie mogła być tak potężnym miastem jak zostało to opisane w księdze nazwanej imieniem tego proroka. Nie zgadzają się też Voltaire’owi daty panowania poszczególnych królów żydowskich. Również sposoby rozpłodu zwierząt stosowane przez Jakuba podczas pracy u Labana wydały się autorowi mało wiarygodne, chociaż prawa genetyki nie były w jeszcze w XVIII w. odkryte. Krytyka przekazu biblijnego nie jest w „Filozofii historii” otwarta, raczej często w ironiczny sposób zawoalowana, ale bezkompromisowa i przemyślana. Należy jednak zaznaczyć, że sam autor w swej krytyce nie zawsze zachowuje uczciwość. Chcąc choćby na podstawie cytatów z Psalmów pokazać okrucieństwo starotestamentowanego Boga, używa cytatów zmyślonych, niepasujących do podanych adresów, choć zachowujących adekwatny styl literacki. Chcąc bronić dobrej wiary Voltaire’a można wywodzić, że zależało mu na ukazaniu pewnych tendencji, aczkolwiek jest to dla adeptów nauk historycznych kolejna nauka, by wszystkie napotykane cytaty i przypisy samodzielnie weryfikować.

Dokonywana przez deistę Voltaire’a krytyka Biblii jest wyrazem jego sceptycyzmu względem religii objawionej. Z wielkim uznaniem wypowiada się autor o wierzeniach Chińczyków, bliskich jego zdaniem religii naturalnej. Z dużą doza atencji odnosi się też o religijności rzymskiej, zanim została ona przeformatowana na wzór mitologii greckiej. Z drugiej zaś strony krytyki tej nie da się oddzielić od głównego zamysłu dzieła – czyli chęci opowiedzenia o strożytności w oderwaniu od starotestamentowej historii Objawienia. Taki sposób prezentacji dziejów świata jest dziś dla nas czymś naturalnym, trzeba zatem pamiętać, że mamy do czynienia z dziełem prekursorskim, w którym jako w jednym z pierwszych przyjęto taką perspektywę. Sceptycyzm Voltaire’a nie ogranicza się jedynie do Pisma Świętego. Herodota, dziś nazywanego ojcem historiografii ma za zwykłego bajarza, bardzo ostro krytykuje też nierzetelność Józefa Flawiusza.

REKLAMA

Cywilizację żydowską darzy autor niechęcią, o ile nie pogardą. Hebrajczycy jego zdaniem nie wnieśli do historii niczego wartościowego w porównaniu z innymi ludami bliskowschodnimi, zaś żydowskie osiągniecia nie wytrzymują porównania z tym, czego dokonały kultury sąsiednie. Voltaire twierdzi też, że Żydzi nie tyle dali coś innym narodom, co od nich czerpali. Ponieważ głównym wątkiem pracy jest rozwój religii, autor pokazuje skalę zapożyczeń, jakich wiara żydowska dokonała według niego z wierzeń ludów Bliskiego Wschodu czy religii egipskiej. Jest to także pośrednia krytyka chrześcijaństwa, które opiera się wszak na żydowskiej Biblii, a w którym autor także dostrzega pojęcia i wyobrażenia obecne w kultach wcześniejszych.

Książka jest sprawnie napisana i dobrze przetłumaczona. Czyta się ją lekko i trudno przy lekturze się nudzić. Bez wątpienia jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych myślą oświeceniową. Z racji poruszanej tematyki chętnie sięgną po nią sceptycy religijni i znajdą w niej cały arsenał argumentów. Z tego samego powodu nie powinna ujść uwagi apologetom wiary, którzy nie powinni bać się zetkniecia z argumentacją przeciwną ich poglądom, ale raczej potraktować ją jako wyzwanie intelektualne. Oczywiście można mieć zastrzeżenia co do zgodności z aktualnym stanem wiedzy naukowej, ale chyba każdy ma świadomość, że Voltaire to pisarz XVIII-wieczny a nie współczesny. Wreszcie uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla każdego historyka – aby mógł przypomnieć sobie, co to znaczny krytyka źródeł.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Voltaire’a – „Filozofia historii”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone