Mathieu de Brisacier i zagadka „syna” Jana III Sobieskiego
Mathieu de Brisacier: kim był?
Informację na temat rzekomego syna Jana III Sobieskiego podał jako pierwszy François-Timoléon de Choisy w swoich pamiętnikach. Zgodnie z jego relacją w 1676 r. Brisacier miał pojawić się w Warszawie i wmawiać polskiemu władcy, że jest jego synem spłodzonym w czasie paryskich studiów. Arystokrata przedstawił się jako sekretarz królowej Francji Marii Teresy i wręczył monarsze dwa listy – jeden od francuskiej władczyni z prośbą, aby starał się dla niego u króla Ludwika XIV o parostwo i księstwo, a drugi zawierający weksel na sto tysięcy talarów, które miały zostać wypłacone Sobieskiemu w Gdańsku. Do dokumentów miał też zostać dołączony oprawiony w diamenty portret Marii Teresy. Kiedy Jan III Sobieski wysłał prośbę do Ludwika o stanowiska dla Brisaciera, wyszło na jaw, że list z podpisem królowej został jej perfidnie podsunięty, a Brisacier wykorzystał swoją pozycję sekretarza do kolejnego oszustwa. „Uważano go za istotę bardzo podrzędną, przypadającą zaledwie do wysokości urzędu sekretarza królowej, jaki piastował” – opisuje go autor pamiętników. Za sfabrykowanie dokumentów awanturnik został wtrącony do Bastylii, a po uwolnieniu wyjechał na zawsze z Francji i miał umrzeć w Moskwie, planując wyprawę do Indii.
Potomek Sobieskich czy… Brisacierskich?
Chociaż sam de Choisy pisze o Brisacierze jako o oszuście, niektórzy badacze zajmujący się rodem Sobieskich (m.in. Otto Forst de Battaglia i Leszek Podhorodecki) uznali Brisaciera za rzeczywistego nieślubnego syna króla Jana III Sobieskiego. Tymczasem już w 1676 r. francuska arystokratka markiza de Sévigné w swoich listach opisywała ten rodzaj powiązania sekretarza królowej z Sobieskim jako „złośliwą plotkę” i tłumaczyła, że „chimera ta na miłym dworze polskim powstała”. Brisacier faktycznie przebywał w Warszawie i miał sprawę skierowaną do króla Jana, ale nie uważał się za jego syna, lecz jedynie dalekiego krewnego. Przodek sekretarza, będący przedstawicielem wielkopolskiego rodu Brisacierskich, miał rzekomo wyjechać z Polski w 1574 r. wraz z królem Henrykiem Walezym i założyć rodzinę we Francji. Nie zmienia to faktu, że Jan III Sobieski faktycznie uwierzył w pokrewieństwo z Brisacierem, a wysłany przez niego do Francji agent nabył za pięćset tysięcy liwrów dobra Rieux w Bretanii, aby utworzyć na tym terenie księstwo dla awanturnika. Przed ostateczną realizacją tego przedsięwzięcia powstrzymało go dopiero ujawnienie oszustwa i wypędzenie wysłannika Sobieskiego przez króla Francji.
Wbrew opinii Ottona Forsta de Battaglii nazwisko Brisacier nie miało nic wspólnego z paryskim Hôtel de Brisac, w którym mieli przebywać bracia Sobiescy (w rzeczywistości na krótko przebywali w gospodzie „à la ville de Brisac”), lecz było po prostu nazwiskiem rodziny, z której pochodził cieszący się złą sławą oszust. Ród de Brisacier był od pokoleń związany z francuskim dworem, a jego genealogia została bardzo dobrze zbadana. Bohater afery Mathieu de Brisacier urodził się w 1641 r. i został ochrzczony 26 września 1643 r. w kościele św. Sulpicjusza w Paryżu. Jego rodzicami byli: Guillaume de Brisacier, sekretarz królowej Anny Austriaczki, a następnie jej synowej Marii Teresy, i Madeleine de Garsanlan. Między Mathieu de Brisacierem a Janem III Sobieskim było więc zaledwie dwanaście lat różnicy.
Rozrzutny sekretarz
Również opowieść o pochodzącym z Polski przodku nie była zgodna z prawdą, gdyż przodkowie Mathieu mieszkali w Paryżu już na początku XVI w. W Wielkopolsce nie było nigdy żadnej rodziny Brisacierskich – Brisacier w dość prymitywny sposób próbował spolszczyć swoje nazwisko przez dodanie popularnej „szlacheckiej” końcówki „-ski”. W rzeczywistości ród de Brisacier wywodził się z rodziny de Braezie. Prapradziad Brisaciera, Jean de Braezie, był kamerdynerem króla Francji Franciszka II i już w 1511 r. ożenił się z Francuzką Perrette Le Bourcier. Mathieu mógł więc być co najwyżej dalekim krewnym królowej Marii Kazimiery, jednak powiązania między rodzinami d’Arquien i de Brisacier są trudne do odnalezienia.
Mathieu de Brisacier zaczął swoją karierę na dworze francuskim w 1675 r., po śmierci swojego ojca Guillaume’a, kiedy to został po nim sekretarzem Marii Teresy, żony Ludwika XIV. Od samego początku swojej działalności publicznej miał opinię awanturnika i skandalisty. Wspomniana już markiza de Sévigné w liście do pani de Grignan z 25 września 1676 r. pisała o nim, że „wybił się niezwykle okazałym stylem życia i niesłychaną rozrzutnością”. Już rok po objęciu stanowiska Brisacier przyjechał do Polski w stroju karmelity z tablicą genealogiczną rodu Brisacierskich i sfałszowanymi listami królowej, wmawiając Sobieskiemu, że jest jego krewnym. W intrydze miała pomagać mu matka, Madeleine de Brisacier.
Podejrzana łaskawość
Zachowanie sekretarza traktowano we Francji jako szaleństwo i rzeczywiście trudno wyjaśnić, dlaczego Mathieu obrał za swój cel właśnie polskiego władcę. Wydaje się całkiem prawdopodobne, że rodzina de Brisacierów wyświadczyła jakąś przysługę Janowi Sobieskiemu w czasie jego pobytu we Francji w latach 1646–1647 i kiedy został on królem, oczekiwała od niego odwdzięczenia się. Monarcha wypierał się jednak w listach wcześniejszej styczności z członkami rodu de Brisacier. Jak już wcześniej zostało wspomniane, Jan Sobieski uwierzył w relację Brisaciera i zaczął zabiegać o wyróżnienia dla oszusta. Nie przestał żywić wobec niego sentymentu, nawet gdy wyszły na jaw nieuczciwe intencje Mathieu. Król spotkał się nawet w Paryżu z matką awanturnika i – jak donosił teść Sobieskiego Henri d’Arquien – „nie ruszał się od niej”, co potwierdza teorię, że mogła być jego znajomą sprzed lat. Markiza de Sévigné w swoim liście wspomina, że swego czasu, przebywając we Francji, Sobieski planował poślubić siostrę Brisaciera i „posłał nawet złoty klucz jego matce, jako damie dworu Królowej”. Wobec faktu, że od 1665 r. Sobieski był szczęśliwym mężem Marii Kazimiery d’Arquien, te plany matrymonialne wydają się mało prawdopodobne.
Chociaż król Jan III Sobieski nie miał pretensji do Brisaciera za to, że w perfidny sposób nadużył zaufania francuskiej królowej, Ludwik XIV nie mógł pozwolić, aby oszustwo uszło sekretarzowi płazem. Brisacier został pozbawiony urzędu i wraz z matką trafił do Bastylii, o czym donosiła już w październiku 1676 r. w swoich listach pani de Sévigné. Ich niewola nie trwała jednak długo i za kilka lat osławiony skandalista znów zaczął szukać przygód w rzekomej ojczyźnie przodków.
Polecamy e-book Marka Telera pt. „Kochanki, bastardzi, oszuści. Nieprawe łoża królów Polski: XVI–XVIII wiek”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Znajdujące się w archiwach francuskich dokumenty dotyczące Mathieu de Brisaciera badał między innymi Kazimierz Waliszewski pod koniec XIX w. Historyk zwrócił szczególną uwagę na wyrozumiałość czy wręcz łatwowierność, jaką okazał ewidentnemu oszustowi polski monarcha. W konsekwencji wysunął domysł (który uznał jednak za „nie dość usprawiedliwiony”), że być może list królowej Francji wcale nie był sfałszowany, a dwór francuski był wtajemniczony w intrygę Brisaciera. Kara, jaka spotkała intryganta i jego matkę, nie należała, jak widać, do aż tak surowych, skoro po kilku latach obydwoje cieszyli się wolnością – a przecież Mathieu sfałszował pismo samej królowej. Czy jednak Ludwik XIV miał interes w szkalowaniu Jana III Sobieskiego? 11 czerwca 1675 r. zawiązano wymierzony przeciw Brandenburgii polsko-francuski traktat w Jaworowie; o dobre stosunki Sobieskiego z Francją dbała też jego żona Maria Kazimiera. Dopiero w późniejszych latach doszło do ochłodzenia relacji tych dwóch krajów, co bynajmniej nie było zasługą Brisaciera. Łaskawość, jaką okazali wobec awanturnika królowie Polski i Francji, pozostaje więc owiana mgłą tajemnicy.
Intryg ciąg dalszy
Skandal związany z królem Janem III, głośny w Europie pod koniec lat 70. XVII w., po pewnym czasie przycichł, a w 1681 r. Mathieu ponownie pojawił się w Polsce. „Ja nie wiem, o co my się nań gniewamy i dlaczego mu przejazdu przez Polskę nie pozwalamy” – pisał Sobieski w liście do królowej Marii Kazimiery w październiku 1681 r. Brisacier planował zaprezentować władcy sposób na uzyskanie pięćdziesięciu tysięcy talarów. Ostatecznie zgodzono się na jego przyjazd – wiadomo, że Mathieu zwiedził Kraków, a nawet został gościnnie przyjęty w Jaworowie. Był też jednym z gości obiadu organizowanego przez szwagra królowej Marii Kazimiery, kanclerza Jana Wielopolskiego. W kwietniu 1682 r. zawitał wreszcie w Warszawie, a stamtąd skierował swe kroki do Gdańska, gdzie miał zamiar kupić okręt i walczyć z korsarzami. Tym, co najbardziej imponowało ludziom w przebiegłym Francuzie, były jego bardzo ambitne plany, do których dążył wszelkimi możliwymi sposobami.
Jeszcze w 1684 r. donoszono, że Brisacier podstępnie wykradł z królewskiej kancelarii blankiety na dużą sumę pieniędzy, a na europejskich dworach udawał, że jest jednym z posłów króla Jana III Sobieskiego. Według kroniki François-Timoléona de Choisy Mathieu de Brisacier zmarł w Moskwie, planując wyprawę drogą lądową do Indii. Informacja ta, choć niewątpliwie pasująca do skomplikowanego życiorysu Brisaciera, jest jednak nieprawdziwa. Z listu jego kuzyna wynika bowiem niezbicie, że Mathieu de Brisacier zakończył swój awanturniczy żywot pod koniec 1686 r. we Florencji.
Czy Sobieski miał nieślubne dzieci?
Fakt, że Brisacier nie był nieślubnym dzieckiem Jana III Sobieskiego, nie oznacza jednak, że nazywany Lwem Lechistanu władca nie miał potomstwa z nieprawego łoża. Irlandzki lekarz i przyrodnik Bernard O’Connor, który w 1694 r. przez krótki czas pełnił rolę nadwornego medyka króla, napisał o nim w swoim pamiętniku: „miał także dzieci z nieprawego łoża, o które nie więcej dbał, jak dbają o nie w Polsce i gdzie indziej”. Nie mamy pewności, czy chodzi o potomstwo poczęte jeszcze za kawalerskiego życia Sobieskiego, czy też może monarcha w jakimś okresie swojego małżeństwa zdradzał Marysieńkę. Wiadomo, że na początku 1678 r. para przeżywała poważny kryzys małżeński, którego przyczyny nie do końca są wyjaśnione. Być może wtedy przyszło na świat jedno z nieślubnych dzieci monarchy. Trzeba też pamiętać, że i przed poznaniem Marysieńki Sobieski wchodził w bliższe relacje z kobietami. Już w 1652 r., a więc trzynaście lat przed ślubem, Jan Sobieski zakochał się w pannie Orchowskiej, córce guwernera Pawła Orchowskiego. Rodzina Sobieskich nie mogła jednak pozwolić sobie na wejście w koligacje z biedniejszymi od siebie Orchowskimi. Ostatecznie dziewczyna została wydana za szlachcica równego jej pochodzeniem.
Podobnych przygód miłosnych mogło więc być w życiu polskiego króla więcej. Nie jesteśmy jednak w stanie ustalić tożsamości żadnego z nieślubnych dzieci Sobieskiego – być może rzeczywiście dlatego, że – zgodnie ze wspomnieniami medyka – żadnego z nich władca nie obdarzył szczególnymi względami. Paradoksalnie więcej sentymentu miałby wówczas wobec oszusta de Brisaciera niż wobec własnych przed- lub pozamałżeńskich potomków.