Cisza przed burzą. Wielka Brytania wobec pierwszych kolonii amerykańskich

opublikowano: 2016-01-13 16:02
wolna licencja
poleć artykuł:
Wyśrubowane wymagania fiskalne pchnęły amerykańskich osadników do buntu przeciw Wielkiej Brytanii. Relacje między koloniami a metropolią nie zawsze kształtowały się jednak w atmosferze wrogości. Napięcie rosło stopniowo.
REKLAMA

Polityka kolonialna, zgodnie z dominującymi przeświadczeniami ludzi współczesnych, jest synonimem polityki rabunkowej, opartej na wyzysku kolonii przez metropolię. Kiedy na przykład myślimy o wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych, niemal automatycznie przychodzi nam na myśl przesadny fiskalizm, który pchnął osadników do dramatycznego zrywu przeciw Londynowi. Ten sposób myślenia jest jednak znacząco uproszczony.

Statek Mayflower , który transportował pielgrzymów do Nowego Świata (domena publiczna)

Należy jednak przede wszystkim zaznaczyć, że polityka kolonialna jest polityce kolonialnej nierówna. Takich polityk było (jest?) całkiem sporo – co najmniej tyle, ile imperiów, a w rzeczywistości znacznie więcej, bo na przestrzeni czasu relacje między koloniami, a centralnymi ośrodkami władzy znacząco się zmieniały. Nie inaczej było w przypadku imperium brytyjskiego. Generalnie jednak polityka Zjednoczonego Królestwa wobec kolonii na kontynencie amerykańskim wydaje się dość liberalna. Przez długi okres najlepiej można ją scharakteryzować jako politykę błogiego zaniedbania (ang. salutary neglect), po której co prawda przyszedł na czas na dokręcenie śruby. Jednak nawet wtedy władze starały się znaleźć z kolonistami wspólny język i w praktyce – dojść z nimi do kompromisu.

Kolonialny feudalizm

Z reguły przyjmuje się za truizm, że wyzysk metropolii skierowany był na kolonie, by ich kosztem budować dobrobyt mieszkańców centra kolonialnego. To założenie jest również uproszczone. W XVII i XVIII wieku Brytyjczycy decydowali się na niebezpieczną podróż przez ocean na samą granicę cywilizacji właśnie dlatego, że apogeum wyzysku znajdowało się na ich rodowitej wyspie. Co prawda życie kolonistów od samego początku poddawano regulacjom płynącym zza oceanu lub wprowadzanym przez wyspiarskich reprezentantów (gubernatorów). Były one jednak mniej dotkliwe dla osadników niż europejski feudalizm i system cechowy dla większości mieszkańców starego kontynentu, wliczając w to nawet Wielką Brytanię. Tam stosunki feudalne w epoce kolonizacji i tak zdążyły się już istotnie rozmyć, z uwagi na zmiany społeczne wywołane przez czarną śmierć – masowy spadek podaży pracowników na rynku doprowadził do wzrostu ich pozycji negocjacyjnej, dzięki czemu stopniowo zanikło poddaństwo chłopa wobec pana. Warto tutaj wspomnieć, że proces ten miał miejsce pomimo prób zatrzymania go przez polityczny establishment, tj. Koronę i arystokrację.

Zobacz także:

REKLAMA

Siły rynkowe okazały się na szczęście silniejsze niż państwo. Niestety, pozostałe cechy charakterystyczne dla feudalizmu nadal trwały w najlepsze: tytuły własności i sposób dziedziczenia ziemi ustalone byłe odgórnie, więc osoby spoza grona królewskich faworytów i magnatów pozbawione były do niej dostępu. Nie istniał nawet wolny obrót ziemią przez samych posiadaczy (arystokrację), przez co nie funkcjonował transfer ziemi od właścicieli mniej do bardziej produktywnych. Jeśli zaś chodzi o system gildyjny, to monarchowie dynastii Tudorów (1485-1603) rozbudowali w Anglii państwo oparte na skomplikowanej siatce zależności pomiędzy aparatem władzy, a potężnymi grupami interesów, które pomagały finansować wydatki królestwa w zamian za szereg przywilejów, dzięki którym monopolizowały rynki (poprzez cechowe regulacje) i handel zagraniczny. O ile w okresie przed rządami Elżbiety I można było uciec przed cechowymi restrykcjami z miast na wieś, o tyle od roku 1563 system był już na tyle szczelny, że gildyjne obostrzenia obowiązywały również poza granicami miast. Jedyną nadzieję na swobodę w produktywnej pracy stanowiła więc podróż na nowy kontynent. Tłumaczy to desperację ludzi i ich chęć opuszczenia ojczystego kraju. Gotowi byli nawet zrezygnować ze swojej wolności na okres kilku lat w ramach służby kontraktowej (ang. indentured labour), by w ten sposób opłacić koszty podróży. Stanowili oni ok. 70% emigrantów do kolonii. Czy jednak w koloniach faktycznie można było bez przeszkód bogacić się i pracować na własny rachunek bez ingerencji osób trzecich?

Indianie masakrujący mieszkańców Jamestown. Na pierwszych osadników czekało wiele niebezpieczeństw (domena publiczna)

Korona starała się odtworzyć na nowym kontynencie feudalizm: w przypadku pierwszej udanej kolonii angielskiej w Ameryce, tytuł własności do odgórnie wyznaczonego obszaru dostała Kompania Wirgińska. Ziemią tą jednak spółka mogła dowolnie dysponować, a ponieważ ziemi w stosunku do napływających osadników był ogrom, a w działaniach kompanii od samego początku chodziło o zysk z handlu, brytyjski feudalizm i kolonialny feudalizm znacząco różniły się od siebie. Aby kolonizować, potrzebni byli kolonizatorzy. Aby przyciągnąć kolonizatorów, należało oferować im coś, co rekompensowało im trud podróży i rozpoczęcie nowego życia z dala od świata, jaki znali. Aby finansować spółkę, potrzeba było inwestorów. Kolonizatorom oferowano więc ziemię (wspomniani już pracownicy najemni, po okresie kilku lat pracy na rzecz spółki, dostawali właśnie ziemię na własność). Inwestorom również. Im więcej udziałów mieli, tym więcej ziemi im przysługiwało. Dzięki tym elementom kapitalizmu kolonie mogły uniknąć typowej dla feudalizmu stagnacji. Co ciekawe, nawet kiedy Korona przejęła spółkę, Jakub I nie zmienił systemu podziału ziemi między osadników, który zdążył rozwinąć się w kolonii do tej pory (w sposób przynajmniej częściowo rynkowy), co potwierdza tezę, że wyzysku w kolonii było mniej (a nie więcej) niż w Brytanii. Ponadto, dzięki oddaleniu od centrum władzy i specyfice funkcjonowania plantacji i hodowli tytoniu (pierwszego lukratywnego towaru eksportowego), relatywnie łatwo było ominąć w Ameryce ograniczenia dotyczące dziedziczenia ziemi. Właścicielom często udawało się rozparcelować swoje majątki ziemskie, co na wyspie było raczej niemożliwe. System funkcjonowania kolonii był więc bardziej elastyczny i tym samym mniej opresyjny.

REKLAMA

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

Sami koloniści też zdawali sobie z tego sprawę: kiedy w Wielkiej Brytanii doszło do przewrotu Cromwella i armia parlamentarna pod jego dowództwem rozpoczęła krucjatę przeciwko rojalistom, koloniści z Wirginii bez wahania opowiedzieli się po stronie tronu, nie parlamentu walczącego z absolutystycznymi zapędami monarchy. „Rządy Karola I w Wirginii były stosunkowo łagodne i w istocie bardzo różne od tyranii, jaką narzucał w Anglii. Mieszkańcy Wirginii cieszyli się poziomem wolności i lokalnej autonomii, których Anglicy nigdy nie poznali”, relacjonuje Rothbard. Wojna domowa zakończyła się jednak porażką sił królewskich. Karol I został ścięty, a Królestwa Anglii i Szkocji zostały zmienione w republikę, na której czele stanął Oliver Cromwell. Wirginia nie uznała jednak władzy zwierzchniej parlamentu, a za podważanie prawa do tronu legitymistycznego władcy (Karola II) groziła w kolonii… kara śmierci. Za swój lojalizm w stosunku do obalonej dynastii kolonia musiała jednak zapłacić (o czym niżej).

Brytyjskie kolonie w latach 1763-1776 (domena publiczna)

System polityczny kolonii brytyjskich w Ameryce był niemal dokładnym odbiciem systemu politycznego Królestwa. Na czele egzekutywy stał gubernator, przedstawiciel brytyjskiego monarchy. W koloniach królewskich to monarcha wybierał swojego przedstawiciela, w koloniach własnościowych to prawo zostawało oddelegowywane na właścicieli. Pojawiły się również kolonie czarterowe z gubernatorem wybieranym przez samych kolonistów. Władzę ustawodawczą sprawowały dwie izby. Reprezentanci izby wyższej wybierani byli przez gubernatora, natomiast do izby niższej odbywały się wybory. Prawem wyborczym cieszyło się zazwyczaj około 50-75% białych mężczyzn, znacznie więcej niż w samej Wielkiej Brytanii. Wynikało to z faktu, że jednym z cenzusów był obowiązek posiadania ziemi, której w Nowym Świecie nie brakowało.

REKLAMA

Trudne początki

Herb Kompanii Wirgińskiej (domena publiczna)

We wczesnym okresie kolonizacji najważniejsze regulacje miały charakter przede wszystkim paternalistyczny (i stricte wewnętrzny, nie wiązały się z wyzyskiem kolonii przez metropolię) – ich celem było stworzenie warunków do trwałego dobrobytu osadników. U ich źródła leżało przeświadczenie, że bez wytycznych uchwalanych przez mianowanych gubernatorów pionierzy sobie nie poradzą. Ulegając pokusie krótkookresowych zysków, szkodziliby – w opinii politycznych notabli – samym sobie, a więc rzekoma dalekowzroczność polityków, przejawiająca się w gubernatorskich zarządzeniach, była konieczna, by ich chronić. W ten sposób motywowano kontrole cen. Już w 1619 roku Kompania Wirgińska, ku niezadowoleniu plantatorów, regulowała ceny eksportowanego tytoniu, a dwa lata później wprowadzono ograniczenia dotyczące wysokości pensji dla różnych zawodów. Były to jednak ograniczania dotyczące poszczególnych segmentów rynku, nie były one „zsynchronizowane” w jeden plan mający na celu kontrolę jego całości: podczas gdy pewne wybiórczo wybrane ceny były odgórnie ustalane, inne podlegały wyłącznie prawom popytu i podaży. W roku 1622, z uwagi na sytuację kryzysową związaną z działaniami zbrojnymi Indian, uczyniono jednak krok, który w znacznym stopniu zawężał, a w zasadzie eliminował, pole działania dla wolnego rynku. Niedobory towarów wynikłe z zakłóceń w produkcji i zniszczeń przełożyły się na wzrost cen, który władze kolonii chciały koniecznie zahamować. Uchwalono dokument szczegółowo definiujący ceny maksymalne dla dóbr znajdujących się w obrocie. W przypadkach, w których nie dało się w prosty sposób narzucić ceny maksymalnej na przykład z powodu wielości różnych typów danego produktu i zróżnicowania jakościowego, zdefiniowano wielkość zysku, do którego sprzedawca był uprawiony. Na przestrzeni kolejnych lat stopniowo wycofywano się z kontroli cen, które były domeną XVII wieku. W XVIII wieku w Wirginii restrykcje obejmowały już w zasadzie tylko opłaty na rynku usług zdrowotnych.

Wirginia oczywiście nie była wyjątkiem. Inne kolonie również eksperymentowały z kontrolą cen. Nieprzypadkowo, były to kolonie purytańskie (Massachusetts, Connecticut, New Haven), gdzie dodatkowo ważnym czynnikiem motywującym dla ustalania cen były przesłanki religijne. Ludzie zarabiający „przesadnie” wysokie stawki mogli w końcu łatwo popaść w grzech, choćby lenistwo lub konsumpcję dóbr uważanych za luksusowe, tj. zbędne. W Massachusetts już od 1630 roku ustalano płace maksymalne (najpierw wybiórczo, później w sposób bardziej usystematyzowany), w konsekwencji czego pogłębiły się już istniejące problemy z brakiem siły roboczej. W 1640 roku sam John Whintrop, jeden z założycieli i gubernator kolonii, musiał przyznać, że ograniczenia nałożone na wysokość wynagrodzeń doprowadziły do tego, że pracownicy emigrowali do innych miejsc lub po prostu żyli w sposób samowystarczalny. Brak chętnych do podjęcia pracy najemnej pchnął władze do kolejnej interwencji w rynek pracy polegającej na ustaleniu minimalnej liczby godzin, które każdy musiał przepracować. Mimo purytańskiego zapału w regulacji cen skutek nie był pożądany: pensje były średnio 50% wyższe niż te zadekretowane. Rzeczywistość okazała się więc diametralnie inna od wyobrażeń władzy. Nie tylko regulacje były nieefektywne, ale również pogłębiały problem, któremu miały zaradzić, zniechęcając kolonistów do pracy w koloniach czy miastach, gdzie regulacje te obowiązywały. Podobnie jak w Wirginii, Massachusetts i inne purytańskie kolonie stopniowo wycofywały się z tego etatystycznego projektu.

REKLAMA
Mayflower compact — umowa zawarta w 1620 roku osadników zdążających na pokładzie statku "Mayflower" na tereny przyznane przez króla Jakuba I Kampanii Wirgińskiej. (domena publiczna)

Bardzo istotną i zarazem bardzo ciekawą regulacją o charakterze paternalistycznym był szereg praw dotyczących tytoniu. Kiedy John Rolfe znalazł sposób na uprawę tytoniu wysokiej jakości na ziemiach Wirginii, a eksport towaru do Anglii okazał się żyłą złota, osadnicy zaczęli tworzyć ogromne plantacje tych roślin. Był to pierwszy zyskowny biznes dla brytyjskich osadników w Nowym Świecie. Nie minęło jednak dużo czasu nim gubernator wydał zarządzenie ograniczające hodowle tytoniu w stosunku do innych roślin, obawiając się, że rolnicza monokultura sprowadzi na nich nieszczęście: jak sam mówił, „nie mogą przecież jeść pieniędzy [ze sprzedaży tytoniu]”. Dekrety tego typu (oryginalna uchwała była kilkukrotnie modyfikowana) uderzały w wewnątrz imperialny podział pracy i specjalizację, a tym samym obniżały standard życia nie tylko kolonistów, ale wszystkich mieszkańców imperium. Plantatorzy z uporem ignorowali prawo – w młodej kolonii z dala od Londynu, gdzie dotychczas nie było stabilnych struktur władzy monarszej, było ono znacznie trudniejsze do wyegzekwowania. Bardziej dotkliwym problemem było nałożenie cła w Brytanii na importowany z kolonii tytoń.

REKLAMA

Ograniczenia w uprawie rośliny nie miały na celu faworyzowania jej producentów w innych częściach mocarstwa - tym okresie Wirginia była w zasadzie jedynym miejscem produkcji towaru wysokiej jakości w jego granicach. Przed rozwinięciem się produkcji tytoniu w tej kolonii, brytyjscy poddani skazani byli na kosztowny import z hiszpańskich Indii Zachodnich (Karaibów). Zatem to właśnie Hiszpanie mogli najwięcej zyskać na ograniczeniu produkcji tytoniu wewnątrz imperium brytyjskiego: tytoń angielski i irlandzki był tak niepopularny, że raczej nie mógł konkurować z hiszpańskim. Zresztą w 1622 roku i tak zakazano jego hodowli (i importu spoza imperium), a Wirginia stała się jedynym źródłem używki dla Brytyjczyków. Monopol kolonistów miał też jednak swoje ciemne strony: wraz z nadaniem tego przywileju, Korona zobowiązała osadników do wysyłania tytoniu wyłącznie do Anglii. Generalnie jednak aż do roku 1650 regulacje pozapodatkowe handlu kolonialnego należały do rzadkości (wymienić można jeszcze zakazy i licencjonowanie handlu z Indianami). Wszystkie inne towary można było sprzedawać dowolnie.

Cwani koloniści

John Winthrop, gubernator Massachusetts (domena publiczna)

Rok 1650 był dla kolonii przełomem w materii handlu ze światem zewnętrznym. To właśnie wtedy republikańska Anglia, w akcie zemsty za poparcie obalonego króla i jego następcy z dynastii Stuartów, postanowiła ukarać Wirginię. Służyć temu miało prawa zakazujące jej handlu z każdym niebrytyjskim statkiem nieposiadającym odpowiedniej licencji. Kolonie, dotychczas cieszące się ze swobód wolnego handlu (nie licząc wspomnianych już ceł), zostały stopniowo poddawane restrykcjom faworyzującym handel z Brytanią za pośrednictwem angielskich lub kolonialnych statków i kupców. Warto odnotować, że to, co w połowie XVII wieku otwarcie wprowadzono jako środek karny przeciw buntownikom, dzisiaj wiele środowisk politycznych uznałoby za… przejaw „zdrowego” patriotyzmu gospodarczego. W końcu celem tej regulacji (a potem kolejnych, znanych powszechnie jako Akty Nawigacyjne) było zmuszenie jednych Brytyjczyków do korzystania z usług innych Brytyjczyków (dodajmy: co najmniej do roku 1776 koloniści nie uważali siebie za osobny naród). Niestety, po upadku eksperymentu z republikańską formą rządów i restauracji monarchii, politykę protekcjonizmu kontynuowano i uchwalano kolejne Akty Nawigacyjne.

Jak już wspomnieliśmy, pierwszy akt ograniczający wolność handlu (1650) zdelegalizował handel Wirginii ze wszystkimi niebrytyjskimi statkami bez licencji i był w istocie środkiem dyscyplinarnym. W 1651 parlament poszedł dalej i postanowił z tego, co było środkiem karnym, uczynić normę: zdecydowano, że wszystkie towary pochodzenia azjatyckiego, afrykańskiego i amerykańskiego muszą być wysyłane do Anglii i jej kolonii na statkach, których kapitan jest Anglikiem, a załoga składa się w większości z Anglików. Oznaczało to dla brytyjskich kolonistów, że swoje towary musieli wysyłać do metropolii na statkach brytyjskich lub kolonialnych nawet jeśli zagraniczni konkurenci oferowali znacznie lepsze warunki współpracy (tak samo było w przypadku mieszkańców Brytanii, którzy chcieli wysyłać produkty do Nowego Świata). Legislacja brytyjska promowała więc mniej wydajnych przewoźników z imperium.

REKLAMA
Brytyjska flota - klucz do morskiej potęgi Imperium. Dzięki niej możliwe było doglądanie nawet bardzo odległych kolonii (domena publiczna)

Stosunki na równi pochyłej

W 1660 uczyniono kolejny krok: od tego roku regulacjom podlegały wszystkie dobra (nie tylko azjatyckie, afrykańskie i amerykańskie), a na statku aż 3/4 załogi musiało być Anglikami. Jakby tego mało, Anglia przyznała sobie status ekskluzywnego rynku eksportowego dla niektórych dóbr: jej kolonie miały handlować „wyliczonymi” towarami (wliczając w to tytoń i inne najważniejsze dobra handlu kolonialnego) wyłącznie z nią. Towary objęte regulacją mogły zostać wysłane do portów na kontynencie i w innych częściach świata jedynie po przeładunku na wyspie. Towary „niewyliczone” mogły być z kolei wysyłane w świat bez brytyjskiego pośrednictwa, pod warunkiem jednak, że port docelowy nie znajdował się w Europie północnej. Kolejne Akty Nawigacyjne faworyzowały brytyjskich stoczniowców jeszcze bardziej: cały handel kolonialny miał bowiem odbywać się wyłącznie na statkach wybudowanych w Irlandii, Anglii lub jej koloniach. Według władz nie była to cena zbyt wygórowana za protekcję, jaką angielska flaga oferowała koloniom. Nie było to zresztą myślenie naiwne. Aż do 1763 roku na kontynencie amerykańskim Brytania miała potężnego rywala – Francję. Nie jest przypadkiem, że koloniści zradykalizowali się dopiero po tym roku, kiedy ze strony Francuzów nic już im nie mogło zagrażać.

Zobacz także:

REKLAMA

2 lata po uchwaleniu pierwszego Aktu Nawigacyjnego wysłano do Wirginii flotę, której zadaniem było dopilnowanie egzekucji prawa. Koloniści zdecydowali nie stawiać oporu, a wysłannicy parlamentu obeszli się z nimi bardzo wyrozumiale (co może wydawać się dość zaskakujące biorąc pod uwagę zaciętość Cromwella, który do dzisiaj uznawany jest w Irlandii przez wielu za potwora w ludzkiej skórze). Uznano m.in., że nałożenie każdego podatku wymaga zgody demokratycznie wybranej izby kolonialnej. Generalnie jednak na przestrzeni kolejnych dekad wszystkie regulacje były dość skrupulatnie egzekwowane. Do rozstrzygania w tych sprawach powoływano nawet sądy wice-admiralicji mogące ferować wyroki bez opierania się na decyzjach rad przysięgłych, które – jak podaje Rothbard – „były niemal jednomyślne w swej sympatii dla przemytników”.

Co prawda, choćby z uwagi na długość linii brzegowej kolonii, kontrola handlu był zajęciem bardzo trudnym i przemyt kwitł, koloniści jednak ponosili straty i było to dla nich bardzo kłopotliwe. Osadnicy starali się też obchodzić ustawy w sposób legalny, naciągając do granic absurdu literę prawa.

W tym duchu, po wprowadzeniu w życie Aktu Nawigacyjnego z 1660 roku zobowiązującego kolonistów do eksportu niektórych dóbr wyłącznie do Anglii (skąd ewentualnie mogły być re-eksportowane dalej), przewoźnicy z kolonii północnych przed dostarczeniem towaru z południa do Europy kontynentalnej rozładowywali go najpierw w portach Nowej Anglii (region obejmujący dziś stany Vermont, New Hampshire, Rhode Island, Connecticut, Massachusetts), twierdząc, że tym samym w sposób wystarczający wywiązują się z przepisów prawa i nie mają już konieczności dostarczenia towaru do metropolii. Niestety, po efektywnym lobbingu kupców z wysp, władze dość szybko wzięły na celownik ten kreatywny sposób unikania prawa i nałożyły na ten proceder podatek tak wysoki, że stał się on właściwie nieopłacalny (dokonano tego za pomocą Aktu Nawigacyjnego z roku 1673).

Bostońskie picie herbaty. Protest mieszkańców kolonii wobec polityce fiskalnej metropolii (domena publiczna)

Oprócz Aktów Nawigacyjnych Londyn nałożył na kolonie szereg innych restrykcji uderzających w ich handel, by chronić mniej wydajnych producentów w Wielkiej Brytanii: w 1699 zabroniono koloniom eksportu produktów wełnianych, w 1732 zabroniono eksportu kapeluszy, w 1750 zakazano zwiększania produkcji towarów żelaznych. W XVII i XVIII wieku uchwalono też szereg aktów prawnych dotyczących wycinki drzewa mających na celu zagwarantowanie brytyjskiej marynarce dostępu do drewna wysokiej jakości. Wszystkie te ograniczenia były jednak egzekwowane w niewielkim stopniu, ponieważ koloniści solidarnie robili wszystko, by uniemożliwić agentom Korony wykonywanie ich pracy. Kiedy na przykład urzędnicy zaznaczali najlepsze drzewa do konfiskaty, osadnicy wycinali je zanim zdążyli pojawić się drwale wysłani przez władze. Jeśli ktoś został uznany winnym łamania prawa, a jego majątek był wystawiany na aukcji – inni koloniści nie kupowali własności skazanego, by nie pozwolić władzom na pozyskanie środków finansowych. Dochodziło też do pobić urzędników.

Bibliografia:

  • Burns, Eric, The smoke of the gods. A social history of tobacco. Temple University Press, Philadeplhia 2007,
  • Ferguson, Niall, The rise and demise of the British world order and the lessons for global power, Basic Books, New York 2003,
  • Fiske, John, The American revolution. Houghton Mifflin Company, Boston 1891,
  • Morley, John, Walpole, Albion Press 2015,
  • Rockoff, Hugh, Drastic measures. A history of wage & price controls in the United States, Cambridge University Press, Cambridge 1984,
  • Rothbard, Murray, Conceived in liberty, Ludwig von Mises Institute, Auburn 2011,
  • Steven Watson, John, The reign of George III, 1760-1815, Clarendon Press, Oxford 1985.

Redakcja: Antoni Olbrychski

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Nieroda
Absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizuje się w badaniu kultury anglo-amerykańskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone