Zbigniew Religa (1938–2009)

opublikowano: 2024-02-26 12:31
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Zbigniew Religa zasłynął przede wszystkim jako kardiochirurg, który wraz ze swoim zespołem dokonał pierwszego w Polsce zakończonego sukcesem przeszczepu serca. Jednak nie jest to jego jedyne osiągnięcie. Jak wyglądały życie i kariera Zbigniewa Religi?
REKLAMA
Zbigniew Religa, fot. Sławomir Kaczorek

„Druga w historii polskiej medycyny transplantacja. 62-letniemu rolnikowi z Krzepic bije w piersi przeszczepione serce” – obwieszczono w „Trybunie Robotniczej”. Donoszono:

5 listopada br. [1985 r.] w Wojewódzkim Ośrodku Kardiologii w Zabrzu zespół kardiochirurgów i anestezjologów pod kierunkiem doc. dr. hab. nauk medycznych Zbigniewa Religi dokonał po raz drugi w Polsce zabiegu transplantacji serca. Pacjentem-biorcą, któremu przeszczepiono serce jest 62-letni rolnik z Krzepic koło Częstochowy, dawcą zaś był 26-letni młody człowiek, mieszkaniec Warszawy, który uległ tragicznemu wypadkowi. Po zakończeniu operacji stan zdrowia pacjenta lekarze ocenili jako zadowalający.

W dalszej części artykułu opisano przebieg operacji. W kolejnych numerach „Trybuny Robotniczej” informowano o stanie zdrowia pacjenta. W czasopiśmie zakomunikowano o drugiej w historii polskiej medycyny transplantacji serca. Drugiej, ale pierwszej udanej, bo pacjent nie zmarł na stole operacyjnym. „Trybuna”, jak i inne gazety informujące o pionierskim zabiegu, wyraźnie wymieniały nazwisko Religi jako głównego sprawcy tego przełomowego wydarzenia.

Zbigniew Religa: „Okaz dobrze rozwiniętego dziecka”

Zbigniew Religa jest chyba najbardziej znanym człowiekiem urodzonym w malowniczej wiosce Miedniewice w gminie Wiskitki w powiecie żyrardowskim. Miejscowość słynie z przepięknego sanktuarium maryjnego o barokowej architekturze z cudownym obrazem Świętej Rodziny. Historia wizerunku sięga XVII w., kiedy pewien mieszkaniec wsi przywiózł ze Studziannej drzeworyt przedstawiający Świętą Rodzinę. Zawiesił go na słupie w stodole, a wkrótce inni zaczęli dostrzegać bijący od niego blask. Jeszcze bardziej tajemniczym zjawiskiem było cykliczne odnajdywanie na klepisku śladów stóp dwóch dorosłych i dziecka. Modlący się przed obrazem doznawali uzdrowień. W 1677 r. oficjalnie uznano rycinę za cudowną. Pieczę nad malunkiem i drewnianą kapliczką, która stanęła w miejscu stodoły, powierzono reformatom. Do wsi ściągały coraz liczniejsze grupy pielgrzymów, powstała więc konieczność zbudowania większej świątyni. Ta, która obecnie znajduje się w Miedniewicach, powstawała w latach 1737-1748. Kościół i cudowny obraz Świętej Rodziny były świadkami ważnych wydarzeń historycznych: zrywów niepodległościowych i wojen. W 1864 r. w odwecie za pomoc powstańcom styczniowym udzieloną przez zakonników dokonano kasaty klasztoru reformatów. Od 1966 r. decyzją prymasa Stefana Wyszyńskiego opiekę nad sanktuarium sprawują franciszkanie.

REKLAMA

16 grudnia 1938 r. w Miedniewicach w rodzinie nauczycieli Eugeniusza i Zofii Religów przyszedł na świat krzepki chłopczyk, „okaz dobrze rozwiniętego dziecka i świadectwo zdrowia rodziców”, jak odnotował lekarz odbierający poród. Nadano mu imiona: Zbigniew, na cześć rycerskiego Zbyszka z Bogdańca, oraz zgodnie z tradycją kultywowaną i dziś w wielu rodzinach, Eugeniusz, po ojcu.

Eugeniusz Religa był nauczycielem przedmiotów ścisłych (matematyki, logiki) i dyrektorem szkoły w Miedniewicach. Był też społecznikiem: prowadził jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej, zorganizował kasę pożyczkową Stefczyka i Spółdzielnię Spożywczą „Wytrwałość”. Wiosną 1939 r. na budynku szkoły zamontował odbiornik radiowy. 1 września mieszkańcy usłyszeli z niego, że Hitler napadł na Polskę. Eugeniusza nie było już wtedy we wsi, 28 sierpnia stawił się bowiem w koszarach 10. Pułku Piechoty w Łowiczu. Pod koniec września pułk został rozbity przez Niemców, a nauczyciel trafił do obozu jenieckiego. Resztę okupacji spędził w oflagach.

Po wojnie Religowie osiedlili się w Skierniewicach, lecz młodość Zbigniew Religa spędził w Warszawie. Tam skończył gimnazjum im. Bolesława Limanowskiego, gdzie zdał maturę. Uzyskane świadectwo dojrzałości otworzyło przed młodzieńcem drogę na wyższą uczelnię. Wahał się nad wyborem kierunku studiów – myślał o filozofii, rozważał też dziennikarstwo. Ostatecznie, za namową rodziców, postawił na medycynę, a tak wspominał ten wybór w rozmowie z Janem Osieckim:

Moi rodzice patrzyli na życie dosyć praktycznie. Wydaje mi się, że ich zdaniem zawód filozofa nie był zbyt użyteczny i nie rokował nadziei na karierę. Uznali natomiast, że profesja, w której zawsze można znaleźć pracę to medycyna. Poza tym w owym czasie lekarz cieszył się ogromnym szacunkiem i uznaniem społecznym. W klasie maturalnej, po wielu rozmowach, przekonali mnie do zdawania na medycynę. Myślę, że uległem, bo nie byłem w stu procentach przekonany do filozofii.

Materiał jest fragmentem książki „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej” Małgorzaty Król. Zainteresował Cię fragment? Sprawdź książkę poniżej:

Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:

„Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-65-5
REKLAMA

Zbigniew Religa dostał się na Warszawską Akademię Medyczną. Specjalizację wybrał później. Co ciekawe, nie od razu ciągnęło go do chirurgii. „Wtedy ta praca kojarzyła mi się ze strasznie nudnym rzemiosłem. Po prostu trzeba coś wyciąć, dociąć, ale nie ma w tym żadnego wyzwania, powiedziałbym intelektualnego” – zdradzał na łamach książki Jana Osieckiego.

Na trzecim roku studiów mężczyzna rozpoczął zajęcia kliniczne. Wówczas zafascynował się interną. „Tym ogromem wiedzy i intuicji, które są potrzebne, by bardzo szybko zdiagnozować pacjenta” – nadmieniał. Pewnego dnia kolega zabrał go „na wolontariat” do III Kliniki Akademii Medycznej w Warszawie. Mężczyzna poczuł się jak ryba w wodzie. Po całonocnym dyżurze, na którym widział, jak lekarze z pełnym zaangażowaniem ratują życie pacjentów przywiezionych z wypadków, zdecydował, że chce zostać chirurgiem.

W 1966 r. Zbigniew Religa skończył studia medyczne z wynikiem ponad 130 zabiegów przeprowadzonych w roli operatora. Był to imponujący rezultat. W tym samym roku przebył obowiązkową służbę wojskową w batalionie saperów w Sandomierzu. Po jej ukończeniu został zatrudniony w Szpitalu Wolskim w Warszawie.

Początkowo skierowano go na oddział urologii. Zastrzegał jednak, że wiąże swą przyszłość z chirurgią. Gdy więc w 1969 r. w Szpitalu Wolskim zakończono remont pawilonu chirurgii, natychmiast się tam przeniósł. Na jego czele stał Wacław Sitkowski, jeden z pionierów polskiej kardiochirurgii. Dzięki niemu w placówce zaczęto wykonywać operacje serca. „Gdyby nie on, zapewne dziś nie byłbym specjalistą chirurgii brzusznej” – podkreślał Religa w rozmowie z Janem Osieckim.

W latach 70. XX w. Zbigniew Religa uzyskał zgodę na wyjazd do Stanów Zjednoczonych w celu dokształcenia się. Odbył staże w Mercy Medical Center w Nowym Jorku, w Massachusetts General Hospital, w klinice w Cleveland i w szpitalu w Houston. Przez rok szkolił się z zakresu chirurgii naczyniowej i łaknął dalszej wiedzy. Złożył wniosek o rezydenturę i dostał się do szpitala w Detroit. W otrzymaniu etatu pomógł mu szwagier, Waldemar Wajszczuk, kardiolog, który po poślubieniu Amerykanki wyjechał za ocean i był zatrudniony w tymże szpitalu.

W Detroit Zbigniew Religa gorliwie pracował, często operował od rana do późnego wieczora. Mocodawcy cenili Polaka, zaproponowali mu pozostanie w USA na stałe. On jednak odmówił. W książce Jana Osieckiego ujawniał motywy swojej decyzji:

REKLAMA
Polska to mój dom, w Stanach Zjednoczonych mimo wszystko przez cały czas czułem się gościem […]. Wydawało mi się, że w Polsce więcej zrobię. I powiem szczerze: nigdy nie żałowałem swojej decyzji.

Pytanie, jakie miał korzyści z tej decyzji, skwitował krótkim: „satysfakcję zamiast pieniędzy”. Do USA wracał jeszcze później, ale tylko, by poszerzać umiejętności i kwalifikacje.

Zbigniew Religa: „Natura zostawiła naszemu życiu furtkę”

W 1980 r. Religa, mający na koncie specjalizację z chirurgii, przeszedł do Kliniki Kardiochirurgii Instytutu Kardiologii w Warszawie. Kardiochirurgia była nadal raczkującym zawodem w Polsce. Początki tej dziedziny medycyny Zbigniew określił jako makabryczne – wysoka śmiertelność, powikłania. Warunki wymagały od lekarza ogromnej odporności psychicznej. Wielu chorych umierało, z pacjentami obchodzono się oschle, operatorzy nie rozmawiali z nimi o przebiegu czy konsekwencjach operacji. Nie to co w Ameryce, gdzie chorzy byli traktowani jak partnerzy w procesie leczenia.

W maju 1980 r. Religa uczestniczył w sympozjum kardiologów i kardiochirurgów Rzeczypospolitej w Polanicy-Zdroju. Gościem specjalnym konferencji był Marius Barnard, członek zespołu operacyjnego (jego kierownikiem był brat Mariusa, Christian), który w 1967 r. dokonał pierwszej na świecie udanej transplantacji ludzkiego serca. Południowoafrykański medyk opowiadał o sposobach transplantacji i zaletach przeszczepów.

W 1984 r. Zbigniew przyjął propozycję objęcia stanowiska kierownika Katedry i Kliniki Kardiochirurgii Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii w Zabrzu. Gdy mężczyzna przyjechał na Śląsk, powitały go surowe ściany. Bo cóż z tego, że szpital postawiony z inicjatywy cesarza Wilhelma II i nazwany imieniem jego żony Augusty Wiktorii w 1907 r. był ówcześnie budynkiem okazałym i nowoczesnym, skoro przez lata, nieremontowany wystarczająco, utracił swoją świetność? W latach 80. zobaczyć można było odrapane mury i zieloną lamperię. „Sale są przepełnione, wszystkiego brakuje, rękawiczki chirurgiczne pierze się w specjalnej maszynie” –informuje Anna Mateja w Opowieści o polskiej transplantologii.

Materiał jest fragmentem książki „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej” Małgorzaty Król. Zainteresował Cię fragment? Sprawdź książkę poniżej:

Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:

„Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-65-5
REKLAMA

Wielkim sukcesem nowego kierownika Kliniki Kardiochirurgii w Zabrzu było wyasygnowanie od rządu – różnymi kanałami, przez znajomości – bardzo wysokiej dotacji na wyposażenie szpitala. Nadto w połowie lat 80. placówka otrzymała ze Stanów Zjednoczonych niezwykle nowoczesny sprzęt do uzyskiwania cyfrowego obrazu rentgenowskiego. Komuna, brak towarów, a tu takie innowacyjne rozwiązania? Brzmi jak bajka, ale sam Religa tak o tym mówił Janowi Osieckiemu:

Aż trudno uwierzyć, że dostaliśmy ten sprzęt, bo Amerykanie wówczas bardzo niechętnie wyrażali zgodę na sprzedaż takich zaawansowanych technologicznie urządzeń do krajów bloku wschodniego. Na szczęście firmie, której zleciliśmy to zadanie, udało się sprzęt załatwić. Dzięki temu ośrodek został wyposażony w najlepszy sprzęt dostępny na świecie.

Mężczyzna zadbał nie tylko o aparaturę, lecz także o personel. Za lekarzem przyjechały z Warszawy do Zabrza pielęgniarki i instrumentariuszki: Patrycja Czerwińska-Dziemian, Małgorzata Kłosiewicz, Ewa Łubek, Krystyna Dąbrowska, a także kardiochirurdzy Jerzy Wołczyk i Jadwiga Gepner. Na Śląsku nie było wówczas nawet perfuzjonistów, czyli specjalistów obsługujących aparaturę podczas zabiegu w krążeniu pozaustrojowym. Na szczęście swą pomoc zaoferował Jan Brzozowski, znakomity perfuzjonista, który również pojechał do Zabrza. I tak Zbigniew Religa zebrał zgraną i doskonale wykwalifikowaną ekipę. Część osób, zgodnie z umową, po pewnym czasie wróciła do stolicy. Dotyczyło to głównie pielęgniarek, które miały za zadanie wyszkolić zabrzański personel.

Załoga zebrana przez Religę była bardzo młoda. Większość osób nie przekraczała trzydziestki, medycy nie mieli w zasadzie żadnego doświadczenia operacyjnego. Utarło się bowiem, że trzydziestoletni chirurg jest za młody, by operować. Zbigniew przecierał nowe szlaki. Był zwolennikiem metod amerykańskich, w USA nikt nie patrzył na wiek, ale na umiejętności. Dawał więc adeptom szansę nabycia doświadczenia w praktyce. Marian Zembala, jego podwładny ze śląskiego szpitala, podkreślał:

Religa okazał się niekwestionowanym Mentorem, który pozwolił realizować zawodowe marzenia. Dał nam nieznaną wówczas w polskiej medycynie swobodę działań. W ten sposób dowartościował nas, uczynił bardziej potrzebnymi, zmusił do dużo większego wysiłku.
REKLAMA

15 sierpnia 1985 r. to przełomowy dzień w historii zabrzańskiej kliniki. Po skończonej renowacji przeprowadzono pierwszą operację „u siebie”. Ledwo zdążył opaść entuzjazm lekarzy, gdy dotarła do nich wiadomość, że Religa przygotowuje się do przeszczepu serca. Wielu pukało się wtedy w głowę, u wielu kłębiły się myśli podobne do tej, którą wyraził Andrzej Bochenek, zastępca Zbigniewa Religi: „trafiłem na kolejnego wariata”. W Polsce nadal nie umilkły echa pierwszej, nieudanej transplantacji (pacjent zmarł na stole operacyjnym), wykonanej w 1969 r. przez Jana Molla. Ale Religa nie zniechęcał się negatywnymi opiniami: szkolił asystentów, a sam ćwiczył w prosektorium na zwłokach.

Wreszcie nadszedł 5 listopada 1985 r. Kwadrans po 7 rano Religa z najbliższymi asystentami stanęli przy stole operacyjnym. Najpierw wycięto serce dawcy. Był nim dwudziestojednoletni motocyklista z Warszawy, który zginął w wypadku. Chirurg do końca życia zapamiętał rozmowę z matką chłopca:

Kobieta w końcu zaakceptowała bolesną prawdę i stwierdziła, że skoro jej dziecko nie żyje, to niech jego serce uratuje kogoś innego. Ta decyzja zapadła przez łzy. Była smutna i dramatyczna, ale jednocześnie naprawdę słuszna. Wzbudziła we mnie optymizm i wiarę w człowieka.

Następnym krokiem było umieszczenie narządu w organizmie biorcy. Nim z kolei był sześćdziesięciodwuletni rolnik spod Częstochowy, od lat cierpiący na niewydolność serca. Nie dawano mu szans na przeżycie, a Religa obudził w nim nadzieję.

Po pięciu godzinach operacji rolnik otworzył oczy, rozmawiał z lekarzami, był szczęśliwy, że jest już po zabiegu. Niestety u pacjenta pojawiła się niewydolność nerek i wątroby. W pewnym momencie chory zaczął mocno krwawić. Zbigniew Religa postanowił ogłosić w radiu, iż w szpitalu potrzebna jest krew. Wbrew pesymistycznym przewidywaniom do placówki zgłosiło się mnóstwo osób. Zebrano wiele litrów krwi, jednak po kilkudniowej walce mężczyzna, u którego dokonano pierwszej w Polsce udanej transplantacji serca, zmarł.

Religa mimo to został okrzyknięty bohaterem. Bo w Zabrzu wykonano pionierski zabieg i do końca ratowano pacjenta. Natomiast chory, jak zaznaczał później Marian Zembala, „zmarł z powodu poważnych zaburzeń krzepnięcia krwi, ale do niepowodzenia doprowadziły też niewydolność nerek i zniszczona wątroba”.

Materiał jest fragmentem książki „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej” Małgorzaty Król. Zainteresował Cię fragment? Sprawdź książkę poniżej:

Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:

„Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-65-5
REKLAMA
Pogrzeb Zbigniewa Religi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, fot. Kancelaria Prezydenta RP

Zbigniew Religa opowiadał później Janowi Osieckiemu:

W 1985 roku, kiedy wykonywaliśmy tę transplantację, Polska była jednym z nielicznych krajów w Europie, w których przeprowadzono taki zabieg. Informacja o tym, że Polacy, a konkretnie Religa w Zabrzu, zaczęli transplantacje serca, odbiła się szerokim echem na całym kontynencie. To właśnie wtedy moje nazwisko stało się znane w świecie medycznym i nie tylko.

Od tej pory nie było już szpitala w Zabrzu, była „klinika Religi”. Po słynnym przeszczepie serca wykonano w niej jeszcze wiele transplantacji. Ale one nie wywoływały już szumu medialnego. Były czymś zwyczajnym, codziennym. Interesujący jest natomiast wynalazek chirurga: sztuczne serce wspomagające krążenie i pozwalające utrzymać pacjenta przy życiu do czasu wszczepienia tego właściwego. Po raz pierwszy urządzenie to zostało użyte przez profesora w 1995 r. „Transplantacja to jest trochę tak, jakby natura zostawiła naszemu życiu furtkę. Dała człowiekowi jeszcze jedną szansę wyjścia z zagrożenia i odsunięcia nieuchronnego” – mówił Religa kilka miesięcy przed swoją śmiercią.

Zbigniew Religa: Palenie i inne używki

Prezentuje poglądy opozycyjne do władz, podczas dyskusji prowokuje tematy polityczne o charakterze negatywnym. Z rozmów, jakie prowadzi, wynika, że dysponuje materiałami i wydawnictwami podziemnymi, jakkolwiek ich nie kolportuje.

Tak pisano w teczce Zbigniewa Religi założonej przez bezpiekę. Mężczyzna nie podejmował żadnych działań przeciwko komunistycznej władzy, choć popierał „Solidarność”.

Po 1989 r. lekarz otwarcie zaangażował się w politykę. W pierwszych po Okrągłym Stole wyborach startował do Senatu. Wówczas nie dostał się do parlamentu, lecz w 1993 r. uzyskał mandat w Senacie. W 1997 r. zrezygnował z ubiegania się o reelekcję, gdyż został obrany rektorem Śląskiej Akademii Medycznej. Miał już wtedy tytuł profesora nadany w 1995 r. przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsę.

REKLAMA

W 2001 r. Zbigniew Religa ponownie uzyskał mandat w Senacie. Zasiadał w klubie Blok Senat 2001 (pod egidą Platformy Obywatelskiej). W 2005 r. postanowił – jako kandydat niezależny – wystartować w wyborach prezydenckich. „Żywiłem wtedy głębokie przekonanie, że będę dobrym prezydentem. Uważałem, że jestem do pełnienia tej funkcji przygotowany” – opowiadał Janowi Osieckiemu. Ta decyzja okazała się jednak błędem. Sondaże pokazywały, że chirurg nie ma szans na wygraną, w związku z czym szybko wycofał swą kandydaturę. Niemniej jego autorytet społeczny był niepodważalny, więc kontynuował karierę polityczną. Od 31 października 2005 r. pełnił funkcję Ministra Zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Stanowisko to utrzymał, kiedy w 2006 r. premierem został Jarosław Kaczyński. W 2007 r. desygnowano go sekretarzem stanu w Ministerstwie Zdrowia i kierownikiem resortu. W tym samym roku wystartował w okręgu gliwickim z listy Prawa i Sprawiedliwości w przedterminowych wyborach parlamentarnych i uzyskał mandat w Sejmie. Jako najstarszy poseł poprowadził pierwsze posiedzenie Sejmu w loży marszałka seniora. Wkrótce ponownie objął tekę Ministra Zdrowia, aczkolwiek dwa miesiące później oddał ją Ewie Kopacz. Sam odszedł z polityki, czekała go bowiem walka o własne zdrowie. Chorował na nowotwór płuc, spowodowany najpewniej długoletnim nałogiem. Nie myślał jednak o rzuceniu papierosów. „Palenie i picie pomagały mu odreagować stres” – tłumaczyła jego żona Anna Wajszczuk-Religa. Stała u boku lekarza od 1963 r. Para poznała się na studiach, kobieta bowiem również studiowała medycynę. Zbigniew skupiał się na nauce, jeśli nie był na zajęciach, to pędził do szpitala albo na koło naukowe. Ale w wolnych chwilach pozwalał sobie pójść na prywatkę, gdzie często spotykał Annę.

Przed dyplomem dziewczyna pojechała na staż do Francji. Gdy wróciła, zaczęli ze Zbigniewem Religą rozmawiać o przyszłości. Decyzja o ślubie została podjęta raczej z powodów pragmatycznych niż romantycznych. Na świat przyszły dzieci: Małgorzata i Grzegorz. Lekarz rzadko bywał w domu – a to musiał odbyć służbę wojskową, a to zmieniał placówki medyczne. Anna akceptowała ten styl życia: zajmowała się domem, dziećmi, a mąż robił karierę.

Religa nigdy nie łamał swoich zasad. Nie tolerował nepotyzmu, czego dowodem jest fakt, że nie załatwił synowi przyjęcia na studia medyczne, gdy ten oblał egzaminy. Grzegorz przez rok pracował jako salowy, potem podszedł do egzaminu i zdał. Dziś jest cenionym kardiochirurgiem, jak ojciec.

Zbigniew Religa zmarł 8 marca 2009 r. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie podczas uroczystości z udziałem prezydenta, premiera, ministrów, parlamentarzystów, przedstawicieli zawodów medycznych i tysiąca osób oraz przy dźwiękach ulubionej piosenki – What a wonderful world Louisa Armstronga. Pogrzeb miał charakter świecki, lekarz był bowiem ateistą. Takie wychowanie wyniósł z domu, rodziców określił jako „zdeklarowanych socjalistów”. Nie było zwyczaju niedzielnego chodzenia do kościoła, lecz bliscy zaszczepili w nim miłość do bliźniego. O chirurgu mówiono, że był „świętym człowiekiem” i miał „świętą cierpliwość do pacjentów”.

Grób Zbigniewa Religi na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, fot. Lukasz2

W dziesiątą rocznicę śmierci Zbigniewa Religi w uchwale upamiętniającej tego wielkiego Polaka zapisano:

Prof. Zbigniew Religa całym swoim życiem zawodowym i politycznym służył chorym. Jako uczony pracował nad nowymi metodami leczenia, jako lekarz z niespotykaną energią, odwagą i entuzjazmem starał się ratować nawet najciężej chorych, jako polityk zabiegał przede wszystkim o system ochrony zdrowia dający lepszą ochronę pacjentom. W swoich działaniach skromny i bezpośredni, szanował wszystkich, którzy go otaczali, bez względu na ich pozycję, jednocześnie ostro przeciwstawiał się subiektywnym i obiektywnym ograniczeniom administracyjnym i ludzkim, wykazując się bezkompromisowością wobec zła uderzającego w chorych.

Materiał jest fragmentem książki „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej” Małgorzaty Król. Zainteresował Cię fragment? Sprawdź książkę poniżej:

Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:

„Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
215
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-65-5
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Małgorzata Król
Absolwentka administracji na Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu. Uczestniczka konferencji i sympozjów naukowych; publikowała m.in. w czasopismach: „Civitas et lex”, „Studia Ełckie”, „Acta Iuris Stetinensis”. Wydała książki „Zwyczajne, święte kobiety” oraz „Chłopcy malowani. Najsłynniejsi polscy kawalerzyści”. Interesuje się historią, hagiografią oraz literaturą biograficzną. W wolnych chwilach lubi obejrzeć dobrą komedię romantyczną lub stary serial.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone