„Wampir” z Zagłębia: 18 września 1974 roku i początek procesu

opublikowano: 2014-09-18, 08:15
wolna licencja
18 września 1974 roku w Katowicach rozpoczął się proces Zdzisława Marchwickiego, oskarżonego o zaatakowanie 21 kobiet i zabicie czternastu z nich. „Wampir” z Zagłębia był postacią, której obawiał się cały region...
reklama

Każde pojawienie się seryjnego mordercy napędza społeczny strach. Gdy seryjny morderca atakuje kobiety, te boją się wychodzić z domu po zmroku, a mężowie drżą o ich bezpieczeństwo. Publiczny strach mobilizuje media, a media napędzają strach. Na organy ścigania wywierana jest presja, by szybko ujęto mordercę. Lecz im dłużej trwa bezowocne śledztwo, tym większa frustracja ogarnia śledczych. I gdy wreszcie seryjny morderca atakuje krewną osoby wpływowej, i gdy tą osobą jest I Sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, emocje sięgają zenitu.

Wampir z Zagłębia pierwszy raz zaatakował w 1964 roku. A ponieważ jego pierwsza ofiara miała na imię Anna, całe śledztwo w jego sprawie otrzymuje kryptonim „Anna”. Ostatnia ofiara w tej sprawie zginęła w 1970 roku, Wampir grasował więc sześć długich lat. Schemat jego zbrodni wyglądał następująco: szedł za wybraną ofiarą, ogłuszał ją uderzając tępym narzędziem w tył głowy, a następnie zadawał kolejne ciosy w głowę (niejednokrotnie śmiertelne) i zabawiał się obnażonymi narządami płciowymi ofiary. Niektórym ofiarom zabierał zegarki i pieniądze.

Sprawa nabrała znaczenia politycznego, gdy ofiarą „Wampira” została Jolanta Gierek, bratanica Edwarda Gierka. Na milicję wywierane były jeszcze większe naciski, by sprawa została rozwiązana. Milicja używała różnych sposobów, by schwytać mordercę. Korzystała z pomocy amerykańskiego specjalisty dr Jamesa A. Brussela, a nawet wyznaczyła nagrodę, za informację o tożsamości mordercy w astronomicznej wysokości miliona złotych. Wiele kobiet przysyłało informację, że wampirem jest ich mąż... Milicjanci przebierali się za kobiety i wystawiali się na atak, potem robiły to wyszkolone w judo milicjantki. Ustalono listę 250 podejrzanych, zgodnych z modelem hipotetycznych cech mordercy.

Zdzisław Marchwicki był na tej liście, aresztowano go jednak dopiero w 1972 roku (od dwóch lat nie było żadnych ofiar), a „wsypała” go żona. Nie od razu zostają mu postawione zarzuty, śledztwo trwa nadal przez kolejne dwa lata. Aresztowane zostaje kolejnych pięć osób z otoczenia Marchwickiego (dwaj jego bracia, siostra z synem i przyjaciel jednego z braci). Już trzy dni po aresztowaniu Zdzisława (żona oprócz wskazania go jako „Wampira”, oskarżyła go również o znęcanie się nad nią i nad dziećmi), do mediów przedostaje się informacja o zatrzymaniu „podejrzanego”. Społeczeństwo odbiera to jako ogromny sukces, a wyrok tak naprawdę zapada na długo przed rozpoczęciem rozprawy.

reklama

Proces zakończył się 28 lipca 1975 roku, wyrokiem skazującym Zdzisława Marchwickiego na śmierć. Wyrok wykonano. Sam proces odbywał się w Klubie Fabrycznym Zakładów Cynkowych „Silesia” w Katowicach, a rozprawom towarzyszyło ogromne zainteresowanie publiczności.

„Wampir” z Zagłębia – zobacz też:

Tylko czy Zdzisław Marchwicki na pewno był Wampirem z Zagłębia? Wątpliwości jest wiele. Przede wszystkim milicja miała pierwszego podejrzanego, Piotra Olszowego. Znęcał się nad rodziną, był chory psychicznie, wreszcie przyznał się do winy. Milicja jednak nie miała dowodów, więc Olszowy został zwolniony, następnie zamordował żonę dzieci i podpalił dom, uprzednio polawszy się benzyną. W czasie przesłuchiwania Olszowego i po jego samobójczej śmierci do milicji przyszły dwa listy, których adresat przyznawał się do bycia Wampirem zapowiadał zabicie siebie i całej swojej rodziny. Listów tych nie napisał Olszowy, ani Marchwicki.

Koleją wątpliwością w tej sprawie jest fakt, że sama milicja wątpiła w winę Marchwickiego. Zespół pracujący nad tą sprawą podzielił się na dwie grupy, jednak ta „wątpiąca” została odsunięta od śledztwa. Milicja stosowała naciski na Marchwickiego i innych aresztowanych, zmuszając go do podpisywania różnych zeznań. Jednak nawet podpisując się pod zeznaniami, Marchwicki miał dodawać: „ale to nie prawda”. Nie potrafił też opisać szczegółów popełnionych zbrodni. Zaś napisany już po wyroku pamiętnik, miał być szansą na dłuższe życie, oraz krótszy wyrok dla kolegi z celi (który namawiał go do pisania). Problem w tym, że język owego pamiętnika do złudzenia przypomina milicyjny styl narracji.

Na pytanie sądu czy jest mordercą Marchwicki odpowiedział: „No z tego co słyszałem, co się dowiedziałem no to chyba tak”. Zdzisława Marchwickiego stracono 26 kwietnia 1977 w Katowicach.

źródła: gazeta.pl ; zbrodnia.of.pl

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

reklama
Komentarze
2021-09-18 20:43
orzell
wyrok wykonano, a kobiety nadal ginęły... I tu się zaczyna część druga.
Odpowiedz
2021-03-25 10:34
CORONER
WYROK NA BRACIACH MARCHWICKICH WYKONANO W ARESZCIE - SLEDCZYM W KRAKOWIE. NIGDY ŻADNEGO WYROKU NIE WYKONANO W KATOWICACH.
Odpowiedz
2015-01-16 17:51
Gość: Zaciekawiony
@wp88, bzdury pan pisze, jeśli o czyjeś winie lub jej braku ma sądzić osoba oficera prowadzącego sprawę to sporo osób powinno zostać skazanych bez procesu. ,,Milicja stosowała naciski na Marchwickiego i innych aresztowanych", teraz dokładnie to samo robi policja, wystarczy posłuchać ludzi siedzących na tzw. ,,policyjnym dołku", zresztą na youtubie są filmiki (emitowane wcześniej na TVP 1), na których z ukrytej kamery, jest pokazane jak policjanci zmuszają zatrzymanych do przyznawania się do winy. Poza tym czemu Marchwicki się nie bronił skoro groziła mu kara śmierci? Czy takie zachowanie nie jest irracjonalne? ,,Na pytanie sądu czy jest mordercą Marchwicki odpowiedział: „No z tego co słyszałem, co się dowiedziałem no to chyba tak”", przyznanie się lub jego brak NIC KOMPLETNIE NIE ZNACZY- to wiedzą wszyscy z wyjątkiem dziennikarzy. Z tego co pamiętam podstawowymi dowodami były fanty należące do ofiar będące w posiadaniu Marchwickiego. Dziwi mnie pisanie przez autorkę tekstu o Olszowym jako podejrzanym, a o Marchwickim jako ,,podejrzanym", w ten sposób zapewne chce się pokazać Czytelnikowi, że to Olszowy a nie Marchwicki był ,,Wampirem". ,,Jednak nawet podpisując się pod zeznaniami, Marchwicki miał dodawać: „ale to nie prawda”", oskarżenie najczęściej mówią, piszą ,,to nie ja, to ktoś inny, jestem niewinny, to nie prawda", itd. Mój syn, jakiś czas temu miał praktyki w Archiwum Sądu Rejonowego we Wrocławiu, przeglądał teczki z lat 1999-2002/2003, w tych teczkach znajdowały się opisy zatrzymania i odstawienia do szpitali psychiatrycznych we Wrocławiu przez policję. Ponad w połowie przypadków protokół z zatrzymania kończył się cytatem ,,nie wiem po co tu jestem", ,,jestem zdrowy", ,,nie zgadzam się na umieszczenie mnie tutaj", itp. Tak więc, że Marchwicki napisał, że to nie prawda o niczym nie świadczy. Winny też najczęściej mówi, nawet jak udowadnia mu się winę, że jest niewinny. ,,Problem w tym, że język owego pamiętnika do złudzenia przypomina milicyjny styl narracji", tak, zwłaszcza zdania typu, ,,Gdy siedziałem z dziewczynką nie byłem zainteresowany lekcjami a tą z którą siedziałem. Często zdarzało mi się że na przerwie chodziłem do ubikacji bawiłem się członkiem" albo ,,Pewnego dnia podczas pracy w chlewie przyszła mi do głowy myśl żeby odbyć z tosunek z krową wyjołem członka podstawiłem stołek i tyle co miałem włożyć członka do pochwy naszła mnie gospodyni i nie załatwiłem się." lub ,,Do z tosunku z kurą nie doszło bo mi się to nie udawało poprostu", na pewno muszą świadczyć, że to milicjanci dyktowali Marchwickiemu ;). Błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne jasno wskazują że to pisał sam Marchwicki i wątpliwe jest aby dyktowali mu to milicjanci. Nie wiem na jakiej podstawie autorka dywaguje, że to milicja dyktowała oskarżonemu co ma pisać. Korzyści żadnych by z tego Marchwicki nie miał, przedłużenie życia w wypadku skazania na karę śmierci nie jest żadną korzyścią. Reasumując, autorka chciała przekonać Czytelnika, że Marchwicki został niesłusznie skazany, jednak w świetle przedstawionego materiału nie można się zgodzić z tezą, że Marchwicki był niewinny. I taka uwaga na koniec, skoro Marchwicki był rzekomo ,,niewinny", to dlaczego do dnia dzisiejszego nie dowiedziono tego?
Odpowiedz
2016-02-01 11:25
JMS
@Gość: Zaciekawiony ale gadasz od rzeczy, strasznie naiwny belkot. "No z tego co słyszałem, co się dowiedziałem no to chyba tak" nie pomyslales, ze mozna czlowieka zmanipulowac do takiej odpowiedzi? Jest wg Ciebie obojetne, ze juz pojmano czesc jego rodziny? Moze byl szantazowany zaostrzeniem wyrokow dla nich? Wladzom niezmiernie zalezalo na pubicznym, jednoznacznym wskazaniu winnego...
2014-09-18 11:11
Gość: wp88
najlepszym dowodem na to, że marchwicki był najprawdopodobniej niewinny jest w tym filmie postać jerzego gruby: chama i bezwzględnego karierowicza.
Odpowiedz
2021-03-26 11:22
Jb
Jerzy Gruba byl komunistycznym zbrodniarzem odpowiedzialnym za masakre w Wujku 16.12.1981 . Tenże milicjant bral udzial w mistyfikacji w sprawie milicyjnych akcji ukrycia zabójców Przemyka. Wstyd i hanba " wolnym sądom " ktore doprowadzily do tego, ze ten siepacz spokojnie sobie zmarl na wolnosci.....
o autorze
Dominika Krawczyk
Studentka historii na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowana historią XX wieku, z której szczególnie lubi I i II wojnę światową oraz dwudziestolecie. Kocha czytać książki.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone