Eric Hobsbawm – „Wiek imperium, 1875-1914” - recenzja i ocena

opublikowano: 2016-07-22 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
„Wiek imperium” kończy podróż Erica Hobsbawma po „długim wieku XIX”. Ten autor jak nikt inny pokazuje, że wpływowe i ważne mogą być nie tylko książki pisane z myślą o naukowcach.
REKLAMA
„Wiek imperium, 1875-1914”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wyd. Krytyki Politycznej
Tłumaczenie:
Marcin Starnawski
Rok wydania:
2016
Okładka:
twarda
Liczba stron:
512
Format:
145 x 205 mm
ISBN:
978-83-65369-03-1

Wiek imperium jest opowieścią do pewnego stopnia osobistą, co nie znaczy sentymentalną. Hobsbawm wyraźnie zaznacza, że za sprawą rodziców jego korzenie tkwią bezpośrednio w tym okresie. Chodzi tu jednak nie tylko o wymiar chronologiczny. Epoka ta miała bowiem niespotykanie kosmopolityczny charakter i to pomimo rodzących się nacjonalizmów. Sprzyjało to rozprzestrzenianiu się idei oraz zawieraniu mieszanych małżeństw, którego owocem jest sam Hobsbawm. Jego ojciec pochodził z Wielkiej Brytanii (rodzina wcześniej przeniosła się z zaboru rosyjskiego), a matka z Austro-Węgier, a oboje spotkali się w Egipcie.

Podobnie jak w poprzednich tomach autora nie interesuje chronologiczne przedstawienie wydarzeń czy decyzji politycznych. Posługując się metodologią marksistowską obserwuje on procesy społeczne, gospodarcze i polityczne zachodzące w ówczesnym świecie. Prezentuje je na przestrzeni trzynastu rozdziałów poświęconych kolejno gospodarce, charakterystyce imperializmu, zagadnieniu demokracji, kwestii robotniczej, nacjonalizmom, prawom kobiet, ewolucji prądów artystycznych, postępowi technologicznemu i naukowemu oraz jego konsekwencjom intelektualnym czy zagadnieniom rewolucyjnym. Wszystko to zwieńczone jest rozważaniami nad przejściem Europy ze stanu pokoju do wojny.

W swojej pracy Hobsbawm zwraca uwagę na rzecz dziś nieoczywistą. Otóż zdajemy sobie dziś sprawę, że Oświecenie było epoką samoświadomą, czyli taką, której twórcy postrzegali ją jako różną od poprzednich i świadomie ją kreowali. Nie sprawia nam też trudności wyobrażenie sobie, że pojawienie się kolei i maszyn produkcyjnych, telegrafu, a później telefonu pozwalało żyjącym w XIX w. dostrzec, iż żyją w epoce postępu. Natomiast znacznie trudniej jest nam dziś zrozumieć, że zjawisko imperializmu było wówczas traktowane, jako nowe i znaczące. Chociaż zdobycze kolonialne rozpoczęły się już na początku XVI w. i zaowocowały powstanie mimperiów kolonialnych, to dopiero w końcu wieku XIX w. nastąpiła prawdziwa gorączka, niekoniecznie uzasadniona ekonomicznie, zdobywania kolejnych posiadłości kolonialnych.

Korzystając z metody marksistowskiej autor duże znaczenie przywiązuje do gospodarki i procesów społecznych. W jednej z recenzji tej pracy przeczytamy nawet, że Autor jest polecany za swoją umiejętność przekuwania suchych danych historycznych w pełne życia obrazy . Rzeczywiście, w ramach swojej metody Hobsbawm jest barwny, chociaż czytelnikowi nie mającemu podstaw wiedzy historycznej trudno będzie zrozumieć część jego wywodów. Nie zaszkodzi również zapoznanie się z podstawami ekonomii. Co warte podkreślenia, Hobsbawm wcale nie bagatelizuje polityki. Zauważa, że w interesującym go okresie trudno oddzielić ją od gospodarki, choć nie zawsze posunięcia polityczne były motywowane czynnikami ekonomicznymi.

Autorowi można zarzucić, że zbyt małą uwagę przywiązuje do psychologii. Mam tu na myśli zarówno psychologię jednostek mających wpływ na podejmowane wówczas decyzje, jak i większych grup w przypadku ich motywacji ekonomicznych. Ta pierwsza szczególnie odznacza się w rozdziałach poświęconych imperializmowi i przyczynom wybuchu wojny. Oceny Hobsbawma są w nich niejednokrotnie generalizujące i nie zawsze sprawiedliwe. O ile nieliczni cywile zdawali sobie sprawę – pisze Hobsbawm – że nadchodząca wojna może okazać się kataklizmem, o tyle rządzący nie rozumieli nic i z entuzjazmem prześcigali się w zbrojeniach.

REKLAMA
„Wiek imperium, 1875-1914”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wyd. Krytyki Politycznej
Tłumaczenie:
Marcin Starnawski
Rok wydania:
2016
Okładka:
twarda
Liczba stron:
512
Format:
145 x 205 mm
ISBN:
978-83-65369-03-1

Jakkolwiek rządy nie doceniały problemu, to zbrojenia miały konkretne znaczenie, przede wszystkim zastraszające. Były elementem strategii obliczonej na to, aby potencjalny przeciwnik liczył się z dotkliwą klęską lub długą i wyniszczającą wojną. Szło więc o to, by starcie zbrojne między mocarstwami miało być nieopłacalne. Dopiero z dzisiejszej perspektywy widzimy jak błędne było to założenie. Ocena Hobsbawma, zarzucającego między wierszami rządzącym lekkomyślność jest jednak nieco przesadzona. Oto bowiem pierwsza, a w jeszcze większym stopniu druga konferencja haska ukazały całą złożoność ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Politykami i dyplomatami zmuszonymi do balansowania między potrzebą ograniczenia zbrojeń, a obawą przed atakiem rywala targały sprzeczne interesy i emocje.

Uwaga ta w niczym jednak nie umniejsza znaczenia Wieku imperium. Książka ma charakter panoramiczny, co pozwala zaobserwować, jak wyglądały te same lub podobne zjawiska w różnych częściach świata. Jak bardzo sytuacja w nich była tożsama, a jak mocno się różniła. Jak podkreślił na łamach „Guardiana” amerykański historyk Mark Mazower żaden inny europeista nie znajdował się w domu pisząc w jednej chwili o Ameryce Południowej a o Chinach w następnej .

Wydawnictwo Krytyki Politycznej postarało się, aby podobnie jak poprzednie tomy, również ten wydać w atrakcyjnej formie. Publikacja zawiera dołączone także do oryginału mapki i tabele ułatwiające lekturę. Na uwagę zasługuje praca tłumacza. Marcin Starnawski dołożył starań, aby tekst był przystępny i, jak to określają Brytyjczycy, readable. Co więcej, zwrócił uwagę na poprawność przypisów, a w miejscach gdzie było to konieczne dodał własne adnotacje.

Czytając Hobsbawma, kłócimy się z nim. Spieramy się z interpretacjami. Jednocześnie autor otwiera nam jednak oczy na wiele spraw. Dostrzegamy problemy, których nie widzieliśmy, nawet jeśli inaczej oceniamy ich przyczyny. Jeżeli czegoś można żałować, to tego, że książka ta, licząca już sobie dwadzieścia dziewięć lat, ukazuje się nad Wisłą dopiero teraz. Bo trzeba przyznać, że Wiek imperium to prawdziwe mistrzostwo. Nie bez powodu recenzje tego dzieła ukazują się w poważnych periodykach naukowych, a naukowcy chętnie powołują się na nie w swych pracach. Hobsbawmowi, intencjonalnie lub nie, udało się stworzyć pracę trafiającą do różnych grup odbiorców, a przy tym nie tracącą nic ze swej wartości.

Jest faktem, że książka nieco się już zestarzała, bo od jej pierwszego wydania zdążyła skończyć się zimna wojna i dojść do skutku kolejny kryzys gospodarczy. Pomimo to, Hobsbawma wciąż warto czytać. Nie tylko z powodów czysto intelektualnych. Wiele z poruszanych przezeń zagadnień pozostaje aktualnych. Wystarczy wspomnieć, że ów Wiek imperium bywa nazywany często „pierwszą globalizacją”. Dziś doświadczamy drugiej i, podobnie jak wówczas, wciąż rozważamy kwestie przyszłości, stabilizacji, zarobków, kapitału, przemocy i pokoju. Coraz silniej obawiamy się też nadejścia nowego wieku ekstremów.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Piotr Damski
Doktor nauk humanistycznych w zakresie historii powszechnej, specjalista dziejów XIX i XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem lat 1871–1918. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego; wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie; współpracował ze Społeczną Akademią Nauk w Łodzi przy projekcie „Colonisation and Decolonisation in National History Cultures and Memory Politics in European Perspective”, nadzorowanym przez Universität Siegen (Siegen, Niemcy). Stypendysta Roosevelt Study Center (Middelburg, Holandia).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone