Jak wikingowie zbudowali średniowieczną Ruś?

opublikowano: 2016-08-21 16:34
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Na Zachodzie wikingowie byli okrutnymi grabieżcami, na Wschodzie przyczynili się do powstania państw. W jaki sposób nordyccy wojownicy i kupcy stworzyli średniowieczną Ruś?
REKLAMA

Zobacz też: Wikingowie i ich podboje

Szwedzcy wikingowie i kupcy, nie mając łatwego dostępu do zachodnich mórz, jakim cieszyli się ich odpowiednicy z Danii i Norwegii, skierowali swą uwagę na wschód. Tu, już od połowy VII wieku, zaczęli kolonizować wybrzeża Morza Bałtyckiego (około roku 650 powstała ich kolonia Grobina na Łotwie). Od połowy VIII wieku zapuszczali się coraz dalej w głąb lądu, stopniowo przejmując kontrolę nad szlakami handlowymi wzdłuż Dniepru i zakładając liczne osady (lub kolonizując istniejące), które stały się zalążkiem przyszłego państwa ruskiego.

Ekspansja wikingów (aut. Captain Blood, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Wspomnienia o skandynawskiej aktywności na wschodnich wybrzeżach Bałtyku sięgają bardzo głęboko: szwedzki król Ingvar Harra („Wysoki”, żyjący prawdopodobnie w VII wieku) nękał ponoć ziemie Estończyków (i zmarł podczas jednej z tych kampanii), a ostatni przedstawiciel szwedzkiej dynastii Ynglingów, Ivar Víðfaðmi („Podróżnik”), władał rzekomo ziemiami obejmującymi Szwecję, Danię, kraj Sasów oraz znaczną część wysp i pobrzeża Bałtyku. Jednak dopiero w połowie IX wieku aktywność ta wynurza się z mgły półlegend i wkracza na karty historii. Mimo to próby zrozumienia procesu, który doprowadził do powstania licznych wikińskich państewek z ośrodkami w Kijowie, Nowogrodzie i innych miastach handlowych, są źródłem kontrowersji. Dotyczą one głównie tego, w jakiej mierze napływający wikingowie adaptowali się do istniejących słowiańskich instytucji i byli wchłaniani przez wcześniejsze słowiańskie (i fińskie) populacje, albo czy – przeciwnie – państwa, które zakładali, były wyłącznie skandynawskimi tworami. Rzecznicy teorii, że osiedla owe były zasadniczo słowiańskie, zwani są antynormanistami, w przeciwieństwie do normanistów, zwolenników czysto wikińskiego pochodzenia protoruskich państw. Nie powinno zaskakiwać, że teoria antynormańska od dawna dominowała w rosyjskiej historiografii, zwłaszcza w czasach radzieckich, kiedy była niemal obowiązkową ortodoksją. Skandynawscy historycy natomiast chętnie podkreślali rolę wikingów w powstawaniu i rozwoju państw tego obszaru. Prawda, jak to często bywa, niemal na pewno leży pośrodku – wikingowie nie przybyli do bezludnych krain ani nie zakładali całkowicie dziewiczych osiedli, tak więc element słowiański musiał być znaczący nawet na wczesnych etapach wikińskiego osadnictwa na Rusi.

REKLAMA

Kiedy dokładnie wikingowie ruszyli na południe w głąb Rusi z baz, które założyli nad wschodnim Bałtykiem, takich jak Grobina (pod Lipawą), Apuolė (na północno-zachodniej Litwie) i Elbląg (nad Zatoką Gdańską), nie jest jasne. Istnieje jednak dowód na to, że do lat trzydziestych IX wieku niezaprzeczalnie dotarli z biegiem Dniepru aż do Konstantynopola. Frankijskie Roczniki bertyńskie wspominają o poselstwie cesarza bizantyjskiego Teofila, które w 839 roku przybyło na odległy dwór frankijskiego władcy Ludwika Pobożnego w Ingelheim. Greccy wysłannicy przyprowadzili ze sobą grupę ludzi „zwących siebie Rhosami”, którzy sami przybyli jako posłowie do bizantyjskiego cesarza, nie mogli jednak wrócić tą samą drogą, gdyż zagradzały ją wrogie plemiona, obrali więc znacznie dłuższą trasę na zachód do państwa Franków. Ludwik kazał przesłuchać tych ludzi i odkrył, że należą do narodu Szwedów ([Suenones]), którego władca nosił tytuł chacanus. Nabrał podejrzeń, że są oni szpiegami, i zatrzymał ich na dworze, dopóki nie upewni się o ich dobrych zamiarach. Roczniki nie mówią, co stało się później, ale przypuszczalnie król Franków pozwolił im w końcu ruszyć w dalszą drogę.

Powitanie wikingów na Rusi (aut. Wiktor Wasniecow, domena publiczna).

Epizod ten stanowi pierwszy przykład użycia terminu Rhos lub Rus, którym określano skandynawskich osadników na Rusi i od którego ostatecznie kraj ten wziął swoją nazwę. Jego pochodzenie nie jest jasne, choć może on wywodzić się od Ruotsi, fińskiego określenia Szwedów, albo od staronordyckiego słowa roþer, „wioślarze”. Wśród bardziej fantastycznych interpretacji wymienić można tę przedstawioną przez włoskiego historyka Liutpranda z Cremony, który uważał, że nazwa ta pochodzi od greckiego słowa oznaczającego kolor czerwony i odnosi się do rumianej cery Normanów, oraz teorię, jakoby wzięła się ona od zamieszkującego Kaukaz plemienia Alanów zwanego Rukhs-As. Inne określenie Normanów, Waregowie, które z czasem zaczęło odnosić się do najemników ze Skandynawii – zwłaszcza tych w służbie bizantyjskiego cesarza – mogło się wywodzić od staronordyckiego vár („ślubowanie”) i oznaczać pierwotnie grupę ludzi, którzy przysięgli sobie wzajemne wsparcie, czy to wojowników, czy kupców.

REKLAMA

Powyższy tekst jest fragmentem książki Philipa Parkera „Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”:

Philip Parker
„Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”
cena:
54,90 zł
Tytuł oryginalny:
„THE NORTHMEN'S FURY: A History of the Viking World”
Tłumaczenie:
Norbert Radomski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
488
Seria:
Historia
Data i miejsce wydania:
1 (2016)
Premiera:
2016-08-16
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-015-5

Świadectwa pisane pojawienia się wikingów na Rusi są bardzo problematyczne, opierają się one bowiem na interpretacji Powieści minionych lat, która została spisana około roku 1116. Rusowie po raz pierwszy wspomniani są w niej pod rokiem 852, kiedy to „za tego cesarza [Michała III Metystesa] przychodziła Ruś na Carogród [Konstantynopol]”. Potem w roku 859 pojawia się wpis: „Waregowie zza morza ściągali dań z Czudów i ze Słowien [nowogrodzkich], i z Mery, i z Wesów, i z Krywiczów”. W latach 860–862 Powieść odnotowuje z kolei:

Wygnali [Słowienie, Krywicze i inne plemiona] Waregów za morze i nie dali im dani, i poczęli sami władać sobą. I nie było wśród nich sprawiedliwości, i powstał ród przeciw rodowi […]. I rzekli sobie: „Poszukajmy sobie kniazia, który by władał nami i sądził wedle prawa”. I poszli za morze ku Waregom, ku Rusi […]. Rzekli Rusi Czudowie, Słowienie, Krywicze i Wesowie: „Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami”. I wybrali się trzej bracia z rodami swoimi, i wzięli ze sobą wszystką Ruś i przyszli do Słowien najprzód, i siadł najstarszy, Ruryk, w Nowogrodzie, a drugi, Sineus, na Białym Jeziorze, a trzeci, Truwor, w Izborsku. I od tych Waregów przezwała się ziemia ruska.
REKLAMA

Choć szczegóły tej historii nie są zbyt wiarygodne, relacja ta stanowi prawdopodobnie wspomnienie przejęcia ośrodka ustanowionego niegdyś przez Słowian w Kijowie w celu ściągania daniny od okolicznych plemion. Polityczna konfiguracja obszaru, na który wkraczali właśnie wikingowie, nie sprowadzała się jedynie do mozaiki słowiańskich plemion. Doniosłą rolę w tym regionie odgrywały również bardziej zorganizowane organizmy państwowe. Chazarowie – lud tureckiego pochodzenia, którego ziemie rozciągały się między Wołgą, północnym Kaukazem i Morzem Azowskim – w VII wieku systematycznie rozszerzali swoje wpływy na zachód. Ich imperium, jedyne judaistyczne państwo na świecie od czasu rzymskiego podboju Palestyny do utworzenia w 1948 roku Państwa Izrael, po zażartej wojnie z Arabami w latach 722–737 osiągnęło modus vivendi z kalifatem Abbasydów (ze stolicą w Bagdadzie), co pozwoliło im dokonać ekspansji na północ i zachód z rdzennych terenów wokół Morza Kaspijskiego na lesiste obszary Rosji. Przy tej okazji Chazarowie wchłonęli lub podporządkowali sobie szereg fińskich i słowiańskich plemion, od których pobierali daninę, głównie w futrach, wosku pszczelim i innych płodach leśnych. Objęli także hegemonię nad Bułgarami nadwołżańskimi, kolejnym tureckim ludem, który około 675 roku osiedlił się nad Wołgą i którego stolica, Bułgar Wielki (koło dzisiejszego Kazania w Rosji), była ważnym ośrodkiem handlowym. To prawdopodobnie jakieś zakłócenia tego systemu spowodowane przez skandynawskich przybyszów z Północy zostały uwiecznione w relacji z Powieści minionych lat.

Bardziej namacalnego śladu pierwszych skandynawskich osadników na Rusi dostarcza szereg osiedli w północnej Rosji, począwszy od Starej Ładogi, niewielkiej osady handlowej założonej około 750 roku przez miejscowych Słowian na lewym brzegu rzeki Wołchow, na północny wschód od Petersburga. Do tego lokalnego ośrodka składowania towarów sprowadzanych z terenów położonych dalej na wschodzie oraz dla danin zbieranych wśród słowiańskich i fińskich plemion na zachodzie napływały wielkie ilości arabskich srebrnych monet (nazywanych często dirhemami), których pierwsze skarby pojawiają się już w roku 780. Dobrobyt, jaki zapewniało to Starej Ładodze, zaowocował w latach trzydziestych IX wieku znaczącym powiększeniem osady. Na jej północnych obrzeżach wznoszono nowe domy, rozwijało się miejscowe rzemiosło, takie jak obróbka metalu, rogu i bursztynu. Inaczej niż na zachodzie Europy wikingowie nie przybyli do Ładogi, by żerować na miejscowych klasztorach i łupić okoliczne zamożne miasta; po prostu nie było tam takich kuszących celów. Głównym celem ich kolonii było zapewne włączenie się w miejscowe sieci handlowe, w tym pobieranie daniny w futrach, z którymi mogli następnie udać się do Bułgaru lub jeszcze dalej na południe, do chazarskiej stolicy Itil.

REKLAMA

Początkowo kupcy z Północy – zapewne głównie ze Szwecji – zjawiali się tylko przejazdem, w końcu jednak zaczęli się osiedlać na stałe i Stara Ładoga stała się w dużej mierze osadą nordycką (zwaną przez przybyszów Aldeigjuborg), z obszernym cmentarzem w skandynawskim stylu na peryferiach. W okolicy wznoszą się setki kurhanów grobowych, wymowne świadectwo podróży kupców, którzy Newą docierali do jeziora Ładoga, a z niego na wody Wołchowu. W jeszcze późniejszych warstwach archeologicznych pojawiają się jednoizbowe chaty w stylu słowiańskim, co nasuwa przypuszczenie, że do X wieku wikingowie ze Starej Ładogi zasymilowali się, a przynajmniej przyswoili sobie wiele zwyczajów miejscowej ludności słowiańskiej.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Philipa Parkera „Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”:

Philip Parker
„Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”
cena:
54,90 zł
Tytuł oryginalny:
„THE NORTHMEN'S FURY: A History of the Viking World”
Tłumaczenie:
Norbert Radomski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
488
Seria:
Historia
Data i miejsce wydania:
1 (2016)
Premiera:
2016-08-16
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-015-5

Z czasem wikińscy Rusowie odczuli potrzebę kontrolowania handlu w dolnym odcinku rzeki i założyli nową osadę, Riurikowo Gorodiszcze nad jeziorem Ilmeń. Położona w bardziej urodzajnej niż Ładoga okolicy mogła ona utrzymać liczniejszą populację i sama z kolei stała się punktem wyjścia dalszej skandynawskiej ekspansji, gdy Normanowie ruszyli na wschód, zakładając nowe osiedla, takie jak Biełooziero nad jeziorem o tej samej nazwie. Ze wszystkich tych baz wikingowie, posługując się kombinacją siły i bodźców ekonomicznych, podporządkowywali sobie miejscowe plemiona, zawiązując sojusze z lokalnymi wodzami, by zyskać dostęp do futer, i dotarli do Kijowa, a krótko po roku 900 założyli bazę w Gniezdowie (około trzynastu kilometrów na zachód od Smoleńska), skąd mogli kontrolować szlaki między imperium Chazarów na południowym zachodzie a południowymi brzegami Bałtyku. O znaczeniu tej osady świadczą rozmiary jej cmentarza, na którym znajdują się ponad 3 tysiące kopców grzebalnych. Choć tylko niewielką ich część można zidentyfikować jako czysto nordyckie, obecność wielkiej liczby skandynawskich artefaktów sugeruje, że był to znaczący ośrodek władztwa Rusów nad środkowym Dnieprem.

REKLAMA
Wikińskie szlaki handlowe w Europie Wschodniej, na czerwono szlak wołżański, na fioletowo szlak od Waregów do Greków (aut. Electionworld, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Szczęśliwie zachowało się wiele arabskich opisów Rusów, w tym zwłaszcza relacja perskiego geografa Ibn Rosteha z początku X wieku. Pisze on:

Co się tyczy Rusów, to zamieszkują oni na wyspie otoczonej jeziorem. [Rozmiar] wyspy, na której oni mieszkają, wynosi trzy dni [drogi] [wiodącej] przez lasy i bagna pokryte drzewami. Jest ona niezdrowa i wilgotna [do tego stopnia, iż] kiedy człowiek postawi swą nogę na ziemi, ziemia ta trzęsie się na skutek podmokłego gruntu.

Mają oni króla, który zwie się Hāqān-Rūs. Urządzają oni najazdy na Słowian. Podjeżdżają statkami, wychodzą ku nim [na ląd], porywają ich do niewoli i następnie wywożą do Chazarów i do Bułgarów (krymskich) i sprzedają ich tym ludziom. Nie posiadają oni pól uprawnych, lecz żywią się tylko tym, co wywożą z ziem Słowian.

Kiedy któremu spomiędzy nich urodzi się syn, [ojciec] nowo narodzonego przynosi obnażony miecz, kładzie go przed nim i powiada doń: „Nie pozostawiam ci w spadku żadnego majątku, będziesz posiadał tylko to, co zdobędziesz sobie przy pomocy tego oto twego miecza”.

Nie posiadają oni ani posiadłości ziemskich, ani wiosek, ani też pól uprawnych; ich jedynym zajęciem jest handel sobolami, popielicami i innymi skórkami […].

Ubierają się bardzo czysto. Mężczyźni noszą złote bransolety. Z niewolnikami swymi obchodzą się dobrze. Są staranni w ubiorze, ponieważ zajmują się handlem […].

Inną relację o Rusach zawdzięczamy Ibn Fadlanowi, który w latach 921–922 uczestniczył w poselstwie abbasydzkiego kalifa Al-Muktadira do króla Bułgarów nadwołżańskich. Ibn Fadlan pełnił funkcję sekretarza wyprawy i przedstawił żywy opis Rusów, których spotkał obozujących nad rzeką Itil (Wołgą). Podziwiał ich prezencję, odnotowując, że są „wysocy jak palmy, jasnowłosi, rumiani” oraz że każdy „ma ze sobą topór, miecz i nóż – nie rozstaje się on [nigdy] z tym wszystkim, co wymieniliśmy. Miecze ich są szerokie, rowkowane, frankijskie”. Wspomniał o tym, że Rusowie modlą się do drewnianych idoli wetkniętych w ziemię obok swych statków i budują drewniane domostwa w pobliżu cumowisk; ich niewolnice i konkubiny noszą na szyjach złote obręcze i naszyjniki z barwnych szklanych paciorków. Był jednak zgorszony obrzydliwymi, jego zdaniem, zwyczajami wikingów, gdyż wszyscy myli twarze i włosy w tej samej misie. Przez swój brak higieny, podsumował, „są jako błądzące osły”.

REKLAMA
Ruryk (aut. Hermanus Willem Koekkoek, domena publiczna).

Ibn Fadlan napotkał Rusów daleko na wschód od ich macierzystych terenów i, jak się wydaje, w latach dwudziestych X wieku, kiedy doszło do tego spotkania, byli oni już dobrze usadowieni w zachodniej części dzisiejszej Rosji. Powieść minionych lat przedstawia relację o tych wydarzeniach, która, choć nazbyt uproszczona, być może zawiera ziarno prawdy. Po dwóch latach od przybycia Waregów na Ruś dwaj z ich przywódców, Sineus i Truwor, zmarli, a trzeci brat, Ruryk, przejął ich ziemie, po czym osiadł w Nowogrodzie. Niedługo potem grupa wikingów, niezadowolonych z perspektyw na wzbogacenie się w tym miejscu, popłynęła w dół Dniepru. Po drodze wojowie „ujrzeli na górze gródek”, który rychło opanowali. Ich zdobyczą był Kijów, będący najprawdopodobniej dawną osadą słowiańską, ale jego podbój nie zaspokoił wikińskiego głodu łupów i grupa prowadzona przez Askolda i Dira pociągnęła dalej na południe w stronę Konstantynopola.

Rusowie dotarli do bizantyjskiej stolicy – której w późniejszym czasie nadali nazwę Miklagard, „Wielkie Miasto” – 18 czerwca 860 roku, a nieoczekiwane pojawienie się tych nowych barbarzyńców wywołało panikę wśród Greków. „Dlaczego – lamentował patriarcha Focjusz, któremu powierzono obronę miasta pod nieobecność cesarza Michała III, toczącego kampanię przeciwko Arabom – ten straszliwy grom spadł na nas z najdalszej Północy?”. Odmalowywał obraz Rusów żeglujących po spokojnym morzu ku Konstantynopolowi, z mieczami wzniesionymi „jak gdyby wyzywali śmierć”. W dwóch kazaniach ułożonych dla pokrzepienia na duchu mieszkańców miasta (choć po prawdzie mogły one wywrzeć efekt przeciwny do zamierzonego) łączył zjawienie się Rusów z biblijnymi proroctwami, takimi jak Jeremiasza, który ostrzegał Izraelitów: „Oto nadchodzi lud z ziemi północnej […] są okrutni i nie znają litości; ich głos huczy jak morze”. Określał ich jako „tajemniczy, nie znaczący lud liczący się w poczet niewolników”, co jeszcze bardziej pogłębiało szok wywołany ich pojawieniem się pod murami miasta.

REKLAMA

Powyższy tekst jest fragmentem książki Philipa Parkera „Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”:

Philip Parker
„Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”
cena:
54,90 zł
Tytuł oryginalny:
„THE NORTHMEN'S FURY: A History of the Viking World”
Tłumaczenie:
Norbert Radomski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
488
Seria:
Historia
Data i miejsce wydania:
1 (2016)
Premiera:
2016-08-16
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-015-5

Koniec końców atak okazał się niezbyt poważny, mimo że patriarcha biadał, iż „wszędzie zalegały trupy, rzeki zmieniły się w krew, nie dało się już dostrzec niektórych fontann i zbiorników, gdyż ich misy były całkowicie wypełnione zwłokami”. Focjusz przypisywał ocalenie miasta boskiej interwencji, którą sprowadziły na wikingów procesje wokół murów miejskich: mistyczna siła świętego himationu, szaty Bogurodzicy, którą mieszczanie nieśli w górze, sprawiła podobno, że rozpętała się burza, która rozproszyła flotę najeźdźców. Bez względu na to, czy wyprawa Askolda i Dira naprawdę została powstrzymana przez burzę, czy też co innego odwiodło ich od kontynuowania najazdu, obydwaj nie mieli przed sobą długiego życia. Zamordował ich, jak mówi Powieść minionych lat, krewny Ruryka imieniem Oleg, który następnie osiadł w Kijowie.

Rusowie pod murami Konstantynopola (fragment średniowiecznej ikony, domena publiczna).

Handel wikingów ze Wschodem (mierzony napływem islamskich dirhemów) nasilił się znacząco w okresie od lat sześćdziesiątych do osiemdziesiątych IX wieku, bezpośrednio po ataku na Konstantynopol, a perspektywa dalszego pomnożenia bogactw mogła skłonić Rusów do umocnienia kontroli nad szlakami handlowymi. Po krótkotrwałym spadku pod koniec IX wieku wymiana handlowa ponownie wzrosła, gdy Samanidzi z centralnej Azji, energicznie budujący nowe imperium, zaczęli bić w ogromnej liczbie srebrne monety, dirhemy. Szlaki, którymi towary docierały na kontrolowane przez Rusów obszary, przesunęły się na północ i nie przechodziły już przez Itil nad Wołgą, ale biegły przez podległą Samanidom Transoksanię, a następnie, przecinając step, na ziemie Bułgarów nadwołżańskich. Ten napływ srebra przyniósł wielką pomyślność wikińskim osadom na Rusi, choć znaczna jego część trafiła ostatecznie do Skandynawii, stając się istotnym składnikiem licznych skarbów, które odkryto na Gotlandii.

REKLAMA

Do jakiego stopnia towarzysze Olega byli niezależni, wolni od chazarskiego (lub bułgarskiego) zwierzchnictwa, a jeśli już o to chodzi, czy obraz polityczny nie był jeszcze bardziej złożony, z większą liczbą niezależnych skandynawskich grup, niż sugerują źródła, trudno powiedzieć, biorąc pod uwagę, że Powieść minionych lat skupia się na dziejach rodu Ruryka. Źródło to relacjonuje szereg kampanii Olega przeciwko słowiańskim plemionom z terenów wokół Kijowa: w roku 883 miał on jakoby zaatakować Drewlan (i ściągnąć od nich pokaźną daninę z futer czarnych kun), a w następnych dwóch latach jego armie uderzyły kolejno na Siewierzan i Radymiczów (o tych ostatnich powiedziane jest, że uprzednio płacili daninę Chazarom).

Umocniwszy się nad środkowym Dnieprem, wikingowie uderzyli na południe. W roku 907 Oleg poprowadził podobno drugi atak na Konstantynopol (aczkolwiek są pewne wątpliwości co do historyczności tego najazdu). Wyruszył on na czele liczącej 200 okrętów floty tą samą trasą, którą obrali wcześniej Askold i Dir. Jednak przybywszy do Miklagardu, przekonał się, że Złoty Róg, naturalny port miasta, został zagrodzony łańcuchem. Książę Rusów, nie dając za wygraną, posadowił po prostu swoje statki na kołach i ominął przeszkodę, przetaczając je lądem do Złotego Rogu (podobną sztuczką posłużyli się też w 1453 roku Turcy osmańscy). W obliczu zagrożenia Grecy przyrzekli Olegowi okup w zamian za odejście w pokoju, aczkolwiek przedtem usiłowali go zamordować, posyłając mu zatrute jedzenie i wino. Będąc wciąż poganami, Normanowie przysięgli na swego boga Peruna, że odstąpią od ataku, i odpłynęli ze statkami wyładowanymi złotem i wyposażonymi w nowe, jedwabne żagle.

REKLAMA

Są powody, by wierzyć, że jeśli nawet do najazdu Olega z 907 roku w istocie nie doszło, to Bizantyjczycy uważali za konieczne się strzec przed atakami wikingów. Taktyka Leona VI, podręcznik wojskowy z lat dziewięćdziesiątych IX wieku wyszczególniający sposoby walki, jakie stosować miała cesarska flota wojenna przeciwko rozmaitym wrogom, wspomina o „północnych Scytach”, którzy dokonywali ataków, korzystając z małych, szybkich statków, co wedle wszelkiego prawdopodobieństwa odnosi się do Rusów. Tak czy inaczej, porozumienie z 907 roku, które zastrzegało, że Rusom nie będzie wolno przebywać w samym mieście, zostało w 911 roku uzupełnione przez kolejny traktat, przedstawiający znacznie bardziej szczegółowo warunki, na jakich Normanom wolno było prowadzić tam handel. Co ciekawe, ruscy posłowie z 911 roku wymienieni są jako Karl, Ingjald, Farulf, Bermund, Hrollaf, Gunnar, Harold, Karni, Frithleif, Horarr, Angantyr, Throand, Leithulf, Fast i Steinvith. Choć zapisane w oryginalnym tekście traktatu po grecku, są to imiona czysto skandynawskie, co świadczy, że w początkach X wieku słowiański wpływ na wikińskie elity w Kijowie był jeszcze stosunkowo niewielki.

Postanowienia traktatu z 911 roku dotyczą wykupu chrześcijańskich jeńców znajdujących się na ziemiach Rusów i zobowiązania do zwrotu zbiegłych niewolników, a także procedur osądzania przestępstw popełnianych przez Rusów podczas pobytu na terytorium bizantyjskim. Traktat decydował, że takie sprawy mają być rozstrzygane we własnym zakresie, jeśli dotyczą wyłącznie Normanów, ale będą traktowane zgodnie z prawem cesarskim, jeśli dotykają innych. Rusom przysługiwać miało prawo rezydowania w mieście przez sześć miesięcy (przywilej taki przyznano poza tym jedynie Syryjczykom) oraz zwolnienie ze wszystkich normalnych opłat celnych.

Oleg ogląda resztki swojego rumaka (aut. Wiktor Wasniecow, domena publiczna).

Oleg zmarł w roku 914. Przepowiedziano mu, że umrze za sprawą swego ulubionego ogiera, tak więc oddalił go od siebie (choć polecił, by wciąż się o niego troszczono). Cztery lata później stwierdził jednak, że za nim tęskni, i poszedł do stajen, w których go trzymano. Usłyszawszy, że zwierzę padło, kazał sobie przynieść jego czaszkę i rozdeptał ją, a wtedy spod zmiażdżonych kości wypełzł jadowity wąż i go ukąsił. Tak więc sama demonstracja pogardy dla wyroczni przyniosła Olegowi zgubę. Bez względu na to, jak zmarł naprawdę, następcą Olega został syn Ruryka Igor, choć kilkudziesięcioletnia luka między tymi dwoma wydarzeniami rzuca cień wątpliwości na chronologię Powieści minionych lat.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Philipa Parkera „Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”:

Philip Parker
„Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów”
cena:
54,90 zł
Tytuł oryginalny:
„THE NORTHMEN'S FURY: A History of the Viking World”
Tłumaczenie:
Norbert Radomski
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
488
Seria:
Historia
Data i miejsce wydania:
1 (2016)
Premiera:
2016-08-16
Format:
150x225
ISBN:
978-83-8062-015-5
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Philip Parker
Absolwent historii i stosunków międzynarodowych na uniwersytecie w Cambridge, współpracownik „The Literary Review”, „The Financial Times” i BBC History Magazine. Zajmuje się historią późnej starożytności i wczesnego średniowiecza, jest autorem książek The Empire Stops Here: A Journey along the Frontiers of the Roman World oraz The Northmen's Fury: A History of the Viking World (wydanie polskie: Furia ludzi Północy. Dzieje świata wikingów).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone