Welici – zapomniani wojownicy republiki rzymskiej

opublikowano: 2025-06-16, 18:03
wolna licencja
Rekrutowano ich spośród najbiedniejszych, najmłodszych i najszybszych obywateli Rzymu. Mimo to wielokrotnie odgrywali kluczową rolę w bitwach republiki.
reklama
Wyobrażenie welity na rysunku z XIX wieku

Już w Persji Achemenidów zauważono, że lekkozbrojni mogli być wykorzystywani jako wsparcie dla operującej na skrzydłach ciężkiej jazdy, a jeśli wróg był liczniejszy, siły te wydłużały szyk własnych wojsk.

W 391 roku p.n.e. lekkozbrojni peltaści dzięki odpowiedniej taktyce i gradowi oszczepów pokonali lacedemońską morę w bitwie pod Lechajon. Ateński strateg Ifikrates wykorzystał fakt, że przeciwnik poruszał się w otwartej przestrzeni bez ochrony lekkozbrojnych. Zdecydował się zastawić na niego zasadzkę. Rozpoczynając powtarzające się ataki typu „uderz i uciekaj” przeciwko spartańskiej formacji, Ifikrates i jego ludzie byli w stanie zmęczyć Spartan, ostatecznie rozbijając ich i zabijając prawie połowę hoplitów. Był to jeden z pierwszych przypadków w greckiej historii wojskowości, kiedy siły peltastów pokonały siły hoplitów.

Wyobrażenie Ifikratesa z XVIII wieku

Do podobnej sytuacji doszło podczas pierwszego powstania żydowskiego (66-73 n.e.) Po nieudanym ataku na Jerozolimę armia Cestiusza Gallusa zaczęła wycofywać się spod miast. Na przełęczy Bet-Choron Rzymianie zostali zaatakowani przez żydowskich lekkozbrojnych, którzy zasypali ich gradem pocisków, wykorzystując przewagę wysokości.

Skryci we mgle historii

Nie wiemy, kiedy dokładnie na polach bitew pojawili się welici (łac. lm. velites, lp. veles). Liwiusz po raz pierwszy odnotował ich w związku z wyprawą Marka Atyliusza Regullusa do Afryki w 255 roku p.n.e. Po raz kolejny dziejopis napisał o nich w związku z wydarzeniami rozgrywającymi się pod Kapuą w 211 roku p.n.e. Na pole bitwy mieli zostać przywiezieni przez konnicę, dosiadając jej rumaków. Opis Liwiusza często przytacza się jako dowód na to, że utworzenie velites nastąpiło właśnie w tym czasie. Jednak fragment ten wskazuje jedynie pierwszy przypadek, gdy lekkozbrojni przemieszczali się konno.

Równie trudna do ustalenia jest geneza tej formacji. Wedle ustaleń Nicolasa Secundy welici mogli wywodzić się od legendarnych rorarii, lekkozbrojnych wyposażonych we włócznie i oszczepy, których powołano w okresie wczesnej republiki. Poza lakonicznymi wzmiankami w przekazach, nic o nich jednak nie wiadomo. Secunda, opierając się na Liwiuszu, uważa, że mogli pełnić podobną rolę jak omawiani tu welici. Paul Erdkamp i Gabriel Esposito nie zgadzali się z taką interpretacją zapisów rzymskiego dziejopisarza. Ich zdaniem dowody są tak ograniczone, że trudno jest nawet dobrze zrozumieć, jaką rolę rorarii mogli odgrywać.

reklama

Nie wiemy też skąd się wzięła nazwa formacji. Zdaniem Adama Andersa mogła pochodzić od słowa velo (płaszcz, zasłona) lub velos (pocisk). Równie ciekawe tłumaczenie zaproponował Michael Sage: według niego określenie formacji należy wywodzić od łacińskiego przymiotnika velox (szybki).

Hasta velitaris i inne wynalazki

Welici byli uzbrojeni w miecze (gladius hispaniensis) i oszczepy z długimi, cienkimi żelaznymi grotami (hasta velitaris), które gięły się przy pierwszym uderzeniu. Polibiusz twierdzi, że dla ochrony nosili „proste hełmy” i wyposażeni byli w okrągłą tarczę. Nie używali natomiast zbroi. Aby wyróżnić się z daleka, welici zakrywali swoje zwykłe hełmy skórą wilka, borsuka lub innego zwierzęcia. Zwyczaj noszenia maski na hełmie wywodzi się prawdopodobnie z praktyk myśliwskich.

Nie wiemy dokładnie iloma oszczepami dysponowali. Polibiusz napisał, że ich drzewce wykonane były z drewna dereniowego lub jesionowego i miały około dwóch łokci długości (90 cm) oraz szerokość „dwóch palców”. Żelazny grot miał zaś długość jednej „ręki” (ok. 22 cm). Przykłady lekkich grotów tego typu są znane z rzymskich obozów dookoła Numancji. Wiele okazów odnaleziono także w miejscowości Šmihel na terenie obecnej Słowenii.

Wyobrażenie Polibiusza 

Polski historyk Grzegorz Klejnowski napisał, że wyszkolenie dobrego oszczepnika wymagało czasu. Doświadczony miotacz rzucał tą bronią na duże odległości. Sage uważa, iż hasta velitaris był skuteczny na 40-50 m. Znajdowano jednak sposoby, aby zwiększyć zasięg rzutu. Do oszczepu mocowano skórzany pasek (amentum), co pomagało zwiększyć zasięg i stabilność oszczepu w locie. Amentum zwiększało efektywną długość ramienia rzucającego, a tym samym także prędkość. Lecący oszczep dostawał rotacji i był bardziej celny, podobnie jak pocisk gwintowany wystrzeliwany z broni palnej. Klejnowski przeprowadził szereg eksperymentów, dzięki którym chciał ocenić potencjał hasta velitaris. Wykonał kilka oszczepów, zachowując parametry techniczne podane przez starożytnych. Wyniki były zdumiewające. Przy dobrej technice rzutu, amentum pozwalało miotać oszczepy na odległość 80 m i bez problemu przebić tarczę lub napierśnik z brązu. Skórzana pętla zwiększała możliwości penetracji pocisku o 30%. Grot oszczepu przy trafieniu wyginał się i bardzo trudno było go wyciągnąć z tarczy. Jeśli uderzył w ziemię ostrze można było szybko wyprostować przy użyciu dwóch kamieni i użyć ponownie. Nawet uszkodzony grot dało się stosunkowo łatwo ponownie wykorzystać poprzez naostrzenie. Można uznać, że potencjał naprawczy hasta velitaris był wysoki.

Polecamy e-book Łukasza Ścisłowicza pt. „Pastuch panem Rzymu”:

Łukasz Ścisłowicz
„Pastuch panem Rzymu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
103
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-67-9
reklama

Ochronę przed pociskami przeciwnika zapewniała okrągła tarcz (parma), która była zupełnie płaska, a przez to bardziej wytrzymała i mniej podatna na przebicie. Była wzmocniona żelazną ramą, co czyniło ją bardziej skuteczną. Imacz chroniony był przez umieszczone pośrodku umbo. Parma wykonana była z lekkiego materiału i dawała podstawową ochronę na polu walki. Co ciekawe stosowała ją także jazda (parma equestris) i oddziały pomocnicze.

W razie konieczności welici mogli użyć mieczy. Liwiusz napisał, że jeśli veles był zmuszony do walki wręcz, mógł przerzucić oszczepy do lewej ręki i walczyć bronią białą. Historyk ten podaje wiele przykładów walki lekkozbrojnych przy użyciu miecza (gladiusa) z Macedończykami i plemionami iberyjskimi.

Grupa rekonstrukcji historycznej przedstawiająca welitów w marszu. Przed bitwą płaszcz był zdejmowany aby nie krępował ruchów (fot. Elliott Sadourny)

Tysiące welitów widzę

Ze źródeł dowiadujemy się, że do velites wybierano najmłodszych, najbiedniejszych i najszybszych rekrutów ze wszystkich legionów. Na tyle sprawnych, aby móc walczyć pieszo przed linią wojsk. Nie tworzyli oni osobnych manipułów, stąd też nie przydzielano im centurionów i optio. Prawdopodobnie byli porozdzielani pomiędzy manipułami lub centuriami. Polibiusz podaje, że gdy legion liczył 4800 żołnierzy, w jego skład wchodziło 1200 welitów, czyli po 120 w każdym manipule. Bywały jednak odstępstwa. Według Liwiusza w 197 roku p.n.e. konsul Tytus Kwinkcjusz Flamininus, miał ich w swoich legionach po 2000 (czyli po 200 w każdym manipule). Gdy w czasie trzeciej wojny macedońskiej (171-168 r. p.n.e.) liczebność legionu wrosła do ponad 6000 wojowników, wzrosnąć musiała też liczebność welitów. Trudno jednak powiedzieć do jakiej liczby. Zdaniem Marka Healy w bitwie pod Kannami (216 r. p.n.e.), główny szyk rzymski składający się z ciężkiej piechoty, poprzedzało 15 000 harcowników. W bitwie pod Zamą (202 r. p.n.e.) Scypion miał do dyspozycji 4800 welitów.

reklama

Choć nie widać, aby w bitwie ktoś dowodził welitami, to prawdopodobnie ich działania musiał koordynować jakiś centurion bądź jego podwładny lub dowódca jazdy. Ktoś musiał wydawać rozkazy do ataku i odwrotu, celem przegrupowania się lub przejścia na skrzydła, w celu kontynuowania walki.

Legioniści walczący ze słoniami

W skrzydłach Marsa                                                        

Welici mieli do spełnienia wiele zadań taktycznych. Byli wykorzystywani do rekonesansu, zasadzek, pełnili wartę na wałach obozu marszowego i pilnowali jego bram, brali aktywny udział w bitwie i w pościgu za pobitym przeciwnikiem.

Gdy dochodziło do bitwy, lekkozbrojni rozpoczynali ją, obrzucając przeciwnika gradem oszczepów. Ścierali się z lekką piechotą przeciwnika, mając za zadanie spędzenie jej z pola bitwy i zakłócenie linii wroga. Po wyczerpaniu się broni miotanej, lekkozbrojni wycofywali się przez przerwy w szyku armii, po czym formowali się raz jeszcze za trzecią linią wojsk rzymskich.

Była to standardowa taktyka stosowana przez welitów, która na pierwszy rzut oka może wydawać się nieskuteczna. Manewry te nie powodowały znacznych strat w szeregach wroga, a wynik potyczek był niejednoznaczny. Z drugiej strony udane zmagania najmłodszych wojowników mogły podnieść morale obserwujących je oddziałów liniowych. Wzbijały tumany kurz ukrywające rozstawienie jednostek rzymskiej armii lub pozwalały wodzowi przeprowadzić skryty manewr, mogący zaskoczyć wroga. Sami walczący mogli przez swoje mężne czyny na polu bitwy mogli zyskać sławę i przynieść prestiż swojej rodzinie. Społeczeństwo rzymskie ceniło takie przymioty jak odwaga i męstwo.

Scypion Afrykański ścierając się z Hannibalem pod Zamą zmodyfikował taktykę welitów. Obawiając się ataku kartagińskich słoni nie ustawił armii w szachownicę, tradycyjny szyk Rzymian, lecz jeden za drugim, by powstały przejścia w szyku. Do walki ze słoniami rzymski wódz wyznaczył lekkozbrojnych, którzy zamaskowali przejścia zajmując miejsce między jednostkami ciężkiej piechoty, znajdującymi się w pierwszej linii. Bitwa rozpoczęła się od szarży słoni, w które welici ciskali swe oszczepy, po czym uciekali w luki między szeregami ciężkiej piechoty. Stamtąd ponownie rzucali oszczepami w boki afrykańskich olbrzymów. Taktyka okazała się skuteczna. Większość zwierząt wtłoczyła się w pozostawione przez Scypiona przejścia i opuściło pole bitwy.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

reklama
„Bitwa pod Zamą” autorstwa Cornelisa Corta

W bitwie pod Ilipą (206 r. p.n.e.), Scypion umieścił welitów na skrzydłach swoich wojsk. Ich zadaniem było flankowanie armii kartagińskiej. Jest to jeden z niewielu przykładów z historii, kiedy żołnierze lekkozbrojni byli wykorzystywani do podstawowego manewru taktycznego w bitwie przeciwko ciężkiej piechocie. Manewr ten spowodował wycofanie się sił punickich do obozu.

Welici świetnie władali bronią białą i dobrze współpracowali z konnicą. Niezwykłe połączenie tych formacji często zbijało z tropu przeciwników i dawało Rzymianom zwycięstwo. Wegecjusz napisał, że bez względu na to, w jakiej sile pojawi się jazda wroga, nie będzie ona w stanie dorównać formacji mieszanej. W trakcie II wojny macedońskiej (200-197 r. p.n.e.) doszło starcia pod Atakos, opisanego przez Liwiusza. Król macedoński, Filip V, postanowił wywabić z obozu rzymską kawalerię, celem jej zniszczenia. Wysłał przeciwko Rzymianom 400 lekkich piechurów, 300 kreteńskich łuczników w towarzystwie znacznego oddziału jazdy. Przeciwko Macedończykom Rzymianie wyprowadzili z obozu welitów i dwa oddziały konnicy. Siły obu stron były wyrównane.

Według dziejopisa żołnierze królewscy sądzili, iż walka będzie polegać na ciągłych atakach i odskokach kawalerii i lekkiej piechoty. Jakie było ich zdziwienie, gdy welici po zużyciu swych oszczepów, wyciągnęli miecze i razem z jazdą przeszli do frontalnego ataku. Macedończycy po krótkim starciu musieli salwować się ucieczką.

reklama

Scypion Afrykański walcząc w Iberii z plemionami tubylczymi wykorzystywał oszczepników w starciu z wrogami znanymi z dobrze wyszkolonej lekkiej piechoty. Przykładem tego jest epizod, który miał miejsce w trakcie powstania Ilergetów (206 r. p.n.e.), gdy Scypion zastawił na Hiszpanów zasadzkę. Zwabił ich do doliny pełnej bydła. Gdy ci zajęci byli pętaniem zwierząt, uderzyli na nich welici. Rzymscy lekkozbrojni po rzuceniu w kierunku wroga swych pocisków, rozpoczęli walkę na miecze. Ich celem było jak najdłuższe zajęcie przeciwnika, gdyż w tym czasie rzymska jazda wychodziła mu na tyły. W konsekwencji Hiszpanie ponieśli duże straty i musieli się wycofać.

Brązowe popiersie przedstawiające Scypiona Starszego zwanego Afrykańskim. Pokonał on Hannibala pod Zamą (fot. Miguel Hermoso Cuesta)

Koniec świata welitów

Współcześni badacze toczą spór na temat tego, co się stało z welitami, którzy od pewnego momentu zaczęli być znacznie rzadziej wzmiankowani w źródłach. W latach 60. XX w., wiązano to z problemem znalezienia wystarczającej liczby rekrutów do rzymskiej armii końca II wieku p.n.e.. Reformy Mariusza, które miały być antidotum na ten dylemat, ponoć okazały się gwoździem do trumny lekkozbrojnych oszczepników. Ich skutkiem miała być coraz mniejsza liczba obywateli mogących zasilić velites. Pogląd ten został współcześnie zakwestionowany jako niepoparty źródłami. Liwiusz nie wspominał o problemach rzymskiej armii z poborem. Szacował rezerwy Rzymian na 300 tys. mężczyzn.

Domniemane popiersie Gajusa Mariusza (fot. José Luiz Bernardes Ribeiro)

Innym powodem zaniku velites miało być zastąpienie ich przez kohorty sojuszniczej lekkiej piechoty. Podbój zachodniego basenu Morza Śródziemnego i częściowo Hiszpanii zaangażował Rzymian w nieregularne walki z różnym plemionami, które mogły wystawić w pole niebezpiecznie skuteczną lekką piechotę. Welici ponoć nie mogli poradzić sobie z takim przeciwnikiem, co zaowocowało koniecznością użycia efektywniejszych oddziałów miotających, posiadających lepszą broń i zdolnych trzymać wroga na dystans.

Angielski historyk Michael J.V. Bell uznał, że zniknęli oni całkowicie przed czasami Cezara. Nawet jeśli w okresie późniejszym pojawiają się opisy użycia welitów, to należy uznać, że źródła nie używają tego terminu w tradycyjnym i dosłownym znaczeniu jako części legionu, a raczej do opisu kohort sprzymierzeńców wyposażonych w podobny sposób.

POLECAMY

Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!

Bibliografia

Źródła:

Flawiusz Józef, Wojna żydowska, Wyd. Rytm, Warszawa 2022.

Liwiusz Tytus, Dzieje Rzymu od założenia miasta, ks. 28-34, Wyd. Ossolineum, Wrocław 1968.

Polibiusz, Dzieje, Wyd. Ossolineum, Wrocław 1957.

Wegecjusz Flawiusz Renatus, O sztuce wojennej.

Opracowania i artykuły:

Anders O. Adam, Roman Light Infantry and The Art of Combat, The Nature and Experience of Skirmishing and Non-Pitched Battle in Roman Warfare 264 BC – AD 235, Wyd. Cardiff University, Cardiff 2011.

Bahmanyar Mir, Zama 202 BC, Wyd. Osprey Publishing, Oxford 2016.

Bell Michael J. V., Tactical Reform in the Roman Republican Army, „Historia: Zeitschrift für Alte Geschichte” v. 14, z. 4 s. 402-422.

Healy Mark, Bitwa pod Kannami, Wyd. AmerCom, Poznań 2010.

Esposito Gabriele, Armies of the Roman Republic 264-30 BC, History, Organization and Equipment, Wyd. Pen & Sword Books, Limited, Yorkshire - Philadelphia 2023.

Erdkamp Paul, War and State Formation in the Roman Republic, A Companion to the Roman Army, Wyd. Wiley-Blackwell, Oxford 2007.

Gabriel Richard, Scypion Afrykański Starszy, Wyd. Rebis, Poznań 2010.

Klejnowski Grzegorz, Hasta Velitaris - The first edge of the Roman army, „Res Militari”, t. 2, 2015, s. 69-91.

Sage Michael, Armia republiki rzymskiej od okresu królewskiego do czasów Juliusza Cezara, Wyd. Napoleon V, Oświęcim 2021.

Secunda Nicholas, Armia republiki rzymskiej 200-104 r. przed Chr., Wyd. Napoleon V, Oświęcim 2018.

Wożniak Marek Adam, Armie starożytnej Persji, Wyd. INFORTeditions, Zabrze 2010.

redakcja: Jakub Jagodziński

reklama
Komentarze
o autorze
Przemysław Cielas
Magister historii, studiował na UMK Toruń w latach 1997-2002, pasjonat historii antycznego Rzymu, obecnie pracuje jako nauczyciel w szkole średniej w Szczecinku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone